Jonathan Kellerman - Test krwi

Здесь есть возможность читать онлайн «Jonathan Kellerman - Test krwi» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Test krwi: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Test krwi»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Alex Delaware nigdy jeszcze nie spotkał się z podobnym przypadkiem. Pięcioletni Woody Swope jest bardzo ciężko chory, a jednak jego rodzice nie wyrażają zgody na kurację, która może uratować mu życie. Alex jedzie do szpitala, by przekonać ich do zmiany decyzji. Na miejscu okazuje się, że zarówno rodzice, jak i syn zniknęli, a w obskurnym pokoju hotelowym, w którym się zatrzymali, pozostałą tylko plama krwi a podłodze… Delaware i jego przyjaciel, detektyw z wydziału zabójstw, Milo Sturgis, nie mają wyboru – będą musieli działać na pograniczu prawa. Przenikają zatem do amoralnego półświatka, w którym można kupić wszystko: narkotyki, marzenia i seks…

Test krwi — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Test krwi», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Dostęp do gabinetu będę miał dopiero w sobotę. – Wynajmowałem na tego typu spotkania gabinet od kolegi po fachu w Brentwood, ale tylko w weekendy.

– Możesz porozmawiać z nimi u mnie. Powiedz tylko kiedy.

– Ściągniesz ich? Wystarczy parę godzin?

– Jasne.

Biura Trenton, Worthy & La Rosa znajdowały się na najwyższym piętrze znanego budynku przy skrzyżowaniu Roxbury i Wilshire. Mal, wystrojony w jedwabno-wełniany granatowy garnitur od Bijana, powitał mnie osobiście w poczekalni i poinformował, że przeznaczył dla mnie swoje biuro. Pamiętałem je jako przepastne pomieszczenie o ciemnych ścianach z wielkim bezkształtnym biurkiem, które przypominało eksponaty z wystawy bardzo awangardowej rzeźby. W dodatku boazeria obwieszona była nowoczesnymi sztychami oraz półkami pełnymi kosztownych – i kruchych – pamiątek. Miejsce nie było idealne na dziecięcą terapię, musiało jednakże wystarczyć.

Przestawiłem kilka krzeseł, przesunąłem stolik i utworzyłem pośrodku pomieszczenia maleńki plac zabaw. Wyjąłem z teczki papier, ołówki, kredki, pacynki i przenośny teatrzyk lalkowy. Wszystko postawiłem na stoliku. Potem poszedłem po dzieci Moodych.

Czekały w bibliotece wraz z Darlene i Carltonem Conleyem. Chłopca i dziewczynkę ubrano jak do kościoła.

Trzylatka April miała na sobie białą taftową sukienkę, wykończone koronką skarpetki i białe sandałki z lakierowanej skóry. Jej jasne włoski były uczesane w warkocz i ozdobione wstążką. Dziewczynka kuliła się na kolanach matki, oglądała strupek na kolanie i ssała kciuk.

Jej braciszek prezentował się okazale w białej kowbojskiej koszuli, sztruksowych brązowych spodniach z wywiniętymi mankietami, wąskim krawaciku i czarnych bucikach. Miał przylizane ciemne włosy. Wyglądał na nieszczęśliwego, zapewne jak każdy dziewięciolatek w takiej sytuacji. Kiedy mnie dostrzegł, odwrócił głowę.

– No, Ricky, bądź uprzejmy dla pana doktora – upomniała go matka. – Powiedz „dzień dobry”. Witam, doktorze.

– Witam, pani Moody.

Chłopiec wepchnął ręce w kieszenie i łypał na mnie spode łba.

Siedzący obok Darlene Conley wstał i uścisnął mi dłoń z niepewnym uśmieszkiem na twarzy. Przypomniałem sobie, co mówiła sędzia. Miała rację. Mimo iż znacznie wyższy, był uderzająco podobny do swego poprzednika.

– Dzień dobry, doktorze – wybąknął.

– Witam, panie Conley.

April poruszyła się, otworzyła oczy i uśmiechnęła się do mnie. Po naszych wcześniejszych spotkaniach oceniałem ją jako beztroskie, otwarte, miłe dziecko. Ponieważ była dziewczynką, ojciec ignorował ją, oszczędzając jej w ten sposób swojej destrukcyjnej miłości. Ricky okazał się jego ulubieńcem, co nie wyszło mu na dobre.

– Witaj, April.

Zamrugała rzęsami, pochyliła główkę i zachichotała. Urodzona kokietka.

– Pamiętasz zabawki, którymi bawiłaś się ostatnio?

Skinęła głową i znowu zachichotała.

– Mam je tutaj. Chciałabyś się znowu nimi pobawić?

Popatrzyła na matkę, prosząc o pozwolenie.

– Idź, kochanie.

Dziewczynka zeszła z jej kolan i wzięła mnie za rękę.

– Przyjdę za chwilę, Ricky – rzuciłem ponuremu chłopcu.

Spędziłem dwadzieścia minut z April, głównie obserwując jej zabawę laleczkami z teatrzyku. Jej działania były przemyślane, naturalne. Dziewczynka odegrała wiele epizodów rodzicielskiego konfliktu, które potrafiła szybko rozwiązywać przez skłonienie ojca do odejścia; później następowało szczęśliwe życie rodzinne. Ze scenariuszy tworzonych przez April zazwyczaj emanowała nadzieja i determinacja.

Zadałem jej kilka pytań o sytuację w domu i odkryłem, że doskonale – jak na swój wiek – rozumie, co się zdarzyło. Tato pogniewał się na mamę, a mama na niego, więc nie będą już ze sobą mieszkać. Za rozstanie rodziców nie obarczała winą ani siebie, ani Ricky’ego i, o dziwo, lubiła Carltona.

W rozmowie z dziewczynką znalazłem potwierdzenie mojej wstępnej oceny. Już wówczas April niezbyt się niepokoiła nieobecnością ojca i powoli przywiązywała się do Conleya. Gdy spytałem ją teraz o przyjaciela matki, jej ładna buzia się rozpromieniła.

– Carlton jest bardzo miły, panie doktorze. Wziął mnie do zoo. Widzieliśmy tam żyrafę. I krokodyla. – Pod wpływem wspomnień jej oczka się rozszerzyły.

Przez kilka minut wychwalała potencjalnego ojczyma, a ja modliłem się w duszy, by proroctwo sędzi Severe się nie spełniło. W moim życiu poddałem terapii wiele dziewczynek, które cierpiały z powodu niezdrowych (albo żadnych) stosunków łączących je z ojcami, i byłem świadkiem bolesnych szkód, jakie wyrządzały owe układy dziecięcej psychice. Ta malutka ślicznotka z pewnością zasłużyła na lepszy los.

Przypatrywałem jej się jeszcze przez jakiś czas, a gdy upewniłem się, że dziewczynka radzi sobie w miarę dobrze, odprowadziłem ją z powrotem do matki. Stanęła na paluszkach i wyciągnęła do mnie szczuplutkie rączki. Pochyliłem się. Pocałowała mnie w policzek.

– Pa, pa, panie doktorze.

– Pa, kochanie. Jeśli kiedyś zechcesz ze mną porozmawiać, powiedz swojej mamie. Pomoże ci do mnie zadzwonić.

Powiedziała „dobrze” i wczołgała się z powrotem do bezpiecznego schronienia – na miękkie kolana matki.

Ricky stał sam w rogu pokoju i spoglądał przez okno. Podszedłem do niego, położyłem mu rękę na ramieniu i odezwałem się tak cicho, że tylko on mógł mnie usłyszeć.

– Wiem, wiem. Jesteś naprawdę wściekły, że kazali ci tu przyjść.

Zesztywniał i skrzyżował ręce na piersi. Darlene wstała, ciągle trzymając w ramionach April. Zaczęła coś mówić, lecz gestem poleciłem jej usiąść.

– To przykre, że nie możesz widywać swojego taty. Musi ci być naprawdę trudno – zauważyłem.

Stał wyprostowany niczym kadet z marines, starając się wyglądać na twardego, nieustępliwego młodzieńca.

– Słyszałem, że uciekłeś.

Brak odpowiedzi.

– Pewnie przeżyłeś prawdziwą przygodę.

Cień uśmiechu pojawił się na jego wargach, po czym zniknął.

– Wiedziałem, że masz silne nóżki, Ricky, ale przejść osiem kilometrów… No, no. Coś takiego!

Uśmiech wrócił i tym razem pozostał nieco dłużej.

– Widziałeś coś interesującego?

– Aha.

– Opowiesz mi o tym?

Zerknął za siebie, na pozostałych.

– Nie tutaj – zapewniłem go. – Przejdźmy do drugiego pokoju. Tam możemy też rysować i bawić się. Tak jak ostatnim razem. Zgoda?

Zmarszczył brwi, ale poszedł za mną. Biuro Mala zadziwiło go i kilka razy obszedł ogromne pomieszczenie, zanim się usadowił.

– Widziałeś kiedyś taki pokój?

– Aha. W filmie.

– W jakim?

– O złych facetach, którzy chcieli rządzić światem. Mieli biuro z laserami i innymi bajerami. Wyglądało podobnie.

– Kwatera złych facetów, co?

– Tak.

– Sądzisz, że pan Worthy jest złym facetem?

– Mój tata tak mówił.

– Powiedział ci, kto jeszcze jest zły?

Chłopiec się speszył.

– Na przykład ja? I doktor Daschoff?

– Aha.

– Rozumiesz, dlaczego twój tata tak twierdził?

– Bo oszalał z wściekłości.

– Zgadza się, rzeczywiście oszalał. Ale nie z powodu czegoś, co zrobiłeś ty czy April. Postępuje teraz bardzo nierozsądnie, bo nie chce się zgodzić z wyrokiem sądu.

– Jasne! - warknął chłopiec z nagłą wściekłością. – I to jest jej wina!

– Rozwód?

– Tak! Wykopała tatę z domu, za który zapłacił własnymi pieniędzmi!

Posadziłem go na krześle, usiadłem naprzeciwko niego, położyłem mu ręce na drobnych ramionach i powiedziałem:

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Test krwi»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Test krwi» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Jonathan Kellerman - Devil's Waltz
Jonathan Kellerman
Jonathan Kellerman - Blood Test
Jonathan Kellerman
Jonathan Kellerman - Billy Straight
Jonathan Kellerman
Jonathan Kellerman - Obsesión
Jonathan Kellerman
Jonathan Kellerman - Compulsion
Jonathan Kellerman
Jonathan Kellerman - Dr. Death
Jonathan Kellerman
Jonathan Kellerman - True Detectives
Jonathan Kellerman
Jonathan Kellerman - Evidence
Jonathan Kellerman
Jonathan Kellerman - The Conspiracy Club
Jonathan Kellerman
Jonathan Kellerman - Rage
Jonathan Kellerman
Jonathan Kellerman - Gone
Jonathan Kellerman
Отзывы о книге «Test krwi»

Обсуждение, отзывы о книге «Test krwi» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x