• Пожаловаться

Robert Sheckley: Coś za nic

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Sheckley: Coś za nic» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, год выпуска: 1996, ISBN: 83-7169-084-3, издательство: Amber, категория: Юмористическая фантастика / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Robert Sheckley Coś za nic

Coś za nic: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Coś za nic»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Robert Sheckley: другие книги автора


Кто написал Coś za nic? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Coś za nic — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Coś za nic», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Utylitator popędził przez hall, a Collins utrzymywał się w stawce tuż za nim. Lokaj, który polerował właśnie klamkę u drzwi, zrobioną ze szczerego złota, przerwał swą pracę i zaczął się gapić z rozdziawionymi ze zdziwienia ustami.

— Zatrzymaj go! — krzyknął Joe.

Lokaj niezdarnie zastąpił utylitatorowi drogę. Maszyna wywinęła mu się z gracją i popędziła w stronę głównych drzwi.

Collins nacisnął przełącznik zdalnego sterowania i drzwi zamknęły się z trzaskiem.

Utylitator wziął krótki rozpęd, po czym je wyważył. Gdy był już na trawniku, potknął się o ogrodowy wąż do podlewania roślin, odzyskał równowagę, a wreszcie skierował się ku otwartej przestrzeni.

Joe gnał za maszyną. Gdyby tylko udało mu się choć trochę do niej zbliżyć…

Nagle utylitator wyskoczył wysoko w powietrze. Przez dłuższą chwilę wisiał jakby nieruchomo, po czym opadł na ziemię. Collins rzucił się ku czerwonemu guzikowi.

Utylitator odskoczył na bok, zrobił sobie krótką przebieżkę, i znów wzbił się w górę.

Przez moment wisiał na wysokości sześciu metrów nad głową Joe’ego; uniósł się jeszcze metr-dwa, zatrzymał się, wykonał w powietrzu jakąś dziką ewolucję, po czym runął w dół.

Collins obawiał się, że przy trzecim skoku maszyna już się nie zatrzyma. Gdy zatem utylitator bezwładnie opadł na ziemię, Joe był gotów. Zrobił zwód, po czym rąbnął dłonią w guzik. Utylitator nie zdołał wycofać się wystarczająco szybko.

— Kontrola Animacji! — ryknął triumfalnie Collins.

Rozległ się stłumiony huk i utylitator potulnie osiadł w miejscu. Nie pozostał w nim nawet najmniejszy ślad ożywienia.

Joe otarł czoło i zaczął ostrożnie podchodzić do maszyny. Był coraz bliżej i bliżej. Pomyślał, że musi zażyczyć sobie teraz coś wielkiego, dopóki ma jeszcze szansę to dostać.

Wobec tego zażądał szybko: pięciu milionów dolarów, trzech działających i przynoszących dochody szybów naftowych, studia filmowego, idealnego zdrowia, dodatkowych dwudziestu pięciu dziewczyn do swojego baletu, nieśmiertelności, sportowego samochodu i stada rasowych koni.

Odniósł wrażenie, że w pobliżu ktoś prychnął. Rozejrzał się dookoła. Nie było nikogo.

Gdy ponownie spojrzał w stronę utylitatora, stwierdził, że maszyna zniknęła.

Joe zaczął gapić się bezmyślnie w puste miejsce po niej. Po chwili on również zniknął.

Otworzywszy oczy Collins stwierdził, że stoi przed biurkiem. Po drugiej stronie siedział ten sam potężny mężczyzna o czerwonej twarzy, który kiedyś próbował włamać się do jego pokoju przez ścianę czasową. Nie wyglądało jednak na to, by był teraz wściekły. Wydawał się raczej zrezygnowany, a nawet melancholijny.

Przez chwilę Collins stał w całkowitym milczeniu, żałując, że wszystko się skończyło. Właściciel utylitatora i „reprezentanci klasy A” w końcu go schwycili. Jednak dopóki to wszystko trwało, było wspaniałe.

— No cóż — Joe zwrócił się wprost do faceta — odzyskał już pan swoją maszynę, więc czego pan jeszcze chce?

Moją maszynę? — spytał z niedowierzaniem mężczyzna o czerwonej twarzy, patrząc na Collinsa. — To nie jest moja maszyna, proszę pana. Ona nie należy do mnie w najmniejszym nawet stopniu.

Collins przez chwilę gapił się na niego bezmyślnie.

— Niech pan nie próbuje mnie nabierać, proszę pana — powiedział w końcu. — Wy, z klasy A, chcecie za wszelką cenę zachować swój monopol, prawda?

Mężczyzna o czerwonej twarzy odłożył trzymane w dłoni dokumenty na blat biurka.

— Panie Collins — powiedział chłodno — nazywam się Flign. Jestem działaczem Związku Ochrony Obywateli, niekomercyjnej organizacji, której celem jest ochrona osób fizycznych, takich, jak na przykład pan, przed omyłkami sądowymi.

— To znaczy, że nie należy pan do klasy A?

— Pańskie rozumowanie oparte jest na nieporozumieniu, proszę pana — oznajmił Flign z godnością. — „Kategoria A” nie jest klasą społeczną, jak się panu najwyraźniej wydaje. To po prostu kategoria osób, uprawnionych do zaciągania kredytu.

— To… co? — spytał wolno Collins.

— Kategoria osób, uprawnionych do zaciągania kredytu — powtórzył Flign, spoglądając na zegarek. — Nie mamy wiele czasu, więc postaram się wyłuszczyć sprawę tak zwięźle, jak to tylko możliwe. Panie Collins, nasza epoka jest maksymalnie zdecentralizowana. Nasze przedsiębiorstwa, zakłady przemysłowe i usługowe rozrzucone są na znacznym obszarze czasoprzestrzeni. Z tego powodu korporacja utylitarna jest dla nas kluczową jednostką gospodarczą, wiążącą wszystko między sobą. Zapewnia ona transfer dóbr i usług pomiędzy różnymi punktami czasoprzestrzennego kontinuum. Czy pan to rozumie?

Collins potwierdził skinieniem głowy.

— Oczywiście, kredyt jest przywilejem, który w naszej epoce automatycznie przysługuje wszystkim obywatelom. Jednak, koniec końców, za wszystko trzeba zapłacić.

Collinsowi nie spodobało się brzmienie tego słowa. Płacić ? A zatem to miejsce nie było aż tak cywilizowane, jak uprzednio sądził. Do tej pory nikt nie wspominał o płaceniu. Po cholerę więc teraz poruszają ten temat?

— Dlaczego nikt mnie nie powstrzymał? — zapytał zdesperowany. — Musieli przecież wiedzieć, że nie posiadam właściwej kategorii.

Flign niecierpliwie potrząsnął głową.

— Kategorie kredytowe są sugestiami, a nie regulacjami prawnymi. W cywilizowanym świecie jednostka posiada prawo podejmowania własnych, nie skrępowanych decyzji. Bardzo mi przykro, proszę pana.

Ponownie spojrzał na zegarek, po czym podał Collinsowi dokument, który miał przed oczami.

— Czy nie zechciałby pan przynajmniej zerknąć na ten rachunek i powiedzieć mi, czy wszystkie pozycje są na nim w porządku?

Joe wziął od niego papier i zaczął czytać:

WYSZCZEGÓLNIENIE (WARTOŚĆ W KREDYTKACH)

Pałac z akcesoriami — 450.000.000

Usługi firmy „Czarodziej i Spółka” — 111.000

Tancerki, sztuk: 122 — 122.000.000

Idealne zdrowie — 888.234.031

Szybko przebiegł wzrokiem resztę listy. Suma należności przekraczała nieco osiemnaście miliardów kredytek.

— Chwileczkę! — krzyknął Collins. — Nie można mnie przecież obciążyć tą sumą! Utylitator pojawił się w moim pokoju przypadkiem!

— Na ten właśnie fakt zamierzam zwrócić uwagę sądu — stwierdził Flign. — Kto wie, może w tej sprawie wykażą się rozsądkiem? W każdym razie nie zaszkodzi spróbować.

Collins odniósł wrażenie, że cały pokój kołysze się wokół niego. Twarz Fligna zaczęła rozpływać się przed jego oczami.

— Już czas — oznajmił rozmówca Joego. — Życzę panu powodzenia.

Collins zamknął oczy.

Gdy je ponownie otworzył, stwierdził, że znajduje się na jakiejś ponurej równinie, na wprost pasma przysadzistych wzgórz. Zimny wiatr siekł mu twarz igiełkami chłodu, a niebo miało kolor stalowoszary.

Stał przy nim jakiś człowiek w obszarpanym stroju.

— Masz — powiedział, wręczając Collinsowi kilof.

— Co to jest?

— To kilof — odpowiedział cierpliwie mężczyzna. — A tam jest kamieniołom, w którym ty, ja i wielu innych będziemy wydobywać marmur.

— Marmur?

— No pewnie. Zawsze trafia się jakiś idiota, który życzy sobie pałacu — powiedział mężczyzna, uśmiechając się kwaśno. — Możesz mówić do mnie Jang. Przez jakiś czas będziemy pracować razem.

Collins głupkowato zamrugał oczyma.

— Jak długo? — spytał.

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Coś za nic»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Coś za nic» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Robert Sheckley: Something for Nothing
Something for Nothing
Robert Sheckley
Robert Sheckley: Mnemon
Mnemon
Robert Sheckley
Robert Sheckley: Sen
Sen
Robert Sheckley
Robert Sheckley: Księgowy
Księgowy
Robert Sheckley
Robert Sheckley: Ciało
Ciało
Robert Sheckley
Robert Sheckley: Raj II
Raj II
Robert Sheckley
Отзывы о книге «Coś za nic»

Обсуждение, отзывы о книге «Coś za nic» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.