Karin Fossum - Kto się boi dzikiej bestii

Здесь есть возможность читать онлайн «Karin Fossum - Kto się boi dzikiej bestii» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Kto się boi dzikiej bestii: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Kto się boi dzikiej bestii»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Najnowsza powieść „norweskiej królowej zbrodni”, Karin Fossum. Halldis Horn zamordowano na progu jej domu. Na miejscu przestępstwa widziano Errkiego, uciekiniera z zakładu dla obłąkanych.
Wątpliwości co do jego winy ma tylko Sara, psycholog chłopca. Śledztwo prowadzi znany z innych kryminałów Fossum Konrad Sejer. Następnego ranka napada na bank Morgan. Jego zakładnikiem zostaje właśnie Errki. Uciekają w góry, gdzie porywacz i porwany się zaprzyjaźnią.

Kto się boi dzikiej bestii — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Kto się boi dzikiej bestii», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Skarre uśmiechnął się. Zauważył, że Gurvin wyszedł na zewnątrz i ruszył za nim. Zaczęli przeczesywać trawę, spodziewając się znaleźć jakiś ślad – coś, co inni mogli przeoczyć. Niedopałek papierosa, zapałkę, cokolwiek. Obejrzał dom z zewnątrz. Tuż poniżej kuchennego okna znajdowała się zreperowana, ale jeszcze widoczna głęboka rysa w drewnie.

– To ślad po traktorze Thorvalda – wyjaśnił Gurvin. – Halldis stalą w kuchni i właśnie miała go zawołać na obiad. Pomyślała, że jedzie za szybko, zupełnie jakby na starość stracił rozwagę i chciał się popisać. Traktor jechał pod górę ze strasznym rykiem i po chwili wpadł prosto na ścianę. Halldis stalą przy oknie i dobrze widziała kabinę, a w niej ciało Thorvalda leżące na kierownicy. Nie żył już, kiedy traktor uderzył w ścianę.

Skarre znów spojrzał w górę ku lasom.

– Gdzie, pana zdaniem, powinniśmy szukać Errkiego?

Gurvin podniósł wzrok ku słońcu, mrużąc oczy.

– Na pewno gdzieś się tu włóczy po okolicy i śpi pod gołym niebem. Nie wrócił do siebie, przynajmniej na razie. Może więc być jeszcze w lesie.

– A dalej to już zupełne odludzie?

– W zasadzie tak. Całe pięćset dwadzieścia kilometrów kwadratowych. Po drugiej stronie rzeki jest kilka chat i parę starych fińskich zagród. Jacyś ludzie mają tam domki letniskowe. Myśliwi często korzystają z nich w jesieni, zbieracze jagód też czasem tam wpadają, żeby odpocząć. Errki jest dobrym piechurem. Dlatego uważam, że nie ma sensu chodzić po lesie i szukać go po omacku. Równie dobrze może się ukrywać w piwnicy szpitala. Może ktoś go podwiózł i jest już w drodze do Szwecji? Albo do domu, do Finlandii? Chłopak jest zawsze w ruchu.

– Jeżeli jest tak dziwny, jak pan mówi, powinien się dać łatwo zauważyć.

– Nie powiedziałbym. Umie się skradać. Pojawia się nagle, chociaż nikt nie słyszał, jak nadchodzi.

– Mamy doskonałe psy tropiące – powiedział Skarre z optymizmem. – Czy bierze jakieś leki?

– Niech pan zapyta w szpitalu. Po co panu ta wiedza?

Skarre wzruszył ramionami.

– Tylko się zastanawiam, co by się stało, gdyby nagle przestał je brać.

– Pewnie jego wewnętrzne głosy przejęłyby nad nim kontrolę.

– Do każdego z nas mówią takie lub inne wewnętrzne głosy – odparł z uśmiechem Skarre.

– Pewnie – zgodził się Gurvin. – Ale nie każdy pozwala, żeby nim dyrygowały.

Gurvin manewrował samochodem wśród drzew. Za nimi wirowała w powietrzu chmura kurzu.

– Ilekroć Errki gdzieś się pojawia, dzieje się coś okropnego – powiedział pełnym napięcia głosem. – Kiedy miał osiem lat, umarła mu matka, mówiłem to panu?

– Jak to się stało?

– Spadła ze schodów. Errki wziął całą winę na siebie.

– Wziął winę na siebie?

– Straszył inne dzieci, mówiąc, że ją zamordował. Dlatego trzymały się z dala od niego. Myślę, że właśnie o to mu chodziło. Kilka lat później na górze przy kościele znaleziono ciało starego rolnika. Spadł z drabiny, ale w pobliżu ktoś widział uciekającego Errkiego. Może teraz pan zrozumie, że nawet jeżeli nie miał on nic wspólnego ze śmiercią Halldis, ludzie tutaj i tak wiedzą swoje. I gdyby mnie pan zapytał, najprawdopodobniej byłbym tego samego zdania. Proszę się rozejrzeć. Prawdziwa głusza. Ludzie się tu nie zapuszczają, jeżeli nie wiedzą, dokąd iść. Errki zna okolicę jak własną kieszeń, bo tutaj się wychowywał.

– Ale faktem jest – mówił Skarre powoli, starając się uniknąć zasadniczego tonu – że powszechne opinie o skłonności do agresji u osób cierpiących na choroby umysłowe są znacznie przesadzone. Wszystko przez uprzedzenia albo strach i niewiedzę. Musi pan zachować bezstronność, dlatego że znalazł się pan w samym środku wydarzeń, jak i dlatego, że znał pan jego i Halldis. Kiedy gazety się o tym dowiedzą, zrobią z chłopaka potwora.

Gurvin spojrzał na niego.

– Właśnie w tym największy kłopot. Zawsze jest sam i unika ludzi. Prawie nigdy nie odzywa się do nikogo, więc tak naprawdę nie wiemy, kim jest. Ani czym jest.

– Jest chory – powiedział Skarre.

– Tak mówią. Nic z tego nie rozumiem. – Pokręcił głową. – Nie rozumiem, jak głosy mogą wedrzeć się człowiekowi do umysłu i kazać mu robić rzeczy, których potem nie pamięta.

– Nie wiemy, co faktycznie zrobił.

– Mamy odciski palców i kilka śladów stóp. Może sobie być tak szalony, jak tylko chce, a po chwili o wszystkim zapomnieć, ale nie wyprze się dowodów. Tym razem mamy wyniki ekspertyzy sądowej.

– Wygląda na to, że ma pan ochotę go przyskrzynić.

Głos Skarrego brzmiał niewinnie, Gurvin nie odczytał więc jego intencji.

– Byłoby dobrze. Lepiej dla nas wszystkich, gdyby go zamknęli na dobre, z paragrafu piątego. Teraz pewnie wędruje po okolicy i gada do siebie. Boże dopomóż, ale dopóki on jest na wolności, każę dzieciom wcześniej wracać do domu.

– Errki może bać się bardziej niż pana dzieci – zaoponował Skarre.

Gurvin wydął wargi i przyspieszył.

– Nie jest pan stąd. Nie zna go pan.

– Nie – przyznał z żalem Skarre. – Ale muszę przyznać, że wzbudził moją ciekawość.

– To wspaniale, że nic nie zdoła zachwiać pana wiarą w ludzi – mówił dalej Gurvin. – Tylko proszę nie zapominać, że Halldis nie żyje. Ktoś ją zabił. Ktoś przyszedł tutaj, wziął motykę i wbił jej prosto w oko. Czy to był Errki, czy ktoś inny, drżę na samą myśl, że morderca ma prawo do obrony za czyn, którego w żaden sposób nie da się usprawiedliwić.

– Nie chodzi o obronę czynu, tylko osoby, która go popełniła – poprawił go Skarre. – I nie wiemy, dlaczego zginęła. Mogę zapalić w samochodzie?

Gurvin skinął głową i po omacku poszukał własnych papierosów.

– Jaki jest pana szef? Proszę mi o nim opowiedzieć.

Skarre uśmiechnął się. Tak zwykle reagowali ludzie, którzy właśnie poznali Konrada Sejera.

– Poważny i siwy. Trochę despota. Skryty. Bystry. Sprytny jak lis. Dociekliwy, cierpliwy, godny zaufania i uparty. Ma słabość do małych dzieci i starszych pań.

– I nikogo pomiędzy?

– Jest wdowcem. – Skarre wyjrzał przez okno. – Wie, że przysięgał wierność aż do śmierci, ale myśli, że w przysiędze chodziło o jego własną śmierć.

Sejer wpatrywał się uważnie w szary ekran.

Wnętrze banku. Kasy. Okna wychodzące na rynek. Do środka wpadały pod kątem promienie słońca, co sprawiało, że obraz był rozmyty. Obejrzał wszystko, od początku do końca, ale nagranie było niewyraźne. Trudno było zidentyfikować kogokolwiek.

Samochód dawno zniknął. Zablokowali wszystkie drogi ucieczki, ale małego białego auta nie odnaleziono. Bandyta pewnie już go porzucił, a może przejechał przez rzekę i zawrócił wzdłuż południowego brzegu, ukrywając się w centrum miasta. Sejer podejrzewał, że zakładniczka została wypuszczona, ale nie miał na to żadnych dowodów. Odchylił się wygodnie w fotelu i rozprostował swoje długie nogi. Rozluźnił krawat i podwinął rękawy. Zauważył, że ma pomiętą koszulę. Kasjerkę, dyrektora banku i kilkoro świadków już przesłuchano. Robił notatki na temat tego, co widział, przetrząsnął zakamarki pamięci, by przypomnieć sobie wszystkie szczegóły. Policyjny rysownik słuchał, kiwał głową i zrobił doskonały szkic. Musiał przyznać, że istnieje duże podobieństwo – przynajmniej na początku, bo później zaczęły nachodzić go wątpliwości. Rozmyślania przerwało mu pukanie do drzwi. Do gabinetu inspektora weszli Skarre i Gurvin.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Kto się boi dzikiej bestii»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Kto się boi dzikiej bestii» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Karin Fossum - The Drowned Boy
Karin Fossum
Karin Fossum - Eva's Eye
Karin Fossum
Karin Fossum - Utracona
Karin Fossum
Karin Fossum - Broken
Karin Fossum
Karin Fossum - Presagios
Karin Fossum
Karin Fossum - Don't Look Back
Karin Fossum
Karin Fossum - The Water's Edge
Karin Fossum
Отзывы о книге «Kto się boi dzikiej bestii»

Обсуждение, отзывы о книге «Kto się boi dzikiej bestii» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x