Joanna Chmielewska - Dwie Głowy I Jedna Noga

Здесь есть возможность читать онлайн «Joanna Chmielewska - Dwie Głowy I Jedna Noga» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Иронический детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Dwie Głowy I Jedna Noga: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Dwie Głowy I Jedna Noga»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Na myśl, że jadę na spotkanie z mężczyzną życia z ludzka głową w bagażniku, cos mi się zrobiło. Dostałam histerycznego ataku śmiechu. Przechyliłam się, wepchnęłam twarz w fotel pasażera, wyłam, piałam, płakałam i nie mogłam się uspokoić. Podkręciłam szybę, żeby mnie nie było słychać, ale i tak jakiś człowiek przyglądał mi się z zainteresowaniem z odległości kilkunastu metrów. Nie mógł chyba odgadnąć, że tak reaguję na kawałek trupa…? Przeszło mi wreszcie, usiadłam normalnie. Zdołałam się skupić. Rozwiązanie najprostsze: wyjąć torbę i wrzucić do kosza na śmieci. Nie tu, tu zostałam zauważona. W następnej stacji, na następnym parkingu, gdzie spróbuję się niczym nie wyróżnić. Znajdą tą głowę i co będzie dalej?

Dwie Głowy I Jedna Noga — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Dwie Głowy I Jedna Noga», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Grzesiu, kto jak kto, ale ty pojęcie o kobietach posiadasz. Jak ci się wydaje, co też ujrzysz jutro przy swoim boku…?

Grzegorz przyglądał mi się przez chwilę.

– Ciebie – powiedział miękko. – Nie przychodzi ci do głowy taka prosta myśl, że nie składasz się dla mnie tylko z powłoki zewnętrznej…?

* * *

Owszem, podjechaliśmy do konstancińskiej knajpy na obiad, który właściwie był już kolacją. Przedtem, wyzbyta rozterki prywatno-osobistej, rozgrzebałam zmurszałe pokłady niechęci do tematu i dokopałam się wspomnienia.

W dawnych czasach, kiedy jeszcze przyjaźń pomiędzy mną i Miziutkiem nie ujawniła swojego prawdziwego oblicza, pojechałam z tą zołzą do jej posiadłości. Podróż nie była daleka, zaledwie do Placówki, na skraju Wólki Węglowej, a rozciągały się tam wówczas prawie bezludne plenery. Posiadłość Miziutek odziedziczył po przodkach. Oglądałam straszliwie zapuszczony, gęsto zadrzewiony ogród i wielką, drewnianą ruinę, w której ktoś mieszkał, rozżalona zaś Mizia skarżyła mi się na niefart. Niby to ma, ale nic jej z tego, nawet tych lokatorów nie zdoła wyrzucić, bo musiałaby im kupić mieszkania, a budowla się sypie i lada dzień przestanie się nadawać do wszelkiego remontu. W dodatku była zobligowana zapłacić podatek spadkowy, Miziutek, nie budowla. Narzekała tak, jakby co najmniej własną ręką musiała podpierać dach i wydłubywać ze ścian korniki, konając przy tym z głodu i nędzy.

Skojarzenie przyszło samo, duży ogród, o którym napomykała Helena. Być może nieco później, wzbogaciwszy się na Renusiu, Miziutek pozbył się lokatorów i uporządkował dziedzictwo. Zamieszkali tam, to było wysoce prawdopodobne.

– Mogła, oczywiście, odremontować i sprzedać – mówiłam do Grzegorza już w knajpie przy posiłku. – Ale ona niegłupia, a to jest niezła lokata kapitału. Co szkodzi potrzymać dla siebie, szczególnie jeśli ma się jakieś zapasy. A miała chyba?

– Renuś miał z pewnością. Adresu nie pamiętasz?

– Nigdy go nie znałam. Dużo mnie obchodziło, przy jakiej ulicy ten jej spadek się mieści. Co ja mówię, w ogóle nie było ulicy, jechało się taką drogą po kocich łbach.

Teraz tam jest chyba zupełnie co innego.

– Moglibyśmy sprawdzić. Z bioterapeutą jestem umówiony na piątą, przedtem zdążymy tam pojechać…

Dość niemrawo rozważaliśmy kwestię miejsca zamieszkania Renusia z Miziutkiem, kiedy nagle coś się we mnie jakby odblokowało. Przyczyn po temu nie było żadnych, znienacka zupełnie znikło zaćmienie umysłowe i pamięć strzeliła iskrami.

– Czekaj, Grzesiu – powiedziałam gwałtownie, chociaż Grzegorz akurat milczał.

– Ksiądz wikary powiedział takie słowa: „Człowiek, który zabił drugiego człowieka, żyje teraz pod jego nazwiskiem”. Była to jego prywatna dedukcja, jak mogłam zapomnieć, w ogóle nie pojmuję, ale musi to oznaczać coś ważnego.

– Taki wniosek wyciągnął po spowiedzi tej baby?

– Na to patrzy. Wniosek może być błędny, ona mogła nagadać głupot…

Grzegorz dolał nam wina, które świetnie pasowało do frymuśnych befsztyków, i odstawił butelkę.

– W każdym razie godne zastanowienia – rzekł z namysłem. – Jeśli grono podejrzanych mamy ograniczone, który z nich…? Majaczy mi się Sprzęgieł, Nowakowski, jak rozumiem, egzystuje jako Nowakowski, Renuś jako Renuś…

– Gdyby Renusia miał zastąpić ktoś inny, sądzę, że pierwszą osobą, która stwierdziłaby ten fakt, jest jego własna żona. Miziutek. Powinna chyba znać go nieźle?

– Dlatego dopuszczam, że w grę wchodzi osoba postronna, nie z jednego Renusia świat się składa, afery miewają szersze tło osobowe. Ktoś kogoś rąbnął, tkwi w interesie, załóżmy, że jest ważny, Renuś wie o zbrodni i też mu zależy na ukryciu mistyfikacji.

Powiedzmy, że ujawnienie rozwaliłoby im cały biznes. Coraz bardziej chcę się zetknąć z Renusiem osobiście!

– Cholera z tymi telefonami – powiedziałam z irytacją. – Powinnam była zabrać notes, nosić go w ogóle przy sobie, ale primo, mało chodzę, a secundo, on duży i niewygodny. No nic, jutro też będzie dzień…

Wyszliśmy w końcu z tej knajpy. W chwili, kiedy wsiadałam do samochodu Grzegorza, podjechał i zaparkował inny wóz. Wysiadły z niego trzy osoby, jedna baba i dwóch facetów, ruszyli ku wejściu do restauracji. Widziałam ich dokładnie.

– Rany boskie! – wydyszałam. – Popatrz! Nie, nie patrz! Patrz…!

Grzegorz właśnie siadał za kierownicą. Mimo nader ograniczonego słownictwa, jakim się posługiwałam, zrozumiał, co mówię. Wychylił się i obejrzał dyskretnie.

Do knajpy wchodziło jakichś dwóch z Miziutkiem. Poznałabym ją na końcu świata i w czasie burzy piaskowej. Widziałam także dalszy ciąg, część holu z lustrem.

Jedno, co o Miziutku wiedziałam na pewno, to to, że umiała zrobić twarz. Nie należała do kobiet, które w rozmaitych szatniach rzucają się do zwierciadła i gorączkowo poprawiają urodę, była pewna swego, wystarczyło jej przelotne spojrzenie. Roześmiana i radosna od razu weszła w głąb wraz ze swoją asystą.

Grzegorz wahał się przez chwilę.

– Zaraz ich pójdę obejrzeć. Któryś z tych palantów był brodaty…?

– Był. Jeden. O ile istnieje we mnie cień pamięci wzrokowej, powinien to być Renuś!

– Czekaj, muszę się zastanowić. Osoba wchodząca zawsze zwraca uwagę. Nie chcę, żeby mnie rozpoznali. Dobra, niech będzie, że minęło dwadzieścia lat, a nawet w tamtych czasach więcej ja ich widywałem, niż oni mnie, nie budziłem sensacji, a oni byli specjalnie pokazywani…

– Poza tym, mogliby się ciebie spodziewać w Paryżu, a nie w Konstancinie – podsunęłam. – Najwyżej mignie im, że jakiś podobny…

– Dobra, idę. Odczekam, aż kelner ich zajmie.

Czekałam, nie wiadomo dlaczego okropnie przejęta.

W końcu ten cały Libasz-aferzysta, nawet razem z małżonką, nie stanowił widoku, od którego mógłby się świat zawalić. Mnóstwo ludzi bez wątpienia widywało ich codziennie, razem i oddzielnie. Ani na twarzach, ani na plecach żadnych napisów nie mieli i z oglądania nic nie wynikało. Pożałowałam z całego serca, że nie kazałam Grzegorzowi obejrzeć z detalami tego trzeciego.

Wrócił po chwili, która, wedle moich odczuć, trwała jakieś dwa lata. Przez te dwa lata zdążyłam pomyśleć, że wszystko się zgadza, podobno Miziutka z Renusiem można było spotkać w co lepszych knajpach, ta tutaj prezentowała poziom wysoki, to jedno, a drugie, on rzeczywiście ma ulubioną siedzibę na wyścigach, ze Służewca do Konstancina bliżej niż na Żoliborz, przyjechali na kolację, przywożąc interesanta. Albo wyjątkowo eleganckiego goryla. Nowakowskim ten trzeci nie był, Nowakowskiego pamiętałam ogólnie, wpatrywałam się w niego przez dwie służbowe podróże, rysy twarzy dawno już mi się zatarły, schudnąć mógł, ale nie urósł o dziesięć centymetrów i nie wyprodukował sobie rzymskiego nosa. I wystających kości policzkowych, dół gęby można wypchać, z górą trudniej… Możliwe zatem, że ten trzeci… Nie wymyśliłam, do czego mógłby służyć ten trzeci, bo wrócił Grzegorz.

– Otóż waham się – oznajmił, wsiadając. – Może to być Renuś, ale nie musi.

Wolałbym zobaczyć go bez tego uwłosienia na pysku, zarost bardzo myli, zarost jest Renusiowy, reszta gęby też pasuje, ale może pamiętasz, mówiłem ci, w Paryżu egzystował ogolony. Sam się zdziwiłem różnicą, bez brody i wąsów inna twarz. Poza tym jest w nim coś, czego nigdy nie było, może jakiś wyraz tej widocznej części, może zachowanie, może sam się zasugerowałem, ale dla mnie to jest facet podobny do Renusia i tyle.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Dwie Głowy I Jedna Noga»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Dwie Głowy I Jedna Noga» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Joanna Chmielewska - Wszystko Czerwone
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Wszyscy jesteśmy podejrzani
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Wyścigi
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Zbieg Okoliczności
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Babski Motyw
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Kocie Worki
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Jak wytrzymać z mężczyzną
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Krowa Niebiańska
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Trudny Trup
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Rzeź bezkręgowców
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Romans Wszechczasów
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Złota mucha
Joanna Chmielewska
Отзывы о книге «Dwie Głowy I Jedna Noga»

Обсуждение, отзывы о книге «Dwie Głowy I Jedna Noga» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x