I znów łzy popłynęły po jej twarzy, tym razem jeszcze bardziej obfite niż poprzednio. Wyglądało na to, że Adam odkochał się dokładnie wtedy, kiedy ona się w nim zakochała!
To okropne.
To niesprawiedliwe!
A czy życie kiedykolwiek jest sprawiedliwe, przemknęło jej nagle przez głowę i ta myśl nieco ją otrzeźwiła. Jej matka, na przykład, wyszła za mąż za człowieka, którego kochała bez pamięci i poza którym świata nie widziała, a on zdradzał ją przy każdej okazji.
Zresztą, czy miała prawo potępiać tatę, skoro wyglądało na to, że jest ulepiona z tej samej gliny. W jej przypadku wyglądało to tak, że zakochiwała się do szaleństwa, zaś po kilku miesiącach nie mogła znieść widoku swojego wybranka. I nagle zupełnie nieoczekiwanie zdała sobie sprawę z przyczyny swojej niestałości – po prostu brała fizyczne zafascynowanie za miłość. W rzeczywistości jeszcze nigdy nie kochała naprawdę! Niewykluczone, że gdyby obdarzyła kogoś autentycznym uczuciem, okazałaby się wzorem wierności…
Chwileczkę! Może więc Adam również zauroczył ją jedynie przelotnie, nie ma się więc czym martwić, tylko cierpliwie poczekać, aż jej przejdzie? Może nie ma powodu, by przejmować się tym, że on akurat ochłódł w swych uczuciach?
Tak, to na pewno tylko pożądanie z jej strony. Świadczył o tym dobitnie fakt, że zainteresowała się nim dopiero wtedy, gdy zaprezentował się w charakterze zabójczo przystojnego światowca, Z ciężkim westchnieniem zakręciła wodę. Dopiero teraz zdała sobie sprawę z tego, jak bardzo jest jeszcze dziecinna. Nic dziwnego, że po roku wspólnego zamieszkiwania Adam przejrzał wreszcie na oczy i skutecznie wyleczył się z zafascynowania taką głupiutką gąską…
Ale nie przeszkodziło mu to w wykorzystywaniu jej, natychmiast odezwał się w jej głowie jakiś buntowniczy głos. I zanosiło się na to, że nie zamierzał sobie żałować przez następne dwa tygodnie, drań jeden! Jakkolwiek Bianka starała się wykrzesać z siebie choć odrobinę oburzenia, nie bardzo jej to wychodziło. W rzeczywistości nie miała nic przeciw temu…
Nie było sensu udawać, że kochanie się z Adamem nie sprawiało jej przyjemności. Ku jej zdumieniu okazał się wspaniałym kochankiem, w niczym nie przypominającym tamtego niezdarnego osiemnastolatka. Nagle oczami wyobraźni ujrzała Adama w sytuacji intymnej – ale z Sophie! To było nie do zniesienia. O ile z bólem mogła się pogodzić z myślą, że już jej nie kocha, o tyle akceptowanie rywalki nie wchodziło w grę!
Pospiesznie owinęła się ręcznikiem kąpielowym i niczym bomba wpadła do sypialni, gdzie Adam z zadowoloną miną bezczelnie wypijał jej sok. Stanęła przed nim, gniewnie biorąc się pod boki. -
– Postawmy sprawę jasno. Nie ma mowy, żebyś przez te dwa tygodnie kursował między mną a tą tlenioną lalunią. Kiedy biorę sobie kochanka, żądam absolutnej wyłączności!
Nie wyglądało na to, by Adam przejął się zbytnio jej wybuchem.
– Jestem twoim udawanym mężem, a nie kochankiem – skorygował spokojnie.
– Na jedno wychodzi.
– Wcale nie, złotko. Ale jeśli ma ci to poprawić humor, to mogę cię zapewnić, że nie zamierzam spotykać się z Sophie w ciągu tych dwu tygodni. Po pierwsze, nie chcę martwić kochanej teściowej znikaniem na całe noce, a po drugie, po co mam się uganiać za inną, skoro ty jesteś pod ręką? I to jaka chętna.
Buntowniczo uniosła głowę. Owszem, nie była święta, ale nie była też hipokrytką. Odkąd poznała smak zmysłowych rozkoszy, nie ukrywała, że sprawiają jej przyjemność. Uważała, że człowiek składa się i z duszy, i z ciała, które tworzą nierozdzielną całość. Dyskryminowanie i tłumienie fizycznej strony życia wydawało jej się nienaturalne i z gruntu fałszywe.
Dlatego też nie zamierzała udawać, że nie pragnie Adama, chociaż wcale nie zachwycało jej, że zafascynował ją wyrachowany egoista, który najwyraźniej kochał tylko samego siebie. Ta myśl spowodowała, że naraz spojrzała na niego podejrzliwie.
– Wcale nie zamierzałeś oświadczać się Sophie, prawda?
– Aha – przytaknął bezczelnie.
– Czemu więc mówiłeś, że chcesz się z nią żenić? Bez pośpiechu podniósł się z łóżka.
– Akurat wtedy tak mi pasowało.
– Okłamałeś mnie!
– Na to wygląda. – Wzruszył ramionami.
Bianka przyglądała mu się w oszołomieniu, po raz kolejny zaskoczona jego postępowaniem. Z jednej strony doprowadzał ją do rozpaczy, a z drugiej… Musiała przyznać, że obcowanie z tak zagadkowym i kompletnie nieprzewidywalnym mężczyzną miało pewien urok. Wydawało się, że ten nowy Adam ani przez chwilę nie przestanie dostarczać jej dreszczyku emocji.
– Wrócisz do niej po wyjeździe mojej mamy? – spytała na pozór spokojnie, choć wszystko się w niej gotowało na tę myśl. Nie zgadzała się na to, by Adam miał odejść do innej!
– Kto wie? To zależy.
– Od czego?
– Od ciebie. – Położył dłoń na karku Bianki, przyciągnął ją do siebie i pocałował.
Ale jak! Bianka zamarła ze zdumienia. Spodziewała się namiętnego, zaborczego pocałunku, a tymczasem poczuła na swoich wargach delikatną i niewymownie słodką pieszczotę, która obudziła w jej duszy przemożne pragnienie, by ten czarowny moment nie miał końca. Wszystko zniknęło, zostali tylko on i ona, spleceni w czułym uścisku, chroniący się nawzajem przed światem i zachwyceni sobą. Jeszcze nigdy nie przeżyła czegoś równie pięknego.
– Adam… – szepnęła drżącym głosem, gdy ich usta rozdzieliły się.
– Tak?
– Ja… – zaczęła, po czym urwała nagle, uświadamiając sobie, co chciała powiedzieć.
Zamierzała wyznać mu coś strasznie głupiego, co ten nowy Adam wyśmiałby bezlitośnie. Sama też miała ochotę śmiać się sama z siebie. Znowu myliła zauroczenie z miłością i to do tego stopnia, że niemal wygadałaby się, że chciałaby do niego należeć już na zawsze. Chyba kompletnie zwariowała. Przecież jeszcze żadnemu mężczyźnie nie składała podobnych obietnic!
– Bianka, ja słucham. – Niezwykłe intensywnie patrzył jej prosto w oczy, starając się wyczytać w nich odpowiedź.
Błyskawicznie przywołała na twarz beztroski uśmiech. – Ach, to nic takiego. Miałam tylko spytać, czy mama i ja mogłybyśmy pojechać z tobą na wyścigi.
– O, nie, kochani, nie mam dziś siły na żadne wyprawy – zaprotestowała May, gdy wreszcie koło dziesiątej wynurzyła się ze swego pokoju. – Jedźcie We dwoje. Nic mi nie będzie – dodała natychmiast, gdy tylko Bianka zadeklarowała, że dotrzyma jej towarzystwa. – Odpocznę sobie, pooglądam dla odmiany australijską telewizję, a potem zdrzemnę się trochę. Nawet mi na rękę, że zostanę sama. Powiedzcie tylko, o której mogę się was spodziewać.
– Ostatni wyścig zaczyna się o wpół do piątej – odparł Adam – ale zazwyczaj nie zostaję tak długo. Zobaczymy. Myślę, że wrócimy najpóźniej koło szóstej. Moglibyśmy potem zabrać mamę do restauracji.
– Jesteś złoty chłopiec, ale dziś naprawdę nie czuję się na siłach. Powiem ci, na co naprawdę mam ochotę.
– Mamy życzenie jest dla mnie rozkazem – zapewnił szarmancko.
– Moglibyście wziąć coś na wynos z chińskiego baru. Cokolwiek.
– Załatwione. Przywieziemy kilka różnych dań i zrobimy sobie ucztę w domu – uśmiechnął się.
Tak, był zadowolony. W rzeczywistości wcale nie planował grać tego dnia na wyścigach, ale perspektywa wspólnego wyjazdu z Bianką spodobała mu się niezmiernie. Nieraz marzył o tym, że ją tam zabierze – tylko dlatego, że często widywał zamożnych mężczyzn, afiszujących się z luksusowymi utrzymankami, te długonogie piękności o włosach prosto od fryzjera i nienagannie umalowanych twarzach nie wyglądały bowiem na żony.
Читать дальше