François-René de Chateaubriand
René
Przybywając do plemienia Naczezów 1 1 Naczezi – plemię Indian Ameryki Północnej, jedno z większych plemion mieszkających na południu rzeki Missisipi. Wyróżniali się złożonym systemem wodzostwa oraz podziałem na szlachetnie urodzonych i zwykłych członków plemienia. [przypis edytorski]
, René zmuszony był pojąć małżonkę, aby dostroić się do obyczaju Indian, ale nie żył przy niej. Melancholijna skłonność usposobienia ciągnęła go w głąb lasów; spędzał tam całe dni sam i zdawał się dziki pomiędzy dzikimi. Poza Szaktasem, swoim przybranym ojcem, oraz ojcem Suel, misjonarzem w grodzie Rozalii 2 2 gród Rozalii – kolonia francuska u Naczezów. [przypis autorski]
, wyrzekł się towarzystwa ludzi. Dwaj starcy zdobyli wielki wpływ na jego duszę: jeden swą miłą pobłażliwością, drugi, przeciwnie, przez swą nadzwyczajną surowość. Od czasu polowania na bobry, kiedy to ślepy sachem 3 3 sachem – wódz indiański w Ameryce Płn.; przywódca plemienny. [przypis edytorski]
opowiedział Renému swoje przygody 4 4 Od czasu polowania na bobry, kiedy to ślepy sachem opowiedział Renému swoje przygody – co opisuje opowiadanie Atala . [przypis edytorski]
, na próżno starał się go skłonić do wzajemnych zwierzeń. I Szaktas wszelako 5 5 wszelako (daw.) – jednak. [przypis edytorski]
, i misjonarz żywo pragnęli dowiedzieć się, jakie nieszczęścia mogły w Europejczyku szlachetnego rodu zrodzić szczególny zamiar zagrzebania się w puszczach Luizjany 6 6 Luizjana – rejon geogr. w Ameryce Płn., nazwany na cześć króla Francji Ludwika XIV (fr. Louis ), obejmujący większość dorzecza Missisipi: tereny na południe od Wielkich Jezior aż do Zatoki Meksykańskiej, pomiędzy Appalachami na wschodzie a Górami Skalistymi na zachodzie; od 1682 do 1762 terytoria Luizjany znajdowały się pod kontrolą francuską. [przypis edytorski]
. René, uchylając się naleganiom 7 7 uchylając się naleganiom – uchylając się od spełnienia ponawianych próśb. [przypis edytorski]
, powoływał się zawsze na to, iż historia jego, ograniczająca się do dziejów myśli i uczuć, zbyt mało jest zajmująca. „Co zaś do wypadku, który zagnał mnie do Ameryki – dodawał – ten trzeba mi pogrzebać w wiekuistym zapomnieniu”.
Tak upłynęło kilka lat, a starcy wciąż nie zdołali mu wydrzeć jego tajemnicy. List, który René otrzymał z Europy za pośrednictwem biura misji zagranicznych, zdwoił jego smutek tak dalece, iż unikał nawet swoich sędziwych przyjaciół. Tym goręcej nalegali nań, aby im otworzył serce; a czynili to z taką delikatnością, słodyczą i powagą, iż wreszcie musiał uczynić im zadość. Umówił tedy 8 8 tedy (daw.) – zatem, więc. [przypis edytorski]
z nimi dzień, w którym zgodził się opowiedzieć, nie przygody życia, nie doznał bowiem żadnych, ale tajemne uczucia swej duszy.
Dnia dwudziestego pierwszego owego miesiąca, który dzicy nazywają Księżycem Kwiatów 9 9 miesiąc, który dzicy nazywają Księżycem Kwiatów – maj. [przypis edytorski]
, René udał się do chaty Szaktasa. Podał ramię staremu sachemowi i zaprowadził go pod sassafrasy 10 10 sassafras a. sasafras – aromatyczne, wiecznie zielone drzewo z rodziny wawrzynowatych, występujące we wsch. części Ameryki Płn. [przypis edytorski]
, na brzeg Meszasebe 11 11 Meszasebe – rzeka Missisipi, w oryg. fr. Meschacebé , co autor w opowiadaniu Atala opatrzył przypisem: „prawdziwa nazwa Mississippi lub Meschassipi ”. [przypis edytorski]
. Niebawem i ojciec Suel zjawił się w oznaczonym miejscu. Jutrzenka wstawała; opodal równiny widniała wieś Naczezów, ze swym gajem morw i chatami podobnymi do ulów pszczelnych 12 12 ulów pszczelnych – dziś popr.: uli pszczelich. [przypis edytorski]
. Kolonia francuska i port Rozalii znaczyły się na prawo, na wybrzeżu rzeki. Namioty, na wpół wzniesione domy, rozpoczęte fortyfikacje, wykarczowane pola rojące się od Murzynów, gromady białych i Indian, ujawniały na tej małej przestrzeni kontrast dzikości i cywilizacji. Ku wschodowi, na skraju widnokręgu, słońce zaczynało pokazywać się między poszarpanymi szczytami Appalachów 13 13 Appalachy – góry we wsch. części Ameryki Płn. [przypis edytorski]
, które rysowały się niby czcionki z lazuru na pozłacanych wysokościach nieba; na zachodzie Missisipi toczyła w majestatycznym milczeniu fale, tworząc wspaniałą ramę dla tego obrazu.
Młody człowiek i misjonarz podziwiali przez jakiś czas tę piękną scenę, ubolewając nad sachemem, który nie mógł się już nią cieszyć; następnie, ojciec Suel i Szaktas usiedli na trawniku u stóp drzewa; René zajął miejsce wśród nich i po chwili milczenia ozwał się do przyjaciół w te słowa:
– Rozpoczynając to opowiadanie, nie mogę obronić się uczuciu wstydu. Pokój serc waszych, czcigodni starcy, i spokój natury dokoła każą mi się rumienić za zamęt i burze mej duszy.
Jakże będziecie się litować nade mną! Jak nędzne się wam zdadzą moje wiekuiste niepokoje! Wy, którzy wyczerpaliście wszystkie gorycze żywota, co pomyślicie o młodym człowieku bez siły i hartu, który w sobie samym znajduje swą udrękę i może się skarżyć jedynie na cierpienia, które zadaje sam sobie? Ach, nie potępiajcie go; aż nadto go już ukarano!
Przyszedłem na świat kosztem życia mojej matki; wydobyto mnie z jej łona przy pomocy żelaza. Miałem brata, którego ojciec mój kochał, ponieważ widział w nim pierworodnego. Co do mnie, zdany zawczasu obcym rękom, wychowałem się z dala od rodzicielskiego dachu.
Usposobienie miałem porywcze, charakter nierówny. Na przemian hałaśliwy i wesoły, milczący i smutny, skupiałem koło siebie młodych towarzyszy; następnie, opuszczając ich nagle, szedłem siąść na uboczu, aby spoglądać na pomykającą chmurę lub słuchać deszczu szemrzącego wśród liści.
Co jesieni odwiedzałem zamek ojcowski, położony wśród lasów, w pobliżu jeziora, w zapadłej okolicy.
Lękliwy i nieswój w obliczu ojca, odnajdywałem swobodę i wesołość jedynie przy siostrze mej, Amelii. Z siostrą tą, cokolwiek starszą ode mnie, łączyła mnie najściślej luba 14 14 luby (daw.) – miły, przyjemny, kochany. [przypis edytorski]
zgodność usposobień i skłonności. Lubiliśmy się drapać 15 15 drapać się – tu daw.: wdrapywać się. [przypis edytorski]
razem na pagórki, żeglować po jeziorze, przebiegać lasy w porze opadania liści: wspomnienie tych przechadzek dziś jeszcze napawa duszę mą rozkoszą. O złudy dziecięctwa 16 16 dziecięctwo (daw.) – dzieciństwo. [przypis edytorski]
i ziemi rodzinnej, wy nie tracicie nigdy swej słodyczy!
To kroczyliśmy w milczeniu, chłonąc uchem głuchy szum jesieni lub szelest suchych liści, czepiających się smutno naszych stóp; to, w dobie niewinnych igraszek, ścigaliśmy jaskółkę na łące, łuk tęczy na dżdżystych pagórkach; niekiedy także mówiliśmy szeptem wiersze, które rodził w nas obraz przyrody. Za młodu pielęgnowałem Muzy; nie ma nic bardziej poetycznego niż szesnastoletnie serce w świeżości swoich uczuć. Ranek życia jest jak ranek dnia, pełen czystości, obrazów i harmonii.
W niedziele i dnie świąteczne słyszałem często w wielkim lesie, poprzez gęstwinę drzew, dźwięki odległego dzwonu, który wołał mieszkańców pól do świątyni. Oparty o pień wiązu, słuchałem w milczeniu nabożnego szeptu. Każde drżenie spiżu sączyło w mą prostą duszę niewinność sielskich obyczajów, spokój samotności, urok religii i słodką melancholię pierwszego dziecięctwa. Och, któreż niewdzięczne serce nie ściśnie się na dźwięk dzwonów rodzinnego miejsca, tych dzwonów, które drżały z radości nad jego kołyską, które oznajmiły jego przybycie na ziemię, zapisały pierwsze bicie jego serca, obwieściły szeroko dokoła świętą radość jego ojca oraz bardziej jeszcze niewymowne boleści i radości matki! Wszystko mieści się w owych zaczarowanych marzeniach, w których pogrąża nas dźwięk rodzinnego dzwonu: religia, rodzina, ojczyzna, i kolebka, i grób, i przeszłość, i przyszłość.
Читать дальше