Anne Rice - Wampir Lestat

Здесь есть возможность читать онлайн «Anne Rice - Wampir Lestat» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Poznań, Год выпуска: 1995, ISBN: 1995, Издательство: Zysk i S-ka, Жанр: Ужасы и Мистика, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Wampir Lestat: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wampir Lestat»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Lestat, stwórca Louisa de Pointe du Lac i Claudii — dwojga bohaterów
— opowiada własną historię. Przebudziwszy się po pięćdziesięciu pięciu latach zostaje gwiazdą rocka. Jego dzieje są jednak długie i mroczne sięgają osiemnastego wieku. Był wówczas autorem w Paryżu, został wampirem i podróżował po Europie w poszukiwaniu odpowiedzi na dręczące go pytania. Kiedy wreszcie odnalazł pierwsze wampiry, z poszukiwacza stał się ściganym.

Wampir Lestat — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wampir Lestat», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Nigdy do tej pory nie znałem takiej muzyki, jej surowości, intensywności, nagłego potoku dźwięków, które wydobywały się spod strun. Grał Mozarta i jego muzyka miała w sobie całą tę wesołość, szybkość, czysty urok i wdzięk tego wszystkiego, co napisał Mozart.

Kiedy skończył, gapiłem się nadal na niego i uświadomiłem sobie, że trzymam się za głowę.

— Monsieur, co się stało?! — wykrztusił prawie bezradnie, a ja wstałem z łóżka i objąłem go. Pocałowałem go w oba policzki i pocałowałem skrzypce.

— Nie mów do mnie więcej „monsieur” — powiedziałem. — Nazywaj mnie po imieniu.

Położyłem się ponownie na łóżku, ukryłem twarz w ramionach i zacząłem płakać, początkowo pochlipując, aż wreszcie wybuchnąłem płaczem na dobre, nie mogąc się powstrzymać.

Usiadł obok mnie, objął i uścisnął. Zapytał, dlaczego płaczę i choć nie mogłem mu tego powiedzieć, widziałem, że był zawstydzony i przygnębiony tym, że jego muzyka doprowadziła do tego. Teraz nie było w nim nawet śladu sarkazmu czy zgorzknienia.

Wydaje mi się, że to on przewiózł mnie tej nocy do domu.

Następnego poranka stałem już na wybrukowanej kamieniami ulicy przed sklepem jego ojca, rzucając kamyki w szyby jego okna. Kiedy wysunął głowę, krzyknąłem:

— Czy chcesz zejść na dół i poprowadzić dalej naszą rozmowę?

5

Od tego czasu, kiedy tylko nie byłem na polowaniu, mój czas spędzałem z Nicolasem na „naszej rozmowie”.

Zbliżała się wiosna. Góry pokryły się zielenią, sad jabłoniowy ożył na nowo. Tymczasem Nicolas i ja byliśmy zawsze razem. Wybieraliśmy się na długie spacery po stokach górskich, posilaliśmy się chlebem i winem na trawie, zapuszczaliśmy się na południe, aż do ruin starego klasztoru. Często przebywaliśmy u mnie, czasem wspinając się na blanki murów. Wracaliśmy także do naszego pokoju w gospodzie, gdzie byliśmy zazwyczaj zbyt pijani i zbyt głośni, aby można było nas tam dłużej tolerować.

Mijały tygodnie i coraz bardziej odsłanialiśmy sobie nawzajem nasze wnętrza. Nicolas opowiedział mi o swoim dzieciństwie w szkole, o towarzyszących mu w tym okresie małych rozczarowaniach, opowiedział mi o tych, których znał i których kochał. Ja zacząłem opowiadać mu nawet o rzeczach bolesnych, także i o upokorzeniu, które przyszło wraz z moją ucieczką z włoskimi aktorami.

Którejś nocy, kiedy znowu byliśmy w gospodzie, jak zwykle pijani, powiedziałem coś, co nie pozostało bez znaczenia. W rzeczy samej w tej właśnie chwili byliśmy na tym etapie upicia, który zwykliśmy nazywać „złotą chwilą”, kiedy wszystko wydawało się mieć swój sens. Zawsze próbowaliśmy wydłużyć tę chwilę, ale wtedy, co było nieuniknione, wreszcie jeden z nas Wyznawał: „Myślę, że złota chwila minęła, jestem pijany”.

Takiej nocy właśnie, spoglądając przez okno na księżyc nad górami, powiedziałem w czasie naszej „złotej chwili”, że nie byłoby źle, gdybyśmy teraz byli w Paryżu, w Operze albo Comédie Française, i oczekiwali właśnie podniesienia kurtyny.

— Ty i te twoje teatry paryskie. Bez względu na to, o czym mówimy, zawsze wracasz do teatrów i aktorów…

Jego brązowe oczy były bardzo duże i ufne. Pomimo to, że wypił bardzo dużo wina, wyglądał schludnie i czysto w swoim aksamitnym, paryskim surducie.

— Aktorzy i aktorki tworzą magię — odpowiedziałem. — Grają życie na scenie, wymyślają je, tworzą.

— Poczekaj aż zobaczysz pot spływający im ciurkiem po malowanych twarzach w pełnym blasku scenicznego oświetlenia — odpowiedział.

— Ach, ty znowu swoje — odrzekłem. — I to mówisz ty, który zrezygnowałeś ze wszystkiego, aby grać na skrzypcach. Spoważniał, unikał mojego wzroku, jak gdyby był już zmęczony wewnętrzną walką.

— Tak było — wyznał.

Nawet teraz, cała wioska wiedziała o wojnie, którą toczył ze Swoim ojcem. Wiadomo było, że Nicolas nie wróci do szkół w Paryżu.

— Ty tworzysz życie, kiedy grasz — powiedziałem. — Tworzysz coś z niczego. Sprawiasz, że powstaje coś dobrego. Dla mnie to rzecz błogosławiona.

— Po prostu gram i to mnie uszczęśliwia — odpowiedział. — Co w tym jest błogosławionego czy dobrego?

Machnąłem ręką, zniecierpliwiony. Zawsze tak reagowałem na jego cynizm.

— Do tej pory żyłem przez całe moje życie pośród tych, którzy nic nie tworzyli i nic nie zmieniali — podjąłem dalej. — Aktorzy i muzycy — dla mnie oni są świętymi.

— Świętymi? — zapytał. — Błogosławieństwo? Dobroć? Doskonałość? Lestat, twój język zbija mnie z tropu.

Uśmiechnąłem się i potrząsnąłem głową.

— Nie rozumiem. Mówię o charakterze istot ludzkich, nie o tym, w co oni wierzą. Mówię o tych, którzy nie przyjmują byle jakiego kłamstwa tylko dlatego, że już tacy się urodzili. Mam na myśli tych, którzy chcą być kimś lepszym. Pracują, poświęcają się, robią coś…

Widziałem, że poruszyło go to i sam byłem nieco zaskoczony własnymi słowami. A przecież czułem, że w jakiś sposób zraziłem go. Jest w tym błogosławieństwo, doskonałość. Jest świętość — czy istnieje Bóg, czy nie — i jest w tym jakaś boskość. Wiem o tym w taki sam sposób, w jaki wiem, że za oknami są góry, a na niebie świecą gwiazdy. Wydawał się smutny. Nadal wyglądał na zranionego. Ale w tej chwili już nie myślałem o nim. Myślałem o rozmowie, którą miałem z matką, i o moim spostrzeżeniu, że nie mogę być dobry, a jednocześnie przeciwstawiać się swojej rodzinie. Choć nie wiem, czy naprawdę wierzyłem w to, co sam mówiłem.

Jak gdyby czytając w moich myślach, zapytał:

— Naprawdę wierzysz w te rzeczy?

— Być może tak, być może nie — odparłem.

Nie mogłem wytrzymać dłużej jego żałosnego wyglądu. I sądzę też, że bardziej z tego powodu niż z jakiegokolwiek innego opowiedziałem mu całą historię o tym, jak uciekłem z aktorami. Opowiedziałem mu to, czego nigdy nie opowiedziałem nikomu, nawet matce, o tych kilku dniach i o szczęściu, jakie mi przyniosły.

— A teraz, czyż nie mogłoby to być dobre? — zapytałem. — Dawać takie szczęście i otrzymywać je w zamian? Ożywiliśmy to miasto, kiedy wystawialiśmy tam naszą sztukę. To magia, powiadam ci. Mogło to uzdrowić chorych, mogło.

Potrząsnął głową. Wiedziałem, że są rzeczy, o których chciałby mi powiedzieć, ale kierowany szacunkiem dla mnie wolał je przemilczeć.

— Nie rozumiesz, prawda? — zapytałem.

— Lestat, grzech zawsze jest słodki — powiedział poważnie. — Czy nie dostrzegasz tego? Jak myślisz, dlaczego kościół zawsze potępiał aktorów? To przecież Dionizos, bożek wina, dał temu początek. Możesz to przeczytać u Arystotelesa. A Dionizos był bogiem, który doprowadził ludzi do rozpusty i wyuzdania. Dobrze się czułeś na scenie, ponieważ jest zdeprawowana i emanuje lubieżnością — to odwieczna ofiara składana bogowi wina. A poza tym, przeżywałeś swój najlepszy okres w życiu, bo sprzeciwiałeś się ojcu.

— Nie, Nicolas, nie, po stokroć nie.

— Lestat, jesteśmy towarzyszami i partnerami w grzechu — odrzekł z lekkim uśmiechem. — Zawsze byliśmy. Obaj zachowywaliśmy się źle, obaj gorszyliśmy innych. To właśnie przyciąga nas do siebie.

Teraz ja z kolei wyglądałem na smutnego i zranionego, a dzisiejsza „złota chwila” przeminęła niepowtarzalnie — chyba że coś jeszcze miało się zdarzyć.

— Dalej — powiedziałem nagle. — Weź swoje skrzypce i pójdziemy gdzieś daleko w las, gdzie muzyka nie zbudzi nikogo. Zobaczymy, czy nie ma w niej doskonałości.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Wampir Lestat»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wampir Lestat» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Wampir Lestat»

Обсуждение, отзывы о книге «Wampir Lestat» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x