Lee Child - Bez Pudła

Здесь есть возможность читать онлайн «Lee Child - Bez Pudła» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Bez Pudła: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Bez Pudła»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Jack Reacher samotnie wędruje po kraju. Nie ma pracy, dokumentów, stałego adresu. Ale nigdy nie odwraca się od kogoś, kto prosi o pomoc. Teraz zaś pewna kobieta zwraca się do niego, bo potrzebuje wsparcia w nowej pracy.Czym się zajmuje? Ochroną wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych. Przed ludźmi, którzy grożą mu śmiercią.I tak Reacher, zbrojny jedynie w szczoteczkę do zębów i ubranie, które ma na sobie, wkracza do niezwykle ekskluzywnego klubu w sercu waszyngtońskich kręgów władzy: siedziby amerykańskiej Secret Service. W grze o życie z upartymi biurokratami i tajemniczym bezwzględnym zabójcą musi wykorzystać swoją wrodzoną inteligencję, łajdacki urok i instynktowną skłonność do starannie kontrolowanej przemocy.Bez Pudła to kolejny thriller Lee Childa, błyskotliwa, romantyczna i trzymająca w napięciu opowieść o Jacku Reacherze, bohaterze twardym, fascynującym, brutalnym i obdarzonym iście zwierzęcym magnetyzmem.

Bez Pudła — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Bez Pudła», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

ponownie, i samochód zniknął. Pozbawiony podparcia Reacher runął na plecy w śnieg.

Przetoczył się po ziemi, czując ostry smród spalin. Wóz był dwadzieścia metrów dalej. Neagley jechała możliwie najwolniej. Reacher, ślizgając się i potykając, popędził za samochodem, skręcił w prawo na ubity śnieg. Grunt znów się podnosił. Neagley dodała gazu, by utrzymać rozpęd. Biegł szybko, ale wyprzedzała go coraz bardziej. Jeszcze przyspieszył, wbijając palce stóp w śnieg, by się nie wywrócić. Na szczycie wzniesienia Neagley zwolniła, samochód zniknął, zjeżdżając w dół. Przez moment Reacher ujrzał całe podwozie, bak, dyferencjał. Zahamowała łagodnie, Reacher chwycił klamkę, szarpnięciem otworzył drzwi i przez sekundę biegł równolegle w dół, póki nie nabrał dość szybkości, by wskoczyć do środka. Wgramolił się na siedzenie, zatrzasnął drzwi, a ona ostro dodała gazu. Znów ruszyli naprzód, podskakując szaleńczo.

– Czas? – krzyknęła.

Z trudem utrzymując rękę nieruchomo, spojrzał na zegarek. Oddychał zbyt ciężko, by zdołać coś powiedzieć. Jedynie pokręcił głową. Mieli co najmniej dziesięć minut straty, kluczowe dziesięć minut. Osiem minut przed ich końcem tahoe wróci dokładnie tam, skąd przyjechał. Pięć minut przed końcem Armstrong wyląduje obok kościoła. Neagley jechała naprzód. Pędziła w górę wzniesień, dodawała gazu i przebijała się przez zaspy w kolejnych zagłębieniach. Pozbawiony oparcia kierownicy Reacher podskakiwał gwałtownie na wszystkie strony, walcząc na zmianę z uczuciem nieważkości i przygniatającym go potężnym ciężarem. Co jakiś czas rzucał okiem na rozmazaną tarczę zegarka, wpatrując się w niebo na wschodzie. Słońce świeciło mu prosto w oczy. Nic, ani śladu tahoe. Już dawno

zniknął, pozostały tylko ślady w śniegu. Głębokie, bliźniacze zagłębienia zwężające się w dali, celujące niczym strzały wprost w miasteczko Grace. Drobne kryształki lodu płonęły złotem i czerwienią w promieniach porannego słońca.

I nagle ślady się zmieniły. Skręciły ostro w lewo pod kątem prostym i zniknęły w zagłębieniu biegnącym z północy na południe.

– Co się stało? – krzyknęła Neagley.

– Jedź za nimi – wykrztusił Reacher.

Kotlinka była wąska niczym okop, biegła stromo w dół. Przez pięćdziesiąt metrów wyraźnie widzieli ślady tahoe. Potem skręciły ponownie, znikając im z oczu, w prawo za skałę wielkości domu. Neagley zahamowała gwałtownie, zatrzymała się. Przez sekundę czekała. W umyśle Reachera pojawiło się światełko alarmowe. Zasadzka, teraz? W ułamek sekundy po tym, gdy stopa Neagley ponownie nacisnęła pedał gazu, a ręce obróciły kierownicę, yukon podążył śladami tahoe. Dwutonowy ciężar zaczął zsuwać się po lodowatym zboczu. Tahoe wypadł z kryjówki, jadąc tyłem tuż przed nimi. Zatrzymał się w poślizgu dokładnie na ich drodze. Neagley wypadła na zewnątrz, nim jeszcze yukon zdążył zahamować. Przeturlała się w śniegu i odbiegła na północ. Yukon szarpnął się gwałtownie, zarzucił w bok i ugrzązł w zaspie. Głęboki śnieg zablokował drzwi Reachera, który potrzebował całej siły, by otworzyć je do połowy i przecisnąć się przez szparę. Ujrzał kierowcę wyskakującego z tahoe i ślizgającego się w śniegu. Reacher odturlał się na bok, wyciągnął z kieszeni steyra. Szybko uskoczył za yukona i zaczął się czołgać wzdłuż samochodu. Kierowca tahoe trzymał w dłoni karabin, grzebiąc w śniegu końcówką lufy, potykając się i ślizgając. Zmierzał

w stronę kryjówki za skałami. Był to facet z Bismarck, bez dwóch zdań. Pociągła twarz, długi tułów. Miał nawet na sobie ten sam płaszcz. Przebijał się przez zaspy, a poły płaszcza łopotały za jego plecami. Każdy krok wzbijał w powietrze niewielki tuman śniegu. Reacher uniósł steyra, oparł go o zderzak yukona, celując w głowę. Powoli zaczął naciskać spust. W tym momencie usłyszał głos, donośny, pełen napięcia, dobiegający dokładnie z tyłu.

– Wstrzymaj ogień – powiedział głos.

Reacher odwrócił głowę i dziesięć metrów dalej ujrzał drugiego przeciwnika. Tuż przed nim, potykając się w śniegu, szła Neagley. Mężczyzna trzymał w lewej ręce jej hecklera & kocha, w prawej – strzelbę wbitą w plecy Neagley. To był facet z kamery w garażu. Tu także cienia wątpliwości. Tweedowy płaszcz, niska, krępa, przysadzista sylwetka. Tym razem nie miał kapelusza. Jego twarz przypominała gościa z Bismarck, w nieco grubszej wersji. Te same siwiejące jasne włosy, odrobinę gęściejsze. Bracia.

– Proszę rzucić broń! – zawołał.

Typowy policyjny tekst, typowy policyjny głos. Neagley bezgłośnie wypowiedziała jedno słowo: „przepraszam”. Reacher obrócił w dłoni steyra, ujął go za kolbę.

– Proszę rzucić broń – powtórzył przysadzisty mężczyzna.

Jego brat z Bismarck znowu skręcił. Parł ku nim przez śnieg, zbliżając się z każdą sekundą. Uniósł karabin. To także był steyr, długa, piękna broń, cała oblepiona śniegiem. Celowała wprost w głowę Reachera. Poranne słońce sprawiło, że rzucała długi cień. A co z samotnym motelowym łóżkiem? – pomyślał Reacher. Śnieżne płatki tańczyły wokół nich, powietrze było przenikliwie zimne. Cofnął

rękę i cisnął swój pistolet, który zatoczył leniwy, dziesięciometrowy łuk w śniegu i wylądował gdzieś w zaspie. Facet z Bismarck lewą ręką pogrzebał w kieszeni, wyciągnął odznakę, przytrzymał ją na dłoni. Złota odznaka w skórzanej oprawie. Brązowa, wytarta skóra. Karabin się poruszył. Mężczyzna schował odznakę, uniósł broń do ramienia i przytrzymał nieruchomo.

– Jesteśmy policjantami – oznajmił.

– Wiem o tym – odparł Reacher.

Obejrzał się. Śnieg padał coraz gęściej, zacinając i wirując w powietrzu. Jar, w którym się znaleźli, przypominał pozbawioną sklepienia jaskinię. Zapewne najbardziej samotne miejsce na całej Ziemi. Mężczyzna z filmu w garażu popchnął Neagley, która się potknęła. Dogonił ją, pchnął ponownie na bok, cały czas przyciskając lufę strzelby do jej pleców.

– Ale kim wy jesteście? – spytał facet z Bismarck.

Reacher nie odpowiedział. W myślach sprawdzał geometrię. Nie wyglądała zbyt ciekawie. Tkwił cztery metry od każdego z napastników, śnieg pod jego stopami był śliski i lepki.

Facet z Bismarck się uśmiechnął.

– Przybyliście walczyć o wolność i demokrację?

– Przybyłem tu, bo kiepsko strzelasz – odparł Reacher. -W czwartek trafiłeś niewłaściwą osobę. – Poruszając się bardzo ostrożnie, odciągnął mankiet i sprawdził godzinę. Uśmiechnął się. – I znów przegraliście. Jest już za późno, nie zdążycie.

Mężczyzna z Bismarck pokręcił głową.

– Mamy skaner policyjny w naszym wozie. Cały czas

podsłuchujemy policję z Casper. Armstrong spóźni się

o dwadzieścia minut. Mieli problemy z pogodą w Dakocie

Południowej. Postanowiliśmy zaczekać i pozwolić wam się doścignąć. Reacher milczał.

– Bo was nie lubimy – ciągnął tamten. Mówił z karabinem przy policzku, jego usta poruszały się tuż obok

kolby. – Wtrącacie się w coś, co was nie dotyczy. To sprawa czysto prywatna, nie macie z nią nic wspólnego. Możecie więc się uznać za aresztowanych. Chcecie się przyznać do winy?

Reacher milczał.

– A może wolicie błagać?

– Tak jak wy? – spytał Reacher. – Gdy mieliście poczuć w tyłku kij do baseballu?

Tamten umilkł na chwilę.

– Pańskie nastawienie tylko pogarsza sprawę – rzekł. Ponownie umilkł na pięć długich sekund.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Bez Pudła»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Bez Pudła» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Bez Pudła»

Обсуждение, отзывы о книге «Bez Pudła» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x