Ben Bova - Urwisko

Здесь есть возможность читать онлайн «Ben Bova - Urwisko» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Olsztyn, Год выпуска: 2004, ISBN: 2004, Издательство: Solaris, Жанр: Космическая фантастика, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Urwisko: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Urwisko»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Na Ziemi następuje przełom efektu cieplarnianego: zatapianie kontynentów, wybuchy wulkanów i ruchy sejsmiczne. Przeludnienie, głód, brak surowców powodują, że dla Ziemi nie ma już chyba nadziei. Są jednak obrotni ludzie, którzy uważają, że ratunek tkwi w kosmosie, w Pasie Asteroid, z jego bogactwem we wszystkie surowce.
Naukowcy dokonują odkrycia napędu fuzyjnego, który pozwoli tę ideę zrealizować. Potrzebne są jednak olbrzymie inwestycje, rozpoczyna się przepychanie korporacji, które doprowadzi do pierwszej wojny w kosmosie, Wojny o Asteroidy.
W
czytelnik ponownie spotka się z bohaterami innych książek Bovy — Martinem Humphriesem (
) czy Dougiem Stavengerem (
).
Wyśmienita, trzymająca w napięciu od pierwszej do ostatniej strony fantastyka.

Urwisko — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Urwisko», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Marszcząc brwi, inspektor odszukał odpowiednią stronę w swoim palmtopie. Pancho wiedziała, że wyjątek istnieje; przebyła długą drogę do władz Selene odpowiedzialnych za zdrowie i bezpieczeństwo, żeby się tam znalazł. Kosztowało ją to małą fortunę, jeśli chodzi o czas i wysiłki; wiele kolacji z facetami tak starymi, że mogliby być jej dziadkami. Najzabawniejsze było to, że jedyna propozycja seksualna padła od kobiety, która była przewodniczącą rady.

— Niech mnie diabli… — Inspektor uniósł wzrok znad małego ekraniku. — Jakim cudem udało się pani doprowadzić do zmiany przepisów?

Pancho uśmiechnęła się słodko.

— Łatwe to nie było.

— To maleństwo jest jadowite, prawda?

— Jej jad został zmodyfikowany, żeby zmniejszyć śmiercio-nośność, ale ukąszenie jest nadal śmiertelne, jeśli nie poda się antidotum. — Pancho wyjęła cienką ampułkę z otwartej torby podróżnej i pomachała nią przed wytrzeszczonymi oczami inspektora.

Potrząsnął głową w zadumie, a Pancho owinęła węża wokół kostki.

— I on jada myszy?

— Ona — poprawiła Pancho, wyprostowawszy się. — Gdybym musiała zostać tu dłużej niż miesiąc, muszę zamawiać myszy z Ziemi. Kosztuje to majątek.

— Na pewno.

— Myszy nigdy nie wychodzą z klatki — dodała Pancho. — Raz w tygodniu Elly dostaje jedną.

Inspektor wyraźnie zadrżał. Wziął formularze wjazdowe Pancho i przeciągnął je przez elektroniczny czytnik. Maszyna zapiszczała. Odprawa Pancho była zakończona. Inspektor włożył klatkę z myszami z powrotem do jej torby podróżnej i zapiął zamek.

— Witamy w Selene — powiedział, jakby sam nie mógł w to uwierzyć.

— Dziękuję.

Gdy zakładała torbę na ramię, odezwał się:

— Hm… co pani robi dziś wieczorem?

Pancho obdarzyła go najsłodszym ze swoich uśmiechów.

— Chętnie zjadłabym z panem kolację, ale już jestem umówiona.

Odziana w elegancki biały garnitur, urozmaicony omotaną wokół szyi kwiecistą apaszką, Pancho ruszyła na spotkanie z Martinem Humphriesem, zgodnie z podanymi jej wwideomailu instrukcjami.

W miastach za Ziemi wysokość oznaczała prestiż. W hotelach i eleganckich budynkach mieszkalnych cena rosła wraz z numerem piętra. Najbardziej pożądane były penthouse’y, stąd też ich wysoka cena. Na Księżycu, gdzie ludzkie siedziby były wkopane głęboko w ziemię, prestiż rósł wraz z głębokością. Pozbawiona powietrza powierzchnia Księżyca była niebezpieczna, występowały tam różnice temperatur rzędu czterystu stopni Fah-renheita między miejscami nasłonecznionymi i zacienionymi, ponadto uderzało w nią twarde promieniowanie z głębokiego kosmosu i meteory. Dlatego więc w Selene i innych społecznościach Księżyca im głębiej znajdowały się kwatery mieszkalne, tym bardziej były pożądane i kosztowne.

Martin Humphries musi być obrzydliwie bogaty, pomyślała Pancho, jadąc windą na najniższy poziom Selene. Jeśli wierzyć archiwum biograficznemu w sieci, Humphries był prawdopodobnie jednym z najbogatszych ludzi w układzie Ziemia/Księżyc, ale to mogą być propagandowe przechwałki, pomyślała. Szmatławce i strony poświęcone skandalom zawierały jeszcze więcej informacji na jego temat. Nazywały go „Hump” lub „Humper”. Miał reputację podrywacza, ożenił się dwukrotnie i widywano go z gwiazdami mediów oraz z panienkami odpicowanymi od czubka głowy po buty. Przeglądając zdjęcia jego „sympatii”, Pancho zobaczyła galerię wysokich, wiotkich, nieziemsko pięknych kobiet, ze skomplikowanymi fryzurami i w skąpym przyodziewku.

Pancho czuła się całkowicie bezpieczna: Humper nie będzie zainteresowany chudym babochłopem o końskiej twarzy. A gdyby nawet był, Elly ją obroni.

Zadzwonił do niej osobiście. Naprawdę: Martin Humphries we własnej osobie zadzwonił do Pancho i zaprosił ją na spotkanie w celu omówienia pewnej propozycji biznesowej. Może chce mnie kupić od Astro, pomyślała. Praca dla Astro była niezła, jeśli jednak Humphries zaproponuje większe pieniądze, przenoszę się do niego. Nie ma się co zastanawiać. Należy zawsze podążać za pieniędzmi.

Ale dlaczego sam do mnie zadzwonił, zamiast kazać swojemu personelowi przeprowadzić ze mną rozmowę?

Na tej głębokości było tylko kilka modułów mieszkalnych wkopanych głęboko w skałę. Wielkie mieszkania, uświadomiła sobie Pancho, ślizgając się dobrze oświetlonym korytarzem wypraktykowanym krokiem na zgiętych kolanach, którego używało się w niskiej grawitacji Księżyca. Ściany korytarza były pokryte skomplikowanymi płaskorzeźbami, przedstawiającymi głównie motywy astronautyczne, ale było też parę ziemskich krajobrazów z gwiazdami i kometami. Naliczyła, że drzwi były oddalone od siebie o sto kroków, co oznaczało, że moduły mieszkalne po drugiej stronie korytarza były większe niż cała sekcja sypialna na wyższych piętrach. Drzwi też były niezwykłe: większość z nich była podwójna, wszystkie zdobione. Niektóre wyglądały na prawdziwe drewno, aż się chciało krzyknąć z podziwu.

Wszystko to zrobiło na Pancho wrażenie, ale nie przygotowało ją na widok domu Humphriesa. Na samym końcu korytarza znajdowały się gładkie metalowe drzwi, wyglądające, jakby zrobiono je z polerowanej stali. Przypominały raczej klapę śluzy albo drzwi bankowe do skarbca niż eleganckie drzwi, jakie mijała na korytarzu. Otworzyły się z cichym sykiem, gdy Pancho zbliżyła się na odległość ramienia.

Przekroczyła próg i natychmiast poczuła się, jakby się znalazła w innym świecie. Znajdowała się w szerokiej i wysokiej jaskini, naturalnej jaskini głęboko pod powierzchnią Księżyca. Wszędzie kwitły kwiaty, czerwone i żółte, pod obu jej stronach było pełno zielonego listowia. Drzewa! Aż się zagapiła na widok tych olch i klonów, smukłych brzóz o białych pniach i plumerii o delikatnych, palmowych liściach. Jedyne drzewa, jakie widywała na Selene, znajdowały się w Grand Plaża, i w porównaniu z tymi były to maleństwa. Po zamkniętych, szarych przestrzeniach zatłoczonych korytarzy Selene i ciasnych kwaterach mieszkalnych, otwarta przestrzeń, kolory, oszałamiający zapach kwiatów rosnących w takiej obfitości prawie obezwładniły Pancho. Porozrzucane tu i ówdzie kamienie; odległe ściany jaskini i sufit wysoko w górze były z gołej skały. Sufit był upstrzony lampami dającymi pełne spektrum światła. Jezu, to jak w Krainie Oz, powiedziała sobie w duchu.

I jak w Krainie Oz, przez zagajnik prowadziła wijąca się ścieżka, upstrzona płatkami kwiatów. Pancho podobało się to o wiele bardziej niż żółte cegły.

Uświadomiła sobie, że w gałęziach nie śpiewają ptaki. Wśród kwiatów nie bzyczały owady. Cały ten piękny ogród był jedynie wielką, pięknie urządzoną szklarnią, uznała Pancho. Musiał kosztować obłąkaną fortunę.

Długimi ślizgami podążyła ścieżką, aż za ostatnim zakrętem zobaczyła dom zbudowany pośrodku jaskini, otoczony kolejnymi drzewami i starannie wytyczonymi rabatami róż, irysów i piwonii. Żadnych stokrotek, zauważyła Pancho, Żadnych nagietków. Zbyt prostackie w tym otoczeniu.

Dom był olbrzymi, niski, lecz szeroki, z pochyłym dachem i ścianami z wygładzonego i zabezpieczonego księżycowego kamienia. Wielkie przesuwane okna. Na szerokim dziedzińcu znalazła drzwi frontowe, obok cicho szemrała fontanna. Fontanna! Pancho podeszła wolno do drzwi, wyciągnęła dłoń, by dotknąć rzeźbionej powierzchni. To plastik, uznała, udający drewno. Przez chwilę stała przy drzwiach, po czym odwróciła się, by spojrzeć jeszcze raz na dziedziniec, ogrody, drzewa, fontannę. Kto wydałby tyle pieniędzy na taki prywatny pałac? Kto miałby tyle pieniędzy do wydania?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Urwisko»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Urwisko» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Urwisko»

Обсуждение, отзывы о книге «Urwisko» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x