Amy Fetzer - Przebudzenie

Здесь есть возможность читать онлайн «Amy Fetzer - Przebudzenie» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современные любовные романы, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Przebudzenie: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Przebudzenie»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Lane Douglas zmieniła nazwisko i wyjechała do małego miasteczka, gdzie otworzyła księgarnię. Plotki i oszczerstwa już jej nie dotyczą, ale chwilami tęskni za dawną pracą projektantki i właścicielki domu mody. Tymczasem w jej życie brawurowo wkracza Tyler McKay…

Przebudzenie — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Przebudzenie», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Jak to się stało, że cię dotąd nie spotkałem? – zapytał Tyler.

– Sprzedaję książki. Czytasz?

– Oczywiście.

Uśmiechnęła się i spojrzała nań sponad okularów.

– Widocznie niezbyt dużo.

Roześmiał się i w tym momencie rozległ się dzwonek u drzwi i do księgarni wszedł, strząsając z kurtki krople deszczu, chłopak około dwunastu lat.

– Rany, co za ulewa – rzekł. – Dzień dobry, panie McKay.

– Cześć, Davis.

Chłopak ruchem głowy wskazał widoczny z okna rozbity samochód.

– To pan go tak załatwił? – spytał.

– Niestety tak.

– Czym ci mogę służyć? – wtrąciła Lane, zwracając się do chłopca.

Wyciągnął ku niej plastikowy pojemnik z ulotkami.

– Festiwal Zimowy. Mogę umieścić ulotkę na pani wystawie?

– Jasne.

Z ręcznikiem w dłoni podeszła do chłopca. Wycierając mu twarz, gawędziła z nim chwilę, po czym przykleiła taśmą ulotkę do szyby.

– Tak będzie dobrze? – zapytała.

Tyler widział teraz całkiem inną kobietę, o ciepłym, łagodnym spojrzeniu, jakiego mu poskąpiła. A niewiele kobiet potrafiło się oprzeć jego urokowi. Tak twierdziła jego matka. A on jej wierzył.

– Świetnie – odrzekł chłopak. – Na razie, panie McKay.

– Na razie, Davis.

– Uważaj na przejściach – ostrzegła go Lane. – Niektórzy jeżdżą jak wariaci.

– Wierzę, iż nie była to aluzja do mojej osoby – wyraził nadzieję Tyler.

– Niecodziennie się zdarza, żeby taki playboy taranował czyjś skromny samochód.

– Po pierwsze wybaczyłaś mi, a poza tym kto ci powiedział, że jestem playboyem?

Westchnęła i omijając go, stanęła za ladą.

– Wszyscy tak mówią – rzekła, zagłębiając się w lekturę najświeższych wiadomości.

– To kłamstwo, przysięgam!

Uniosła wzrok. Uśmiechał się, i pomyślała, że najbezpieczniej będzie pozbyć się go stąd jak najszybciej.

– Czy czasem nigdzie się nie spieszysz? Na przykład do pracy?

Spojrzał jej w oczy i poczuł ukłucie w sercu. Bez wysiłku zmroziłaby swym wzrokiem każdego mężczyznę. Mimo jednak takiej konstatacji pomyślał sobie, że może warto by się postarać roztopić w niej ten lód.

– Nie – odparł.

– Ale ja…

– Pada deszcz – przerwał jej. – Nie będziesz miała wielu klientów.

– Ludzie w taką pogodę szukają dobrej lektury. To miło zaszyć się w ciepły kącik z ciekawą książką.

A on bardzo chętnie znalazłby tutaj taki ciepły kącik. Dziwne, przecież ta przemoczona do suchej nitki właścicielka księgami nie może być szczytem marzeń żadnego normalnego mężczyzny, za jakiego się uważał. A jednak… te jej oczy koloru whisky fascynowały go. I nic na to nie mógł poradzić.

– Bierzesz udział w pracach na rzecz festiwalu? – Wskazał na drugą ulotkę, którą właśnie przylepiała do lady.

– Nie.

Zdziwiło go to. W czasie tego Festiwalu Zimowego spotykali się wszyscy handlowcy Bradfordu. Na te dwa tygodnie zjeżdżali się tu ludzie z całego stanu.

– Dlaczego? – zapytał.

Uniosła brwi, mierząc go spojrzeniem.

– Ja sprzedaję tylko książki.

– Również kawę. – Wskazał na barek i eleganckie wyściełane stołki.

– Wielkie rzeczy! Przeważnie świeci pustkami.

– Chyba nie w chłodne popołudnia. Powinnaś rozszerzyć zakres…

– Kim ty jesteś, merem? – przerwała mu.

– Hmmm – mruknął. – Brzmi to całkiem nieźle… Mer McKay.

– Dlaczego nie idziesz do pracy, by zarobić jeszcze więcej pieniędzy?

– Zawsze jesteś taka uprzejma dla swoich klientów? – zapytał.

– Oszczędzam uprzejmość dla tych, którzy wydają u mnie większą kasę.

Uśmiechnął się. Lubił takie poczucie humoru.

– Z takim podejściem splajtujesz w ciągu miesiąca.

– Jestem tu przeszło rok i jakoś mi idzie.

– Czy to, jakoś" ci wystarcza?

Obrzuciła go spojrzeniem, które świadczyło, że nie życzy sobie wkraczania w jej prywatność.

– Daj mi spokój. Idź już. Sprawy formalne załatwiłeś jak należy i koniec.

– Dziewczyno, czy ja działam na ciebie jak płachta na byka? Czy może moje nazwisko…?

McKayowie. Bogaci, wpływowi. A on stoi tu przed nią i traktuje ją jak przebojową biznesmenkę. Miała już na końcu języka uwagę, że ona wie, jak się żyje ludziom naprawdę bogatym. I jak to jest, gdy twoje nazwisko znane jest na dwóch kontynentach, i to nie od najlepszej, łagodnie mówiąc, strony. Wina Giovannich. Podejrzenia o związki z mafią, o pranie brudnych pieniędzy, w gazetach fotografie jej rodzeństwa w otoczeniu podejrzanych biznesmenów. I ten lęk, że w którymś z brukowców zobaczy swoje zdjęcie i wtedy nastąpi koniec jej kariery jako projektantki mody. No bo dziennikarz Dan Jacobs wyznał jej miłość, a uczynił to tylko dlatego, by zyskując jej zaufanie dotrzeć do prawdy o życiu jej rodziny, niby tym prawdziwym, nie na pokaz. Dramat polegał na tym, że ona zakochała się w nim, a on to podstępnie wykorzystał.

Upływ czasu nie ukoił jej bólu. Zamknęła się w sobie, ponieważ ludzie, których kochała, okłamali ją. Liczyło się tylko to, co chcieli zdobyć. Dan Jacobs stanem jej uczuć się nie przejmował.

Książka nigdy człowieka nie zawiedzie, pomyślała. Jest ratunkiem…

– Hej, dziewczyno!

Spojrzała na niego z wymuszonym uśmiechem.

– Źle się czujesz?

Przybrała nienaturalnie wesołą minę, co wzmogło jego czujność. Doceniał jej osobowość, sposób bycia; miała w sobie coś, co przykuwało jego uwagę i nawet skromny strój nie tłumił tego wrażenia.

– Doskonale, jak na ofiarę wypadku – powiedziała i tym razem szczerze się do niego uśmiechnęła.

Gdy wciąż z uporem się w nią wpatrywał, zapytała:

– Czy nie powinieneś gdzieś zadzwonić? Na przykład do swojej dziewczyny?

Żachnął się w duchu: nie miał „swojej" dziewczyny. Na tym etapie jego życia to on uwodzi i odchodzi – taką stosuje rozrywkową taktykę. Bo nie tak dawno temu był bliski powiedzenia „tak" do całkiem niewłaściwej kobiety. Której zależało na pieniądzach McKayów, a nie na nim.

Od tamtej pory upłynęło dwa lata i choć ból minął, świadomość własnej naiwności stale mu doskwierała.

– Nie istnieje dziewczyna, do której mógłbym zadzwonić, dzięki za radę. A po pomoc drogową już zadzwoniłem. – Oparł się o ladę. – Tak bardzo chcesz się mnie pozbyć? O co ci właściwie chodzi?

– W przeciwieństwie do leniwych bogaczy – powiedziała – muszę zajmować się swoją firmą, ja przecież pracuję.

Miała niski, gardłowy głos, i Tyler usiłował ustalić, jaki akcent pobrzmiewa w melodyce jej wypowiedzi. Nie południowy, na pewno. Coś jakby echo europejskości?

– Telefon dzwoni ci w kieszeni – rzekła.

Sięgnął po aparat.

– Wielbicielka? – zapytała.

Mrugnął do niej w odpowiedzi.

– Cześć, mamo. Tak, wszystko w porządku.

Lane stłumiła uśmiech.

– Szczęście w nieszczęściu, to prawda, ale jakim cudem tak szybko to do ciebie dotarło? – Zamilkł i po chwili: – Tak, już jadę do domu. – Wyłączył komórkę. – Musiałem ją przekonać, że nie leżę z roztrzaskaną głową.

– Mogłabym się postarać o odrobinę współczucia, jeśli czujesz taką potrzebę – rzekła.

– No, na mnie pora – powiedział, zanim zdołała wykazać jakąś inicjatywę w powyższej kwestii. – Przyślij mi rachunek za uszkodzone książki – dokończył ruszając ku drzwiom.

– Dobrze.

– Albo lepiej sam jutro tu wpadnę.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Przebudzenie»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Przebudzenie» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Przebudzenie»

Обсуждение, отзывы о книге «Przebudzenie» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x