– Nie, nikogo nie widziałem – powiedział Mason Lord do detektywa O’Connora.
Przerwał i gwałtownie wciągnął powietrze, usiłując opanować ból. Nacisnął tłoczek automatycznej strzykawki, wprowadzając do żyły dawkę morfiny. Detektyw O’Connor zaczekał, aż twarz chorego nieco się rozluźni.
– Żadnego cienia, nic niepokojącego?
– Nie. Gunther i ja wychodziliśmy właśnie z biura mojego znajomego. Odbyliśmy z nim krótką pogawędkę. To miły człowiek. Polityk.
– Jak się nazywa?
– Senator Quentin Kordie. Proszę nie zawracać sobie nim głowy, detektywie. Senator na pewno do mnie nie strzelał. Jesteśmy dobrymi znajomymi.
– Dobrze. Kto wiedział, dokąd pan się wybiera, panie Lord? Molly nie miała wątpliwości, że ojciec sam zadał sobie wcześniej to pytanie. Dostrzegła błysk w jego oczach i zrozumiała, że ojciec dokonuje w myśli przeglądu osób, które mogły wiedzieć, dokąd wtedy pojechał.
– Kilka osób – powiedział w końcu. – Wyłącznie z mojej firmy. – Przerwał i wstrzyknął sobie następną dawkę morfiny. – Jeżeli mam u siebie zdrajcę, detektywie, sam sobie z nim poradzę.
– Nie, panie Lord, to sprawa dla policji. Nazywa się to próbą zabójstwa, o czym pan doskonale wie.
– A pan wie, czyja to sprawka, detektywie. Rule’a Shakera. – Mason ze zdumieniem potrząsnął głową. – Nigdy dotąd nie popełnił takiego głupstwa. Idiota…
Detektyw O’Connor podniósł się z krzesła.
– Gdyby rzeczywiście Rule Shaker był idiotą i próbował pana zabić, miałby pan spory problem – oświadczył. – Na szczęście w tej chwili ma pan dobrą ochronę. Zakładam, że Rule Shaker już wie, że pan żyje. Jeżeli pańskie podejrzenia są słuszne, wyobrażam sobie, co Shaker w tej chwili mówi.
Rule Shaker milczał. Stał przed wielkim oknem w swoim gabinecie i wpatrywał się w bezkresną pustynię. Nigdy nie miał ochoty patrzeć na Las Vegas. Mieszkał w najbardziej kiczowatym mieście świata i nie chciał go oglądać, jeśli nie musiał.
Pustynia była czysta, powietrze kryształowe i tak gorące, że w ciągu dnia wszelkie życie na niej zamierało. Nawet ludzie nie ośmielali się tu wtedy zapuszczać. Rule Shaker odwrócił się powoli.
– Rudy nadal siedzi w tym motelu w Oak Park i czeka na rozkazy – odezwał się Murdock.
– Niech czeka. Podobno Lord z każdym dniem odzyskuje siły. Będzie żył.
– Tak mówią – mruknął Murdock, rozprostowując nogi. Od powrotu z Niemiec sporo przytył. Nie cierpiał włóczyć się za tym Santerą, ale pan Shaker wydał mu takie polecenie, i tyle. Teraz wrócił i codziennie objadał się pysznymi kurczakami z KFC. Kosztowało go to ponad trzy kilogramy.
– Ma pan dla mnie jakieś polecenia, panie Shaker?
– Zastanawiam się, Murdock. Na razie pozwolimy mu poleżeć w łóżku, pocierpieć i pomyśleć o grzechach przeszłości.
– Mason Lord nie wierzy w grzechy przeszłości – powiedział Murdock. Uważnie obserwował swojego szefa, człowieka, który zabrał go z ulicy sześć lat temu i z czasem uczynił jednym ze swoich najważniejszych ludzi. Tak, teraz Murdock należał do grupy decyzyjnej w firmie Shakera, grupy, o której wszyscy słyszeli, był znany i podziwiany. Więc tym bardziej powinien stracić te trzy kilogramy.
Rule Shaker nie był wysokim i rasowym mężczyzną, i pod żadnym względem nie przypominał Masona Lorda. Matka natura dała mu zaledwie metr sześćdziesiąt osiem wzrostu i twarde, chude ciało. Ubierał się bardzo elegancko, głównie w ręcznie szyte garnitury od krawców z londyńskiej Savile Row.
Niestety, miał ziemistą cerę, bardzo mocny zarost i małe, matowe czarne oczy, przez które wyglądał jak terrorysta z Bliskiego Wschodu. Szczerze mówiąc, wyglądał jak stereotyp gangstera z hollywoodzkich filmów. Mimo to na Rule’a Shakera leciało więcej kobiet niż na jakiegokolwiek innego mężczyznę.
Murdock podejrzewał, że pociągało je niebezpieczeństwo. Shaker nie był potężnym mężczyzną, ale na odległość pachniał ryzykiem. Murdock słyszał, że ubiegłej nocy Shaker obsłużył dwie kobiety. Trudno uwierzyć, że facet skończył pięćdziesiąt osiem lat. Zdumiewające.
Obsłużył… Tak, to było dobre określenie. Murdock żałował, że nie potrafił obsługiwać kobiet w takim stylu jak Rule Shaker. Może gdyby schudł o te trzy kilogramy, przyciągnąłby uwagę kilku ślicznotek. W Niemczech powodziło mu się pod tym względem o wiele lepiej, ale oczywiście tam wszystkie dziewczyny chciały go wykorzystać, aby dostać się do łóżka Loueya Santery, tego ohydnego gówniarza.
– Mason wierzy w grzechy przeszłości, tyle że nie w swoje własne – powiedział Rule Shaker. – Poczekamy, zobaczymy. Niech Rudy będzie gotowy do akcji. Lecę teraz helikopterem nad pustynię. Czas rozrzucić prochy Melissy.
– Czy tego właśnie chciała, panie Shaker?
– Melissa miała dwadzieścia trzy lata – mruknął Rule. – Nawet nie przeczuwała, że istnieje coś takiego jak śmierć.
Przez całą dobę nad bezpieczeństwem Masona Lorda czuwało sześciu ochroniarzy, po dwóch na trzy zmiany. Jeden zawsze siedział w pokoju, a drugi pod drzwiami. Mason nie miał zaufania do policji.
– Jeżeli sam komuś nie płacę, nie mogę być pewien, że rzeczywiście dla mnie pracuje – wyjaśnił O’Connorowi.
– Jak pan chce – odparł detektyw. – Oszczędzimy w ten sposób pieniądze podatników.
Dziennikarze z prasy i telewizji w końcu znudzili się sprawą Masona Lorda i dali spokój, lecz kilku paparazzich ciągle kręciło się pod szpitalem, licząc na kolejny zamach i więcej krwi. Jeden z pracowników szpitala powiedział, że paparazzi są jak szarańcza, tylko znacznie gorsi. Kilku innych rozbiło obóz pod domem Masona.
Jednemu udało się zrobić zdjęcie Emmy, siedzącej pod rododendronem i grającej na pianinie. Było trochę zamazane, ale nie ulegało wątpliwości, że przedstawia Emmę. Fotografia ukazała się z podpisem: „Wnuczka szefa gangu”.
– To dziwne, ale to zdjęcie okazało się ostatnią kroplą – powiedział Mason do Gunthera, obejrzawszy fotografię. – Straciłem cierpliwość. Dowiedz się, jak nazywa się fotoreporter, który je zrobił.
Tuż po lunchu Eve Lord wyszła z salonu do holu, gdzie właśnie rozmawiali Molly i Ramsey.
– Nie ma powodu, żebyśmy siedzieli tu dłużej – mówił Ramsey. – Twój ojciec najgorsze ma już za sobą. Wszyscy wiemy, kto do niego strzelał, a w każdym razie podejrzewamy, ale nie możemy z tym nic zrobić. Jeśli chodzi o bezpośredniego sprawcę, to najprawdopodobniej i tak nigdy nie wpadnie w ręce policji. Znaczy to, że może dojść do eskalacji przemocy. Nie chcę, żebyśmy tu wtedy byli, to bardzo niebezpieczne dla Emmy. Pobierzmy się i jedźmy do domu.
A Molly, szara, przeciętna Molly o zwariowanych rudych włosach i zbyt szczupłym ciele patrzyła na tego wysokiego mężczyznę, z którym Eve w każdej chwili chętnie poszłaby do łóżka, patrzyła takim wzrokiem, jakby miała ochotę go zjeść. Wreszcie się roześmiała i skoczyła mu w ramiona.
Chyba nie spodziewał się tego, ale był szybki, więc zdołał ją chwycić i przygarnąć do piersi. Objęła go w pasie nogami. Wtedy on także się roześmiał i zaczął tańczyć z nią po całym holu.
– Do domu – powiedziała Molly, całując go raz za razem. – Do domu! Podoba mi się to określenie!
Powoli postawił ją na ziemi. Podniosła ku niemu twarz, a on nachylił się i pocałował ją. Molly zacisnęła palce na jego koszuli i wszystko wskazywało na to, że wprost nie może się doczekać, kiedy ją z niego zedrze.
Читать дальше