Musi stąd uciec! Nie może czekać do jutra… liczy się każda chwila! Musi się stąd wydostać, nawet jeśli będzie musiała iść pieszo wiele mil nie mając żadnego planu, pieniędzy i nie znając celu. Musi uciec od Axtona, bo inaczej z pewnością rzuci się w jego objęcia. Był rozdrażniony. Był wściekły.
Nie, był po prostu zdenerwowany. Planował spożycie kolacji sam na sam z narzeczoną, chcąc się przekonać, jaką jest kobietą – co kryje się pod maską strachu, jaką zawsze nosiła w jego obecności Ale prawdę mówiąc, chciał, żeby ta kolacja jak najszybciej dobiegła końca, żeby mógł spotkać się z siostrą. Z Linneą.
To właśnie myśl o spotkaniu z nią. przyprawiła go o taki niepokój; pociły mu się dłonie, czuł bolesne ściskanie w żołądku.
Na pewno mu się przeciwstawi, a w dodatku będzie miała grono sojuszników – przede wszystkim jego matkę i brata. I bez wątpienia także jego przyszłą żoną.
Boże, musiał chyba stracić rozum, żeby myśleć, że może poślubić jedną z sióstr, a sypiać z drugą! Nie mógł jednak pozwolić jej odejść, leszcze nie teraz.
Zasłona oddzielająca spiżarnię od reszty pomieszczenia rozsunęła się i Peter zajrzał do wnętrza.
– Wkrótce tu będzie.
Axton wstał, gwałtownie odsuwając krzesła Zamierzał spotkać się z Beatrix w pomieszczeniach gospodarczych, chcąc uniknąć zaciekawionych spojrzeń służby i wścibskie rodziny. Nagle pożałował swej decyzji. Zależało mu na tym, żeby nikt nie zakłócał jego prywatności z Linneą. Tymczasem z Beatrix…
– Boże! – zawołał, przeczesując dłonią krótko przycięte włosy. – Wprowadź tu tę dziewuchę.
Peter skrzywił się słysząc te słowa.
– Beatrix ma wkrótce zostać twoją żoną. Nazywanie jej dziewuchą nie wróży waszemu związkowi nic dobrego.
– Rozpocząłem swój związek z jej siostrą w znacznie mniej obiecujących okolicznościach – warknął Axton. – I sam wiesz, jak się to skończyło.
– Nieszczęściem? – zapytał ironicznie Peter.
– Do diabła, nie! Była wręcz zachwycona! Omdlewała z rozkoszy! I tak samo będzie z jej siostrą. Są bardzo podobne. I będą podobnie reagować!
– Przecież nie są takie same! – Peter zacisnął dłonie w pięści. – Linnea walczy z tobą… i wygrywa – dodał zjadliwie. – Ale Beatrix nie będzie w stanie znieść twoich napadów złego humoru.
– Co miałeś na myśli mówiąc, że wygrywa? Ona nigdy jeszcze…
– Zwyciężyła w walce o twoje serce! Okłamała cię, oszukała i omal nie doprowadziła do upadku – wyliczał na palcach – a jednak udało jej się zdobyć twoje serce! – Glos Petera nieco złagodniał przy tych słowach. Młodzieniec zamyślił się i spojrzał na brata. – Nie było ci obojętne, co się z nią stanie, gdybyś przegrał z de Montfortem. A teraz, skoro wygrałeś, co masz zamiar z nią zrobić?
Axton aż się trząsł z wściekłości. Zdawał sobie jednak sprawę, że brat nie ponosi za to winy. Winien był on sam. Okazał się głupcem, który pozwolił, by jakaś kobieta tak na niego działała. Dlaczego nie może być lak samo zainteresowany siostrą, która jest równie urodziwa i bez wątpienia także będzie potrafiła ogrzać jego łoże w zimną noc?
Cóż, dlatego, że nie jest Linnea, odpowiedział sam sobie, i charakterem różni się od niej niemal pod każdym względem.
Jednakże w ciemności wszystkie kobiety są do siebie podobne, przekonywał się w myślach. Przecież zawsze tak uważał. Czyż nie udowodnił tego sobie niezliczoną ilość razy?
– Co zamierzasz z nią zrobić? – Peter domagał się odpowiedzi.
– Zatrzymam ją – wydyszał Axton, patrząc na brata. – Będzie tu ze mną, dopóki mi się nie znudzi – dodał, chcąc rozdrażnić Petera, choć zdawał sobie sprawę, że to nie ma sensu.
– Nie możesz tego zrobić! – Nie tylko mogę, ale i zrobię,
– Przecież jutro złożysz przysięgę wierności małżeńskiej, przed Bogiem i przed swoją i jej rodziną. Chcesz składać przysięgę, wiedząc, że ją złamiesz?
– A czy Linnea nie zrobiła tego samego? Składała taką samą przysięgę wiedząc, że kłamie.
Peter nie ustępował. Pokręcił głową.
– Beatrix to nie Linnea, Axtonie. Nie może stać się ofiarą twoich porachunków z jej siostrą!
– Ależ, to właśnie ona jest osią dramatu! Linnea kocha ją tak bardzo że dla niej zdecydowała się cudzołożyć!
Z dzikim okrzykiem Peter rzucił się na Axtona. Mimo iż dużo niższy od brata, zaatakował go na tyle gwałtownie, że ten zachwiał się, zaskoczony lecz szybko doszedł do siebie i powalił napastnika mocnym ciosem. To jednak woale nie powstrzymało chłopaka. Wstał i zacisnął dłonie w pięści.
– Niecałe dwie godziny temu pochwaliłeś jej lojalność. Powiedziałeś, że to rzadka cecha,. A teraz chcesz ją za to karać?
Axton drgnął słysząc te słowa. Wiedział, że brat ma rację. Najgorsza była jednak świadomość, że to nie lojalność Linnei względem siostry doprowadziła go do wściekłości. Miał jej za złe przede wszystkim to. że była nielojalna wobec niego, że nie poświeciła się dla niego, nie pokochała go tak jak członków swej rodziny.
Nie mógł jednak przyznać się do tego nawet własnemu bratu. Spojrzał na Petera.
– Wystrychnęła mnie na dudka. Mam prawo być zły. Poza tym nie rozmawiamy o Linnei, tylko o Beatrix,
– Tak, o Beatrix,, która jest tak nieśmiała i potulna, że nieświadomie zmusiła siostrę do tak wielkiego poświęcenia. Czy przyszło ci kiedyś do głowy, tumanie, że Beatrix może po prostu być warta takiej ofiary? Że Linnea kocha ją tak bardzo nie bez powodu?
Axton zazgrzytał zębami.
– Widzę, że ta blada wiedźma potrafiła cię zniewolić tak, jak swą siostrę.
– A co, mam się biernie przyglądać, jak maltretujesz bezbronną istotę? Ona nie poradzi sobie z tobą, tak jak Linnea…
– Przesłań mówić o Linnei!
– Świetnie! W takim razie porozmawiajmy o Beatrix. Nie możesz wyładowywać się na niej za to, że tak oszalałeś na punkcie jej siostry!
To była oliwa dolana do ognia. Axton wybuchnął straszliwym gniewem, miotając najwymyślniejsze przekleństwa.
– Oszalałem na jej punkcie?! To nie ja oszalałem, tylko ty! Jeśli ta cholerna Beatrix jest taka dobra i łagodna, i tak bardzo ci jej żal… to, na miłość boską, ożeń się z nią!
Axton nie pozostał w pomieszczeniach gospodarczych, czekając na Beatrix. Udał się w jedyne miejsce, gdzie mógł spokojnie przemyśleć sytuację – do kaplicy. Nikt mu nie przeszkadzał. Żaden dźwięk nie przedostawał się do wnętrza przez grube kamienne ruiny i wąskie okna, kiedy usiadł na ławie j skulił się, pogrążony w rozpaczy. Ożeń się z nią.
Te słowa wracały doń echem, raniąc boleśnie, dręcząc wizją, która wydawała się pozbawiona sensu.
Te słowa zostały wypowiedziane w gniewie, ale kusiły go teraz perspektywa odzyskania spokoju, który zniknął, w chwili gdy otrzymał list od Henryka. Gdyby Peter ożenił się z lady Beatrix, to on… Pokręcił głową i zakrył twarz dłońmi. Jak może myśleć o małżeństwie z kobietą, która zrobiła wszystko, co w jej mocy, żeby przeszkodzić mu w osiągnięciu celu?
A jednak było to możliwe, ponieważ szczerze podziwiał jej odwagę, niezłomny charakter i głębokie poczucie lojalności. Mieć taką żonę u boku…
Znów pokręcił głową. I kto był teraz głupcem? Linnea nigdy się na to nie zgodzi Zbyt wiele razy potraktował ją bardzo okrutnie. A poza tym należało wziąć pod uwagę Petera i Beatrix.
Powoli zaczerpnął tchu, uniósł głowę. Znajdował się w świętym miejscu. Może powinien się pomodlić, poprosić o dar roztropności. Nagle przyszła mu do głowy pewna myśl i poczuł przypływ nadziei. Zapewne ten święty, do którego zawsze modliła się Linnea, święty Juda, mógłby przyjść mu z pomocą.
Читать дальше