Józef Kraszewski - Macocha, tom drugi
Здесь есть возможность читать онлайн «Józef Kraszewski - Macocha, tom drugi» — ознакомительный отрывок электронной книги совершенно бесплатно, а после прочтения отрывка купить полную версию. В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: foreign_prose, foreign_antique, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Macocha, tom drugi
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:4 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 80
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Macocha, tom drugi: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Macocha, tom drugi»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Macocha, tom drugi — читать онлайн ознакомительный отрывок
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Macocha, tom drugi», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
– Młody przyjacielu, odezwał się głosem muzykalnym i rytmicznym: soyez le bienvenu ! proszę o to tylko, byś się uważał jak w domu i dozwolił mi spełniać każde swe żądanie. Będę szczęśliwym… jeżeli w mym domu znajdziesz spoczynek i odetchnienie!!
To mówiąc nogę jedną cofnął w tył jak tancerz, który ma podskoczyć naprzód… uśmiechnął się i całą postacią zwinął ku muzyce, okazując gibkość i zręczność swoją, w człowieku tego wieku, jadającym obiady pana Jolego, istotnie zdumiewającą.
W tejże chwili kapela zaczęła się ustawiać przy pulpitach dla wykonania uwertury Haydn’a… i cisza roztoczyła się po sali. Hetman zajął krzesło z frendzlami złotemi, zasiadając w niem jakby do portretu dla malarza, każdy bowiem ruch jego i poza, gdy się przed ludźmi ukazywał, były wystudjowane; hetman czuł, że to było obowiązkiem jego stanu, krwi i dostojeństwa.
Wawrek i Georges z tyłu za nim zasiedli razem z l’abbé Mourionem, panem Borawskim, Pobożaninem, i innymi dostojniejszymi.
Wykonanie wstępnej sztuki nic nie pozostawiło do życzenia, chociaż muzycy wyuczeni przez Ciprianiego byli po większej części poddanymi z dóbr obszernych hetmana, wyszukani między parobczakami, kuchtami, różną drużyną, w której się jakiekolwiek okazało usposobienie. W czasie uwertury hetman bawił się żabotami i uśmiechał; niekiedy jedna z dwóch dostojnych nóg jego, spoczywająca na wierzchu, wydrygiwała takt i dyrygować się zdawała kapelą..
Zaraz po tym wstępie, hetman zwolna podniósł się z krzesła… i od niechcenia zaczął przybliżać się ku swemu pulpitowi.. Cipriani otworzył szkatułkę… ale hetman sam wyjął z niej hebanowy flet, arcydzieło kunsztu.. który naprzód otarł starannie batystową chusteczką. Cipriani rozłożył nuty na pulpicie… muzyka stanęła przy swoich, maëstro di capella ujął laseczkę… hetman strząsnął koronkowe mankiety, by mu nie zawadzały, i stanął…
W tej pozie z fletem przy ustach okazał się znowu niezrównanym artystą. Każdy inny byłby wymuszoną, przesadną gracją starał się wywołać wrażenie; jego poza była pełna swobody, a tak wdzięczna, tak pasterska, tak rzewna!… Muzyka rozpoczynała się od pięknego tutti … po którem następowało adagio apassionato , temat… Tu flet rozpoczął śpiew… pełen słodyczy, melancholii, tęsknoty i bólu razem. Hetman grał istotnie mistrzowsko, z uczuciem, z wprawą, z życiem wielkiem… a kapela wtórowała mu dzielnie Lecz proste owo żałożenie było tylko popisem uczucia; po niem popis zręczności nadzwyczajnej, szybkie trójki spływające się w jeden sznur pereł równiuteńkich, trele słowicze, przeskoki nadzwyczajne… Wszystko to jak wieńce zielone, jak kwiatów wiązanki czepiało się na głównym temacie, ubierało go, a temat jak narzeczona do ślubu strojna coraz się śliczniej wydawał. Hetman ogarnięty sam zapałem, zapomniał w końcu o pozie, o mankietach, o peruce, o nogach i jak prosty śmiertelnik, jak Marcjasz pasujący się z Apollinem… leciał po laury artysty… Każdy też chętnieby mu go był włożył na paryzką perukę, gdyby się godziło w ten sposób wieńczyć tak dostojnego męża.
Oklask, który się dał słyszeć po odegraniu ostatniego allegro vivace , był szczery, a zachwycony Wawrek zapomniawszy się, bo pierwszy raz w życiu słyszał coś tak pięknego i przemawiającego do duszy, wyskoczył z krzesła przybiegł do hetmana i w rękę go pocałował! Była to widocznie tak szczera dań uwielbienia (bo to się z twarzy Dobka czytać dawało), że hetman oburącz go z nadzwyczajnym affektem do piersi przycisnął za to – i w głowę pocałował…
Wszystko to stało się insperate , w jednej chwili… i zmieszało nieco program koncertu, gdyż podobne objawy admiracji nie były we zwyczaju. Obcemu ich wszakże za złe hetman wziąć nie mógł, a do łez się owszem rozczulił… powtarzając:
– Prawdziwie… bardzom szczęśliwy!
W tej chwili czuł się bardziej artystą niż hetmanem…
Naiwny ten objaw uwielbienia, nadzwyczaj ujął dwór hetmana dla młodego chłopca, któremu nawet nie zazdroszczono, że sobie w ten sposób łaski pana domu pozyskał.
– Mais il est charmant ! szeptały kobiety…
Lecz jak w najjednolitszym chórze zawsze się znaleźć musi jakieś ćwierć-nutki dyssonującej gdzieś incognito, tak i w tem unisono przyklaskującem młodemu Dobkowi był cichy głosik przeczący a kwaśny. Piękna niegdyś Babetta kiwała głową, przekręcała ustami i mówiła do pani St. -Georges po francuzku:
– Nie znajduje pani, że ten chłopiec… ma w sobie coś jakby niewieściego… ( quelque chose d’effeminé )?
– Nie, ja tego nie znajduję, odpowiedziała pani Georges; wszyscy młodzi mają ten wdzięk kobiecy trochę, który się ściera później życiem… a bardzo ładny chłopak…
– Tak! ładny, lecz… lecz zbyt wie może o tem, że piękny jest… Zdaje się aż wstydzić tego, tak o tem przekonany.
– Dziwaczysz, Babetto! zawołała pani Georges, i Francuzka zamilkła…
Pomiędzy mężczyznami Dobek znajdował równie wielu admiratorów jak wśród kobiet… L’abbé Mourion patrzał nań z ciekawością, która biednego młodzieńca aż niepokoiła.
Hetman po odegraniu warjacji musiał zająć swe krzesło, otrzeć pot z uznojonego czoła i na laurach odpocząć… był zmęczony, lecz nigdy może nie grał od dawna z takim zapałem, werwą i ogniem, a Cipriani, który mu przyszedł winszować, zaklinał się, iż najpierwszy flecista wieku… pewny Florentczyk na… ani, nie dotrzymałby mu placu… Było to co najwyższego na flecie osiągnąć się daje… Mourion ułożył sobie nawet kuplety, które jutro miał hetmanowi podać przy czekoladzie, z okazji tego występu…
Po hetmanie żaden solista nie mógł wystąpić już z niczem; pani Angiolina przyszła z uśmiechem przyznać się do tego, iż ze swym głosem po jego flecie popisywać się nie może. Grała więc kapella różne kawałki dawnych i nowszych mistrzów… i część wieczoru przeszła bardzo przyjemnie… Zaczepiano rozmową gościa, chcąc się dowiedzieć zkądby był i odgadnąć co się kryło pod jego skromnem przybranem nazwiskiem; lecz… zręczny chłopiec potrafił odpowiadając na wszystko nic nie powiedzieć.
Następowała wieczerza. Chociaż zwykle bywała ona bardzo starannie przygotowana, na ten raz nader domyślny Joli zrozumiał, iż należało wystąpić. Z salonów przeszła jakaś wieść do kuchni…
Sala jadalna oświecona była jarzącem światłem jak zwykle, w pysznych kandelabrach bronzowych; stół zastawiony przez kredencerza, który także zasługiwał na miano artysty. Hetman sam przyznawał mu wielki instynkt, nie mogąc tego nazwać inaczej, gdyż był rodowitym miejscowym chłopkiem i zwał się po prostu Perebendą.
Bronzy, kryształy, kwiaty, światła ubierały wytwornie stół herbowną okryty bielizną, umyślnie robioną w Saksonii. Wielkie tafle zwierciadlane w środku stołu kładzione, na których stawiano naczynia, odbijały je, zwiększając blask także. Gdzie niegdzie gruppy i figurki z saskiej porcelany bawiły oko przyjemnie… Z wyjątkiem wielu osób, które do pierwszego stołu prawa ani pretensji nie miały, wszyscy zasiedli do wieczerzy.
Hetman gościa po prawej ręce posadził z wielką przyjemnością, poczynając z nim rozmowę amalgamowaną francuzką-polską, w której młodzieniec skromny brał udział.
W tak dobrym humorze jak dziś, bywał gospodarz rzadko; dzień to był bowiem szczęśliwy ze wszech miar, gdyż ani Borawski interesami, ani kancellarja wojskowa podpisami, ani żaden szlachcic sejmikowemi sprawy go nie nudził, a na gościńcu znalazł on nieoszacowany skarb, ową zagadkę na siwym koniu…
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Macocha, tom drugi»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Macocha, tom drugi» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Macocha, tom drugi» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.