Zygmunt Zeydler-Zborowski - Kardynalny Błąd

Здесь есть возможность читать онлайн «Zygmunt Zeydler-Zborowski - Kardynalny Błąd» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Kardynalny Błąd: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Kardynalny Błąd»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Morderczy północny wiatr albo zemsta blondynki
Dlaczego pielęgniarka Alicja Miechocka uknuła perfidny plan zamordowania Oskara Łastowskiego. Dlaczego wbiła mu 20 centymetrowy lancet chirurgiczny tyłem i od spodu? Dlaczego wreszcie indagowana przez majora Stefana Downara przyznała się do tej zbrodni szybko, łatwo i niemal bez emocji? Odpowiedź na te elementarne pytania wcale nie wydaje się taka oczywista. Nie wystarczy bowiem postawić tezę, że pielęgniarka Alicja Miechocka kochała doktora Andrzeja Mierzwickiego, a gdy przebrzmiał ich intymny związek postanowiła się zemścić. W tym celu zabiła męża kobiety, z którą Mierzwicki romansował i zmierzał prostą drogą do małżeństwa. Poprzedzone oczywiście rozwodem. Po co mu to było. Nie mógł wziąć panny, tylko zamierzał rozbić małżeństwo by dążyć do swego egoistycznie pojętego szczęścia? To by było za proste.
Jasne jest, że skalpel Alicji symbolizuje ostrze krytyki społecznej lub jak kto woli ostrze moralności socjalistycznej. Musi zginąć ten, kto nastaje na podstawową komórkę społeczną. I nie są tu ważne uczucia. Ważny jest porządek usankcjonowany prawem, przepisem, dokumentem urzędu stanu cywilnego. To jest oczywiście tylko pierwszy poziom interpretacji. Drugi to czechowowski problem niewłaściwego ulokowania uczuć. Każdy kocha inną osobę, niż ta przez którą jest kochany. W efekcie powstaje węzeł gordyjski nie do rozwiązania. Albo inaczej. Rozwiązywalny bywa tylko przez skrajne posunięcie, w tym wypadku posunięcie (cóż za wieloznaczne słowo) lancetem o długości 20 cm. Dla porządku wspomnijmy, że śmiertelnie zaplątane osoby tworzą następujący szereg: Alicja Miechocka-Andrzej Mierzwicki-Łastowski-Łastowska.
Pragnę także zwrócić uwagę na trzecią interpretację. Wywołaną przez impuls mianowicie. Impuls czyli coś nagłego i nieprzewidywalnego, co niepohamowaną siłą pcha ku ostateczności. Jedni zobaczą tu istotę sprawy poprzez rozumowanie psychoanalityczne, czyli wielką walkę instynktu życia (Erosa) z instynktem śmierci (Tanatosem)… Są to ogromne siły, których działaniu nie sposób się oprzeć. Zwykle także trudno racjonalnie wyjaśnić dlaczego tak postępujemy. Zrobiliśmy coś i już. Z drugiej strony nie lekceważyłbym sił natury. Mamy na ten temat dwukrotną informację. Najpierw na str. 6 pojawia się zdanie: ”Północny wiatr uderzał w twarze przechodniów drobnym, twardym śniegiem”. Druga wskazówka pojawia się na str. 20: „Lodowaty, Północny wiatr uderzał w zmarznięte twarze białymi płatkami, osiadającymi na policzkach, nosach, okularach. Ten i ów próbował otworzyć parasol, ale nie na wiele się to zdało”. To wyjaśnienie działań pielęgniarki Alicji wydaje się najbardziej racjonalne w swej nieracjonalności. Widać tu oczywiście istotny wpływ jednego z wczesnych opowiadań Raymonda Chandlera „Gorący wiatr”. Zborowski musiał posłużyć się lodowatym wiatrem, gdyż akcja „Kardynalnego błędu” rozgrywa się w Polsce, a nie Kaliforni.
Innym problem tej niepozornej krótkiej powieści jest szekspirowskiej proweniencji dylemat żenić się, czy nie żenić? Znajomy Mierzwickiego Kalicki stwierdza: ”Chyba tylko z dobrą kucharką. Inne propozycje matrymonialne nie interesują mnie” (s. 5). W tym miejscu warto zauważyć, że Stefan Downar cały czas jest kawalerem niezwykle łasym na kobiece wdzięki: „Downar bacznie obserwował młodą kobietę. Fantastyczna babka pomyślał, wodząc wzrokiem po dorodnej postaci pani Łastowskiej. Trudno się dziwić, że ten doktorek oszalał dla niej” (s. 10). Z kolei będąc służbowo w szpitalu nie może powstrzymać się od uwagi: ”Widziałem tu bardzo ładne dziewczęta w białych czepeczkach” (s. 12). Brakuje informacji czy dziewczęta miały coś jeszcze na sobie.
Bohaterowie spotykają się w kilku lokalach. Wspomina się o „Wilanowskiej” oraz „Kameralnej”. Szczególne jednak miejsce autor poświęcił „Kaprysowi”, gdzie wyznaczył spotkanie Downara z drugoplanową postacią Iwoną Sobańską. Oto lokal: ”Kaprys okazał się miejscem bardzo odpowiednim do poufnej rozmowy. Zajętych było zaledwie parę stolików, przy których toczyły się dyskusje na tematy literacko-edytorskie, jako że w pobliżu mieszczą się dwa wydawnictwa”. (s. 31) Uwaga! Wchodzi Sobańska: ”Nagle spojrzenia gości kawiarnianych skierowały się ku drzwiom. Nawet drzemiąca bufetowa podniosła głowę. Osobę, która swym wejściem wywarła takie wrażenie na obecnych, można było określić jako skrzyżowanie cyrkowego clowna z rajtarem jego królewskiej mości Karola Gustawa. Spod szerokich rozkloszowanych na dole spodni koloru świeżutkiej jajecznicy wyglądały jasnozielone buty na wysokim obcasie. Czerwony obcisły spencer przepasany był potężnym czarnym pasem, ozdobionym złotymi okuciami i sprzączkami, służącymi zapewne do przypięcia rapieru. Na głowie ogromny filcowy kapelusz z odwiniętym rondem na modłę szwedzką. Kobieta mogła mieć około czterdziestki i była dobrze zbudowaną blondynką”. (s. 32). Uff, piękny opis. Trzeba przyznać, że autor chyba najbardziej lubił blondynki „dobrze zbudowane” oraz „dorodne”. Żeby nikt z Klubowiczów nie zarzucał mi pomijania drugoplanowych postaci męskich wspomnę o niejakim Zahoreckim, typowym niebieskim ptaku czasów PRL. Tu scharakteryzowanym poprzez dialog: „- Czym się pan zajmuje? – Niczym. – No… coś pan przecież musi robić? – Nie robię nic specjalnie ciekawego. Jem, śpię, jeżdżę wozem, chodzę do kina, do teatru, sypiam z dziewczętami. Czasem gram w brydża. – Nigdzie pan nie pracuje? – Nie. Bardzo nie lubię pracować.” (s. 24). Howgh.

Kardynalny Błąd — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Kardynalny Błąd», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Bardzo żałuję – powiedział Downar i podniósł się z fotela. Zahorecki bez słowa odprowadził go do drzwi.

ROZDZIAŁ VI

Walczak wrócił z Gdańska. Po odbytej rozmowie z szefem, któremu zdawał relację ze swej podróży służbowej, natychmiast skontaktował się z Downarem,

– W żaden sposób nie mogę iść z tobą w piątek na koncert – powiedział pośpiesznie Downar, posłyszawszy w słuchawce głos przyjaciela.

Walczak roześmiał się.

– Nie bój się. Nie mam zamiaru namawiać cię na koncert. Chciałbym tylko z tobą pogadać.

– Z przyjemnością. Wpadnij do mnie. Po chwili siedzieli obaj w pokoju Downara, popijając herbatę z cytryną. Walczak napomknął wprawdzie coś o winiaku, ale Downar stanowczo się temu sprzeciwił::

– Chwilowo skończyłem z alkoholem. Przynajmniej przez miesiąc ani kropelki.

Walczak ze zdziwieniem pokręcił głową.

– No, no… nie poznaję cię, Stefan. Nie palisz, nie pijesz… A jak tam względom lego co i owszem?

– Chroniczny brak okazji – uśmiechnął się melancholijnie Downar. – Nie mam czasu. A poza tym z biegiem lat człowiek coraz bardziej grymasi. To nie są takie proste sprawy.

– Powinieneś się wreszcie ożenić.

– Tak mi źle życzysz? Dopiero wtedy skomplikowałbym sobie życie. Nie, nie. Za długo pracuję w milicji i za dużo już widziałem małżeństw, żeby dać się nabrać na. ten numer.

Walczak machnął ręką.

– Niepoprawny z ciebie stary kawaler. No…: ale mniejsza z tym. Powiedz mi, jak tam z naszym chirurgiem?

– Niech cię diabli wezmą – zaklął Downar. – Aleś mnie wrobił.

– Nieciekawa sprawa? – spytał z głupia frant Walczak.

– Wprost przeciwnie, za bardzo ciekawa. Do tej pory w ogóle nie mogę jej ugryźć. Szlag mnie trafia.

– Widzę, Stefan, że nie jesteś w najlepszym humorze – uśmiechnął się Walczak.

– Na moim miejscu nikt by nie był w dobrym humorze. Zawsze musisz wpakować mnie w jakąś kabałę.

– Nie zawsze, tylko czasami. No… przestań się ciskać i opowiedz mi, jak wygląda ta historia.

Downar umiał krótko i treściwie referować. Po upływie pół godziny Walczak dosyć dokładnie był wprowadzony w sprawę zabójstwa Oskara Lastowskiego.

– I ty się skarżysz, że ci podsunąłem laką ciekawą sprawę – powiedział z wyrzutem w głosie Walczak. – Powinieneś być mi wdzięczny do grobowej deski. Ale żarty na bok. Wychodzimy więc z założenia, że Mierzwiński odpada jako zabójca.

– Ja go nie biorę pod uwagę.

– I chyba masz rację – zgodził się Walczak. – Cios w plecy całkowicie wyklucza zabójstwo w afekcie, a zbrodni z premedytacją nikt nie dokonuje we własnym mieszkaniu.

– Takiego właśnie jestem zdania.

– Bez trudu się domyśliłem – uśmiechnął się Walczak. – Ale komu mogło zależeć na śmierci Lastowskiego?

– Najbardziej chyba jego żonie. Zabijając męża w mieszkaniu Mierzwińskiego, Lastowska za jednym zamachem załatwiała dwie sprawy: zdobywała spadek po tym amerykańskim stryjaszku i jednocześnie pozbywała się niewygodnego, natrętnego kochanka, który nie miał ochoty rezygnować 7. romansu nawiązanego w Zakopanem. Gdyby ona jednak była inicjatorką tej zbrodni, to chyba jakoś inaczej wyreżyserowałaby pierwszą rozmowę ze mną.

– Zgadzam się z tobą – przytakną! Walczak. – Jeżeli oczywiście wykluczymy, że pani Lastowska jest osobą niezwykle przebiegłą.

Downar był trochę zaskoczony tymi słowami.

– No cóż… Takiej ewentualności nie możemy, rzecz jasna, całkowicie eliminować. Ale przyznam ci się, że Lastowska nie robi na mnie wrażenia aż tak inteligentnej i wyrafinowanej.

– Znasz ją bardzo mało, a kobiety umieją się świetnie maskować. A jak oceniasz tego jej amanta?

– Zahorecki? Chyba trochę za głupi na taką robotę i nie jestem pewien, czy by mu wystarczyło odwagi, ale to nic nie wiadomo. Chłopak silny i studiował medycynę. Umie więc posługiwać się lancetem. Do licha!… Przecież i ten kumpel Mierzwińskiego także był na medycynie.

– Rozmawiałeś z nim?

– Jeszcze nie. Nie zdążyłem.

– Zbrodni musiał dokonać kłoś, kto doskonale orientował się w sytuacji – powiedział Walczak.

– Oczywiście. Minuty były wyliczone. Walczak wyciągnął rękę w kierunku teczek z aktami. – Pokaż no mi jeszcze ten anonim, który otrzymał Lastowski.

– To musiała pisać kobieta – powiedział Downar, wyjmując maszynopis.

– Tak sądzisz?

– Jestem prawic pewien, Przeczytaj uważnie: „Doktor Mierzwiński mieszka na ulicy Mokotowskiej, niedaleko placu Trzech Krzyży, w tym nowym bloku, zaraz za sklepem monopolowym i restauracją. Dokładnego numeru niestety nie pamiętam". Czy to nie charakterystyczne?

Walczak roześmiał się.

– Może masz rację. Kobiety często tak właśnie podają adresy. Ale również nie możemy wykluczyć, że anonim pisał mężczyzna. Czy u Lastowskich jest maszyna do pisania?

– Jest. Sprawdziłem. Nie pasuje.

– No tak – pokiwał głową Walczak. – Ale kto wiedział o spotkaniu Lastowskiej z Mierzwińskim w „Wilanowskiej"?

– Z tego, co mówi Mierzwiński, to tylko jego kolega, Kalicki, wiedział o wieczornej randce, ale nie był zorientowany, z kim ma się spotkać Mierzwiński.

– Kto zaproponował to spotkanie?

– Lastowska. Zadzwoniła do szpitala.

– Czy nie jest rzeczą możliwą, że ktoś podsłuchiwał tę rozmowę?

Nagle Downar uderzył się dłonią w czoło.

– Do licha!

– Co się stało? – zaniepokoił się Walczak. – Czyżby jakaś genialna myśl olśniła cię?

– Słuchaj, Karol, w tej chwili przy-. pomniałem sobie.

– Co?

– Że w mieszkaniu Lastowskich są dwa aparaty telefoniczne.

– To interesujące.

– Nawet bardzo. Jeżeli Lastowska dzwoniła z domu do Mierzwińskiego…

– To z drugiego aparatu mógł ktoś podsłuchać jej rozmowę – dokończył Walczak. – Trzeba sprawdzić, czy wtedy nie było kogoś w mieszkaniu Lastowskich.

Downar był bardzo podekscytowany.

– Do diabła, że też ja wcześniej o tym nie pomyślałem. Idiota.

– Zdarza się – powiedział z uśmiechem Walczak. – Nie przejmuj się, Stefan.

***

Tego samego dnia po południu Downar odwiedził panią Lastowską. Przyjęła go bardzo uprzejmie, nie ukrywała jednak pewnego zdziwienia.

– Szkoda, że mnie pan nie uprzedził o swojej wizycie, panie majorze. Mogło mnie nie być w domu.

– Ma pani rację. Powinienem był zadzwonić, ale nie byłem pewny, czy zdążę dzisiaj wszystko pozałatwiać. Jeżeli to pani nie na rękę, to przyjdę innego dnia.

Pani Lastowska zapewniła, że nigdzie się nie śpieszy i zaprosiła swego gościa do saloniku.

– Domyślam się, że pan jeszcze w sprawie tej strasznej zbrodni.

Downar skinął głową.

– Tak. Śledztwo jest w toku i usiłuję zebrać jak najwięcej materiału informacyjnego.

Przyjrzała mu się bardzo uważnie. Miał wrażenie, że ujrzał w jej oczach błysk niepokoju.

– Czy podejrzewa pan doktora Mierzwińskiego, panie majorze?

– • Bardzo żałuję, ale nie mogę nic powiedzieć.

– Wiem, że rozmawiał pan także z Zahoreckim.

– Tak. Złożyłem mu wizytę.

– Chyba pan nie przypuszcza, że ten chłopak-ma coś wspólnego z ta sprawą.

– Interesuję się każdym, kto może mieć ewentualnie coś wspólnego ze sprawą zabójstwa pani męża.

– Napije się pan kawy? – spytała. Downar wykonał przeczący ruch ręką.

– Dziękuje, ale niedawno piłem. Za duża dawka kofeiny jest szkodliwa.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Kardynalny Błąd»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Kardynalny Błąd» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
Zygmunt Miłoszewski
libcat.ru: книга без обложки
Zygmunt Miłoszewski
Zygmunt Zeydler-Zborowski - Major Downar Zastawia Pułapkę
Zygmunt Zeydler-Zborowski
Zygmunt Bauman - Identitat, (2a ed.)
Zygmunt Bauman
Zygmunt Bauman - Dialektik der Ordnung
Zygmunt Bauman
Zygmunt Bauman - Europa
Zygmunt Bauman
Krasiński Zygmunt - Nie-Boska komedia
Krasiński Zygmunt
Gloger Zygmunt - Dolinami rzek
Gloger Zygmunt
Domańska Antonina - Paziowie króla Zygmunta
Domańska Antonina
Zygmunt Krasiński - Moja Beatrice
Zygmunt Krasiński
Отзывы о книге «Kardynalny Błąd»

Обсуждение, отзывы о книге «Kardynalny Błąd» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x