– Znalazłem portfel – na wbudowanej komodzie. Wróciwszy do pokoju, usiadł na sofie i zaczął opróżniać zawartość portfela na stolik przed sobą. Znowu gotówka – cztery pięćdziesiątki i cztery jedynki. Karty kredytowe. Karta do biblioteki. Ubezpieczenie społeczne. Costco. Mniejsza wersja tego samego rozmazanego zdjęcia chłopca. Zdjęcie szeroko uśmiechniętego sędziego – dużo swobodniejsze niż formalne biurowe zdjęcie, które oprawiła i trzymała w pokoju, a Juhle stwierdził, iż zrobione zostało w fotelu w rogu pokoju.
Juhle nieświadomie westchnął, przyciągając uwagę Shiu.
– Co?
– To dziwne.
– Co?
Juhle wzruszył ramionami, pokazując mu wizytówkę:
– Andrea Parisi – widząc pozbawione wyrazu spojrzenie Shiu, zastanowił się szybko i dodał – telewizyjny ekspert w sprawie Donolana?
– A – Shiu połączył osobę z nazwiskiem, ale ani ono, ani wizytówka nic dla niego nie znaczyły. – No i co w tym dziwnego? Zadaje się z sędzią, to zna kilku prawników. A w dodatku – dodał – wiesz tak dobrze jak ja, że MoMo to znana przystań prawników.
– Masz rację – Juhle nie widziała żadnego powodu, by powiedzieć Shiu, że jego kumpel Wyatt biegał z nią czasami. I że zamęczał go fantazjami na temat Andrei Parisi przez około sześć minionych tygodni. Zamiast tego, włożył wizytówkę oraz całą resztę z powrotem do portfela. – Dziwne tylko, że to jedyna wizytówka, którą zachowała.
Shiu był innego zdania.
– Może, jak każda kelnera na świecie, chciała dostać się do telewizji.
– Nie tu. To w L.A.
– Wszędzie – powiedział Shiu. – To prawda uniwersalna. Tak czy inaczej, założę się, że w którejś szufladzie znajdziemy stertę wizytówek. Albo Staci dostała ją i nie zdążyła jeszcze wyrzucić. Poza tym obaj wiemy, że to nie ma żadnego związku z Andreą Parisi.
– Moglibyśmy udawać. Spędzić trochę czasu z jej śliczną osobą – Juhle uśmiechnął się, nie usłyszał żadnej odpowiedzi, spróbował ponownie. – Spędzić trochę czasu z jej…
– Słyszałem cię.
– To miało być śmieszne.
– Cudzołóstwo nie jest dobrym tematem żartów.
– Tak bardzo się mylisz. Cudzołóstwo jest na trzecim miejscu listy tematów do żartów wszechczasów. Właściwie, to był sobie ten Irlandczyk, Paddy, który nie był w kościele jakieś dwadzieścia lat i pewnego dnia…
– Dev – Shiu podniósł dłoń – to coś, o czym ja nie chcę żartować, w porządku?
– A więc poza religią i przynależnością etniczną, i gejami, i kobietami, teraz nie chcesz też rozmawiać o cudzołóstwie. Chryste, co zostało?
– A dlaczego musi coś zostać? – Shiu usiadł na jednym ze stołków. – Devin – powiedział – jest środek nocy. Prowadzimy dochodzenie w sprawie podwójnego zabójstwa, które całe jest o cudzołóstwie, okay? Wiemy, że w następnym tygodniu, może nawet wcześniej, aresztujemy Jeannette Palmer. Jej życie zostanie zrujnowane, już zostało. Ta młoda kobieta nie żyje. Tak jak i sędzia federalny. Nic z tego nie jest śmieszne. I dla Connie nie byłoby śmieszne, jakby się dowiedziała, że chcesz się kokosić z Andreą Parisi.
– Tak, masz rację. Przepraszam, mój błąd – Juhle zwiesił głowę. – Kokoszenie się z Parisi byłoby złe – powiedział z głęboką szczerością. Po czym nagle się rozpogodził. – Ej, ale mógłbym zaprosić Connie. Jak chcesz, to moglibyśmy zrobić czworokącik.
W łóżku Juhle nakrył swój temblak z pewną ostrożnością. Connie poruszyła się obok niego.
– Która jest godzina?
– Nieludzka. Prawie trzecia, tak myślę. Nie śpisz?
– Śpię – po czym – jak poszło?
– Myślę, że rozwiązaliśmy sprawę. Ku zaskoczeniu, to żona. Ale muszę załatwić sobie nowego partnera.
– Zawsze tak mówisz. Co zrobił tym razem.
– Nic. Jest doskonały. Nienawidzę go. Nawet zaprosiłem go, żeby przyłączył się do małej orgietki z tobą, ze mną i Andreą Parisi, kociakiem zajmującym się procesem Donolana w TV. Odmówił. Bez wahania.
– Nie wiedziałam, że ją znasz.
– Nie znam, ale zdecydowanie mógłbym ją spotkać w czasie pracy nad tą sprawą.
– Jest zaangażowana?
– Nie wiem jak. Ale ofiara miała jej wizytówkę i jestem pewien, że mógłbym wykombinować spotkanie.
– Może to ja. Może nie podobam się Shiu.
– Niemożliwe.
– To byłoby dziwne – zgodziła się. – Jesteś zmęczony?
– Mógłbym prawdopodobnie nie zasnąć jeszcze przez kilka minut, jeślibym musiał.
– Wiesz, ile czasu minęło? Od operacji?
– To był ostatni raz? Dziewięć dni?
– Właściwie dzień przed, jeśli liczysz, co daje dziesięć. A to stwarza sytuację, w której musisz – powiedziała, po czym położyła się na nim.
W magazynie Hunt ćwiczył skale na niepodłączonym Stracie, gdy usłyszał stłumiony krzyk Parisi powracającej do świadomości. Stanął w korytarzu, gdzie mogła go zobaczyć.
Siedziała na jego łóżku wśród rozrzuconych przykryć, w ubraniu, które miała na sobie poprzedniego wieczoru.
– O mój Boże! Wyatt? Co ja…? – zakryła rękoma twarz i zapłakała.
Hunt odpiął gitarę i położył ją na dywanie. Napełnił szklankę wodą z kranu, wziął butelkę aspiryny i podszedł do niej. Podając jej szklankę, wysypał na dłoń kilka tabletek.
– Dziękuję – wzięła je wszystkie na raz, popijając wodą. – Która godzina?
– Kilka minut po ósmej.
Jej oczy otworzyły się szeroko, lecz wysiłek ten był zbyt duży. Opuściła szklankę na kolana.
– Niemożliwe. Ja muszę iść… – opuściwszy stopy na podłogę, usiłowała wstać, ale jej się nie powiodło. Postawiła szklankę na podłodze, po czym padła z powrotem na łóżko.
Hunt ponownie napełnił szklankę i podał jej.
– Wypij więcej wody. Musisz się nawodnić. Podniosła głowę.
– Nie sądzę…
– Woda – nie słuchał jej. – Woda uratuje ci życie.
Podniosła się i wypiła.
– Wszystko – powiedział Hunt. – Jeszcze mi podziękujesz.
Zmusiła się, by wypić do końca, po czym ponownie spróbowała wstać.
– Muszę wrócić do domu. Muszę…
– Raczej poczekaj jeszcze trochę.
– Nie mogę. Muszę… jaki dziś jest dzień?
– Środa.
– Jak ja się tu dostałam?
– Nie wiedziałem, gdzie indziej cię zabrać. Straciłaś przytomność.
Zaczęła grzebać w pamięci.
– Byliśmy… Spencer, ten skurwiel – coś zaczęło wracać.
– Cały czas wiedział… nic nie mógł zrobić…
– Nowy Jork?
Położyła się na poduszce, zakryła oczy ramionami.
– Muszę zadzwonić do pracy.
– Ja mogę to zrobić.
– Nie – ale nie poruszyła się. Leżała na łóżku, oddychając przez usta.
Hunt podszedł do telefonu. Pracował z jej firmą na tyle długo, że numer znał na pamięć. Znał również jej sekretarkę, Carlę Shapiro, ale nie chciał z nią rozmawiać, bo zadawałaby za dużo pytań. Zatem porozmawiał z recepcjonistką. Przedstawił się jako lekarz Andrei i poinformował, iż cierpi ona na poważne zatrucie pokarmowe. Odpoczywa i spożywa wyłącznie płyny i nie pojawi się aż do następnego dnia.
Andrea usiłowała się sprzeciwić.
– Czekaj – powiedziała. – To zbyt…
– Może po południu – powiedział Hunt do słuchawki – ale osobiście, odradzam jej to.
Kiedy skończył, Andrea ponownie padła na łóżko.
– Naprawdę muszę jechać do domu.
– Musisz wstać, musisz zadzwonić do pracy, musisz jechać do domu. Andrea, jak na razie, to musisz dać sobie trochę czasu, żebyś przetrawiła alkohol. Wypić więcej wody. Nic ci tu nie będzie. Połóż się, zamknij oczy, nakryj się. Rozłączę telefon. Śpij dalej.
Читать дальше