• Пожаловаться

C. Cherryh: Ludzie z gwiazdy Pella

Здесь есть возможность читать онлайн «C. Cherryh: Ludzie z gwiazdy Pella» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, год выпуска: 1993, ISBN: 83-7001-570-0, издательство: Alfa, категория: Космическая фантастика / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

C. Cherryh Ludzie z gwiazdy Pella

Ludzie z gwiazdy Pella: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ludzie z gwiazdy Pella»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Gwiazda Pella, strategiczny punkt w konflikcie zbrojnym Kompanii Ziemskiej i międzygwiezdnych kolonii. Ten, kto kontroluje Stacje Pella, decyduje o zasięgu ziemskich sił obronnych bądź o skali ziemskiej ekspansji w celu odzyskania utraconego imperium. Ale Pell jest zdecydowany utrzymać neutralność za wszelką cenę. Ludzie z Gwiazdy Pella Powieść ta otrzymała nagrodę Hugo w roku 1982.

C. Cherryh: другие книги автора


Кто написал Ludzie z gwiazdy Pella? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Ludzie z gwiazdy Pella — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ludzie z gwiazdy Pella», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Będziemy musieli tam wejść — mruknęła Signy i na samą myśl o tym zrobiło jej się niedobrze.

Di zabierał uchodźców pojedynczo i przeprowadzał ich pod lufami karabinów do odgrodzonego kotarą miejsca, gdzie będą rozbierani do naga, przeszukani, wyszorowani i skierowani do rejestracji lub do punktu sanitarnego. Ta grupa nie miała żadnych bagaży ani dokumentów.

— Potrzebuję oddziału porządkowego w ubraniach do pracy w skażonym środowisku — powiedziała Signy do młodego Konstantina. — I noszy. Przygotujcie nam też miejsce na zwałkę śmieci. Będziemy wynosić trupy; to wszystko, co możemy zrobić. W miarę możliwości ustalcie ich tożsamość — odciski palców, fotografie, cokolwiek. Każdy trup, który wydostanie się stamtąd nie zidentyfikowany, może w przyszłości zaważyć na waszym bezpieczeństwie.

Konstantin wyglądał kiepsko. Miał dosyć. Niektórzy z jej żołnierzy też. Usiłowała zignorować protesty własnego żołądka.

Jeszcze kilku ocalałych dowlokło się do otwartego luku. Byli bardzo osłabieni, prawie niezdolni do zejścia po trapie. Garstka, żałosna garstka.

Do doku wchodziła Lila; zaczynała podchodzenie z paniką wśród załogi na pokładzie, głucha na instrukcje i groźby rajderów. Signy usłyszała meldujący o tym głos Graffa i włączyła mikrofon.

— Zatrzymać ich. Jeśli trzeba, odciąć im brzechwę. Mamy tu pełne ręce roboty. Przyślijcie mi skafander.

Wśród rozkładających się trupów znaleziono jeszcze siedemdziesięcioro ośmioro żywych. Reszta była sztywna i nie stwarzała już żadnego zagrożenia. Signy przeszła przez komorę odkażającą, zdjęła skafander i usiadła na gołej podłodze doku walcząc z podchodzącym do gardła żołądkiem. Cywilny robotnik pomocniczy wybrał zły moment na poczęstowanie jej kanapką. Odepchnęła jego rękę i napiła się miejscowej kawy ziołowej; wnętrzności Hansforda zostały oczyszczone, mogła wreszcie odetchnąć pełną piersią. Cały dok cuchnął teraz antyseptyczną mgiełką.

Stosy ciał w korytarzach statku, krew, trupy. Gdy otworzono ogień, zadziałały systemy awaryjnego zamykania luków. Niektóre ciała zostały przecięte na pół. Ci z żyjących, których stratowano w panice, mieli połamane kości. Uryna. Wymiociny. Krew. Jatka. Mieli obieg zamknięty, musieli tym oddychać. Ocalałym z Hansforda nie pozostało pod koniec nic prócz tlenu awaryjnego i to stało się prawdopodobnie przyczyną mordu. Większość z tych, co przeżyli, zabarykadowała się w pomieszczeniach, gdzie zachowało się powietrze mniej zanieczyszczone niż w źle wentylowanych ładowniach, w których stłoczono przeważającą część uchodźców.

— Komunikat od dowódcy stacji — powiedział jej do ucha komunikator. — Żąda niezwłocznego stawienia się kapitana w biurach zarządu stacji.

— Nie — odpowiedziała krótko.

Wynoszono trupy z Hansforda; ten widok przypominał trochę odprawianą taśmowo posługę religijną, trochę zadumy nad zmarłymi przed wyrzuceniem ich w kosmos. Pochwyceni przez studnię grawitacyjną Podspodzia podryfują w końcu w jego kierunku. Zastanowiła się przez moment, czy ciała płoną spadając poprzez atmosferę. Prawdopodobnie, pomyślała. Nie miała zbyt wiele do czynienia ze światami. Nie była pewna, czy ktokolwiek starał się to wyjaśnić.

Ludzie z Lili schodzili w lepszym stanie. Napierali i popychali się z początku, ale dali spokój, gdy ujrzeli przed sobą uzbrojonych żołnierzy. Konstantin pomógł rozładować sytuację, przemawiając przez przenośny megafon do przerażonych cywilów kategoriami mieszkańca stacji i rzucając im w twarze logiką mieszkańca tejże; mówił o groźbie zniszczenia kruchej równowagi, takie tam trucie o karności i zagrożeniu, którego musieli wysłuchiwać przez całe swe życie w zamknięciu.

Signy podźwignęła się podczas tej oracji na nogi i wciąż trzymając w ręku kubek z kawą patrzyła, jak procedury, które nakreśliła, zaczynają gładko funkcjonować, ci z dokumentami na jedną stronę, ci bez dokumentów na drugą, celem sfotografowania i identyfikacji na podstawie ustnego oświadczenia. Przystojny chłopak z Biura Radcy Prawnego dowiódł, że posiada i inne zalety — liczono się z jego zdaniem, jeśli chodziło o podejrzane dokumenty lub o uspokojenie zdezorientowanego personelu stacji.

— Gryf podchodzi do doku — poinformował ją głos Graffa. — Stacja mówi nam, że w związku z ofiarami na Hansfordzie chce z powrotem przejąć pięćset jednostek zarekwirowanych kwater.

— Nie ma mowy — powiedziała stanowczo. — Moje słowa uznania dla dowództwa stacji, ale nie ma mowy. Jaka sytuacja na Gryfie?

— Panika. Ostrzegliśmy ich.

— Gdzie się jeszcze rozklejają?

— Wszędzie panuje napięcie. Uważaj. Mogą coś wykręcić, każdy z nich. Maureen zgłaszała jeden zgon, zawał i jednego chorego. Kieruję ją jako następny. Dowódca stacji pyta, czy będziesz mogła być obecna za godzinę na naradzie. Podsłuchałem, że chłopcy z Kompanii żądają dopuszczenia ich do tego rejonu.

— Nie wpuszczać ich.

Dopiła kawę i przeszła wzdłuż lin na przód doku Gryfa, cała operacja przeniosła się tutaj, bo przy Hansfordzie nie było już czego pilnować. Odprawiani uchodźcy zachowywali się spokojnie. Zaaferowani byli lokalizowaniem przydzielonych im kwater i rozkoszowali się bezpiecznym środowiskiem stacji. Obok stała odziana w skafandry brygada gotowa do odholowania Hansforda; w tym doku mieli tylko cztery stanowiska cumownicze. Signy oceniła na oko miejsce, które przydzieliła im stacja pięć poziomów dwóch sekcji i dwa doki. Ciasno, ale wystarczy na jakiś czas. Baraki mogłyby częściowo rozwiązać problem… chwilowo. Niedługo będzie jeszcze ciaśniej. O luksusach nie ma mowy.

Nie byli jedynymi przybywającymi tu uchodźcami; byli tylko pierwsi. Ale nie puszczała pary z ust.

Spokój przerwała Dina; podczas rewizji przyłapano człowieka z bronią, potulnego baranka, który zmienił się w bestię, kiedy go aresztowano: dwóch zabitych na miejscu, a potem spazmujący, histeryzujący pasażerowie. Signy przyglądała się incydentowi zwyczajnie zmęczona. Potrząsnęła w końcu głową i kazała pozbyć się ciał wraz z innymi; Konstantin zbliżył się do niej zły i z pretensjami. „Prawo wojenne”, warknęła kończąc dyskusję i oddaliła się.

Sita, Peria, Mała Niedźwiedzica, Winifreda. Weszły z rozdzierającą powolnością, wyładowały uchodźców i ich dobytek i odprawa posuwała się krok za krokiem dalej.

Signy opuściła dok, wróciła na pokład Norwegii i wzięła kąpiel. Szorowała całe ciało trzy razy, zanim zaczęła czuć, że spłukała z siebie cały ten smród i widoki, jakich była świadkiem.

Stacja weszła w dzień przestępny; skargi i żądania ucichły przynajmniej na kilka godzin.

A jeśli nawet jakieś się zdarzały, przestępnodniowe dowództwo Norwegii oddalało je wszystkie.

Na noc miała rozrywkę, swego rodzaju towarzystwo, pożegnanie. Był jeszcze jednym ocalonym z Russella i Marinera… nie nadawał się do przewożenia na innych statkach. Rozerwaliby go na strzępy. Wiedział o tym i godził się z tym. Załóg też nie był pewien i rozumiał swoją sytuację.

— Tutaj wysiadasz — oznajmiła patrząc na leżącego obok niej mężczyznę. Jego nazwisko nie miało znaczenia. Pomieszało się jej w pamięci z innymi i czasami myliła się zwracając się do niego, kiedy już zasypiała. Nie zareagował. Zamrugał tylko oczyma, co było znakiem, że przyjął wyrok do wiadomości. Ta twarz, może jej niewinność — było to coś, co ją intrygowało. Zawsze intrygowały ją kontrasty. I piękno. — Masz szczęście powiedziała. Zareagował tak samo, jak reagował na większość rzeczy. Po prostu patrzył, obojętny i piękny; na Russellu grzebali w jego umyśle. Czasami rodziła się w niej podłość, potrzeba zadawania ran… niepełnego morderstwa, wymazywania w ten sposób większych. Stosowania małej przemocy, zapomnienia o horrorze rozgrywającym się na zewnątrz. Sypiała czasami z Graffem i z Di, z każdym, kto jej się spodobał. Nigdy nie pokazywała się z innej strony tym, których ceniła, przyjaciołom, załodze. Tylko czasami zdarzały się podróże takie jak ta, kiedy popadała w ponury nastrój. Powszechna choroba wśród dysponującej władzą absolutną kadry oficerskiej Floty, w zamkniętych światach statków, bez możliwości wyładowania się. — Co ty na to? — spytała; nie miał zdania i może dzięki temu ocalał.

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Ludzie z gwiazdy Pella»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ludzie z gwiazdy Pella» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
libcat.ru: книга без обложки
Bohdan Petecki
Isaac Asimov: Gwiazdy jak pył
Gwiazdy jak pył
Isaac Asimov
Zane Pella: Fanchon_s Book
Fanchon_s Book
Zane Pella
Dymitr Bilenkin: Ludzie i gwiazdy
Ludzie i gwiazdy
Dymitr Bilenkin
Jeffery Deaver: Śpiąca Laleczka
Śpiąca Laleczka
Jeffery Deaver
Отзывы о книге «Ludzie z gwiazdy Pella»

Обсуждение, отзывы о книге «Ludzie z gwiazdy Pella» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.