Ian Fleming - Pozdrowienia z Rosji

Здесь есть возможность читать онлайн «Ian Fleming - Pozdrowienia z Rosji» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, Детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Pozdrowienia z Rosji: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Pozdrowienia z Rosji»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

– Imię: James. Wzrost: 183 cm. Waga: 76 kg. Budowa szczupła. Oczy niebieskie. Włosy czarne. Blizna na prawym policzku i na lewym ramieniu. Ślady po chirurgii plastycznej na grzbiecie prawej dłoni. Wszechstronny sportowiec. Nie używa przebrań. Języki obce: francuski i niemiecki. Dużo pali (specjalne papierosy z trzema złotymi paskami). Nałogi: pije, ale nie w nadmiarze, kobiety. Każde liczące się państwo ma akta Jamesa Bonda, brytyjskiego tajnego agenta. Śmiertelnie niebezpieczna rosyjska organizacja Smiersz postanowiła go wyeliminować? przynętą jest Tatiana Romanowa. Jej zadaniem jest zwabić Bonda do Stambułu i tam go uwieść, podczas gdy jej zwierzchnicy zajmą się resztą. Kiedy Bond wpada w pułapkę, rozpoczyna się gra, w której 007 jest zarówno stawką, jak i bagrodą.

Pozdrowienia z Rosji — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Pozdrowienia z Rosji», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Wolniej – powiedział cicho Kerim. Sunęli wokół placu skryci w cieniu drzew cytrynowych. W perspektywie ulicy biegnącej ku wschodowi rozbłysło żółte porozumiewawcze mrugnięcie latarni morskiej poniżej Pałacu Letniego.

– Stop.

Samochód stanął w cieniu drzew. Kerim sięgnął do klamki.

– Powinniśmy zaraz wrócić, James. Siądź z przodu, na miejscu szofera, a jeśli podejdzie do ciebie policjant, powiedz tylko: Ben Bey Kerim 'in ortagiyim. Zapamiętasz? To znaczy „Jestem wspólnikiem Kerima Beja". Zostawi cię w spokoju.

Bond prychnął.

– Serdeczne dzięki. Ale zapewne zaskoczy cię wiadomość, że idę z wami. Beze mnie bankowo wpakujesz się w kłopoty. Poza tym, niech mnie piorun trzaśnie, jeśli zamierzam tu siedzieć, usiłując wykołować policjantów. Najgorszy numer z wyuczeniem na pamięć jednego zdania polega na tym, że wydaje się, jakbyś dobrze znał język. Policjant strzeli do mnie salwą turecczyzny, a kiedy nie będę umiał odpowiedzieć, poczuje smród. Nie spieraj się, Darko.

– Cóż, tylko nie miej mi za złe, jeśli nie będziesz tym zachwycony. – W głosie Kerima brzmiało zakłopotanie. – Tu się szykuje zwykłe zabójstwo z zimną krwią. W moim kraju nie wywołuje się wilka z lasu, kiedy jednak wyłazi sam i zaczyna kąsać, dostaje kulę. Nikt mu nie proponuje uczciwej walki. W porządku?

– Jak sobie życzysz – odparł Bond. – A na wypadek gdybyś chybił, mam jeszcze jedną kulę.

– No to chodź – powiedział niechętnie Kerim. – Czeka nas niezła przechadzka. Tamci dwaj pójdą inną drogą.

Kerim wziął od szofera długą laskę i skórzany futerał. Zarzucił je na ramię i ruszyli ulicą ku żółtemu migotaniu latarni morskiej. Ich kroki głuchym echem odbijały się od zabezpieczonych żelaznymi okiennicami witryn sklepowych. W polu widzenia nie było żywej duszy, nawet kota, i Bond poczuł zadowolenie, że nie jest samotny w tej wędrówce długą ulicą ku odległemu, złowrogiemu oku.

Od pierwszej chwili Istambuł wywarł na nim wrażenie miasta, gdzie z zapadnięciem nocy z kamieni wypełza groza. Miasta tak przez stulecia skąpanego we krwi i przemocy, że po zgaśnięciu dnia zaludniają je tylko duchy. Nie był pierwszym podróżnym, któremu podpowiadał instynkt, że powinien być rad, jeśli tylko opuści Istambuł z życiem. Dotarli do wąskiej cuchnącej alejki, która po ich prawej stromo schodziła w dół. Kerim skręcił w nią, ostrożnie stąpając po brukowanej nawierzchni.

– Uważaj na nogi – powiedział cicho. – Odpadki to zbyt salonowe słowo na określenie tego, co moi czarujący rodacy wyrzucają na ulicę.

Księżyc białawo oświetlał wilgotną rzekę kocich łbów. Bond zamknął usta i oddychał przez nos. Szedł tak, jakby pokonywał zaśnieżony stok: na ugiętych nogach, stawiając stopy całą powierzchnią i w jednej linii. Rozmyślał o swym łóżku w hotelu i wygodnych siedziskach auta zaparkowanego pod cytrynowcami o słodkim zapachu, a także o tym, ile jeszcze rodzajów najokropniejszego smrodu pozna podczas swej obecnej misji.

Zatrzymali się na samym dole alei. Kerim odwrócił się do Bonda z szerokim białym uśmiechem. Pokazał w górę, gdzie piętrzył się ogromny mroczny masyw.

– Meczet Sułtana Ahmeta. Słynne freski bizantyńskie. Szkoda, że nie mam więcej czasu, aby pokazać ci inne cuda mojej ojczyzny.

Nie czekając na odpowiedź Bonda skręcił w prawo i pospieszył oflankowanym marnymi sklepiczynami, zakurzonym bulwarem, który schodził ku odległemu migotaniu morza Marmara. Przez dziesięć minut maszerowali w milczeniu. Potem Kerim zwolnił, skrył się pod osłoną mroku i przywołał Bonda.

– To będzie prosta operacja – powiedział cicho. – Krilenko mieszka tam, za torami kolejowymi. – Pokazał z grubsza skupisko czerwonych i zielonych świateł przy końcu bulwaru. – Ma metę w szopie za tablicą reklamową. Szopa ma normalne drzwi wejściowe, ale również klapę w tablicy. Sądzi, że nikt o tym nie wie. Moi ludzie podejdą od frontu, Krilienko wyślizgnie się przez właz i wtedy go zastrzelę. Zgadza się?

– Jeśli tak mówisz.

Podjęli wędrówkę bulwarem, trzymając się ścian. Po dziesięciu minutach ujrzeli tablicę wysokości dwudziestu stóp, która stała frontem do mającego kształt litery T skrzyżowania ulic. Księżyc był za nią, reklamę zatem spowijał cień. Kerim szedł teraz jeszcze ostrożniej, cicho stawiając przed sobą stopy. Mniej więcej sto jardów przed tablicą cienie urywały się i skrzyżowanie było skąpane w białej poświacie księżyca. Kerim skrył się w ostatniej wnęce drzwiowej i tyłem do siebie ustawił w przodzie Bonda. Rozległo się ciche plaśnięcie otwieranego futerału. W dłoń Bonda została wciśnięta rozszerzona na końcach smukła, ale ciężka stalowa rura o długości dwóch stóp.

– Noktowizor. Model niemiecki – wyszeptał Kerim. – Na podczerwień. Widzi w ciemnościach. Zerknij na tamtą reklamę filmową. Twarz. Tuż poniżej nosa. Zobaczysz kontur włazu. W prostej linii pod światłami.

Bond wsparł przedramię o framugę drzwi i podniósł instrument do prawego oka. Skierował obiektyw na plamę cienia po przeciwnej stronie skrzyżowania. Powoli czerń ustąpiła miejsca szarości, ukazał się zarys ogromnej twarzy kobiecej i jakiś napis. Wnet Bond mógł już przeczytać: NIYAGARA. MARILYN MONROE VE JOSEPH COTTEN i niżej zapowiedź dodatku rysunkowego BONZO FUTBOLOU. Bond przesunął obiektyw z ogromnej kopy włosów Marilyn Monroe na urwisko czoła, potem w dół dwu-stopowego nosa do przepastnych nozdrzy. Dostrzegł cienki kwadratowy obrys. Biegł spod nosa do ogromnego łuku ponętnych ust. Jeden bok miał jakieś trzy stopy. Od ziemi dzieliła go spora wysokość.

Za plecami Bonda rozległa się seria cichych szczęknięć. Kerim wyciągał przed siebie łaskę, która – zgodnie z przypuszczeniem Bonda – była w istocie karabinem o szkieletowej kolbie, mieszczącej również zamek. Miejsce gumowej nakładki zajął krótki tłumik.

– Lufa z nowego Winchestera 88 – wyszeptał Kerim z dumą. Skonstruował to dla mnie jeden gość z Ankary. Używa się kul kaliber 308. Tych krótkich. Wchodzą trzy. Daj noktowizor. Chcę ten właz wziąć na cel, zanim moi ludzie podejdą od przodu. Pozwolisz, że użyję twego ramienia jako podpórki?

– Jasne. – Bond podał Kerimowi noktowizor. Kerim przymocował go do lufy i wsparł broń na ramieniu Bonda.

– Mam – wyszeptał Kerim. – Tam gdzie Vavra mówił. Porządny facet. – Opuszczał właśnie karabin, gdy na prawym rogu skrzyżowania ukazało się dwóch policjantów. Bond zesztywniał.

– W porządku – szepnął Kerim. – to mój chłopak i szofer.

Wetknął w usta dwa palce. Rozległ się trwający ułamek sekundy niski gwizd. Jeden z policjanów położył dłoń na karku. Potem zawrócili i stukając donośnie butami po płytach chodnika poczęli się oddalać.

– Jeszcze kilka minut – powiedział cicho Kerim. – Muszą obejść tę tablicę.

Bond poczuł, jak ciężka lufa karabinu wślizguje się na miejsce na jego ramieniu.

Lunatyczną ciszę przerwało donośne dźwięczne stuknięcie z nastawni za tablicą reklamową. Jedno z semaforowych ramion opadło, a w skupisku czerwonych światełek zabłysło zielone. Z oddali dobiegł niski, przeciągły pomruk, który był coraz bliższy, aż przemienił się w ciężkie posapywanie parowozu i zgrzytliwy klangor niedbale połączonych wagonów towarowych. Ponad nasypem z lewej strony wędrowała wątła żółtawa poświata, a wnet powyżej tablicy reklamowej ukazał się zapracowany parowóz.

Pociąg – popękana czarna sylweta na srebrzystym tle morza – pokonywał w stukocie kół swą stumilową podróż do granicy greckiej, a ku Bondowi i Kerimowi pożeglowała w nieruchomym powietrzu ciężka chmura dymu z lichego paliwa, jakim się krzepił. Ledwie zamigotało i znikło czerwone światło na wagonie hamulcowym, a skład zagrzechotał potężnie na rozjazdach i dwoma ochrypłymi, żałosnymi gwizdnięciami zapowiedział leżącej milę dalej, małej stacyjce Buyuk swoje przybycie.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Pozdrowienia z Rosji»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Pozdrowienia z Rosji» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Pozdrowienia z Rosji»

Обсуждение, отзывы о книге «Pozdrowienia z Rosji» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x