– Zrezygnuje pani ze stanowiska? Taniu, przecież bycie oficerem floty to twoje marzenie! Kochasz tę robotę! Nie pozwolę ci obciążyć mojego sumienia!
– Każdy oficer, który nie może wykonywać swoich obowiązków zgodnie z regulaminem floty, powinien… – zaczęła mówić Desjani, a jej twarz znów stężała.
– To ja zrezygnuję – przerwał jej Geary. – Jak tylko dotrzemy do domu. Nigdy nie chciałem tej odpowiedzialności, a kiedy doprowadzę flotę do przestrzeni Sojuszu, nikt nie będzie miał prawa wymagać ode mnie czegoś więcej. A skoro nie będę już oficerem floty, nikt nie będzie mógł podważać pani honoru i…
– Nie! – Teraz Desjani wyglądała na potwornie przerażoną. – Nie może pan! Ma pan misję do wykonania!
– Ja się o nią nie prosiłem…
– Została panu nadana! Dlatego, że żywe światło gwiazd wiedziało, iż pan może jej podołać. – Cofnęła się, kręcąc głową. – Nie mogę pozwolić, by moje uczucia zmusiły pana do takiego kroku. Los zbyt wielu ludzi jest od pana zależny. Jeśli przeze mnie zejdzie pan z tej drogi, oni mnie przeklną i będą mieli rację. Nie może pan tego zrobić. Proszę powiedzieć, że nie to miał pan na myśli. – Geary spoglądał na nią w milczeniu. – Proszę powiedzieć! Jeśli pan tego nie powie, przysięgam, że doprowadzę ten okręt do przestrzeni Sojuszu, a potem uczynię wszystko, by dzieliła nas cała przestrzeń, jaką poznał człowiek! – Komodor wciąż zbierał słowa, a Desjani cofnęła się o kolejny krok. – Jeśli uzna pan, że należy pozbyć się pokusy, jaką oferuję, z pokładu tego okrętu, odejdę z przyjemnością. Zrobię co trzeba.
Wreszcie zdołał wydobyć z siebie głos.
– Nie. Proszę. Jest pani dowódcą Nieulękłego . Ten okręt należy do pani. Obiecuję… Obiecuję, że nie złożę rezygnacji, dopóki ta wojna się nie skończy. – Słowa parzyły jego usta niczym kwas, ale musiał wypowiedzieć to, czego spodziewali się po nim wszyscy, a czego nie chciał za nic zaakceptować.
– Nie mnie powinien pan przyrzekać – odparła Desjani, na jej twarz i do głosu powracał spokój.
– A jednak – nalegał. – Do tej pory unikałem tej deklaracji, ponieważ cholernie się jej bałem. Ale myśl, że mogę pani już nigdy nie zobaczyć, wystraszyła mnie znacznie bardziej. Gratuluję.
– Ja… ja nie…
– Nie, skąd. Pani nigdy nie próbowała mną manipulować dla swoich celów. – W przeciwieństwie do Wiktorii, uświadomił sobie nagle. – Dokonałem wyboru. Będę wykonywał tę misję. Do momentu, kiedy pani nie złoży rezygnacji. Potrzebuję pani, jeśli mam mieć szansę na wykonanie tego zadania. A kiedy misja zostanie wypełniona, kiedy przestanę być dowódcą tej floty, wtedy usłyszy pani słowa, które chciałbym wypowiedzieć już teraz.
Desjani skinęła głową.
– Dziękuje, kapitanie Geary. Wiedziałam, że zrobi pan, co trzeba.
– Za to ja nie bardzo wiem, co zrobić teraz…
Ku jego zdziwieniu roześmiała się.
– Gdybyśmy mogli teraz robić, co chcemy, bylibyśmy zupełnie innymi ludźmi. Ale chociaż naprawdę mi z tym ciężko, pozostanę tutaj, zamiast podejść do pana bliżej. Znacznie bliżej. Nie. Ma pan mój honor. Ja mam pańską obietnicę. Jeśli mój honor da panu siłę do wykonania tego zadania, poświęcę go z ochotą.
– Teraz uważa pani, że taka jest cena uratowania mojej misji? – zapytał Geary.
Desjani potwierdziła ruchem głowy, ale uśmiech zniknął z jej ust.
– Najcenniejszą rzeczą, jaką posiadam, jest mój honor. Jaką posiadałam. Wiem, że nie użyje go pan przeciw mnie, wiem też, że w pana rękach jest bezpieczny. Ale były takie momenty w moim życiu, kiedy wydawało mi się, że tylko on mi pozostał. Dlatego oddaję go z żalem.
– Zatem obiecuję, że pani honor pozostanie bezpieczny do momentu, w którym będę mógł go pani zwrócić.
– Ale… ja go straciłam. Wstyd mi za to, ale… już go nie mam.
Teraz Geary zaprzeczył ruchem głowy.
– Ja chcę go pani zwrócić, a pani chce, żebym go bezpiecznie przechował. Istnieje sposób na załatwienie obu tych spraw.
– Jak to możliwe, żeby… – Wydawała się przerażona, na moment odwróciła wzrok, a potem skupiła go ponownie na Gearym. – Ma pan na myśli to?
– Nie mogę po prostu wstać i powiedzieć, co do pani czuję, tak samo jak pani nie może tego zrobić, dopóki wojna się nie skończy, a ja nie przestanę piastować stanowiska dowódcy tej floty, ale przysięgam na honor moich przodków, że właśnie to mam na myśli.
Desjani mrugnęła, przełknęła raz jeszcze ślinę, a potem spojrzała surowo na Geary’ego.
– Powinien pan o czymś wiedzieć, kapitanie Geary. Teraz jest pan moim dowódcą i muszę na pana poczekać. Ma pan boską misję do wypełnienia i dopóki jej pan nie wypełni, podążę na pana rozkaz do samego piekła. Ale kiedy zrobimy co trzeba i ta wojna się skończy, pewien mężczyzna odda mi honor i siebie. Nie jakiś tam zwykły mężczyzna, ale ten jeden, jedyny, tylko że tam, w moim domu, moim życiu nie będę już niczyją podwładną. Ten mężczyzna będzie moim partnerem, kimś równym mi, stojącym obok mnie na dobre i złe. I musi się pan na to zgodzić, jeśli chce pan kiedykolwiek dzielić życie z Tanią Desjani.
Geary skinął głową.
– Każdy mężczyzna, który zna Tanie Desjani, z radością przystanie na te warunki i nigdy ich nie złamie.
Spojrzała na niego i uśmiechnęła się.
– Nie jest łatwo i obawiam się, że będzie jeszcze trudniej, kiedy to wszystko się skończy. Ale kiedy nadejdzie ten dzień, w którym zakończy pan swoją misję, odbiorę od pana mój honor ze wszystkimi tego czynu konsekwencjami.
Pozostało mu jedynie doprowadzić tę flotę do przestrzeni Sojuszu i wygrać wojnę, która nie mogła znaleźć rozstrzygnięcia od stu lat. No ale przecież nigdy też nie przypuszczał, że uda mu się zajść aż tak daleko, zrobić to wszystko, czego już dokonał… Gdyby jednak udało mu się zakończyć tę wojnę, ten przelew krwi…
Ale teraz – po raz pierwszy od momentu, w którym wybudzono go z hibernacji – wiedział, że czeka na niego coś więcej niż tylko obowiązki. Krążyli już wokół tego tematu wcześniej i zapewne niestety nie poruszą go tak bezpośrednio, dopóki ta wojna się nie skończy, ale oboje wiedzieli, co do siebie czują i co sobie obiecali.
– W takim razie, kapitanie Desjani, spójrzmy na holomapę sektora i ustalmy następny ruch na naszej drodze do domu. Mamy flotę do ocalenia i wojnę do zakończenia.