* * *
Siedzący w sekcji wywiadu mężczyzna w mundurze syndyckiego DONa starał się zachowywać godnie, zapewne dlatego, że obawiał się, że nagranie z przesłuchania mogłoby zostać rozpowszechnione w światach Syndykatu jako materiał propagandowy. Na jego nienagannie skrojonym mundurze wciąż widać było ślady niedawnej ucieczki ze zniszczonego okrętu. Włosy miał potargane, choć jego fryzura wciąż wyglądała na wartą więcej, niż kosztuje przeciętny niszczyciel. Geary odwrócił wzrok do porucznika Igera.
– Znaleźliście już coś?
Iger przytaknął, na jego usta wypełzł uśmieszek.
– Tak jest, sir. Nie powiedział niczego, ale obserwowałem wszystkie jego reakcje, nie wyłączając skanowania fal mózgowych podczas każdej odpowiedzi. Zaprzecza wiedzy o istnieniu obcej inteligencji, ale zanotowaliśmy, że mocno się wystraszył, słysząc to pytanie.
– Strach?
– Tak, sir – powtórzył przymilnie Iger. – Nie ma co do tego wątpliwości. Ten DON boi się Obcych.
– Jest pan pewny, poruczniku, że nie wystraszył się samego pytania? – zapytała Rione. – Albo tego, że zdradzi niezwykle ważną tajemnicę Syndykatu?
– Albo tego, że wiedzieliśmy, jakie pytanie zadać? – dodała Desjani.
Iger ukłonił się z szacunkiem obu kobietom.
– Zadawałem to pytanie na różne sposoby, pani współprezydent, i sprawdzałem dokładnie, która część mózgu reaguje. Nerwowość jeńca niepomiernie wzrosła, gdy zacząłem zadawać pytania na ten temat, ale nie w sposób, jaki wskazywałby na obawę przed tym, że my coś wiemy. Widzi pani te zapisy? – Porucznik nacisnął klawisz i na wyświetlaczach unoszących się przed nimi pojawiły się skany mózgu DONa. – Proszę spojrzeć tutaj. To rejon odpowiedzialny za osobiste bezpieczeństwo. Ten natomiast reaguje, gdy ktoś chce nas zmylić: zabłyśnie, jeśli przesłuchiwany skłamie. Proszę zobaczyć, w jaki sposób odczyty ulegały zmianie przy różnych wersjach pytania. – Obraz rozjaśniał się i ciemniał w różnych miejscach. – Odpowiedź ujawniła głęboko ukryty strach, gdy pojawił się ten temat, i był to rodzaj lęku znany ludzkości od zarania.
– Strach przed nieznanym, strach przed Obcymi? – zapytał Geary.
– Tak, coś w tym rodzaju, sir – przyznał Iger.
– Ale nadal twierdzi, że nic nie wie?
– Zgadza się, sir.
Geary przeniósł wzrok na Rione i Desjani.
– Wydaje mi się, że powinienem tam wejść i porozmawiać z nim. Porucznik Iger będzie monitorował wszystkie reakcje. Może jedna z was pójdzie ze mną… albo nawet obie?
Desjani potrząsnęła głową.
– Lepiej, żebym została tutaj, sir. Z trudem powstrzymuję się od rozwalenia tej ściany i zaciśnięcia dłoni na krtani tego syndyckiego sukinsyna za całe zło, które nam wyrządził.
Rione nachmurzyła się, raczej do własnych myśli niż ze względu na oświadczenie Desjani.
– Myślę, że powinien pan zacząć w pojedynkę, kapitanie Geary. W sytuacji sam na sam DON może być chętniejszy do rozmowy. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, mogę się włączyć do rozmowy i przycisnąć go albo zachęcić, my, politycy, potrafimy to robić na różne sposoby.
– W porządku. – Iger podszedł do nich i mamrocząc przeprosiny, przykleił coś za uchem Geary’ego.
– Cóż to takiego?
– Urządzenie komunikacyjne bliskiego zasięgu pracujące na częstotliwościach, które nie zakłócają odczytów aparatury – wyjaśnił Iger. – Dzięki niemu otrzyma pan informacje o wszystkich reakcjach Syndyka na pańskie pytania. Urządzonko jest niewykrywalne, ale jeśli on zna wszystkie techniki przesłuchań, będzie podejrzewał, że ma pan jakiś kontakt z osobą monitorującą tę rozmowę.
Kilka sekund później Geary wszedł do sali przesłuchań i zamknął za sobą właz. DON siedział na jednym z krzeseł znajdujących się na wyposażeniu tego pomieszczenia. Oba były przymocowane na stałe do podłogi. Mężczyzna wstał, gdy Geary podszedł do niego, ale uczynił to niezdarnie, widać było, że się boi.
– Jestem oficerem światów Syndykatu i… – Geary uniósł dłoń w ostrzegawczym geście i DON zamilkł, lecz nadal stał.
– Słyszałem już chyba każdą wersję tego zdania – poinformował schwytanego DONa. – Niewiele się zmieniło w ciągu ostatnich stu lat, jak widzę.
DON słysząc to, wzdrygnął się mimowolnie.
– Domyślam się, że za chwilę usłyszę, iż jest pan tym Johnem Gearym, ale…
– Ale to niczego nie zmieni – przerwał mu Geary. – Wiem, że pana przełożeni już dawno sprawdzili moje dane i przeszedłem ten test pozytywnie. – Usiadł, starając się zachować pełną swobodę, i wskazał przesłuchiwanemu krzesło. DON skorzystał z zaproszenia po chwili, ale nadal się nie rozluźnił. – Czas, abyśmy zaprzestali tych gierek, panie dyrektorze Cafiro. Tych, które kosztowały zarówno Sojusz, jak i Syndykat tak wiele ofiar i surowców utraconych podczas wojny, której nikt nie może wygrać.
– Światy Syndykatu nie ustąpią – oznajmił przesłuchiwany.
– Tak jak i Sojusz. Zakładam, że po stu latach wojny chyba wszyscy już to zrozumieli. Zatem o co w tym chodzi? O co pan walczy, dyrektorze Cafiro?
– O światy Syndykatu – przesłuchiwany spojrzał z niepokojem na Geary’ego.
– Doprawdy? – Geary pochylił się lekko. – To dlaczego robicie to, czego chce obca inteligentna rasa zamieszkująca rubieże waszej przestrzeni?
– Nie ma tam niczego takiego. – DON patrzył na komodora z wyraźnym strachem.
Kłamie – szept porucznika Igera dotarł do ucha Geary’ego, ale komodor i bez tego wiedział, że Syndyk nie powiedział mu prawdy.
– Nie mam zamiaru pokazywać panu wszystkich dowodów, które udało nam się zebrać. Zapewne o części z nich światy Syndykatu nie mają pojęcia. – Niech się DON wystraszy jeszcze bardziej. – Ale my doskonale wiemy, że oni tam są. Wiemy też, że Rada Najwyższa zawarła z nimi układ, na mocy którego zaatakowała Sojusz. A co najlepsze, wiemy, że Obcy wykiwali waszą Egzekutywę i musicie walczyć z nami bez ich wsparcia. – Wszystko, o czym mówił, należało raczej do sfery przypuszczeń niż potwierdzonych faktów, ale tego Geary nie zamierzał uświadamiać DONowi w tej chwili.
Syndyk wpatrywał się w komodora szeroko otwartymi oczami i nie trzeba było aparatury Igera, żeby wiedzieć, kiedy kłamie.
– Nie wiem, o czym pan mówi.
Częściowe kłamstwo, ale zaobserwowaliśmy też szok, kiedy wspomniał pan o wykiwaniu. Mógł o tym nie wiedzieć.
Geary spojrzał na Syndyka z niedowierzaniem i pokręcił głową.
– Wiem, że nazywa się pan Niko Cafiro. Osiągnął pan drugi poziom członkostwa w Egzekutywie. To wysoki stopień… – DON obserwował Geary’ego z niesłabnącym niepokojem, ale nic nie mówił. – Na tyle wysoki, by powierzyć panu stanowisko zastępcy dowódcy floty, którą rozgromiliśmy w tym systemie. – Oczy Syndyka były pełne wściekłości i strachu. – Dzisiaj nasze szanse się powiększyły, dyrektorze Cafiro – oznajmił Geary. – Światy Syndykatu nie mogą przeciwstawić nam przeważających sił. W ciągu ostatnich miesięcy zniszczyliśmy wystarczająco wiele waszych okrętów.
On coś ukrywa – wyszeptał Iger. – Gdy wspomniał pan o liczbie okrętów Syndykatu, wywołał pan istną lawinę reakcji.
Co to miało znaczyć? Syndykom pozostało w okolicznych systemach jeszcze wiele okrętów? Czy może słysząc o tak wielkich stratach Syndyk starał się za wszelką cenę zachować spokój, żeby nie potwierdzić przypuszczeń Geary’ego?
– Zbliżamy się już do przestrzeni Sojuszu – kontynuował Geary. – Jeszcze kilka skoków i dotrzemy do granicznego systemu gwiezdnego. A stamtąd prostą drogą do domu.
Читать дальше