Laura Lippman - Co wiedzą zmarli

Здесь есть возможность читать онлайн «Laura Lippman - Co wiedzą zmarli» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Co wiedzą zmarli: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Co wiedzą zmarli»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Wyszły z domu i nigdy nie wróciły. Kilkunastoletnie siostry zniknęły bez śladu. Nigdy nie odnaleziono ich ciał. Nigdy nie rozwiązano zagadki ich zaginięcia.
Trzydzieści lat później zagadkowa kobieta powoduje wypadek samochodowy. Przesłuchiwana przez policję wyznaje, że jest jedną z sióstr Bethany – tą, która uszła z życiem z rąk porywacza. Jej oszczędnie dawkowane zeznania są jednak pełne luk i nieścisłości, a wskazywane przez nią tropy okazują się ślepymi uliczkami.
Czy naprawdę jest tym, za kogo się podaje? Dlaczego tak długo zwlekała z ujawnieniem się? Co stało się z jej siostrą?
W poszukiwaniu odpowiedzi detektyw wydziału zabójstw zagłębia się w przeszłość, z której z porażającą siłą wyłania się ponura tajemnica cierpienia i zbrodni.

Co wiedzą zmarli — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Co wiedzą zmarli», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Idą klienci – zawołała do niego. – Czas założyć nasze twarze, te które trzymamy w słoikach przy drzwiach.

– Zaraz tam będę, panno Rigdby – odpowiadał Joe, z przesadnym teksaskim akcentem. I chociaż Miriam miała inny gust, znakomicie szło jej sprzedawanie rzeczy, które trzymał na składzie. Cały sekret polegał na tym, że nigdy nie wciskała żadnego kitu. Ze swoją dobrą prezencją i wciąż oszałamiającą figurą, z ciemnymi włosami poprzetykanymi szorstkimi srebrnymi pasmami reprezentowała pełen rezerwy styl bycia, którym chłostała kupujących, wpędzając ich w pasję kupowania. Tak jakby to właśnie mogło pomóc w zdobyciu przez nich jej uznania, udowodnieniu, że mają gust równy jej gustowi.

Tego ranka w sklepie panowała cisza. Śnieguły zaczynały już odlatywać na północ. Mróz, jaki niosła ze sobą Wielkanoc, wciąż jeszcze był odległy o tydzień. Miriam po raz pierwszy przybyła do San Miguel de Allende w Wielkim Tygodniu 1989 roku, całkiem przez przypadek. W czasach „przed”, Wielkanoc była dla niej świeckim świętem, kojarzącym się z koszyczkami, które skrupulatnie zbierała i wyszukanymi łowami na wielkanocne jajka, urządzanymi przez Dave’a na podwórzu. Żadne z nich nie wyrosło w religijnym domu. Miriam była żydówką, a Dave luteraninem w takim samym stopniu jak ona Niemką, a on Szkotem. I chociaż wiele osób doradzało powrót do wiary jako sposób radzenia sobie z rozpaczą, Miriam po zniknięciu dziewczynek miała ku temu jeszcze mniejszą motywację. „Wiara niczego nie wyjaśnia”, powiedziała swoim rodzicom. „Po prostu prosi ciebie, abyś czekał na wyjaśnienie, które może się pojawić lub nie, kiedy już umrzesz”.

Jednak ta wiara, z którą Miriam miała wcześniej do czynienia, była łagodna, spokojna i skromna. Podobnie jak Pięciokrotna Ścieżka Dave’a. W Meksyku natomiast religia zawierała w sobie coś dzikiego, bezprawnego. Miriam zastanawiała się, czy to nie konsekwencja tych czasów prześladowań, kiedy w latach trzydziestych katolicyzm trafił do podziemia. Jednak taka teoria przyszła jej do głowy dopiero po kilku latach spędzonych w tym kraju, kiedy zatopiła się w książkach: Dalecy sąsiedzi Alana Ridinga i Drogi bezprawia Grahama Greene’a. W dzień swojego przybycia do San Miguel widziała tylko tłum dyszący jak fani na koncercie rockowym i dołączyła do niego z czystej ciekawości. Wreszcie pojawiła się procesja, a wraz z nią zaskakująco naturalnie wyglądająca figura Jezusa w szklanej trumnie, trzymana w górze przez kobiety odziane w czerń i fiolet. Ten Jezus pod szkłem napełniał Miriam odrazą, ale podobało jej się, że niosą go kobiety. To był Wielki Piątek. Do niedzieli wielkanocnej zadecydowała już, że zamieszka w San Miguel.

Rocznice… Była oczywiście pewna szczególna data, dwudziesty dziewiąty marca, i logiczne zdawało się, aby tego dnia opłakiwać córki. Ale istniała też druga, ruchoma data, sobota między Wielkim Piątkiem a niedzielą wielkanocną. To było głupie, udawać, że musi pracować właśnie wtedy. Nawet Dave, w swojej naiwności, powinien domyślić się, że kobieta zajmująca się sprzedażą nieruchomości, nawet zapracowana, najlepsza pracownica Baumgartena, nie musi iść do pracy w sobotę, skoro w niedzielę i tak wszystko jest zamknięte. Gdyby Dave nie zignorował romansu żony, gdyby ją powstrzymał… Ale on pewnie bał się, że Miriam go opuści. Po dziś dzień nie widziała, czyby to zrobiła. Nie, jeśli dzieci by żyły.

Joe przyszedł do pracy późno, mógł sobie na to pozwolić jako właściciel.

– Teksańczycy – oznajmił, wskazując okno, gdzie grupa turystów sceptycznie przyglądała się wystawie. Wysyczał to słowo tak, jak kowboj „Indianie” w staroświeckim filmie.

– Zasłoń mnie.

– Ty też jesteś Teksańczykiem – przypomniała mu Miriam.

– Właśnie dlatego nie mogę się nimi zajmować. Ty ich przejmij. Ja będę na zapleczu.

Miriam patrzyła, jak Joe znika za jaskrawymi zasłonami. Ze swoją czerwoną twarzą i wielkim brzuchem rozdętym pod koszulą nie wyglądał zdrowo. Kiedy spotkała go w 1990 roku, uznała, że Joe ma HIV, ale od tamtej pory jego tułów tylko jeszcze bardziej się zaokrąglił, a nogi pozostały patykowate i drżące. Faux Joe Folk Art Ho. Od samego początku spodobała im się ich wzajemna umowa: „nie pytaj – nie mów”. Utrzymywali te powierzchowne, przyjazne kontakty już piętnaście lat. „Nie zadawaj mi żadnych pytań, a ja nie będę opowiadać ci żadnych kłamstw. Nie mów mi żadnych tajemnic, a ja wyświadczę ci taką samą przysługę”. Kiedyś po długim, zakrapianym przyjęciu, gdy Joego odtrącił jakiś młody mężczyzna, do którego zalecał się od miesięcy, zdawało się, że mało brakuje, aby zwierzył się Miriam, wyrzucił wszystkie swoje sekrety. Ona, wyczuwając tę jego potrzebę, odsunęła wyznania, przeskakując od razu do pocieszenia, którego wyraźnie potrzebował.

– Joe, jesteśmy tak dobrymi przyjaciółmi, że nie potrzebujemy zagłębiania się w szczegóły – powiedziała, poklepując go po dłoni. – Rozumiem, stało się coś złego. Ale masz prawo zatrzymać to w sobie. Lepiej nie mówić o pewnych rzeczach. Cokolwiek zrobiłeś, nie musisz tego usprawiedliwiać przede mną ani przed nikim innym. Nawet przed sobą. Trzymaj to pod kluczem.

I następnego poranka, kiedy spotkali się w galerii, doszła do wniosku, że Joe chyba cieszy się, że posłuchał jej rady. Byli najlepszymi przyjaciółmi, z których żadne nie powiedziało drugiemu niczego naprawdę ważnego, i właśnie tak powinno zostać.

– To prawdziwe srebro? – zapytała Teksanka, włażąc przez drzwi i chwytając bransoletę z wystawy. – Słyszałam, że tu jest mnóstwo podróbek.

– To łatwo sprawdzić. – Miriam przekręciła bransoletę, aby pokazać kobiecie wybity certyfikat. Ale potem już nie oddała biżuterii, zastosowała swój kupiecki chwyt. Zachowała się tak, jakby nagle stała się niechętna rozstaniu z tą rzeczą, jakby właśnie uświadomiła sobie, że chce zatrzymać dla siebie. Prosta sztuczka, ale sprawiała, iż odpowiedni rodzaj klientów wręcz dziko zaczynał pragnąć mieć tę rzecz w garści.

Teksańczycy okazali się łasi na mnóstwo biżuterii, co zresztą było dla nich typowe. Jedna z kobiet jednak miała gust lepszy niż średni i powędrowała ku staremu retablo z Marią Panną z Gwadelupy. Miriam, widząc jej zainteresowane, postanowiła zadać ostateczny cios, opowiadając historię o ukochanej figurze, różanych płatkach w płaszczu, który pewien wieśniak zaniósł kardynałowi – Och, to urocze – zaszczebiotała kobieta. – Po prostu niesamowite. Ile płacę?

– Ty naprawdę potrafisz wcisnąć każdy kit – oznajmił Joe, wychodząc po kwadransie. Towarzyszyły mu wylewne życzenia wszystkiego najlepszego od Javiera.

– Dzięki – odparła Miriam, wdychając rześkie powietrze, które wtargnęło podmuchem do sklepu, kiedy odeszli Teksańczycy. – Czujesz… ten taki dziwny zapach, dzisiaj rano?

– Śmierdzi stęchlizną, jak zwykle gdy jest tak chłodno. A ty myślisz, że co to jest?

– Nie wiem, coś jak… mokry pies.

Nie ma go w sypialni, oznajmiłaby Sunny. W piwnicy też nie. Ani pod krzakami lilii. Nie ma go na ganku. Oczywiście, istnieje nieskończona ilość miejsc, gdzie czegoś nie ma, chociaż tylko jedno, gdzie naprawdę coś jest. Miriam lubiła sobie myśleć, że Fitz, koniec końców, dotarł do dziewczynek i trwał przy nich te wszystkie lata jak wierny strażnik.

A co do Buda, nieszczęsnego koca, zredukowanego obecnie do rozmiarów małego kwadracika, to trafił do Meksyku razem z Miriam – wyblakły strzęp niebieskiego sukna oprawiony w ramki, który trzymała na swoim stoliku nocnym. Nikt jej nigdy o to nie pytał. Bo gdyby spytał, toby skłamała.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Co wiedzą zmarli»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Co wiedzą zmarli» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Co wiedzą zmarli»

Обсуждение, отзывы о книге «Co wiedzą zmarli» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x