Stanisław Witkiewicz - Szewcy
Здесь есть возможность читать онлайн «Stanisław Witkiewicz - Szewcy» — ознакомительный отрывок электронной книги совершенно бесплатно, а после прочтения отрывка купить полную версию. В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2016, Жанр: foreign_antique, foreign_prose, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Szewcy
- Автор:
- Жанр:
- Год:2016
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Szewcy: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Szewcy»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Szewcy — читать онлайн ознакомительный отрывок
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Szewcy», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Sajetan( usuwa, wyrywa raczej, rękę jak oparzony ). O, ścierwa!! ( do Czeladników ) Widzieliście ta? To ci klasa świadomej perwersji! Chciałbym klasowo być tak uświadomionym, jak ta cholera, perwersyjnie, po kobiecemu, sakra jej suka, jest!
Księżna( śmiejąc się ). Lubię w was tę wyższą świadomość waszej nędzy i tego łaskotliwego bólu, który was rozlizuje na wszawą miazgę. Pomyślcie: gdybym tak Scurvy’ego, który mnie pożąda do szaleństwa i już jest jak przepełniona szklanka, którą lada potrącenie rozbić może, pomyślcie, Sajetanie, jak by on się wściekł i oszalał, gdybym go tak pieszczotliwie, z litością pogładziła i gdyby on mógł być jednocześnie wami trzema.
Groźny ruch trzech szewców ku niej .
Sajetan( groźnie ). Wara od niej, chłopcy!!
I Czeladnik. Sam se, majster, waruj!
II Czeladnik. Raz, a dobrze!
Księżna. A potem piętnaście latek więzieńka! Scurvy by was nie oszczędził. Nie — a kysz! Teruś, fuj!!! Niech Fierdusieńko da mi sole angielskie natychmiast. ( Fierdusieńko podaje sole w zielonym flakoniku . Ona wącha i daje do wąchania szewcom, którzy uspokajają się, niestety na krótko ). Otóż widzicie: agitacja wasza wykorzystuje tylko to, że tamci pogodzić się nie mogą. Jeśli Scurvy, najwyższy dostojnik sprawiedliwości, która ma niezdrową manię niezależności, zdoła się dostatecznie podlizać organizacji „Dziarskich Chłopców”...
Sajetan( z niedoścignionym wprost dla nikogo bólem ). I to mój syn tam je — za tę parszywą flotę — mój, mój własny u tych „Dziarskich Chłopców”, których dziarskość oby skisła w zawadiackim junactwie choćby! O — żebym raz już pękł z tego bólu — już mi bebechów wprost nie starczy. Chądrołaje przepuklinowe — już nie wiem nawet, jako kląć — nawet to mi dziś nie idzie dobrze.
I Czeladnik. Cichojcie — niech ta ścierwa, guano jej ciotka, wypowie się raz do końca.
II Czeladnik. Do końca, do końca!
Szarpie się dziko .
Księżna( jakby nigdy nic ). Otóż chodzi tylko o to, że wy się nie umiecie zorganizować przez obawę wytworzenia organizacyjnej arystokracji i hierarchii, choć jesteście jedyni dziś w tym smrodowisku życia — cha, cha!
I Czeladnik. To ci sturba, psia ją cholera w suczą by ją wlań!
Sajetan. Już ci się też język w tych wyklinaniach skiełbasił — daj lepiej pokój. Ja chcę, żeby kto ten proceder raz detalicznie wyświetlił, a ten klnie już bez żadnego dowcipu i bez żadnej francuskiej lekkości. Poczytałbyś lepiej Słówka Boya, aby choć trochę kultury narodowej nabrać, ty wandrygo, ty chałapudro, ty skierdaszony wądrołaju, ty chliporzygu odwantroniony, ty wszawy bum...
Księż na( zimno; urażona ). Słuchacie czy nie? Jeśli będziecie się wyklinać między sobą, to idę w tej chwili na five o’clock , starodawnym obyczajem arystokracji. Tylko wasze przekleństwa skierowane do mnie bawią mnie, wy chlipacy, wy purwykołcie, wy kurdypiełki zafądziane...
Sajetan( ponuro ). Słuchamy! Ni pary z pyska.
Księżna. Otóż oni „naprzeciw” wam — tak to popularnie mówię, abyście pojęli nareszcie, „w czym dzieło” [36] w czym dzieło — rusycyzm: o co chodzi.
— oni są różnorodni — to jest najistotniejsze. My, to jest arystokracja, to motyle różnobarwne nad ekskrementaliami [37] ekskrementalia (z łac.) — wydaliny.
świata tego — widzieliście, jak czasem motyl na gówienku se siada? Dawniej to byliśmy jak robaki żelazne w trzewiach samej nieskończoności bytu, w transcendentnych prawach czy jak tam: ja tam nieuczona prosta hrabianka i tyla, i tyle tylko co — ale mniejsza z tym; otóż różnorodność ta nas gubi, bo dla nas, ( pour les aristos ) [38] pour les aristos (fr.) — dla arystokratów; skrócona forma aristos ma zapewne pochodzić od: aristocrates.
, „Dziarscy Chłopcy” zanadto demokratycznie dziarscy właśnie i nigdy nie wiadomo, w co się przetworzyć mogą, a Scurvy już się z państwowym socjalizmem dawnej daty wącha, a dla Jego Dziarskości Naczelnej, Gnębona Puczymordy, sam jest zbyt do was zbliżony — ach, ta względność społecznych perspektyw! Widzicie, jak ta drabina względności się przeplata i co jednemu śmierdzi, to drugiemu pachnie i na odwrót. Ja dramatu takiego ideowego nie cierpię, co to, wicie: burmistrz, kowal, dwunastu radnych, kobieta przez wielkie K, jako symbol prachuci, On — niby ten najważniejszy — nikt imienia nie zna, robotnicy, robotnice i ktoś nieznany, a w obłokach Chrystus z Karolem Marxem — nie Szymanowskim — pod rękę; nie mnie na takie bzdury brać; mnie trzeba wbić na pal, a potem w gębę prać. Ja lubię rzeczywistość, a nie zagwazdrane symbolizmy w częstochowskich wierszydłach epigonów Wyspiańskiego, oparte o gazetkową ekonomię polityczną bez żadnych studiów.
I Czeladnik. Roztrajkotała się, psia ją jucha mierzi, jak ostatnia bamflondryga. W mordę ją, w tę anielską kufę raz by zajechać, a potem niech się dzieje to, co chce.
II Czeladnik. Ja się boję, że jak raz dam, to będzie potem lustmord [39] lustmord (z niem) — morderstwo popełnione z nadmiaru pożądania.
— nie wytrzymam. O — majstrowi też niedobrze z oczu patrzy, bo ją już raz zeprał. Rozerwiemy ją, chłopcy, w kawały, tę duchową, kaczanowatą dragę...
Smakuje w powietrzu rękami i wargami mlaska .
Sajetan, przysuwając się groźnie chrząka; foksterier rzuca się ku nim: Hmr, hmr, hmr ...
Księżna. Teruś! Fuj!
Zawala się ściana z okienkiem; wywala się zgniły pień; nagłe ociemnienie widoku w głębi, tylko dalekie błyskają światełka i słabo rozbłyska lampa u sufitu . Spod zasłony wychodzi Scurvy w czerwonym huzarskim uniformie á la Lassalle [40] á la Lassalle — w stylu Lassalle’a. Antoine Charles Louis de Lassalle (1775–1809) był generałem wojsk napoleońskich, kawalerzystą; jego strój składał się z ciemnej, bogato szamerowanej złotem kurtki, której kołnierz (wysoka stójka w stylu epoki) była wykończona futrem, następnie z czerwonych szarawarów u dołu wpuszczonych w wysokie do kolan, czarne buty, zaś u góry przepasanych szeroką szarfą.
. Za nim wpadają w czerwonych trykotach, złoto szamerowanych, „Dziarscy Chłopcy” z synem Sajetana, Józiem, na czele .
Scurvy. Oto „Dziarscy Chłopcy” — oto Józek Tempe, syn obecnego tu Sajetana. Teraz nastąpi tak zwana „skrócona scenka reprezentacyjna” — my nie mamy czasu na długie procesy, że tak powiem, naturalne. Brać ich wszystkich, co do jednego! Tu jest gniazdo najohydniejszej, przeciwelitycznej rewolucji świata, chcącej sparaliżować wszelkie poczynania od góry — tu rodzi się ona z pomocą perwersji nienasyconej samicy, renegatki jej własnej klasy, a ostatecznym celem jej — babomatriarchat ku pohańbieniu męskiej, jędrnej siły — społeczeństwo jest kobietą — musi mieć samca, który je gwałci — otchłanne myśli — nieprawda?
Sajetan. Wstydź się pan — to potworna bzdura.
Scurvy. Milczeć, Sajetanie, milczeć, na Boga! Jesteście prezesem tajnego związku cofaczy kultury; my to zrobimy nie tracąc wysokości; tu twój syn ma głos, stary głupcze po prostu — nie będę klął. Zostałem przez telefon ministrem sprawiedliwości i wielości rzeczywistości [41] wielość rzeczywistości — koncepcja Leona Chwistka (1884–1944), matematyka, malarza, teoretyka sztuki i filozofa. Chwistek wyszczególniał rzeczywistość rzeczy (czyli rzeczywistość popularną, zgodną z potocznym odbiorem), fizykalną (zgodną z opisem naukowym), rzeczywistość wrażeń (psychologiczną) i wyobrażeń (rzeczywistość wizjonerów); porządkował według tego podziału typy malarstwa (prymitywizm, realizm, impresjonizm, futuryzm czyli tzw. nowa sztuka), a także typy ludzi w związku z ich rozmaitymi zawodami.
, tej Chwistkowej. Wszystkich do więzienia za zgodą moją, w imię obrony elity umysłów najtęższych!
Интервал:
Закладка:
Похожие книги на «Szewcy»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Szewcy» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Szewcy» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.