Paweł Jaszczuk - Marionetki
Здесь есть возможность читать онлайн «Paweł Jaszczuk - Marionetki» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 0101, Жанр: Старинная литература, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Marionetki
- Автор:
- Жанр:
- Год:0101
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Marionetki: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Marionetki»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Marionetki — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Marionetki», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
- Wielkie szczęście, że Kasia ma kanikuły, to i Piotruś, nasz kawalir, nie będzie się przy niej nudził. Prawda?
Stern przytaknął, ucałował synka w zawiniętą bandażem rączkę, potem córkę w czoło i wyszedł z domu, taszcząc z sobą walizkę. Przy ulicy Kopcia uradowany złapał przejeżdżającą jednokonną dorożkę i zamówił kurs do redakcji.
Na schodach, w połowie pierwszego piętra dopadł go potworny ból pleców, więc przystanął na chwilę i przytrzymał się poręczy. Właśnie w takiej pozycji zastał go redaktor Długolato, wbiegający po trzy stopnie na górę.
Rudzielec na widok Sterna się zatrzymał. Jak zwykle miał dla niego bombową wiadomość. Tym razem był to międzynarodowy rajd samochodowy z Warszawy do Zakopanego z nocnym startem w Berezie Kartuskiej.
- Nie ma co, rzeczywiście wymarzona trasa! - podchwycił Stern, z trudem próbując się wyprostować.
- No właśnie! - ucieszył się, nie zwracając uwagi na ukrytą w słowach Jakuba ironię. - Półmetrowe koleiny, garbate mostki, no i jeszcze niebezpieczne rowy, które tylko trzem załogom udało się pokonać. Nie pomyliłem się, mercedes zostawił daleko w tyle team chevroletow.
Długi nie spuszczał kolegi z oczu i przed odejściem podyktował mu nazwisko i adres: Jan Dzik, Kotlarska 11.
- Zapamiętasz?
- Po cholerę mi twój Dzik?
- Bo to nie mnie, tylko ciebie rwą plecy! - powiedział z miną znawcy rudzielec. - Kręglarz przyjmuje z polecenia, więc powołaj się na mnie. Jestem żywym dowodem, że facet zna się na rzeczy.
Nim Stern zareagował, Długi zamknął drzwi do swego pokoju, które ozdabiała tabliczka:
„REDAKCJA SPORTOWA,
STANISŁAW DŁUGOLATO”.
Chwilę po tym, jak Stern wstawił bagaż z Frołowem do szafy, pokazała się Wilga. Była rozpromieniona. Znowu zmieniła image. W tym dniu miała na sobie białą bluzkę z małym okrągłym dekoltem, czarną kamizelkę i czarne spodnie wcięte w talii.
- Możesz mi podziękować! - oznajmiła. - Kolejny raz odwaliłam za ciebie czarną robotę!
Stern spojrzał na nią uważnie.
- I już wiem, jak nazywał się ten facet! - dodała, wkręcając do maszyny czystą kartkę.
- Jaki znowu facet?
- Trup z willi przy Zielonej. Z mieszkania, które wynajmował kiedyś twój kasjer z ABH, Konrad Rewal- ski. Wczoraj, tak jak ci obiecałam, zaszłam do prosektorium - wyjaśniła, stukając zajadle w klawisze. - Kosztowało mnie to trochę nerwów. Nie uwierzysz, ale tym nieboszczykiem w szarym worku był...
-Kto?
- Serdeczny „przyjaciel” naszego Czabaka, dyrektor Sylwester Trauder!
- Podlec Trauder?
- Nie wydaje mi się to zabawne! - Rzuciła mu karcące spojrzenie. - Dowiedziałam się, że facet przed śmiercią trafił na samo dno piekła.
Zaintrygowany Jakub nastawił uszu.
- Zamieniłam kilka zdań z patologiem. Pan Artur nie mógł za dużo mówić. Śpieszył się z żoną na jakąś komedię do Adrii. Ale dał mi do zrozumienia, że zanim nasz dżentelmen zawisnął w szafie, ktoś go przemyślnie torturował. Ręce i nogi miał związane linką, a do gardła ktoś wcisnął mu jakiś paskudny przyrząd. Pan Artur przypuszczał, że to mogła być kopia jakiegoś średniowiecznego narzędzia.
- Czytałem niedawno w miesięczniku historycznym artykuł o hiszpańskiej inkwizycji - snuł rozważania Stern. - Było w nim zdjęcie starej ryciny. Okazuje się, że świątobliwi księża stosowali bardzo prosty przyrząd w kształcie gruszki. Uruchamiał go poręczny mechanizm śruby i nawet kobieta lub dziecko daliby sobie z tym radę. Kat czy inkwizytor wsadzał go ofierze do gardła albo w inne wrażliwe miejsce, na przykład do...
- Błagam, oszczędź mi tych okropnych szczegółów!
- Spojrzała na niego z przerażeniem. - Kto wie, czy gdybyśmy przyjechali wcześniej...
- Chyba nie chcesz powiedzieć, że kiedy byliśmy w pokoju Rewalskiego, pan dyrektor grzecznie wisiał w szafie?
Wilga przytaknęła.
- Niestety, to prawda. Pan Artur stwierdził, że Trauder, wyjątkowa chudzina, wyzionął ducha we wtorek nad ranem. Czabak utrzymywał, że widział go żywego w Romie w poniedziałek około południa, a skoro tak, to może powinniśmy go jeszcze raz gruntownie przepytać? Powiedział jeszcze coś znamiennego.
- Że to nędzny oszust, który wkrótce odpowie za swój czyn?
- Zgadza się. Trzeba tę groźbę zweryfikować. Mogą być też jacyś inni świadkowie, którzy zapamiętali coś istotnego. Kelnerzy, szatniarz, bufetowa lub któryś ze stałych gości.
- Dyrektorek Trauder sam nie wszedł do tej cholernej szafy i nie powiesił się na wieszaku, by rozprostować w spodniach kanty. Co robił przez ostatnie godziny przed śmiercią? Jak dostał się na Zieloną do pokoju Rewalskiego, skoro ten nie żył już od pięciu dni? Musiał mieć zapasowy komplet kluczy.
- Drugi komplet lub wytrych.
- Stawiam na to pierwsze - powiedział Stern. - Coś mi podpowiada, że sprawca liczył na zaskoczenie.
- Rzadko się zgadzamy, lecz tym razem, dzięki Bogu, oboje mamy rację - odparła Wilga, przesuwając energicznie karetkę.
- Załóżmy, że Trauder przyszedł bądź przyjechał na miejsce zbrodni z kimś, kogo dobrze znał. Może nawet byl to ktoś z Romy. Może ośmielony winem lub wódką sam przywołał dorożkę i zamówił kurs na Zieloną, nie przypuszczając, że wybiera się ze swoim katem na egzekucję.
- Samotna willa to idealne miejsce na zbrodnię. Do najbliższych zabudowań co najmniej sto pięćdziesiąt kroków. Do tego gęsta kępa drzew, krzewów i powoi. Grube mury ceglane. Brak gospodarza. Czego chcieć więcej?
- Nie daje mi spokoju absurdalna zabawa w teatrzyk. Ktoś ją wcześniej starannie zaaranżował i może z nią związany jest cały problem.
- Na razie to my mamy problem - oznajmił Stern, wstając. - Technik od Zięby, pan Tomcio, to cholernie bystry facet. Wcześniej czy później znajdzie i nasze ślady.
- Nasze? Ja niczego nie dotykałam! - zastrzegła de Brie z uśmieszkiem zadowolenia. - Za to dobrze pamiętam, że ty chętnie bawiłeś się lalkami i nawet opierałeś o stół. Na pewno są na nim odciski twoich palców.
Jakub stanął za plecami koleżanki i spojrzał przez jej ramię na napisany tekst. Ze zdziwieniem przeczytał:
We wsi Stara Cbmielówka do mieszkania Józefa Na- hlika wtargnęło trzech nieznanych osobników, którzy po sterroryzowaniu domowników splądrowali mieszkanie, zabierając lornetkę i 4 kg słoniny, po czem zbiegli. Władze policyjne są już na tropie sprawców .
Niepotrzebnie poszedł na kolegium. Naczelny szukał ofiary i właśnie Jakub Stern znalazł się tego dnia na jego celowniku. Usłyszał, że zagrożony jest nakład, że sensacja, która od dawien dawna była motorem napędowym sprzedaży gazety, zaczyna szwankować, a sprawa kasjera wciąż tkwi w martwym punkcie.
Stern próbował się bronić, lecz Manio nie brał jego tłumaczeń do głowy. Wtedy do akcji wkroczyła Wilga i przekazała rewelacyjną wiadomość o nowej ofierze znalezionej w willi na Zielonej. To na chwilę uspokoiło szefa. Pogratulował jej wyników, patrząc tępym wzrokiem na Jakuba, który domyślił się, że ma do niego żal o to, że nie wykorzystał „finansowego wsparcia” przygotowanego dla Zięby.
Po Wildze de Brie głos zabrała szefowa wydziału kultury Halinka i w kilku słowach zrelacjonowała przygotowania do międzynarodowego festiwalu lalek. Omówiła też patriotyczną wizytę delegacji czterystu Ślązaków, którym zrobiła pod pomnikiem Mickiewicza pamiątkowe zdjęcie. Kiedy skończy-ła, odezwał się Piotr Leya z działu gospodarczego i w błyskawicznym tempie przedstawił notowania na rynku walut i ruchy akcji na krajowych i światowych giełdach. Po nim Stanisław Długolato zaproponował fascynujący wywiad z Franciszkiem Janikiem w związku z jego przygotowaniami do startu w zawodach balonowych Gordona Bennetta w Belgii oraz podzielił się informacją o osiągnięciu polskiej pilotki Bohomolec, która dokonała niezwykłego wyczynu lotniczego, pokonując trasę Paryż-Warszawa-Paryż w piętnaście godzin i trzydzieści minut. Wreszcie przyszła kolej na Andreę. Ta, speszona, słodkim głosikiem odczytała krótką notatkę o groźnym wypadku samochodowym Grety Garbo pod Sztokholmem, co spotkało się z niedowierzaniem zebranych i pochwałą naczelnego.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Marionetki»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Marionetki» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Marionetki» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.