• Пожаловаться

Anne Rice: Wywiad z wampirem

Здесь есть возможность читать онлайн «Anne Rice: Wywiad z wampirem» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. Город: Poznań, год выпуска: 1992, ISBN: 978-83-7301-686-6, издательство: Rebis, категория: Ужасы и Мистика / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Anne Rice Wywiad z wampirem
  • Название:
    Wywiad z wampirem
  • Автор:
  • Издательство:
    Rebis
  • Жанр:
  • Год:
    1992
  • Город:
    Poznań
  • Язык:
    Польский
  • ISBN:
    978-83-7301-686-6
  • Рейтинг книги:
    3 / 5
  • Избранное:
    Добавить книгу в избранное
  • Ваша оценка:
    • 60
    • 1
    • 2
    • 3
    • 4
    • 5

Wywiad z wampirem: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wywiad z wampirem»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Louis de Pointe du Lac, arystokrata z Luizjany, opowiada dziennikarzowi o swojej podróży przez życie i nieśmiertelność. Zmieniony w wampira przez ponurego Lestata, wiedzie egzystencję, której nie rozumie i do końca nie akceptuje. Jedyną jego towarzyszką jest Klaudia — ukochana kobieta zaklęta w ciele dziecka. Łączy ich chęć poznania podobnych sobie istot i zajadła nienawiść do wspólnego stwórcy —Lestata. Nasyciwszy się zemstą, Louis i Klaudia wyruszają do Europy, by znaleźć swoje miejsce i odpowiedzi na nurtujące ich pytania. Spotkany w Paryżu Armand wprowadza ich w społeczność wampirów. Wydana w 1976 roku pierwsza część „Kronik wampirów” to bestsellerowy debiut Anne Rice, który legł u podstaw całej jej kariery.

Anne Rice: другие книги автора


Кто написал Wywiad z wampirem? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Wywiad z wampirem — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wywiad z wampirem», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Gdzieś w tłumie zaśmiał się Santiago. Armand cicho oznajmił Lestatowi, że musi wyjechać i opuścić Paryż, że jest tutaj banitą.

Lestat siedział tylko z zamkniętymi oczyma, jego twarz była zmieniona od bólu. Zdawał się być sobowtórem tego prawdziwego Lestata, zranionym i przeżywającym stworzeniem. Nigdy do tej pory takim go nie widziałem.

— Proszę — powiedział łagodnym głosem, błagając mnie raz jeszcze. — Nie mogę rozmawiać z tobą tutaj! Nie mogę cię przekonać. Jedź ze mną… choćby na krótko… do czasu, aż stanę się znów sobą!

— To szaleństwo!… — odrzekłem, chwytając się nagle skroni. — Gdzie ona jest? Gdzie ona jest! — Rozejrzałem się wokoło, patrzyłem w ich nieruchome, obojętne twarze, niezbadane uśmieszki. — Lestat. — Obróciłem się teraz do niego, chwytając go za wełniane klapy płaszcza.

I wtedy zobaczyłem rzecz, którą trzymał w dłoniach. Wiedziałem, co to jest. W jednej chwili wyrwałem mu to z rąk i przytknąłem sobie pod oczy. Delikatny kawałek jedwabnej tkaniny — żółtej sukienki Klaudii. Lestat podniósł dłoń do ust i odwrócił twarz. Usłyszałem cichy, tłumiony szloch, gdy odchylił się w fotelu do tyłu. Spoglądałem to na niego, to na kawałek jedwabiu. Moje palce przesuwały się powoli po dziurach w tkaninie, po plamach krwi, jakie na niej zostały. Dłoń zacisnęła się, drżąca, gdy przycisnąłem gałganek do piersi.

Przez chwilę zdawało się, że po prostu stałem tak bez ruchu. Nie odczuwałem upływu czasu i nie dotykał mnie też przesuwający się korowód wampirów, których swobodne, eteryczne śmiechy zaczęły dochodzić do moich uszu. Pamiętam, że myślałem o tym, by zatkać je rękoma, ale nie mogłem puścić tego kawałka sukni, nie mogłem przestać składać go nerwowo, coraz bardziej, by stał się tak mały, że zmieściłby się w mojej dłoni. Pamiętam rząd świec palących się nade mną, świec migających jedna za drugą na ścianie pokrytej malowidłami. Przez otwarte drzwi widać było padający deszcz i wszystkie świece poddawały się podmuchom wiatru. Zdawało się, że płomienie świec unoszą się nad knotami, lecz z powrotem osiadały na świecy i paliły jak przedtem. Wiedziałem, że Klaudia jest za tymi drzwiami prowadzącymi na małe podwórko. Świece poruszyły się, wampiry przytrzymały je. Santiago ujął jedną z nich i ruchem głowy wskazał mi, bym przeszedł przez drzwi. Ledwo zdawałem sobie sprawę z jego obecności. Nie zwracałem na niego i innych uwagi. Coś we mnie mówiło mi: Jeśli będziesz zwracał na nich uwagę, zwariujesz! W rzeczywistości, wcale się zresztą teraz nie liczyli. Tylko ona. Gdzie jest Klaudia? Odszukaj ją. Ich śmiech dobiegał do mnie z oddali, zdawał się mieć kształt i kolor, ale był częścią nicości.

Po chwili ujrzałem coś przez otwarte drzwi, coś, co widziałem już kiedyś, dawno, dawno temu. Nikt nie wiedział o tej rzeczy , którą widziałem lata temu, tylko ja. Nie. Lestat wiedział. Ale nie miało to znaczenia. Nie przypomniałby sobie teraz lub nie zrozumiałby tego. Że on i ja widzieliśmy to, stojąc w drzwiach ceglanej kuchni na Rue Royale, te dwa mokre, skurczone kształty, które kiedyś były żyjącymi istotami, matką i córką, objęte razem, zamordowana para leżąca na podłodze kuchni. Teraz jednak oba leżące na siąpiącym deszczu kształty to była Madeleine i Klaudia. Śliczne, ciemne włosy Madeleine mieszały się z włosami Klaudii, które poruszały się i błyszczały na wietrze. Tylko to, co było żywym kształtem, postacią, ciałem, wypaliło się — nie włosy, nie długie, puste teraz suknie, nie malutka, splamiona krwią koszulka z białą koronką. Sczerniały i wypalony kształt, który był kiedyś Madeleine, nadal miał jeszcze wyraz twarzy jej żywej postaci, a dłoń, która zacisnęła się na małej, była jak wyciągnięta do dziecka matczyna ręka. Ale dziecko, dorosłe dziecko, moja Klaudia, było teraz kupką popiołu.

Wzbierał we mnie krzyk, dziki, pożerający krzyk, płynący z głębi mych trzewi, z głębi mego jestestwa, powstający jak wiatr, jak wiatr wirujący na deszczu padającym na spopielałe szczątki, unoszący złote włosy, owiewający ślad małej rączki na ceglanym murze. Poczułem cios zwalający mnie z nóg, jeszcze gdy krzyczałem. Chwyciłem się czegoś co, jak myślałem, było płaszczem Santiago, zacząłem walić w niego pięściami z wściekłością, wykrzywiając tę śmiejącą się szyderczo białą twarz rękoma, od których nie mógł się teraz uwolnić, bijąc go pięściami, przed którymi zasłaniał się, krzycząc. Jego krzyki mieszały się z moimi, jego buty deptały popiół, aż wreszcie odepchnąłem go do tyłu, zaślepiony od padającego deszczu, od łez, które pojawiły się w oczach. Rzuciłem go na ziemię i nie przestałem okładać razami nawet wtedy, gdy leżał i rękoma zasłaniał się tylko przed ciosami. Teraz szarpałem się z Armandem. Armandem, który próbował wypchnąć mnie z maleńkiego podwórka w wirujące kolory sali balowej, w krzyki, mieszające się głosy, ten srebrzysty śmiech. Lestat wołał:

— Louis, poczekaj na mnie, Louis, muszę z tobą porozmawiać! Zobaczyłem oko Armanda tuż przy moim i poczułem się słaby na całym ciele i niejasno świadomy, że Madeleine i Klaudia nie żyją. Jego głos objaśniał mi coś cicho, być może bezdźwięcznie.

— Nie mogłem temu zapobiec, nie mogłem temu zapobiec…

Ale one były martwe, po prostu martwe. A ja traciłem przytomność. Santiago był obok nich, gdzieś tam, gdzie leżały bez ruchu z włosami unoszonymi przez wiatr, z lokami unoszonymi jego podmuchem. Straciłem w tym momencie przytomność.

Nie mogłem zabrać ze sobą ich martwych ciał, nie mogłem zabrać ich stamtąd. Armand objął mnie mocno, podłożył mi pod ramię dłoń, właściwie niósł mnie. Przeszliśmy przez jakieś drewniane, dudniące echem miejsce. Zapachy ulicy stały się coraz wyraźniejsze, świeży zapach koni i skóry. Zobaczyłem stojące powozy. Widziałem siebie wyraźnie, jak biegłem wzdłuż Boulevard des Capucines z maleńką trumną pod ręką. Tłum rozstępował się przede mną, siedzący przy kawiarnianych stolikach podnosili głowy, a jakiś człowiek uniósł rękę. Zdawało się, że potknąłem się. I znów zobaczyłem w zbliżeniu jego brązowe oczy patrzące na mnie. Poczułem osłabienie i senność, zapadałem się. A przecież szedłem, szedłem dalej, widziałem błysk własnych butów na chodniku.

— Czy on oszalał, by mówić mi takie rzeczy? — pytałem o Lestata zezłoszczony, chrapliwym głosem. Sam dźwięk głosu sprawiał mi ulgę. Śmiałem się, śmiałem głośno. — On chyba całkowicie postradał zmysły, żeby mówić do mnie w taki sposób! Słyszałeś go? — domagałem się odpowiedzi. Ale oko Armanda mówiło mi: Śpij. Odpocznij. Chciałem powiedzieć jeszcze coś o Madeleine i Klaudii, że nie możemy ich tam zostawić, i poczułem, że ten krzyk znów rodzi się we mnie, ten krzyk, który spycha wszystko ze swej drogi. Zęby zacisnęły się, aby nie wypuścić go z siebie, ponieważ był tak głośny i tak pełny, że zniszczyłby mnie, gdybym pozwolił mu się wydostać.

A potem wszystko dotarło do mnie aż nazbyt jasno. Szliśmy ulicą obok siebie w wojowniczych nastrojach jakimś takim ślepym spacerem, jakim chodzą ludzie kompletnie pijani i pełni nienawiści do innych, choć jednocześnie czują się bezsilni. W taki właśnie sposób spacerowałem ulicami Nowego Orleanu tej nocy, kiedy po raz pierwszy spotkałem Lestata, tym pijackim chodem, który oznacza obijanie się o wszystko wokół, który w niezrozumiały sposób jest niezwykle pewny drogi i zawsze znajduje miejsce, do którego dąży. Zobaczyłem dłonie jakiegoś pijanego osobnika grzebiące coś przy zapałkach. Po chwili płomień dotknął fajki, a ogień został wciągnięty w tytoń. Stałem przy oknie kawiarni. Mężczyzna pociągał dym z fajki. Wcale nie był pijany. Armand przystanął obok mnie, czekając. Byliśmy w tłumie na Boulevard des Capucines. A może był to Boulevard du Tempie? Nie jestem pewien, Czułem się znieważony tym, że ich ciała pozostały tam, w tym wstrętnym miejscu. Ujrzałem ponownie, jak Santiago kopie butami sczerniałe, wypalone szczątki, które były szczątkami mojego dziecka! Płakałem, szlochałem przez zaciśnięte zęby. Mężczyzna wstał tymczasem od stołu i stanął przed lustrem.

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Wywiad z wampirem»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wywiad z wampirem» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Отзывы о книге «Wywiad z wampirem»

Обсуждение, отзывы о книге «Wywiad z wampirem» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.