Anne Rice - Wampir Lestat

Здесь есть возможность читать онлайн «Anne Rice - Wampir Lestat» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Poznań, Год выпуска: 1995, ISBN: 1995, Издательство: Zysk i S-ka, Жанр: Ужасы и Мистика, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Wampir Lestat: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wampir Lestat»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Lestat, stwórca Louisa de Pointe du Lac i Claudii — dwojga bohaterów
— opowiada własną historię. Przebudziwszy się po pięćdziesięciu pięciu latach zostaje gwiazdą rocka. Jego dzieje są jednak długie i mroczne sięgają osiemnastego wieku. Był wówczas autorem w Paryżu, został wampirem i podróżował po Europie w poszukiwaniu odpowiedzi na dręczące go pytania. Kiedy wreszcie odnalazł pierwsze wampiry, z poszukiwacza stał się ściganym.

Wampir Lestat — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wampir Lestat», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Przez chwilę jeszcze nic nie mówiła.

Wyprostowałem się i spojrzałem w ogień, nie zwracając na nią uwagi. Chciałem powiedzieć jej mnóstwo rzeczy, a szczególnie to, jak bardzo ją kocham.

Byłem ostrożny. Znała sposoby przerywania mi nagle, gdy mówiłem do niej, a okazywana przeze mnie miłość budziła jej niechęć. Całe moje życie przyglądałem się jej, jak czytała swoje włoskie książki i wypisywała listy do znajomych w Neapolu, gdzie wychowała się, a jednak nie miała w sobie dość cierpliwości, by nauczyć mnie czy któregoś z moich braci alfabetu. I nic też się w niej nie zmieniło po moim powrocie z klasztoru. Miałem lat dwadzieścia, a nie umiałem czytać i pisać, nic poza kilkoma modlitwami i własnym imieniem. Widok jej książek wywoływał we mnie uczucie nienawiści. Nienawidziłem też jej oddania, które mi okazywała. W bliżej nie określony sposób nie mogłem znieść faktu, że tylko najwyższy ból może wywołać w niej jakieś zainteresowanie się mną czy odrobinę ciepła. A przecież to ona była moim zbawicielem. I oprócz niej nie było nikogo. A ja być może byłem już zmęczony samotnością tak bardzo, jak bardzo może ona doskwierać młodemu człowiekowi.

Była teraz ze mną, wyszła zza murów swej biblioteki i chciała rozmawiać ze mną, rozumieć mnie.

Wreszcie, gdy byłem już pewien, że nie wstanie nagle i nie odejdzie, odezwałem się do niej.

— Matko — zacząłem cicho — to nie wszystko. Zanim to się wydarzyło, były chwile, gdy odczuwałem straszne rzeczy.

W jej wyrazie twarzy nie było żadnej zmiany.

— Chcę powiedzieć, że czasami marzę, iż mogę ich wszystkich pozabijać — odezwałem się ponownie. — W marzeniach zabijam moich braci i ojca. Przechodzę od pokoju do pokoju, zabijając ich po kolei, tak jak zabijałem wilki. Czuję w sobie pragnienie pozbawienia ich życia…

— Ja też, mój synu — odpowiedziała. — Ja też.

Jej twarz pojaśniała przedziwnym uśmiechem, gdy teraz spojrzała na mnie. Pochyliłem się do przodu i przyjrzałem się jej bliżej. Ściszyłem głos.

— Kiedy tak wyobrażam to sobie, widzę siebie jak krzyczę — mówiłem dalej. — Widzę, jak moja twarz wykrzywia się w okropnym grymasie, słyszę swoje wycie i ryk. Usta układają się na kształt litery O, a krzyk i wrzask uchodzi ze mnie.

Przytaknęła ze spojrzeniem pełnym zrozumienia, jak gdyby w jej oczach paliło się światło.

— A tam w górach, matko, kiedy walczyłem z wilkami… tam było właśnie tak.

— Tylko trochę? — zapytała.

Przytaknąłem.

— Czułem się tak, jakbym to nie był ja, kiedy zabijałem wilki. A i teraz nie wiem naprawdę, kto jest tu z tobą — twój syn Lestat czy ten drugi człowiek, zabójca.

Przez dłuższy czas milczała.

— Nie — odpowiedziała wreszcie. — To ty zabiłeś wilki. Ty jesteś myśliwym, wojownikiem. Jesteś silniejszy niż ktokolwiek inny tutaj. Na tym polega twoja tragedia.

Potrząsnąłem głową. To była prawda, ale nie miało to znaczenia. Nie mogło to wytłumaczyć mojej niedoli i zgryzoty. Ale jaki był sens mówienia o tym?

Przez moment spoglądała w bok, potem znów na mnie.

— Jest w tobie wiele rzeczy — dodała. — Nie tylko ta jedna. Jesteś zabójcą i mężczyzną. Nie poddawaj się tkwiącemu w tobie zabójcy tylko dlatego, że ich nienawidzisz. Nie musisz brać na siebie ciężaru morderstwa czy szaleństwa, aby wyzwolić się z konieczności przebywania w tym miejscu. Z całą pewnością muszą być inne wyjścia.

Ostatnie dwa zdania wstrząsnęły mną. Poruszyła dokładnie to, co było istotą mojego nieszczęścia, a implikacje w nich zawarte oślepiły mnie na moment. Zawsze czułem, że nie mógłbym pozostać dobrą istotą ludzką, jednocześnie walcząc z nimi. Być dobrym znaczyło po prostu pozostawać przez nich pokonanym, chyba że odkryję bardziej interesujące pojęcie doskonałości.

Przez kilka chwil siedzieliśmy w milczeniu. Zdawało się, że między nami wywiązała się niezwykła zażyłość i zrozumienie, nawet jak na nasze dotychczasowe stosunki. Matka spoglądała na ogień, głaszcząc się po swoich gęstych włosach, upiętych dookoła z tyłu głowy.

— Wiesz, co sobie wyobrażam? — powiedziała, ponownie przenosząc wzrok na mnie. — Nie tyle ich zabicie, ile po prostu pozostawienie tutaj na zawsze, całkowicie się z nimi nie licząc. Wyobrażam to sobie jako np. picie wina tak długo, aż będę tak pijana, że zrzucę z siebie szaty i wykąpię się nago w potoku górskim.

Prawie roześmiałem się. Ale to było rozbawienie. Podniosłem głowę i spojrzałem na nią, niezupełnie pewien, czy rzeczywiście usłyszałem to, co powiedziała. Ale tak właśnie powiedziała i nie było to jeszcze wszystko…

— A potem, wyobrażam sobie, że pójdę do wioski — kontynuowała. — Wejdę do gospody i wezmę do swojego łóżka każdego mężczyznę, jaki się nawinie — prostaków, olbrzymów, starców, chłopców. Po prostu widzę siebie, jak leżę i przyjmuję ich w siebie, jednego po drugim; czuję w tym jakiś cudowny triumf, jakieś absolutne uwolnienie się, nie myśląc o tym, co stanie się z twoim ojcem czy braćmi, czy żyją, czy też są martwi. W tym momencie jestem tylko wyłącznie sobą. Nie należę do nikogo.

Byłem zbyt wstrząśnięty i zadziwiony, aby powiedzieć cokolwiek. Choć to, co powiedziałem, było też bardzo, bardzo zabawne. Kiedy pomyślałem o ojcu i braciach oraz o tych nadętych i napuszonych sklepikarzach z wioski i o tym, jak wszyscy oni zareagowaliby na coś takiego — myśl ta wydała mi się cholernie wesoła i zabawna.

To, że nie wybuchnąłem od razu śmiechem, stało się chyba wyłącznie za przyczyną obrazu nagiej matki, który stanął mi przed oczyma i sprawił, że śmiech wydał mi się tu niewłaściwy. Ale nie mogłem się powstrzymać. Najpierw parsknąłem śmiechem, a ona zawtórowała mi rozbawiona. Uniosła brwi, jak gdyby mówiąc: „Rozumiemy się”.

Wreszcie nie wytrzymałem. Ryknąłem śmiechem. Klepałem w rozbawieniu pięścią kolano, a głową tłukłem o drewnianą ramę łóżka za sobą. Matka również bliska była śmiechu. Może na swój cichy sposób śmiała się nawet. Osobliwa chwila. Jakieś prawie smutne poczucie jej jako istoty ludzkiej, zupełnie odległe od tego wszystkiego, co ją otaczało. Rozumieliśmy się nawzajem, a cała moja złość do niej nie liczyła się zbytnio.

Wyciągnęła szpilkę przytrzymującą włosy i pozwoliła im opaść na ramiona.

Siedzieliśmy potem w ciszy jeszcze jakąś godzinę. Już bez śmiechów i rozmów, tylko płonące ognisko i ona blisko mnie. Obróciła się tak, że mogła widzieć dobrze ogień. Jej profil, delikatnie zarysowany nos i usta, był pięknym widokiem i sprawił mi przyjemność. Wreszcie obróciła się do mnie i tym samym, pewnym głosem, pozbawionym emocji odezwała się do mnie.

— Ja już nigdy stąd nie wyjdę. Ja już umieram.

Byłem ogłuszony. Ten mały wstrząs, jaki już przeżyłem tej nocy, był niczym w porównaniu z tym, co nastąpiło teraz.

— Przeżyję jeszcze tę wiosnę — mówiła dalej — i prawdopodobnie również i lato. Ale nie przeżyję już następnej zimy. Wiem o tym. Ból w płucach jest zbyt silny.

Wydałem z siebie jakiś żałosny jęk. Wydaje mi się, że pochyliłem się do przodu, wykrztuszając z siebie: — Matko!

Nie mów nic więcej — odpowiedziała.

Myślę, że nienawidziła, kiedy nazywano ją matką, ale nic na to nie mogłem poradzić.

— Po prostu chciałam porozmawiać o tym z inną duszą — powiedziała. — Usłyszeć to wypowiedziane głośno. Sama jestem okropnie przerażona. Boję się tego.

Chciałem ująć jej ręce, ale wiedziałem, że nigdy na to nie pozwala. Nie lubiła, kiedy jej dotykaliśmy. Nigdy nie objęła nikogo z nas. Teraz więc pozostały tylko spojrzenia, którymi obdarowywaliśmy się nawzajem. Moje oczy wypełniły się łzami, gdy patrzyłem na nią.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Wampir Lestat»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wampir Lestat» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Wampir Lestat»

Обсуждение, отзывы о книге «Wampir Lestat» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x