• Пожаловаться

Jan Brzechwa: Tryumf Pana Kleksa

Здесь есть возможность читать онлайн «Jan Brzechwa: Tryumf Pana Kleksa» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. категория: Детская проза / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Jan Brzechwa Tryumf Pana Kleksa

Tryumf Pana Kleksa: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Tryumf Pana Kleksa»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Trzecia część przygód pana Kleksa dzieje się głównie w jednej z baśniowych krain, zwanej Alamakota. To tam znaleźli się Bajdoci, którzy zaginęli w poprzedniej części ("Podróże pana Kleksa"), tam także trafia Adaś Niezgódka w poszukiwaniu swoich rodziców. Razem z panem Kleksem przeżywa wiele pasjonujących przygód i poznaje miłość swego życia. Zachwycił mnie świat stworzony przez Jana Brzechwę. Alamakota zamieszkana jest przez trójnogich ludzi, którzy trudnią się hodowlą kur i eksportem jaj. Barwami narodowymi tego kraju są żółty, zielony i czerwony – jajecznica ze szczypiorkiem i pomidorami. Bohaterowie spotykają tam Alojzego Bąbla, znanego z "Akademii" psotnika. Pan Kleks podejmuje się naprawienia go i polepszenia świata. Brzechwa był w tym miejscu po prostu futurystą i wymarzył sobie świat, w którym sztuczni ludzie będą pomagać tym prawdziwym. Autor na każdym kroku podkreśla wagę wyobraźni i radości życia. Bezgraniczne zaufanie pokłada w panu Kleksie, a więc w naukowcu. "Nie lekceważcie bajek. Nie lekceważcie fantazji. Bez fantazji nie może powstać nic wielkiego. Alojzy pozbawiony jest wyobraźni. Dlatego właśnie może służyć ludziom, ale nigdy nad ludźmi nie zapanuje. Wszystko przewidzałem. Prawdziwy uczony nie stworzy nic przeciwko ludziom". Cały świat stworzony przez Brzechwę jest zaskakujący, barwny i niestały. Wydaje się, że czas płynie inaczej niż u nas. Ambroży Kleks jest genialnym naukowcem, optymistą, autorytetem dla wszystkich, którzy go spotkali. Ma swoje niezłomne zasady i zawsze ma nadzieję. "Też pomysł! To tak, jakbyś zaproponował lwu, żeby został karaluchem! Ja – wolny, niezawisły umysł, miałbym włożyć na głowę ten garnek zwany koroną? Ja – Ambroży Kleks?!" Każdy dorosły, zmęczony życiem człowiek powinien przeczytać wszystkie trzy tomy "Pana Kleksa", powinien przypomineć sobie, że bez wyobraźni i fantazji nasze życie jest szare i płaskie.

Jan Brzechwa: другие книги автора


Кто написал Tryumf Pana Kleksa? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Tryumf Pana Kleksa — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Tryumf Pana Kleksa», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Zapominasz, ojcze, że oni są trzynożni. Która z nas potrafi dotrzymać kroku takiemu mężowi?

– Istotnie – westchnęła Dalia – takiego szybkobiegacza trudno dogonić. Łatwo może umknąć.

Biedna Dalia! Wiedziała zapewne, że nie może liczyć na swoją urodę. Spojrzeliśmy na nią ze współczuciem wszyscy równocześnie. Spojrzeliśmy i, o dziwo, własnym oczom nie mogliśmy uwierzyć. Sok owocowy gungo zaczął już działać. Nie tylko Dalia, ale wszystkie siostry były zupełnie odmienione. Właściwe rysy, kształt nosa, usta, oczy pozostały te same. Ustąpiły jedynie cechy brzydoty. Mieliśmy przed sobą pięć ślicznych, pełnych wdzięku panien.

Pan Lewkonik trzykrotnie nacisnął brodawkę na nosie, żeby przekonać się czy nie śni. Weronik przyglądał się Piwonii z takim zachwytem, jakby zapomniał już całkiem o swojej nieboszczce żonie i o swoich siedemdziesięciu latach. Tylko pan Kleks powiedział rezolutnie:

– Uważajcie jednak, moje drogie, żeby nie przefajnować. Żona nie powinna być za ładna.

Chciał jeszcze coś dodać, ale w brodzie zaplątał mu się jakiś ptaszek i żałośnie kwilił. Zabrałem się ostrożnie do rozgarniania jedwabistych gąszczów słynnej samoczynnej brody. Po żmudnych zabiegach, przy pomocy Hortensji udało mi się wreszcie uwolnić uwikłanego ptaszka. Oczywiście byt to Tri-Tri. Usiadł mu na ramieniu, wesoło pogwizdując, i ruszyliśmy w dalszą drogę za naszym przewodnikiem.

Jak już wspomniałem, główna ulica wiła się spiralnie od placu A-B w kierunku portu. Przecinało ją mnóstwo poprzecznych uliczek. Trzypiętrowe kolorowe domki tonęły w kwiatach. Pan Lewkonik z wielką znajomością rzeczy wymieniał ich łacińskie nazwy, ale nas zachwycały przede wszystkim barwy i zapachy.

– Papaver orientale! – wołał pan Lewkonik. – Co za piękny okaz! A to – rosa multiflora! Moja specjalność. O, proszę spojrzeć, panie profesorze, to jest dracaena fragrans! Należy ją podlewać umiarkowanie, a za to często spryskiwać.

Nikt nie słuchał hodowcy róż, gdyż byliśmy zmęczeni, zgrzani i głodni. Wstąpiliśmy przeto do pobliskiej zajezdni, alamakotańskim zwyczajem wypożyczyliśmy sobie motorowe hulajnogi i ruszyliśmy jedną z bocznych uliczek w kierunku zamiejskich kopulastych budowli.

Były to kurze farmy – chluba Alamakoty. Rozpościerały się one dokoła miasta na wielkich przestrzeniach i rozbrzmiewały nieustającym pianiem kogutów. Trzynożne i trzyrękie postacie Alamakotańczyków uwijały się pomiędzy kurami, podbierając jajka. Kury te należą do nader osobliwej, małomównej rasy i posługują się bardzo pierwotną gwarą, ograniczoną właściwie do wyrażania tylko trzech pojęć. Jedno z nich to „chcę jeść i pić”, drugie – „za chwilę zniosę jajko”, wreszcie trzecie – „proszę mi nie zawracać głowy”. Natomiast koguty zdradzają znacznie szersze zainteresowania, trafnie przepowiadają pogodę, wskazują czas, a nadto umieją piać na głosy różne wojskowe marsze, co jest o tyle dziwne, że w Alamakocie nie ma ani wojska, ani wojskowej orkiestry.

Opowiadał nam o tym przy innej okazji minister Pokoju, pulchny i wesoły Fajatron. Otóż Alamakotańczycy nie posiadają armii, gdyż wzorując się na legendarnych przodkach, wolą uciekać przed wrogiem niż ginąć w obronie swoich kur. W tym celu właśnie, przy pomocy odpowiednich zabiegów i zastrzyków wyhodowali sobie trzecią, szybkobieżną nogę.

Weronik, którego pradziad służył w słynnej brygadzie repelentów i zginął pod Białą Muszką w walce o wyzwolenie zielonoskórych Cytrusów, powiedział z niesmakiem:

– Wolałbym nie mieć ani jednej nogi, ale maszerować naprzód, niż uciekać na trzech nogach.

Uwaga ta pozbawiona była sensu, gdyż Alamakota nie figuruje na żadnej mapie świata. Dlatego też nie posiada wrogów, a więc nie potrzebuje wojska ani do maszerowania naprzód, ani do uciekania. Natomiast minister Pokoju prowadzi doroczne walki kogutów, organizuje obozy szkoleniowe dla zawodników oraz przyznaje właścicielowi zwycięskiego koguta Przechodni Kieliszek do Jajek. Zdobywca takiej nagrody ma prawo przez cały rok w każdą niedzielę zjadać po jednym jajku. Jest to wielkie wyróżnienie, gdyż pozostali obywatele pozbawieni są tego przysmaku. Jajka sprzedawane są wyłącznie za granicę, a do ich transportu służą specjalne jajostatki i poduszkowce, które żeglują pod obcą banderą, żeby państwa ościenne nie mogły się zorientować, gdzie leży Alamakota.

Alamakotańskie jajka różnią się od naszych tylko tym, że są różnokolorowe jak Wielkanocne kraszanki.

Gdy wkroczyliśmy na tereny hodowlane, oczom naszym przedstawił się imponujący widok. Po rozległych błoniach spacerowały tysiące kur, natomiast koguty w obróżkach siedziały na werandach swoich kopulastych domków i uwiązane były do nich cienkimi łańcuszkami. O świcie i o zmierzchu spuszczano je z łańcuszków na spotkanie z rodzinami. Wtedy właśnie miały zwyczaj piać Marsza Ołowianych Żołnierzy i w ten sposób regulowały życie w Alamakocie, gdyż zegarki, jak wiadomo, służyły tam do zgoła innego celu.

Olbrzymie przestrzenie jak okiem sięgnąć, zasłane były kolorowymi jajkami, które swymi barwami zwabiały mnóstwo motyli i ptaków. Tri-Tri; fruwał i szybował wśród nich bez opamiętania i co chwila przynosił mi wieści o świeżo zniesionych jajkach. Nie mógł jednakże nadążyć z rachunkami, zachłystywał się własnym szczebiotem i dalsze liczby wystukiwał mi dziobkiem na nosie, co nie należało do przyjemności. W końcu dałem mu takiego prztyczka, że zostawił mnie w spokoju.

Pan Kleks wtajemniczył nas w dzieje kurzego jajka na przestrzeni wieków i opowiedział historię następującą:

– W państwie Kukurycji w trzecim wieku przed naszą erą król Bambosz Koślawy zażądał od kur, aby znosiły jajka z płaskim denkiem, jako że kieliszki od jaj w tych odległych czasach nie były jeszcze znane. Kury się zbuntowały i zamiast kurcząt wysiedziały z jajek szarańczę, która odtąd bezlitośnie pustoszyła kraj.

Kukuryci Postanowili szukać schronienia w Kudkudacji. Ale gdy przedzierali się przez moczary i błota, padli pastwą pijawek. Ocalało ich tylko siedmioro. Zabłąkani w nieznanym terenie zbiegowie wędrowali przez wiele miesięcy, aż dotarli do krainy zamieszkanej przez całkiem inne kury. Tu więc osiedli i stali się w ten sposób założycielami Alamakoty. Tak głosi legenda.

– Ciekawe! – powiedział Weronik. – Gęsi uratowały Rzym, a kury spowodowały zagładę Kukurycji. Teraz rozumiem, dlaczego zawsze wolałem pieczoną gęś niż jakąś tam kurę z rosołu.

– Zapamiętajcie, dziewczęta! – zwrócił się pan Lewkonik do swoich córek. – Mężowie lubią pieczone gęsi. To bardzo ważny punkt w małżeństwie.

Pan Kleks oblizał się i zawołał:

Dość tego! Jestem głodny a wy swoimi rozmowami zaostrzacie mi apetyt. Zyziku, mógłbyś pomyśleć o jakimś posiłku dla nas.

Zyzik, który jedną ręką prowadził Rezedę, a drugą Dalię, uderzył się trzecią ręką w czoło i rzekł zawstydzony:

– Drurdzy curdzurziemcy, prurszę orprzejmie, zaraz dustaniemy purdwieczurrek!

Po czym zaprowadził nas do dużego okrągłego budynku, skąd wyszedł bardzo wytworny siwy Alamakotańczyk.

– Jestem wielce zaszczycony tą niecodzienną wizytą – rzekł drepcząc dokoła nas na swoich trzech nogach. – Odwiedziny cudzoziemców są u nas rzadkością. Alamakota nie figuruje na żadnej mapie świata i to uchroniło nas przed zachłannością kolonizatorów. Nie sądzę, abym kogokolwiek tymi słowami uraził, gdyż – o ile mi wiadomo – mam przed sobą nie polityka, lecz słynnego uczonego. Czy tak?

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Tryumf Pana Kleksa»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Tryumf Pana Kleksa» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Jan Brzechwa: Akademia Pana Kleksa
Akademia Pana Kleksa
Jan Brzechwa
George Orwell: Rok 1984
Rok 1984
George Orwell
Graham Masterton: Strach
Strach
Graham Masterton
Отзывы о книге «Tryumf Pana Kleksa»

Обсуждение, отзывы о книге «Tryumf Pana Kleksa» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.