Ariana Franklin - Mistrzyni sztuki śmierci

Здесь есть возможность читать онлайн «Ariana Franklin - Mistrzyni sztuki śmierci» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Mistrzyni sztuki śmierci: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Mistrzyni sztuki śmierci»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Cztery potworne morderstwa… Nieuchwytny zabójca… I niezwykła kobieta, która potrafi skłonić zmarłych do wyjawienia sekretów. W 1171 roku bestialskie zabójstwa dzieci wstrząsają Cambridge. Król sprowadza ze słynnej sycylijskiej szkoły medycznej najlepszego mistrza sztuki śmierci – biegłego w anatomii i arkanach śledztwa. Któż mógłby jednak przypuszczać, że ów medyk jest… kobietą. W zabobonnej Anglii Adelia musi kryć swą prawdziwą tożsamość, by nie oskarżono jej o czary. Potajemnie bada okaleczone zwłoki, dokonuje oględzin miejsc zbrodni i dzięki wiedzy i dedukcji układa listę podejrzanych. Bogobojni mieszczanie, rozmodleni mnisi, usłużni dworzanie, waleczni rycerze… Kto z nich jest mordercą, który już wybrał następną ofiarę?

Mistrzyni sztuki śmierci — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Mistrzyni sztuki śmierci», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Kop dalej. Sześć, siedem lat temu. Czyli to się stało, kiedy na Kręgu Wandlebury stała zagroda dla owiec. Stary Walt opowiadał, iż zamykał tam zwierzęta na noc. Przestał tak robić, kiedy pewnego ranka ujrzał wejście do niej wyłamane, a na trawie wokół zmasakrowane trupy zwierząt.

Przeor Gotfryd, kiedy o tym usłyszał, nie uwierzył w opowieść pasterza o diable. Powiedział, że to robota jakiegoś wilka, wysłał myśliwych.

Lecz Walt dobrze wiedział, że to wcale nie było zwierzę. Wilki nie robią czegoś takiego, nie robią tego w taki sposób. Wykopał jamę u dołu wzgórza, z dala od pastwisk, i zaniósł tam trupy, jeden po drugim, następnie pochował, aby „spoczywały w spokoju", jak oznajmił Ulfowi.

Jakiż człowiek miał tak wypaczoną duszę, aby poszlachtować biedne owce?

Tylko jeden. Dzięki Bogu, tylko jeden.

– No i mam. – Ulf odkrył podłużną czaszkę.

– Dobra robota. – Po swojej stronie dołu Adelia też wymacała palcami kości. – To są te zwierzęta, o które nam chodziło.

Stary Walt ułatwił im pracę. Starając się zapewnić spoczynek duchom owiec, ułożył zwłoki starannie w rzędy jak ciała poległych na polu bitwy.

Adelia wyciągnęła jedno z trucheł i usiadłszy, położyła sobie na kolanach, zadem w swoją stronę. Oczyściła z kredy. Musiała przeczekać kolejny deszczyk, zanim słońce poświeciło na tyle szczodrze, aby mogła obejrzeć szkielet.

– Ulf- powiedziała cicho – przyprowadź tu mistrza Szymona i Mansura.

Kości były czyste, nie oblepiała ich wełna, czyli leżały tutaj od dłuższego czasu. Ujrzała straszliwe obrażenia tam, gdzie u świni znajdowały się miednica i kość łonowa – ze wszystkich zwierząt tylko jej szkielet Adelia dobrze znała. Stary Walt miał rację. Żadnych śladów po zębach. To rany kłute.

Kiedy chłopiec odszedł, sięgnęła po swój mieszek, rozluźniła rzemień, wyjęła małą, podróżną tabliczkę, bez której nigdzie się nie ruszała, i zaczęła na niej notować.

Rysy na kościach, takie same jak u dzieci. Może zadane innym ostrzem, ale bardzo podobnym, topornie ociosanym niczym końcówka płaskiego kawałka drewna, zastrugana w szpic.

Jaka to, do licha, broń? Z pewnością nie zrobiono jej z drewna. To także nie stalowe ostrze, raczej też nie żelazne, zbyt szerokie. Jednak ostre, niesłychanie ostre – kręgosłup zwierzęcia został przecięty.

Czy właśnie tu przerażająca, cielesna żądza owego mordercy ujawniła się po raz pierwszy? W stosunku do bezbronnych zwierząt? Ten zbrodniarz zawsze atakuje bezbronnych.

Ale skąd przerwa, sześć, siedem lat, aż do zeszłego roku? Żądzy takich jak ta z pewnością nie można powstrzymywać zbyt długo. Przypuszczalnie więc ich nie hamował. Gdzie indziej z pewnością też ginęły zwierzęta, a ich śmiercią obciążano wilka. A kiedy zwierzęta przestały mu wystarczać? Kiedy postanowił dobrać się do dzieci? Czy święty Piotruś był pierwszy?

Wyjechał, pomyślała. Szakal zawsze pozostanie szakalem. Były inne śmierci, w innych okolicach, ale to wzgórze stanowiło jego ulubione miejsce zabijania. To tu właśnie tańczył. Nie było go, ale teraz wrócił.

Ostrożnie zamknęła tabliczkę, chroniąc ją przed deszczem, położyła truchło przed sobą, tak by móc sięgnąć do jamy po więcej kości.

Usłyszała, że ktoś życzy jej dobrego dnia.

On wrócił.

Przez chwilę siedziała bardzo cicho, potem przekręciła się, niezręcznie, odsłaniając. Dłonie położyła na szkieletach w jamie, tak aby podeprzeć górę ciała i chronić się przed upadkiem na szczyt stosu gnatów.

– Znowu rozmawiasz z kośćmi, pani? – z zaciekawieniem spytał poborca podatków. – Co ci powiedziały? Bee?

Adelia dostrzegła, że spódnica podwinęła jej się do góry, ukazując sporo gołej nogi, a ona nie ma jak jej zsunąć.

Sir Rowley pochylił się, złapał medyczkę pod pachy i uniósł jak lalkę.

– Niczym Łazarz, prosto z grobu – oznajmił. – Jest nawet grobowy pył.

Zaczął ją otrzepywać, wzbijając chmury ostro pachnącej kredy. Odepchnęła jego dłoń, już nie wystraszona, lecz wściekła, bardzo wściekła.

– Co ty tutaj robisz, panie?

– Przechadzam się, dla zdrowia. Powinnaś mnie pochwalić. Aż promieniował zdrowiem i dobrym humorem. W owym szarym krajobrazie stanowił najbardziej wyróżniający się element – miał rumiane policzki oraz czerwony płaszcz. Przypominał przerośniętego drozda. Zdjął czapkę, kłaniając się przed medyczką, równocześnie podniósł jej tabliczkę z notatkami. Czyniąc to niby niezdarnie, otworzył ją i jakby przypadkiem odsłonił przed swoimi oczyma zapiski.

Genialne. Nachylił się, by zerknąć na szkielety. Powoli się rozprostował.

– Kiedy to zrobiono?

– Sześć albo siedem lat temu – odparła.

Czy to byłeś ty, pomyślała. Czy za tymi wesołymi niebieskimi oczami kryje się szaleństwo?

– A zatem on zaczął od owiec – powiedział.

– Tak. Bystry umysł? A może spryt nakazujący udawać, świadomość, że ona i tak coś właśnie odkryła?

Miał napięte mięśnie szczęk. Teraz stał przed nią ktoś inny, już nie ten dobrotliwy człowiek. Adelii zdało się, że jakby wyszczuplał.

Deszcz się nasilił. Ani śladu Szymona albo Mansura.

Nagle poborca podatków złapał ją za ramię i pociągnął za sobą. Stróż, który wcześniej w ogóle nie ostrzegł o nadejściu tego człowieka, teraz wesoło podreptał za nimi. Medyczka wiedziała, że powinna się bać, ale tym, co teraz czuła, była wściekłość.

Zatrzymali się pod sklepieniem z bukowych konarów, gdzie Picot nią potrząsnął.

– Czemu za każdym razem wyprzedzasz mnie o krok? Kim ty jesteś, kobieto?

Była Wezuwią Adelią Rachelą Ortese Aguilar i poczuła się dotknięta.

– Jestem medyczką z Salerno, a ty jesteś mi winien szacunek. Spojrzał na swoje wielkie dłonie, zaciśnięte na ramionach Adelii, puścił ją.

– Proszę o wybaczenie, pani. Spróbował się uśmiechnąć.

– To nie wystarczy, prawda?

Zdjął swój płaszcz, ostrożnie położył go u stóp drzewa i zaprosił Adelię, aby na nim spoczęła. Chętnie to zrobiła. Wciąż jeszcze trzęsły jej się nogi. Usiadł obok niej.

– Ale, jak widzisz, pani – zaczął spokojnie tłumaczyć – mnie szczególnie zależy na odnalezieniu tego zabójcy. Choć za każdym razem, kiedy idę za nicią wiodącą mnie w głąb labiryntu tego, nie znajduję Minotaura, lecz Ariadnę.

I Ariadna znajduje ciebie, pomyślała.

– Mogę zapytać, jaka nić poprowadziła cię tu dzisiaj? – zapytała.

Stróż oparł łapę o pień drzewa, a potem usadowił się na wolnym kawałku płaszcza.

– Och tak – powiedział sir Rowley. – Łatwo to wyjaśnić. Byłaś pani, na tyle dobra, aby powierzyć mi spisywanie historii tych biednych kości, z którymi rozmawiałaś w chacie pustelniczki, historii o ich przeniesieniu z kredy na muł. Chwila zastanowienia pozwoliła dociec nawet, kiedy to przeniesienie miało miejsce. – Spojrzał na nią. – Jak mniemam, twoi towarzysze przeszukują wzgórze?

Przytaknęła.

– Nic nie znajdą. Wiem to dobrze, bo sam przeczesywałem to wszystko przez ostatnie dwa wieczory i wierz mi, o pani, nie jest to miejsce odpowiednie, aby przebywać tu, kiedy zapadnie zmrok.

Walnął pięścią w rozciągnięty między nimi płaszcz. Adelia aż podskoczyła, zaś Stróż uniósł ślepia.

– Ale to stało się tutaj, na rany boskie. Tutaj wiedzie trop Minotaura. Powiedzieli nam o tym ci biedni młodziankowie.

Popatrzył na swoją dłoń, jakby widział ją po raz pierwszy, rozprostował palce.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Mistrzyni sztuki śmierci»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Mistrzyni sztuki śmierci» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Mistrzyni sztuki śmierci»

Обсуждение, отзывы о книге «Mistrzyni sztuki śmierci» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x