John Grisham - Wspólnik

Здесь есть возможность читать онлайн «John Grisham - Wspólnik» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Wspólnik: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wspólnik»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Sfingował własną śmierć i zniknął z 90 milionami z konta swojej firmy prawniczej. Patrick Lanigan, błyskotliwy, znakomity adwokat, dokonał mistrzowskiego przekrętu, którego nie wybaczą mu jego wspólnicy. Po latach dopadną go. Będą torturowali, zanim postawią przed sądem: oni, żona i wymiar sprawiedliwości – wszyscy chcą głowy Patricka… za wszelką cenę. Ale Lanigan przewidział wszystko. Lub prawie wszystko…

Wspólnik — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wspólnik», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Spojrzała na zegarek.

– Za trzy godziny odlatuje samolot do Miami. Zarezerwowałam dwa bilety w przedziale pierwszej klasy. Porozmawiamy w czasie podróży.

– A co ja miałbym robić w Miami?

– Poleci pan dalej, do San Juan, żeby się zobaczyć z Patrickiem. Wszystko zostało już przygotowane.

– A pani?

– Udam się w innym kierunku.

Sandy zamówił jeszcze kawę i pączki, musieli bowiem zaczekać na sfinalizowanie przelewu pieniędzy. Polecił sekretarce odwołać wszelkie swoje spotkania w ciągu najbliższych trzech dni. Powiadomiona telefonicznie żona przywiozła mu do biura rzeczy niezbędne w podróży.

Jeden z aplikantów odwiózł ich na lotnisko. Dopiero w samochodzie McDermott stwierdził ze zdumieniem, że Leah nie ma żadnego bagażu poza niewielką brązowa aktówką, dość elegancką, ale podniszczoną.

– Gdzie chce się pani zatrzymać? – spytał, wyglądając przez okno.

– Tu i ówdzie – odparła wymijająco.

– Więc jak mam się z panią kontaktować?

– Później ustalimy jakiś system łączności.

W samolocie usiedli obok siebie, w trzecim rzędzie foteli przedziału pierwszej klasy. Przez dwadzieścia minut po starcie Brazylijka zachowywała milczenie, przeglądając jakiś magazyn mody. On próbował się więc skupić na lekturze opasłego sprawozdania. Nie miał na to najmniejszej ochoty, sprawa nie była pilna. Palił się do rozmowy, chciał wreszcie wyrzucić z siebie natrętne pytania, zapewne te same, które teraz dręczyły wiele osób.

Ale między nimi jak gdyby wyrósł mur niechęci, całkiem zbędny, nawet jeśli wzajemne kontakty musiały do końca pozostać czysto formalne. Leah mogła mu przecież sporo wyjaśnić, lecz widocznie wcale jej na tym nie zależało. Sandy postanowił zatem dostosować się do narzuconych przez nią warunków gry i także udawał obojętność.

Stewardesa przyniosła im solone orzeszki i precelki. Stuknęli się kieliszkami szampana. Później opróżnili butelkę wody mineralnej.

W końcu McDermott zapytał swobodnym tonem:

– Od jak dawna zna pani Patricka?

– Czemu pan pyta?

– Z czystej ciekawości. Czyżby nie zamierzała mi pani powiedzieć ani słowa na temat tego, co się z nim działo przez ostatnie cztery lata? Ostatecznie jestem jego starym przyjacielem, a teraz w dodatku będę go reprezentować. Proszę więc nie mieć mi za złe, że jestem ciekawy.

– O wszystko proszę pytać jego – odparła z wyczuwalną ulgą w głosie, po czym wróciła do przerwanej lektury.

Sandy przysunął sobie miseczkę z solonymi orzeszkami.

Dopiero gdy samolot zaczął schodzić do lądowania, Leah zabrała głos. Pospiesznie wyrzuciła z siebie szereg słów, jakby przytaczała wykutą na pamięć formułkę.

– Nie zobaczymy się przez kilka następnych dni. Muszę stale zmieniać miejsca pobytu, gdyż szukają mnie pewni ludzie. Patrick przekaże panu dalsze instrukcje, a przez jakiś czas będę musiała się z nim kontaktować za pańskim pośrednictwem. Proszę zachować ostrożność i uważać na przypadkowe telefony, ludzi chodzących za panem po ulicach czy kręcących się wokół biura. Kiedy tylko się rozejdzie, że jest pan jego adwokatem, natychmiast zainteresują się panem ci sami agenci, którzy szukają mnie.

– Co to za ludzie?

– Patrick wszystko wyjaśni.

– Pani wie, gdzie są pieniądze, prawda?

– Nie mogę odpowiedzieć na to pytanie.

Popatrzył za okno, na koniec skrzydła samolotu z wolna ginący w pierzastych chmurach. Nie miał wątpliwości, że suma jeszcze się powiększyła, Lanigan nie był głupcem. Zapewne rozlokował pieniądze w jakichś bankach, gdzie zaopiekowali się nimi specjaliści finansowi. Przy właściwym gospodarowaniu kapitałem można go było powiększyć co najmniej o dwadzieścia procent rocznie.

Do końca podróży nie zamienili już ani słowa. Razem poszli w kierunku punktu odpraw pasażerów odlatujących do Portoryko. Na pożegnanie Leah po męsku uścisnęła mu dłoń i powiedziała:

– Proszę przekazać Patrickowi, że nic mi nie jest.

– Zapewne spyta, gdzie się pani teraz ukrywa.

– W Europie.

Spoglądając za Brazylijką odchodzącą energicznym krokiem w głąb hali, po raz kolejny powtórzył w duchu słowa podziwu dla starego przyjaciela. Wszak tamten nie tylko zdobył gigantyczną fortunę, ale w dodatku pozyskał współpracę pięknej i sprytnej kobiety o egzotycznej urodzie.

Zapowiedź odlotu samolotu do San Juan przywróciła go do rzeczywistości. Pokręcił głową do własnych myśli, formułując jasno pytanie: jak można darzyć podziwem człowieka stojącego wobec perspektywy spędzenia dziesięciu lat w celi śmierci i oczekiwania na egzekucję? Co gorsza, wcześniej trzeba się było zmierzyć z dziesiątkami przebiegłych adwokatów, gotowych obedrzeć jego klienta ze skóry, byle tylko uszczknąć coś dla siebie ze sprzeniewierzonych pieniędzy.

A jednak! Zajmując miejsce w samolocie, Sandy odczuwał coraz silniejszy dreszcz emocji wynikający z faktu reprezentowania Patricka Lanigana.

Eva wysiadła z taksówki na tyłach podrzędnego hoteliku w South Beach, gdzie miała spędzić noc. W gruncie rzeczy zamierzała zostać tu przez kilka dni, uzależniając długość pobytu od rozwoju wydarzeń w Biloxi. Pamiętała, że Patrick nakazywał jej ciągłe podróże i niezatrzymywanie się w jednym miejscu na dłużej niż cztery dni. Zameldowała się jako Leah Pires, według paszportu mieszkająca na stałe w São Paulo. Mogła się nawet posługiwać złotą kartą kredytową wystawioną na to nazwisko.

Przebrała się pospiesznie i poszła na plażę. Było wczesne popołudnie, nad morzem kręcił się tłum wczasowiczów i to jej bardzo odpowiadało. Plaża w Rio była tak samo wiecznie zatłoczona, ale tam zawsze Eva mogła liczyć na pomoc przyjaciół. Tutaj nikogo nie znała, musiała więc wcielić się w rolę anonimowej turystki w bikini, zażywającej kąpieli słonecznych. Bardzo pragnęła znowu znaleźć się w domu.

ROZDZIAŁ 11

Całą godzinę zajęło Sandy’emu przedostanie się na teren bazy marynarki wojennej. Jego nowy klient nie zamierzał mu ułatwiać życia. Wyglądało na to, że nikt go tu nie oczekiwał. W końcu został zmuszony do sięgnięcia po klasyczny repertuar adwokacki: groźbę wystąpienia z pozwem, natychmiastowego powiadomienia senatorów lub innych ważnych osobistości, a przede wszystkim ostre i głośne uwagi na temat łamania podstawowych praw obywatelskich. Dopiero o zmierzchu dotarł do recepcji szpitala, a i tu napotkał kolejną linię obrony. Tym razem jednak pielęgniarka po prostu skontaktowała się z Patrickiem.

Pokój tonął w półmroku, oświetlony jedynie błękitnawą poświatą ekranu niewielkiego telewizora stojącego pod ścianą. Transmitowano jakiś mecz piłkarski z Brazylii. Dwaj starzy przyjaciele uścisnęli sobie dłonie z pewną rezerwą. Nie widzieli się przez sześć lat. Lanigan nakrył się prześcieradłem aż pod brodę, zasłaniając w ten sposób rozległe rany. Był bardzo szczupły, niemal wychudzony, no i miał wyraźnie odmieniony kształt nosa oraz brody. Mógłby nawet uchodzić za kogoś innego, gdyby nie oczy. Zdradzało go również brzmienie głosu.

– Dzięki, że przyleciałeś – mruknął na powitanie.

Mówił bardzo cicho, miękkim głosem, jak gdyby sprawiało mu to wiele kłopotów i wymagało olbrzymiego wysiłku.

– Nie ma za co. Chyba zdajesz sobie sprawę, że nie miałem specjalnie wyboru. Twoja przyjaciółka potrafi być nadzwyczaj przekonująca.

Patrick zamknął oczy i przygryzł wargi. W duchu zmówił szybko krótką modlitwę. Wiedział już bowiem, że Evie nic się nie stało.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Wspólnik»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wspólnik» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


John Grisham - Camino Island
John Grisham
John Grisham - The Client
John Grisham
John Grisham - The Whistler
John Grisham
John Grisham - Partners
John Grisham
John Grisham - The Last Juror
John Grisham
John Grisham - The Broker
John Grisham
John Grisham - The Activist
John Grisham
John Grisham - The Racketeer
John Grisham
libcat.ru: книга без обложки
John Grisham
libcat.ru: книга без обложки
John Grisham
John Grisham - El profesional
John Grisham
John Grisham - The Brethren
John Grisham
Отзывы о книге «Wspólnik»

Обсуждение, отзывы о книге «Wspólnik» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x