Doktor Igor zdawał sobie sprawę, że przyłączane przez akcjonariuszy "względy humanitarne" były zwykłą przykrywką. W istocie obawiali się, że w Ljubljanie, malej i uroczej stolicy Słowenii, zabraknie bogatych wariatów, utrzymujących całą drogą i nowoczesną instytucję, jaką była Villete.
Gdy akcjonariusze przekształcili dawne koszary w zakład psychiatryczny, liczyli na ofiary wojny z Jugosławią, jako na potencjalnych pacjentów, tylko wbrew ich nadziejom, ta wojna uwala za krótko.
Poza tym okazało się – co wykazały najświeższe badania – że wojny w wiele mniejszym stopniu stają się przyczyną obłędu, niż napięcie, nuda, choroby dziedziczne, samotność, czy odrzucenie. Gdy trzeba było stawić czoła poważnemu problemowi, takiemu jak wojna, hiperinflacja czy zaraza, odnotowywano wprawdzie niewielki wzrost samobójstw, ale także drastyczny spadek przypadków depresji, paranoi i nerwic. Wskaźniki wracały do zwykłego poziomu, gdy problemy znikały, co, zdaniem doktora Igora, wskazywało na to, iż człowiek pozwala sobie na luksus szaleństwa tylko wtedy, gdy ma po temu warunki.
Miał przed sobą wyniki ostatnich badań przeprowadzonych w Kanadzie, państwie uznanym przez jedno z amerykańskich czasopism za kraj o najwyższym poziomie życia:
Według Statistics Canada na różnego typu choroby umysłowe cierpiało dotąd:
40% osób między 15 a 34 rokiem życia; 33% osób między 35 ~z 54 rokiem życia; 20% osób między SS a 64 rokiem życia.
Szacuje się, że jedna osoba na pięć choruje na jakiegoś rodzaju dolegliwość psychiczną. 83 Jeden Kanadyjczyk na ośmiu trafia do szpitala na skutek zaburzeń psychicznych przynajmniej raz w ciągu życia.
"Wspaniały rynek, lepszy od naszego – pomyślał. – Im szczęśliwsi mogą być ludzie, tym bardziej nieszczęśliwymi się stają".
Doktor Igor przestudiował jeszcze kilka przypadków, szczegółowo rozważając, które powinien przedstawić Radzie Nadzorczej, a które rozwiązać sam. Gdy skończył, było już całkiem jasno, mógł więc zgasić światło.
Wkrótce potem weszła pierwsza osoba oczekująca ~a wizytę – matka pacjentki, która usiłowała popełnić samobójstwo.
– Jestem matką Weroniki. Jaki jest stan mojej córki?
Doktor Igor rozważał przez ułamek sekundy, czy ma powiedzieć jej prawdę i zaoszczędzić niepotrzebnych niespodzianek – w końcu sam miął córkę o tym samym imieniu – jednak postanowił, że lepiej będzie milczeć.
– Jeszcze nie wiemy – skłamał. – To okaże się dopiero za tydzień.
– Nie mam pojęcia, dlaczego Weronika to zrobiła – mówiła szlochając siedząca przed nim kobieta. – Jesteśmy troskliwymi rodzicami, staraliśmy się kosztem wielu poświęceń zapewnić jej jak najlepsze wykształcenie.
Nawet jeśli mieliśmy drobne problemy małżeńskie, pozostaliśmy zwartą rodziną, dając przykład wytrwałości wobec przeciwności losu. Weronika ma dobrą pracę, nie jest brzydka, a mimo to…
– …a mimo to próbowała się zabić – przerwał jej doktor Igor. – Niech pani się nie dziwi, tak właśnie bywa.
Ludzie nie są w stanie pojąć, co to jest szczęście. Jeśli pani sobie życzy, mogę pani pokazać ostatnie kanadyjskie statystyki.
– Kanadyjskie?
Kobieta spojrzała na niego ze zdziwieniem. Doktor Igor zauważył, że udało mu się zbić ją z tropu i ciągnął dalej.
– Droga pani, przyszła tu pani nie po to, aby dowiedzieć się o stan zdrowia swojej córki, ale po to, by wytłumaczyć się z jej próby samobójstwa. Ile ona ma lat?
– Dwadzieścia cztery.
– A zatem jest dorosłą kobietą, która już coś przeżyła, wie czego chce i potrafi dokonywać wyborów. Co to ma wspólnego z pani małżeństwem albo z wyrzeczeniami pani czy pani męża? Od jak dawna pani córka mieszka sama?
– Od sześciu lat.
– Widzi pani? Niezależna aż do bólu. A mimo to, ponieważ austriacki lekarz, Zygmunt Freud (jestem pewien, że słyszała pani o nim), pisał o chorych związkach między rodzicami i dziećmi, do dziś wszyscy się obwiniają o wszystko. Czy Indianie sądzą, że syn, który stal się zabójcą, jest ofiarą złego wychowania swoich rodziców? Niech mi pani powie.
– Nie mam pojęcia – odpowiedziała kobieta, coraz bardziej zadziwiona zachowaniem' lekarza. Być może zaraził się od swoich pacjentów.
– Więc ja pani odpowiem – podjął doktor Igor. – Indianie sądzą, że winien jest zabójca, a nie społeczeństwo, czy rodzice, albo przodkowie. Czy Japończycy popełniają samobójstwo, bo ich dziecko bierze narkotyki i wyszło na ulicę strzelać do ludzi? Odpowiedź znów brzmi tak samo: Nie! I proszę zauważyć, Japończycy, z tego co wiem, popełniają samobójstwa z byle powodu. Nie tak dawno temu przeczytałem gdzieś, że jakiś młodzieniec zabił się, bo nie zdał egzaminu wstępnego na uczelnię.
– Czy mogłabym porozmawiać z moją córką? zapylała kobieta, której wcale nie obchodzili ani Japończycy, ani Indianie, ani Kanadyjczycy.
– Zaraz, zaraz – odpowiedział doktor, lekko poirytowany tym, że mu przerwano. – Przedtem chciałbym, aby pani zrozumiała, że poza pewnymi przypadkami patologicznymi, ludzi ogarnia obłęd wtedy, gdy próbują przełamać rutynę. Pojęta pani?
– Pojęta bardzo dobrze – odpowiedziała. I jeśli sądzi pan, że nie będę w stanie się o nią zatroszczyć, to może pan być spokojny. Nigdy nie próbowałam przełamywać rutyny.
– Jak to dobrze – na twarzy doktora Igora widać było ulgę. – Czy kiedykolwiek wyobraża ta sobie pani świat, w którym nie bylibyśmy zmuszeni powtarzać co dzień tych samych czynności? Jeśli przyszłoby nam do gotowy jeść tylko wtedy, gdy jesteśmy godni, jak miałyby się panie domu i restauracje?
"Byłoby normalniej, gdybyśmy jedli tylko wtedy, gdy jesteśmy głodni" – pomyślała kobieta, ale przemilcza ta z obawy, że zabronią jej widzenia się z córką.
– Wywołałoby to wielkie zamieszanie – powiedziała głośno. – Sama prowadzę dom i dobrze wiem, co to znaczy.
– A zatem jemy śniadania, obiady i kolacje. Musimy budzić się codziennie o określonej godzinie i odpoczywać raz w tygodniu. Na Boże Narodzenie daje się prezenty, a na Wielkanoc spędza trzy dni nad jeziorem. Czy dobrze by się pani uczta, gdyby mąż, w nagłym przypływie pożądania, kacząt się z panią kochać w salonie?
"O czym ten człowiek mówi? Przyszłam tu, żeby zobaczyć się z córką!"
– Zasmuciłoby mnie to – odparta ostrożnie, mając nadzieję, że trafna.
– Bardzo dobrze – wykrzyknął doktor Igor. Właściwym miejscem na uprawianie miłości jest lóżko. Gdyby było inaczej, dawalibyśmy zły przykład i sialibyśmy anarchię.
– Czy mogę zobaczyć córkę? – powiedziała, chcąc przerwać rozmowę.
Doktor Igor polot się. Ta prostaczka nigdy nie zrozumie tego, o czym on mówi. Nie obchodziły jej rozważania nad obłędem z filozoficznego punktu widzenia – mimo że wie, iż córka targnęła się na swoje życie po to, by zaczęto się z nią liczyć i dlatego znalazca się w stanie śpiączki.
Zadzwonić na sekretarkę.
– Proszę wezwać samobójczynię – powiedział. – Tę co napisała list do czasopisma, tłumacząc, że chciała się zabić, by pokazać, gdzie leży Słowenia.
– Nie chcę jej widzieć. Już zerwałam wszelkie więzi, które łączyły mnie ze światem.
Weronice trudno było wypowiedzieć te słowa na środku świetlicy, w obecności wszystkich pacjentów. Pielęgniarz też nie byt specjalnie dyskretny, informując na glos, że czeka na nią matka, tak jakby ciekawić mogło to cały szpital.
Nie chciała widzieć matki, bo wiedziała, że obydwie będą cierpieć. Byłoby lepiej, gdyby matka uzna ta ją za Martą. Weronika nienawidzili pożegnań.
Читать дальше