Alfred Hitchcock - Noc Ognistych Demonów

Здесь есть возможность читать онлайн «Alfred Hitchcock - Noc Ognistych Demonów» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Детские остросюжетные, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Noc Ognistych Demonów: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Noc Ognistych Demonów»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Syn wpływowego człowieka zostaje wmieszany w aferę związaną z pewnym ulicznym gangiem, przez co pakuje się w spore kłopoty. Chłopaki oczywiście rozwiązują zagadkę, dzięki "wmieszaniu się" w środowisko gangsterów – tom dla ludzi o mocnych nerwach

Noc Ognistych Demonów — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Noc Ognistych Demonów», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Bob, w takiej samej skórzanej kurtce ze złoconymi ćwiekami, stał o krok za Pete'em. Pete ruszył na spotkanie Bonzie, z wyciągniętą ręką. Bonza jej nie zauważył.

– My się znamy, mały? – zapytał ptasim głosikiem, patrząc na Pete'a z góry: miał ponad dwa metry wzrostu, przewyższał Pete'a o dobre pół głowy; wygolona czaszka rozmiarów dyni świeciła się od kropel potu.

– Już się znamy – powiedział Pete. – Mamy z kumplem towar, którego szukasz. On wziął głupie pięć stów – wskazał na Boba. – Ty dasz więcej.

– Albo dam po ryju – zareplikował Bonza, prężąc nagi biceps z wytatuowanym wizerunkiem szatana. – Spadać, gnoje.

– Za moment – Pete uśmiechnął się, wzruszył ramionami. – Gość daje pięć setek, żeby go ukryć przed wami, winien ci jest cholerną kasę, ale tobie to zwisa. Sorry za pomyłkę.

Już chciał się odwrócić, gdy łapsko Bonzy spadło mu na kark.

– O jakim gościu nawijasz? Macie Padalca?

– Mamy ścierwo, które nie chce ci zapłacić za tatusia – powiedział Pete. – Synalek Morgana. Będzie zeznawać w sądzie przeciwko wam. O tej waszej zadymie. Ile odpalisz za kapusia?

Bonza chwycił Pete'a za klapy kurtki i niczym piórko uniósł go w powietrze.

– Kto cię napuścił, gadaj!

– Sypnie was – wycharczał Pete. – Wszystko widział…

– Chyba we śnie – ćwierknął drwiąco Bonza i potrząsnął Pete'em, aż zatrzeszczały mu stawy. – Jak bym szukał gnoja, to bym go miał. Z pętakami się nie zadaję.

– Mówi, że należy do Demonów… – Pete już zaczynał się dusić w żelaznym uścisku. – Że jest lepszy od ciebie…

– Vic ma być Demon? – Bonza puścił Pete'a, zaniósł się cienkim chichotem. – Co za palant! Powiedz mu, że jak się pokaże w “Hadesie”, zrobię z niego farfocel.

– A zdjęcia od rudej? – wtrącił się Bob. – Jest na nich razem z wami.

Bonza przestał chichotać. Tym razem chwycił za klapy ich obu.

– Nie ze mną takie sztuczki – zasyczał. – Znam paragrafy. Biegli odróżnią fałszywkę od oryginału. Nadając glinom, że numer nie przejdzie. A teraz won.

Na krótką chwilę Pete i Bob zawiśli w powietrzu. Potem spadli na ziemię. Gdy się podnieśli. Bonzy już nie było.

Bob sprawdził dyktafon ukryty w kieszeni na piersi: szczęśliwie ocalał, rozmowa się nagrała.

Pan Andrews zaprowadził syna do pokoju dyżurnego redaktora “Los Angeles Sun”. Redaktor tonął w kłębowisku gazetowych odbitek, coś kreślił na kolumnach i równocześnie rozmawiał przez telefon.

Zaczekali, aż skończy rozmowę. Potem Andrews przedstawił redaktorowi syna i gdzieś pobiegł.

– Jeden z Trzech Detektywów… Słyszałem o was – redaktor podał Bobowi lewą rękę, prawą, uzbrojoną w ołówek, nadal kreślił na świeżej kolumnie. – W czym mogę pomóc?

– Chciałbym obejrzeć stronę ze zdjęciem Ognistych Demonów – powiedział Bob.

– Tam – redaktor wskazał na niski stolik przywalony odbitkami kolumn. – Materiał idzie dzień później.

– Nie ukaże się jutro?

– Pojutrze. Decyzja szefa.

Bob przejrzał wydruki stron, pokreślone czerwonym mazakiem. Znalazł tę, której szukał, z wielkim tytułem: “Sensacja! Victor Morgan wśród Ognistych Demonów! Syn kandydata na senatora uczestniczy w pogromie! CZY ODDASZ GŁOS NA OJCA GANGSTERA?”

Na fotografii, bardzo ostrej i w dużym zbliżeniu, widać było Victora kopiącego skuloną na ziemi kobietę. Twarze pozostałych trzech Demonów były mniej czytelne. Victor miał na sobie kurtkę z wizerunkiem diabła. Kopał z zajadłością. Na dalszym planie płonął sklep, uciekali przerażeni ludzie.

– Kto przygotował to zdjęcie do druku? – zapytał Bob.

– Nasze fotolaboratorium. – Dyżurny redaktor zerknął na kolumnę podsuniętą mu przez Boba, na inicjały Z. S. pod reprodukcją. – To Zbig Saff.

– Chciałbym zamienić z nim parę słów.

Dyżurny gdzieś zatelefonował.

– Jedenaste piętro, pokój 1108. Zbig czeka na ciebie.

Laborant, mały człowieczek w białym kitlu, zerknął na gazetową płachtę przyniesioną przez Boba.

– Miałem z tym trochę zawracania głowy – powiedział. – Prosiłem o kliszę, ale nie było, tylko odbitka. Zdjęcie trudniej obrobić.

– Mógłbym zobaczyć to zdjęcie? – poprosił Bob.

Laborant poszperał w szufladzie i dał mu fotografię z przyklejonym do niej paskiem papieru, na którym widniały jakieś cyfry i symbole. Bob przyjrzał jej się z uwagą.

– Ciekawe – zauważył. – Jedna twarz jest wyraźna, a trzy pozostałe rozmazane. Przecież to ta sama odległość od obiektywu.

Człowieczek zerknął na zdjęcie.

– Fakt – przytaknął. – Tamci są poruszeni. Ale chodzi przecież o tego. Pewnie stał nieruchomo, kiedy błysnął flesz.

– Niezupełnie – powiedział Bob. – Twarz czytelna, reszta zamazana. Kiedy człowiek się rusza, głowa nie może stać w miejscu.

Laborant jeszcze raz popatrzył na fotografię i roześmiał się.

– Coś w tym jest, chłopcze, ale nie moja sprawa. To amatorskie zdjęcie. A ja nie jestem fotoreporterem, tylko technikiem.

– Czy mógłbym zatrzymać tę fotkę? – zapytał Bob.

– Tak. – Laborant spojrzał na pasek papieru z symbolami, przyklejony do zdjęcia, i szybko poprawił się: – Nie. Oryginał do zwrotu.

Trudno, pomyślał Bob, ale mam przecież gazetową odbitkę. Na niej też widać, że korpus się rusza, a głowa stoi.

Czekanie Jupe'a nie było daremne. Dochodziła dziewiąta wieczór, kiedy zobaczył rudą wampirzycę zmierzającą w stronę “Hadesu”. Zagrodził jej drogę. Ulica była pusta, zmierzch mglisty, kule latarń spowijał żółtawy opar.

– Cześć. – Jupe miał na sobie ten sam co wtedy drelichowy kombinezon. – Poznajesz? Kupiłem od ciebie pamiątkową fotkę z zadymy Ognistych.

Ruda obrzuciła go obojętnym wzrokiem.

– Reklamacji nie przyjmuję – mruknęła.

– Żadnych reklamacji – zapewnił Jupe. – Na odwrót. Chciałbym do albumu wszystkie fotki, które wtedy napstrykałaś. Mam forsę.

– Ale ja nie mam już odbitek – rzuciła wampirzyca i chciała iść dalej.

Jupe przytrzymał ją za łokieć.

– Mogą być klisze – powiedział. – Film chyba ci został. Jak się jest kolekcjonerem, człowiek chce mieć komplet.

– Film?… – Ruda zmarszczyła purpurowe, narysowane tuszem brwi. – Jeśli nie wyrzuciłam… Zdaje się, że był w torbie. Wywalam śmieci.

– Sprawdź – poprosił Jupiter. – Odpaliłbym ci stówę.

Ruda stanęła pod latarnią i rozpoczęła szperanie w brezentowej przepaścistej torbie, pełnej jakichś babskich rupieci – spinek, szminek, flakoników, papierowych chusteczek. Film w plastikowej tubce znalazła dopiero na samym dnie, pod pękiem kluczy, wśród tytoniowych okruchów.

– Ile, mówiłeś?

– Stówka.

– No to dasz dwie stówy.

Jupe dla porządku spróbował się potargować, lecz wampirzyca nie ustąpiła, więc zapłacił jej dwieście dolarów, sprawdziwszy w świetle latarni, czy są to zdjęcia z Nocy Ognistych Demonów. W hondzie sprawdził to jeszcze raz i odsapnął z satysfakcją.

Peter York nawet nie przeczuwał, że jest obserwowany. Zatrzymał dodge'a przed jakimś pubem w bocznej uliczce i wszedł do środka. Sportowa honda stanęła kilka metrów dalej. Pete także wszedł do pubu. Usiadł przy barze na wysokim stołku, plecami do Yorka. Zamówił imbirowe piwo.

York na kogoś czekał. Raz po raz popatrywał na zegarek. W końcu doczekał się: dał znak ręką nieogolonemu młodzieńcowi w kowbojskiej zamszowej kurtce z frędzlami, z aparatem fotograficznym zawieszonym na szyi, który stanął w progu, rozglądając się dookoła. Młodzieniec przysiadł się do Yorka, założył nogę na nogę.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Noc Ognistych Demonów»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Noc Ognistych Demonów» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Noc Ognistych Demonów»

Обсуждение, отзывы о книге «Noc Ognistych Demonów» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x