José Saramago - Wszystkie imiona

Здесь есть возможность читать онлайн «José Saramago - Wszystkie imiona» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Wszystkie imiona: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wszystkie imiona»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Bohater- pan Jose, urzędnik Archiwum Głównego Akt Stanu Cywilnego- za wszelką cenę stara się odnaleźć pewną kobietę. Choć nie ma żadnego konkretnego powodu, by jej szukać, coś pcha go do działania. Aby osiągnąć swój cel, ten uczciwy, z pozoru bezbarwny człowiek ucieka się do oszustwa, a nawet przestępstwa. Co każe mu to czynić? Odbywając z bohaterem absurdalną wędrówkę po korytarzach Archiwum, czytelnik niepostrzeżenie zagłębia się w labirynt własnego umysłu, by odnaleźć w nim to, czego wcale się nie spodziewa.

Wszystkie imiona — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wszystkie imiona», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Pan José był zrozpaczony, roztrzęsiony i bliski łez. Podczas paru minut rozmowy z szefem na jego biurku urósł stos papierów, wyglądało na to, że koledzy skorzystali z okazji i do sankcji dyscyplinarnych dorzucili własną, dodatkową karę. Prócz tego na sali było kilku oczekujących interesantów i wszyscy ustawili się do niego, co nie mogło być sprawą przypadku, wykluczone, żeby stanęli w kolejce do niego w nadziei, że nieobecny urzędnik okaże się bardziej sympatyczny i przystępny niż ci, którzy siedzieli za barierką, raczej to właśnie ci ostatni wskazali im, do kogo mają się zwrócić. Zgodnie z regulaminem wewnętrznym załatwianie interesantów było sprawą priorytetową, toteż pan José podszedł do barierki, wiedząc, że za jego plecami stos papierów na stole będzie nadal rósł. Był załamany. Teraz, kiedy od zirytowanego kustosza otrzymał naganę i został ukarany, w najbliższym czasie nie miał co marzyć o jakimkolwiek zwolnieniu z pracy, nie dostanie ani godziny, ani pół, ani nawet pięciu minut wolnego, choćby wymyślił nieprawdopodobne narodziny dziecka czy wątpliwą śmierć kogoś bliskiego. W tym Archiwum długo się o wszystkim pamięta, nic nie popada w całkowitą niepamięć. Toteż jeśli nawet za dziesięć lat pan José popełni choćby najdrobniejszy błąd, z pewnością znajdzie się ktoś, kto mu wypomni ze szczegółami ostatnie niefortunne wydarzenia. Prawdopodobnie to miał na myśli kustosz, mówiąc, że zapomniane winy są najgorsze. Dla przeciążonego pracą i załamanego psychicznie pana José reszta dnia była prawdziwym koszmarem. Podczas gdy dawał interesantom precyzyjne informacje, wypełniał i stemplował papiery oraz wyjmował i wkładał na miejsce karty, w myślach przeklinał los i przypadek, które sprawiły, że chorobliwie zainteresował się czymś, co dla człowieka przy zdrowych zmysłach nie miałoby najmniejszego znaczenia. Kustosz ma rację, myślał pan José, najważniejsze jest dobro Archiwum, żaden normalny i rozsądny człowiek w moim wieku nie zbiera wycinków o aktorach, tancerkach, biskupach i piłkarzach, to głupie, bezsensowne i śmieszne, ładną schedę zostawię po śmierci, dobrze, że nie mam dzieci, całe nieszczęście bierze się chyba właśnie stąd, że jestem sam jak palec, gdybym miał żonę. W tym miejscu refleksje pana José nagle się urwały i zmącone myśli podążyły innym, krętym i niewyraźnym tropem, wiodącym od zdjęcia małej dziewczynki do realnie istniejącej dorosłej kobiety, trzydziestosześcioletniej rozwódki. A właściwie na co mi ona, co mi z tego przyjdzie, że ją odnajdę. Tu myśl znów się urwała i wróciła do poprzedniego wątku, Ciekawe, jak ją odnajdziesz, skoro nie pozwalają ci jej szukać, na to pytanie pan José nie odpowiedział sobie, gdyż informował właśnie ostatnią osobę z kolejki, że akt zgonu, o który chodzi, będzie można odebrać następnego dnia.

Jednak pytanie, z gatunku tych natrętnie powracających, znów go zaatakowało, kiedy kompletnie wyczerpany fizycznie i psychicznie wreszcie wrócił do domu. Padł na łóżko jak kłoda, chciał usnąć, zapomnieć o szefie, o niesprawiedliwej karze, lecz pytanie wślizgnęło się za nim i szeptało, Nie możesz jej szukać, nie pozwalają ci, tym razem nie mógł już wykręcić się rozmową z interesantem, ale próbował udawać, że nie rozumie, o co chodzi i powiedział, że wymyśli jakiś sposób, a jeśli jej nie znajdzie, to zrezygnuje, Skoro tak łatwo się poddajesz, nie warto było fałszować referencji i zmuszać sympatycznej pani z parteru do grzesznych wyznań, wtargnąłeś do jej domu i naruszyłeś jej prywatność, to brak szacunku dla innego człowieka. Aluzja do referencji tak przestraszyła pana José, że usiadł na łóżku. Cały czas nosił ten dokument w kieszeni marynarki, lepiej nie myśleć, co by było, gdyby mu przypadkiem wypadł lub gdyby na skutek rozstroju nerwowego dostał jakiegoś ataku, stracił przytomność i któryś z uczynnych kolegów, chcąc mu ułatwić oddychanie, rozpiąłby guziki, zauważył białą kopertę z pieczęcią Archiwum Głównego i zapytał, Co to takiego, a potem referent, a potem kierownik, a potem szef. Pan José wolał nie myśleć, co potem by się działo, zerwał się na równe nogi, wyjął kopertę z marynarki wiszącej na oparciu krzesła i zaczął się niespokojnie rozglądać, zastanawiając się, gdzie, u licha, mógłby ją schować. Nie miał żadnego mebla zamykanego na klucz, toteż cały jego skromny dobytek był wystawiony na łup pierwszych lepszych ciekawskich oczu. Wreszcie jego wzrok padł na leżące w szafie teczki z wycinkami i stwierdził, że to mogło być dobre wyjście. Wyjął teczkę biskupa i włożył do niej kopertę, z pewnością biskup, choćby najbardziej świątobliwy, nie wzbudzi niczyjej ciekawości, to nie kolarz czy kierowca formuły pierwszej. Z lżejszym sercem wrócił do łóżka, lecz tam wciąż czekał jego wewnętrzny głos, Wszystko na nic, problem nie tkwi w referencjach, nieważne, czy schowasz ten papier, czy pokażesz, to nie doprowadzi cię do nieznajomej, Już mówiłem, że coś wymyślę, Wątpię, szef całkowicie związał ci ręce, nie da ci się ruszyć nawet na krok, Poczekam, aż sprawa ucichnie, A co potem, Nie wiem, znajdę jakiś sposób, Mógłbyś wszystko wyjaśnić w jednej chwili, Ale jak, Zadzwoń do rodziców, niby w imieniu Archiwum i poproś o jej adres, Wykluczone, Jutro pójdziesz do niej, nie mam pojęcia, jak potoczy się wasza rozmowa, ale przynajmniej coś się wreszcie wyjaśni, Kiedy ją zobaczę, prawdopodobnie wcale nie będę miał ochoty z nią rozmawiać, Wobec tego, po co jej szukasz, po co badasz jej życie, O biskupie też zbieram informacje, co wcale nie znaczy, że chciałbym kiedyś z nim rozmawiać, To jakiś absurd, Owszem, ale już najwyższy czas, żeby zrobić w życiu coś absurdalnego, To znaczy, że jeśli ją spotkasz, nie powiesz, że jej szukałeś, Raczej nie, Dlaczego, Nie potrafię tego wyjaśnić, W każdym razie, nawet do szkoły nie pójdziesz, bo podobnie jak Archiwum Główne, jest zamknięta w soboty i niedziele, Do Archiwum mogę wchodzić, kiedy zechcę, Nie jest to żaden wyczyn, zważywszy, że wystarczy otworzyć wewnętrzne drzwi, Ale ty sam nigdy tam nie poszedłeś, Jestem tam, gdzie ty, zawsze ci towarzyszę, Możesz dalej to robić, Mam taki zamiar, ale ty nigdy nie wejdziesz do szkoły, Zobaczymy. Pan José wstał i jak zwykle wieczorem przygotował bardzo lekki posiłek, który właściwie trudno nazwać kolacją. Podczas jedzenia cały czas myślał, potem umył talerz, szklankę i sztućce, ciągle myśląc, strzepnął okruchy z obrusa i jakby ten ostatni gest rozstrzygnął jakieś wątpliwości, otworzył drzwi prowadzące na ulicę. Naprzeciwko, po drugiej stronie jezdni stała budka telefoniczna, można powiedzieć, że miał ją pod samym nosem, zaledwie dwadzieścia kroków dzieliło go od słuchawki, która mogła przekazać jego głos i tą samą drogą otrzymałby odpowiedź, z takich czy innych względów kończącą jego poszukiwania, mógłby spokojnie wrócić do domu, odzyskać zaufanie szefa, a świat wróciłby na swoją starą orbitę, czekając z niezmąconym spokojem na godzinę ostatecznego spełnienia, jeżeli te słowa tylekroć powtarzane mają jakiś realny sens. Pan José nie przeszedł na drugą stronę ulicy, włożył marynarkę i płaszcz, po czym wyszedł z domu.

Żeby dostać się na miejsce, musiał jechać dwoma autobusami. Szkoła mieściła się w długim, dwupiętrowym budynku z poddaszami, otoczonym wysokim ogrodzeniem. Przed budynkiem rozpościerał się plac, na którym rosło parę niskich drzew, służący zapewne celom rekreacyjnym. W budynku nie paliło się żadne światło. Pan José rozejrzał się wokół, mimo niezbyt późnej pory ulica była całkiem pusta, dobrą stroną peryferyjnych dzielnic jest właśnie to, że kiedy pogoda nie dopisuje, ludzie zamykają okna i zaszywają się w domowych pieleszach, bo po prostu na zewnątrz nie ma na co patrzeć. Pan José doszedł do końca ulicy, przeszedł na drugą stronę i wolnym krokiem ruszył w kierunku szkoły, jak spacerowicz delektujący się wieczornym chłodem, na którego nikt nie czeka. Przechodząc obok furtki, schylił się, jakby zauważył, że ma rozwiązane sznurowadło, co jest starą jak świat i ograną sztuczką, ciągle jednak stosowaną, z braku lepszych pomysłów. Pchnął łokciem furtkę, która się lekko poruszyła, nie była więc zamknięta na klucz. Pan José starannie zawiązał drugi, niepotrzebny supeł, podniósł się, tupnął nogą, sprawdzając, czy sznurowadła nie są za luźne i ruszył naprzód, teraz już szybciej, jakby nagle przypomniał sobie, że jednak ktoś na niego czeka.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Wszystkie imiona»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wszystkie imiona» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


José Saramago - Ensayo Sobre La Ceguera
José Saramago
José Saramago - Death at Intervals
José Saramago
José Saramago - Cain
José Saramago
José Saramago - The Stone Raft
José Saramago
José Saramago - Double
José Saramago
José Saramago - The Elephant's Journey
José Saramago
José Saramago - Podwojenie
José Saramago
Отзывы о книге «Wszystkie imiona»

Обсуждение, отзывы о книге «Wszystkie imiona» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x