– Spróbuję się odezwać – powiedziała cicho. – Nie chcę się poruszać, jedynie odezwać. O, właśnie, udało mi się sformułować pełne zdanie. Tak, powoli wracam do siebie. To było bardzo przyjemne, Ramsey.
Nadal tkwił głęboko wewnątrz niej. Było to niesamowite uczucie. Znowu zamknęła oczy, myśląc, jak to wspaniale, że się odnaleźli. Lekko uniosła biodra. Ramsey jęknął, kryjąc wargi w jej włosach.
– Jak to, przyjemne, do diabła? – wymamrotał. – Przyjemne to obrzydliwe słowo. Prawie obraźliwe.
– Więc to było przyjemniejsze niż przyjemne. Naprawdę cudowne. Może nawet prawie najcudowniejsze na świecie.
Zrobił się twardszy niż sekundę wcześniej.
– Potrzebujesz skali porównawczej. Jestem już prawie gotowy, ale mój duch musi odzyskać siły. Daj mi jeszcze pięć minut.
Leżał na niej, z głową opartą na poduszce obok jej głowy. Molly spokojnie gładziła go po plecach.
– Zapomniałam sprawdzić, czy oparzone miejsca się zagoiły – powiedziała.
– Tak, zagoiły się.
– A jak noga?
– Jak nowa. Jak twoje ramię? Czy szwy zniknęły?
– Tak jest, została tylko długa blizna. Ramsey, czy miałbyś coś przeciwko temu, gdybym powiedziała, że czuję do ciebie coś więcej niż dużą sympatię?
Ramsey milczał. Molly zaczęła się niespokojnie kręcić.
– Nie – powiedział, nadal nie mogąc się poruszyć. – Szczerze mówiąc, ja także czuję do ciebie coś więcej niż dużą sympatię.
Nachylił się i pocałował ją.
– Od dawna obserwowałem twoje usta i zastanawiałem się, jak smakujesz – rzekł. – Teraz już wiem…
Niecałe pięć minut później duch Ramseya odzyskał siły i kochali się znowu. Tym razem sądził, że umrze z rozkoszy. Był tego naprawdę cudownie bliski.
Koło czwartej rano poczuł dotyk małej dłoni na swoim ramieniu. Pogratulował sobie, że starczyło mu siły i przytomności umysłu, by wciągnąć szorty. Udało mu się także nakłonić Molly do włożenia koszuli nocnej, chociaż wcale nie miała na to ochoty.
Podniósł Emmę i ułożył ją obok matki. Molly przez sen wyciągnęła rękę, żeby go dotknąć.
– Emma jest tutaj – szepnął.
Natychmiast cofnęła rękę i uśmiechnęła się do siebie w ciemności. Poczuła, jak drobne ramię Emmy obejmuje ją w pasie.
– Wiem, że jesteś piękna, mamusiu – usłyszała. – Nic nie szkodzi, że cię nie widzę…
– Dziękuję, Em. Nie musisz budzić mnie co godzinę, żeby mi to powiedzieć.
Molly ułożyła się wygodnie. Tuż przed zaśnięciem przypomniała sobie scenę ze swego ślubu. Oboje z Ramseyem stali przed sędzią pokoju, słuchając, jak ogłasza ich mężem i żoną, a radośnie uśmiechnięta Emma mówiła żonie sędziego, która sprzedała Molly bukiet za dziesięć dolarów, że teraz już wszyscy troje zawsze będą razem. Czyż to nie wspaniałe? Żona sędziego zgodziła się ochoczo i na moment odwróciła uwagę Emmy, aby Ramsey mógł pocałować Molly.
Molly zapadła w głęboki sen. Była tak szczęśliwa, że zupełnie zapomniała o byłym księdzu Sonnym Dickersonie, który osiągnął już takie stadium obsesji, iż raczej umrze, niż zrezygnuje z Emmy.
– Wiesz, co myślę? – zapytała Molly następnego dnia przy śniadaniu. Mówiła cicho, ponieważ Emma była w pobliżu, siedziała na podłodze, ćwicząc pisanie swego imienia w notesie, który Molly kupiła dla niej w hotelowym sklepie z upominkami.
Ramsey podniósł wzrok znad płatków.
– Wiem, że to nic poważnego, bo pękasz ze śmiechu.
– Nie, mylisz się. Jestem zupełnie poważna.
– No dobrze, no więc o czym myślisz?
– Że było mi z tobą cudownie. Tak cudownie, że może należałoby to opodatkować.
Ramsey z trudem przełknął ślinę. Szybko wypił łyk kawy, parząc sobie usta. Bardzo dokładnie przypomniał sobie, jak czuł się w ramionach Molly, i o mało nie spadł z krzesła. Emma podniosła wzrok znad notesu.
– Jak się teraz nazywam, mamo?
Ramsey spojrzał na Molly. Myśli o seksie w jednej chwili wyparowały mu z głowy.
– Chciałbym, żebyś nazywała się Emma Hunt. Co ty na to?
– Mógłbyś to napisać, Ramsey?
Wziął ołówek i napisał, o co prosiła. Emma zaczęła kopiować litery. Po minucie rzuciła mu uważne spojrzenie.
– Ładnie to wygląda – oznajmiła. – Podoba mi się. Ramsey i Molly obejrzeli rezultat jej wysiłków.
– Dobra robota, bardzo wyraźnie piszesz – powiedział Ramsey. – Emma Hunt… Naprawdę fantastycznie! A jak to brzmi!
Emma uśmiechnęła się i wróciła do pisania.
– Przepraszam cię, Molly – rzekł Ramsey przyciszonym głosem. – Nigdy o tym nie rozmawialiśmy, ale bardzo mi na tym zależy. Chcę, żeby Emma prawnie została moją córką.
– Sama nie wiem… – Molly spojrzała na niego z wahaniem i ukroiła następny plaster grejpfruta. – Louey w ogóle nie zajmował się Emmą, ale był jej ojcem. Nie możemy udawać, że nigdy nie istniał.
– Pozwól, że zadam ci pytanie – gdyby Louey żył i gdybyś rozwiodła się z nim, a potem wyszła za mnie, jak byś zdecydowała?
Przełknęła kawałek grejpfruta i sięgnęła po żytnią grzankę.
– Powiedziałabym, że jest draniem i nigdy nie chciał nawet widywać się z Emmą. Może nawet powiedziałabym, że nie zasługuje na to, aby Emmą nosiła jego nazwisko… – Molly potrząsnęła głową. – Ale Louey nie żyje, Ramsey, i właśnie dlatego uważam, że powinna coś po nim mieć. A gdyby nazywała się Emmą Santera Hunt? Możemy jeszcze zapytać doktor Loo, ale wydaje mi się, że to nie najgorszy pomysł. W ten sposób Emmą będzie zawsze wiedziała, że Louey był jej ojcem.
Ramsey zapytał Emmę, co myśli o podwójnym nazwisku. Dziewczynka zastanowiła się i po chwili wyraziła zgodę.
– Zjesz bekon, Ramsey? – zapytała Molly.
– Nie, ty zjedz. Musisz podbudować siły, a ja po prostu tryskam energią. Im więcej razy na mnie skoczysz, tym będę silniejszy. Wprost nie mogę się doczekać, żeby ci tego dowieść.
– I jak to wygląda, mamo?
Molly odwróciła wzrok od męża, żałując, że nie może, rzucić się na niego i kochać się z nim do upadłego.
– Pokaż, Em… Ach, napisałaś to jeszcze sześć razy, tak? Za każdym razem lepiej. Doskonale, skarbie. Do pierwszej klasy pójdziesz jako Emma Santera Hunt.
– Panna Emma Santera Hunt – uzupełniła Emma. Molly spojrzała na Ramseya, który świetnie wiedział, jakie myśli krążą jej po głowie.
– A ja będę panią Molly Hunt.
– I wszyscy będziemy Huntami – ucieszyła się Emma. – Zanim Ramsey mnie znalazł, nie znałam nikogo, kto by się tak nazywał…
Ramsey zadzwonił do swoich rodziców. Oboje państwo Hunt porozmawiali chwilę z Molly i Emmą. Wszystko poszło znakomicie, chociaż Molly wyczuła, że żałują, iż nie byli na ślubie. Wszyscy razem ustalili, że pod koniec lata rodzice Ramseya wydadzą przyjęcie na cześć syna i synowej.
– Do tego czasu wszystkie problemy powinny już zniknąć – rzekł Ramsey, odkładając słuchawkę na widełki. – Sama zobaczysz, że moja mama traktuje synowe jak istoty absolutnie doskonałe, natomiast chętnie dręczy swoich trzech synów.
– To zrozumiałe – oświadczyła Molly. – Chyba powinnam zadzwonić do mojej mamy…
Do San Francisco wrócili następnego dnia po południu. Okazało się, że wieczory bywają już dosyć chłodne. Wkrótce po ich przyjeździe od strony Golden Gate zaczęły napływać obłoki mgły. Ubrana w sweter Emma spacerowała po nowym podwórku, przyglądając się kwiatom rosnącym w zacisznym miejscu pod płotem. Jej pianino leżało na krześle w kuchni. Po drugiej stronie ulicy stał nieoznaczony samochód policyjny.
Читать дальше