Bolesław Prus - Faraon, tom pierwszy
Здесь есть возможность читать онлайн «Bolesław Prus - Faraon, tom pierwszy» — ознакомительный отрывок электронной книги совершенно бесплатно, а после прочтения отрывка купить полную версию. В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Мифы. Легенды. Эпос, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Faraon, tom pierwszy
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Faraon, tom pierwszy: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Faraon, tom pierwszy»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Faraon, tom pierwszy — читать онлайн ознакомительный отрывок
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Faraon, tom pierwszy», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
– Tutmozis jest to próżniak – mówił następca. – Wracaj, Eunano, na swoje stanowisko. Niech przynajmniej przednia straż ma dowódcę.
Potem spojrzawszy na świtę, która już go otoczyła, jakby wyrosła spod ziemi, dodał:
– Niech mi przyniosą lektykę. Jestem zmęczony jak kamieniarz.
– Czyliż 40 40 czyliż (daw.) – czy, czyż. [przypis edytorski]
bogowie mogą męczyć się!… – szepnął jeszcze stojący za nim Eunana.
– Idź na swoje miejsce – rzekł Ramzes.
– A może rozkażesz mi, wizerunku księżyca, teraz zbadać wąwozy? – cicho spytał oficer. – Proszę cię, rozkazuj mi, bo gdziekolwiek jestem, serce moje goni za tobą, aby odgadnąć twoją wolę i spełnić ją.
– Wiem, że jesteś czujny – odparł Ramzes. – Już idź i uważaj na wszystko.
– Ojcze święty – zwrócił się Eunana do ministra – polecam waszej dostojności moje najpokorniejsze służby.
Ledwie Eunana odjechał, gdy na końcu maszerującej kolumny zrobił się jeszcze większy tumult. Szukano lektyki następcy tronu, ale – nie było jej. Natomiast ukazał się, rozbijając greckich żołnierzy, młody człowiek dziwnej powierzchowności. Miał na sobie muślinową koszulkę, bogato haftowany fartuszek i złotą szarfę przez ramię. Nade wszystko jednak odznaczała się jego ogromna peruka, składająca się z mnóstwa warkoczyków, i sztuczna bródka, podobna do kociego ogona.
Był to Tutmozis, pierwszy elegant w Memfis, który nawet podczas marszu stroił się i oblewał perfumami.
– Witaj, Ramzesie! – wołał elegant, gwałtownie rozpychając oficerów. – Wyobraź sobie, że gdzieś podziała się twoja lektyka; musisz więc usiąść do mojej, która wprawdzie nie jest godną ciebie, ale nie najgorszą.
– Rozgniewałeś mnie – odparł książę. – Śpisz zamiast pilnować wojska.
Zdumiony elegant zatrzymał się.
– Ja śpię?… – zawołał. – Bodaj język usechł temu, kto mówi podobne kłamstwa. Ja, wiedząc, że przyjedziesz, od godziny ubieram się, przygotowuję ci kąpiel i perfumy…
– A tymczasem oddział posuwa się bez komendy.
– Więc ja mam być komendantem oddziału, w którym znajduje się jego dostojność minister wojny i taki wódz jak Patrokles?
Następca tronu umilkł, a tymczasem Tutmozis zbliżywszy się do niego szeptał:
– Jak ty wyglądasz, synu faraona?… Nie masz peruki, włosy i odzienie pełne kurzu, skóra czarna i popękana jak ziemia w lecie?… Najczcigodniejsza królowa-matka wygnałaby mnie ze dworu zobaczywszy twoją nędzę…
– Jestem tylko zmęczony.
– Więc siadaj do lektyki. Są tam świeże wieńce róż, pieczone ptaszki i dzban wina z Cypru. Ukryłem też – dodał jeszcze ciszej – Senurę w obozie…
– Jest?… – spytał książę. Błyszczące przed chwilą oczy zamgliły mu się.
– Niech wojsko idzie naprzód – mówił Tutmozis – a my tu zaczekajmy na nią…
Ramzes jakby ocknął się.
– Dajże mi spokój, pokuso!… Przecież za dwie godziny bitwa…
– Co to za bitwa!…
– A przynajmniej rozstrzygnięcie losów mego dowództwa.
– Żartuj z tego – uśmiechnął się elegant. – Przysiągłbym, że już wczoraj minister wojny posłał raport do jego świątobliwości z prośbą, ażebyś dostał korpus Menfi.
– Wszystko jedno. Dziś nie potrafiłbym myśleć o czym innym aniżeli o armii.
– Okropny jest w tobie ten pociąg do wojny, na której człowiek nie myje się przez całe miesiące, ażeby pewnego dnia zginąć… Brr!… Gdybyś jednak zobaczył Senurę… Tylko spojrzyj na nią…
– Właśnie dlatego nie spojrzę – odparł Ramzes stanowczo.
W chwili gdy spoza greckich szeregów ośmiu ludzi wyniosło ogromną lektykę Tutmozisa dla następcy tronu, od straży przedniej przyleciał jeździec. Zsunął się z konia i biegł tak prędko, aż dzwoniły mu na piersiach wizerunki bogów lub tabliczki z ich imionami. Był to rozgorączkowany Eunana.
Wszyscy zwrócili się do niego, co zdawało się robić mu przyjemność.
– Erpatre, najwyższe usta! – zawołał Eunana, schylając się przed Ramzesem. – Kiedy, zgodnie z twoim boskim rozkazem, jechałem na czele oddziału, pilnie bacząc na wszystko, spostrzegłem na szosie dwa piękne skarabeusze 41 41 skarabeusz – rodzaj dużych, czarnych chrząszczy o metalicznym połysku. Toczące kulkę nawozu skarabeusze symbolizowały wędrówkę słońca po niebie i ponowne narodziny. Pod postacią skarabeusza czczono słonecznego boga Chepri. Bardzo popularne były amulety, pierścienie i pieczęcie w kształcie skarabeuszy, wytwarzane z kamienia, metali, kości słoniowej. [przypis edytorski]
. Każdy ze świętych żuków toczył przed sobą glinianą kulkę 42 42 Każdy ze świętych żuków toczył przed sobą glinianą kulkę – skarabeusze odżywiają się nawozem, a w utoczonej z niego kulce samica składa jajo, z którego rozwija się młode. [przypis edytorski]
w poprzek drogi, ku piaskom…
– Więc cóż? – przerwał następca.
– Rozumie się – ciągnął Eunana, spoglądając w stronę ministra – że jak nakazuje pobożność, ja i moi ludzie, złożywszy hołd złotym wizerunkom słońca, zatrzymaliśmy pochód. Jest to tak ważna wróżba, że bez rozkazu nikt z nas nie ośmieliłby się iść naprzód.
– Widzę, że jesteś prawdziwie pobożnym Egipcjaninem, choć rysy masz hetyckie – odpowiedział dostojny Herhor. A zwróciwszy się do kilku bliżej stojących dygnitarzy dodał:
– Nie pójdziemy dalej gościńcem, bo moglibyśmy podeptać święte żuki. Pentuerze, czy tym wąwozem, na prawo, można okolić szosę?
– Tak jest – odparł pisarz ministra. – Wąwóz ten ma milę długości i wychodzi znowu na szosę, prawie naprzeciw Pi-Bailos.
– Ogromna strata czasu – wtrącił gniewnie następca.
– Przysiągłbym, że to nie skarabeusze, ale duchy moich fenickich lichwiarzy – odezwał się elegant Tutmozis. – Nie mogąc z powodu śmierci odebrać pieniędzy, zmuszają mnie, abym za karę szedł przez pustynię!…
Świta książęca z niepokojem oczekiwała decyzji, więc Ramzes odezwał się do Herhora:
– Cóż o tym myślisz, ojcze święty?
– Spojrzyj na oficerów – odparł kapłan – a zrozumiesz, że musimy iść wąwozem.
Teraz wysunął się dowódca Greków, generał Patrokles, i rzekł do następcy:
– Jeżeli książę pozwolisz, mój pułk pójdzie dalej szosą. Nasi żołnierze nie boją się skarabeuszów.
– Wasi żołnierze nie boją się nawet grobów królewskich – odpowiedział minister. – Nie musi tam być jednak bezpiecznie, skoro żaden nie wrócił.
Zmieszany Grek usunął się do świty.
– Przyznaj, ojcze święty – szepnął z najwyższym gniewem następca – że taka przeszkoda nawet osła nie zatrzymałaby w podróży.
– Bo też osioł nigdy nie będzie faraonem – spokojnie odparł minister.
– W takim razie ty, ministrze, przeprowadzisz oddział przez wąwóz! – zawołał Ramzes. – Ja nie znam się na kapłańskiej taktyce, zresztą muszę odpocząć. Chodź ze mną, kuzynie – rzekł do Tutmozisa i skierował się w stronę łysych pagórków.
Rozdział II
Jego dostojność Herhor natychmiast polecił swemu adiutantowi, który nosił topór, objąć dowództwo straży przedniej w miejsce Eunany. Potem wysłał rozkaz, ażeby machiny wojenne do rzucania wielkich kamieni zjechały z szosy ku wąwozowi, a żołnierze greccy aby ułatwiali im przejście w miejscach trudnych. Wszystkie zaś wozy i lektyki oficerów świty miały ruszyć na końcu.
Kiedy Herhor wydawał rozkazy, adiutant noszący wachlarz zbliżywszy się do pisarza Pentuera szepnął:
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Faraon, tom pierwszy»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Faraon, tom pierwszy» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Faraon, tom pierwszy» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.