David Brin - Słoneczny nurek

Здесь есть возможность читать онлайн «David Brin - Słoneczny nurek» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Poznań, Год выпуска: 1995, ISBN: 1995, Издательство: Zysk i S-ka, Жанр: Космическая фантастика, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Słoneczny nurek: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Słoneczny nurek»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Żadna z obdarzonych inteligencją ras wszechświata nie przetrwała bez przewodnictwa opiekunów - żadna, z wyjątkiem ludzkosci. Ale jeśli w zamierzchłej przeszłości nasi opiekunowie rozpoczęli wspomaganie rasy ludzkiej, to dlaczego nas porzucili?
Ekspedycja Słoneczny Nurek przygotowuje się w grotach okrążającego Słońce Merkurego na najdonoślejszą wyprawę w historii ludzkości. Ta wyprawa do wrzącego piekła Słońca ma odkryć nasze ostateczne przeznaczenie w kosmicznym porządku życia.

Słoneczny nurek — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Słoneczny nurek», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Słońce oglądane z Bradbury’ego miało wielkość pięciocentówki trzymanej w odległości trzydziestu centymetrów przed oczyma. Światło było zbyt jasne, by można je było znieść bez przesłony. Uchwycenie zarysu tarczy, jak to czasami robi się na Ziemi, tutaj mogłoby przyprawić o ślepotę. Kapitan nakazał spolaryzowanie ekranów stazowych statku i zakrycie normalnych świetlików widokowych.

W salonie odsłonięte było okno Lyota, aby pasażerowie mogli bez szkody przyglądać się Dawcy Życia.

Jacob zatrzymał się przed nim podczas nocnej pielgrzymki do automatu z kawą, na wpół obudzony z niespokojnego snu w małej kabinie. Tępo wpatrywał się w okrągły otwór przez kilka minut, ciągle jeszcze nie całkiem przytomny, aż dobudził go sepleniący głos:

— Tak właśnie wygląda wasze szłończe z aphelium Merkurego. W słabo oświetlonym salonie przy jednym ze stolików do kart siedział Kulla. Tuż za obcym, ponad rzędem automatów z napojami, zegar na ścianie pokazywał jarzące się cyfry „04:30”.

Zaspany głos Jacoba z trudem przeciskał się przez gardło:

— Teraz… eee… jesteśmy już tak blisko?

— Jeszteśmy — potwierdził Kulla.

Jego trzonowce były schowane. Za każdym razem, gdy próbował wymówić „s”, duże, zwinięte wargi ściągały się i wydobywał się spomiędzy nich gwizd. W przyćmionym świetle jego oczy jaśniały czerwonym blaskiem wpadającym przez okno widokowe. — Do końca podróży zoształy już tylko dwa dni — powiedział obcy. Ręce trzymał skrzyżowane na stole przed sobą. Luźne fałdy rękawów jego srebrnej tuniki przykrywały połowę blatu.

Jacob odwrócił się, by znów spojrzeć przez iluminator i zachwiał się przy tym lekko.

Tarcza słońca zamigotała mu przed oczyma.

— Dobrze się czujesz? — z niepokojem zapytał Pring i zaczął się już nawet podnosić.

— Nie, proszę, nie — Jacob powstrzymał go unosząc rękę.

Mam po prostu miękkie nogi. Trochę mało spałem. Kawa dobrze mi zrobi. Powlókł się do automatów, ale w połowie drogi przystanął, odwrócił się i jeszcze raz popatrzył na obraz słonecznego paleniska.

— Ono jest czerwone! — mruknął zdumiony.

— Czy chczesz, żebym wytłumaczył, dlaczego tak jeszt? — spytał Kulla.

— Proszę.

Jacob spojrzał na pogrążony w ciemności rząd automatów z napojami i jedzeniem, szukając maszyny do kawy.

— Okno Lyota przepuszcza do wnętrza tylko światło w posztaci monochromatycznej — zaczął Kulla. — Wykonane jeszt z wielu okrągłych płytek, niektóre z nich polaryzują światło, inne opóźniają je. Obraczają się one względem siebie i osztatecznie dosztrajają się do fali, która jeszt wpuszczana do środka. Jeszt to niezmiernie preczyzyjne i pomyszłowe urządzenie, choć według sztandardów galaktycznych zupełnie przesztarzałe… jak szwajczarszkie zegarki noszone jeszcze przez niektórych ludzi w epocze elektronicznej. Kiedy wasze szpołeczeńsztwo zacznie w pełni korzysztać z Biblioteki, wówczasz ten… Patek przejdzie do hisztorii.

Jacob pochylił się, żeby przyjrzeć się najbliższemu automatowi. Wyglądał jak maszyna do kawy. Miał z przodu przezroczystą płytkę, za którą znajdowała się mała podstawka z metalową kratką na wierzchu. Jeśli teraz nacisnąłby prawy guzik, na podstawkę powinien spaść jednorazowy kubek, a potem jakaś rurka nalałaby strumień gorzkiego czarnego napoju. Jacob słyszał sączący się powoli, głęboki głos Kulli i co jakiś czas wydawał z siebie potakujące dźwięki: — aha, tak, no, no.

Na lewo od przycisków paliła się zielona lampka. Nacisnął ją mimowolnie.

Mętnym wzrokiem przyglądał się maszynie. Już! Coś zabrzęczało i stuknęło! Oto kubek!

Ale zaraz… co u licha?

Do kubka wpadła duża, żółtozielona pigułka.

Jacob podniósł klapkę i wziął kubek. Sekundę później w miejsce, gdzie stał kubeczek, trafiła struga gorącej cieczy i zaraz zniknęła w kratce poniżej. Niepewnie spojrzał na pigułkę. Cokolwiek to było, nie wyglądało jak kawa. Przetarł oczy wierzchem dłoni. Potem rzucił oskarżycielskie spojrzenie na guzik, który przycisnął. Guzik miał napis. Brzmiał on „Synteza żywnościowa ET”. Niżej, pod napisem, ze szczeliny wysunęła się karta komputerowa. Wzdłuż wystającego brzegu wydrukowane było:

„Pring: Uzupełnienie dietetyczne — Kompleks białkowy kumaryny”. Jacob rzucił szybkie spojrzenie na Kullę. Obcy ciągnął swoje wyjaśnienia, stojąc przed oknem Lyota. Dla podkreślenia argumentów wymachiwał jedną ręką w kierunku dantejskiego blasku.

— Teraz widać czerwoną linię wodoru alfa — mówił. — Bardzo pożyteczna linia szpektralna. Zamiaszt tonąć w powodzi przypadkowego światła ze wszysztkich poziomów Szłończa, możemy patrzeć tylko na te regiony, gdzie atomy wodoru abszorbują lub emitują więczej niż normalnie… — Kulla wskazał nakrapianą powierzchnię Słońca. Pokrywały ją ciemnoczerwone cętki i pierzaste łuki.

Jacob czytał o nich. Te łuki to włókna. Widziano je na tle kosmosu w kręgu świetlnym Słońca, od kiedy po raz pierwszy do obserwacji zaćmienia użyto teleskopu. Kulla najwyraźniej objaśniał, dzięki czemu widać je na tarczy słonecznej. Jacob zastanowił się. Przez całą podróż z Ziemi Pring unikał jadania posiłków z innymi. Co najwyżej sączył czasami wódkę lub piwo przez słomkę. Chociaż obcy nie podał żadnych wyjaśnień, Jacob mógł przypuszczać, że w kulturze Pringów istniał zakaz jedzenia w miejscach publicznych.

A poza tym — pomyślał — z takimi kafarami w gębie mógłby narobić niezłego bałaganu. Najwyraźniej wpakowałem się tutaj podczas jego śniadania, a Kulla jest zbyt grzeczny, żeby o tym napomknąć.

Spojrzał na tabletkę ciągle leżącą na dnie kubka, który trzymał w dłoni.

Wrzucił ją do kieszeni marynarki, a zgnieciony kubek cisnął do kosza na śmieci.

Teraz dopiero dostrzegł przycisk z napisem „Czarna kawa”. Uśmiechnął się ponuro. Może lepiej byłoby darować sobie kawę i nie narażać się na ryzyko obrażenia Kulli. ET wprawdzie nie zaprotestował, gdy Jacob podszedł do automatów z jedzeniem i piciem, ale przecież odwrócił się do niego tyłem.

Kulla podniósł wzrok, kiedy Jacob podszedł bliżej. Otworzył nieco usta i przez chwilę można było dostrzec błysk białej porcelany.

— Czy teraz nogi masz… mniej miękkie? — spytał troskliwie. — Tak, teraz jeszt, tfu, jest lepiej. Dziękuję… Dziękuję także za wyjaśnienia. Zawsze wydawało mi się, że Słońce jest raczej gładkie… oprócz plam i wzniesień. Myślę jednak, że w istocie jest bardzo skomplikowane.

Kulla skinął głową.

— Doktor Kepler jeszt szpezjalisztą. On udzieli ci lepszych wyjaśnień, kiedy wyruszysz z nami na nurkowanie.

Jacob uśmiechnął się uprzejmie. Ależ skrupulatnie szkolono wysłanników Galaktów! Czy skinięcie głową rzeczywiście coś dla Kulli znaczyło? Czy też było to coś, co nauczono go robić w określonej sytuacji pośród ludzi?

Nurkowanie?

Uznał, że nie należy prosić Kulli o powtórzenie tej uwagi.

Lepiej nie kusić losu — pomyślał.

Zaczął ziewać, akurat w porę, by przypomnieć sobie, że należy zakryć usta ręką. Strach pomyśleć, co podobny gest mógł oznaczać na ojczystej planecie Pringa! — Chyba wrócę do pokoju i spróbuję się jeszcze trochę się przespać. Dzięki za rozmowę.

— Doprawdy nie ma za czo, Jacob. Dobranocz.

Powłócząc nogami ruszył korytarzem i ledwie upadł na łóżko, już spał jak zabity.

6. Retardacja i dyfrakcja

Przez iluminatory wlewało się miękkie, perłowe światło i oświetlało twarze tych, którzy oglądali powierzchnię Merkurego przesuwającą się pod zniżającym lot statkiem. Prawie wszyscy, którzy nie mieli akurat żadnych obowiązków, zebrali się w salonie, przyciągnięci do rzędu okien widokowych przez groźne piękno planety. Głosy przycichły, a rozmowy przeniosły się do małych grupek zebranych wokół świetlików. Jedynym donośniejszym odgłosem był słaby, trzaskający dźwięk, którego Jacob nie mógł zidentyfikować.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Słoneczny nurek»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Słoneczny nurek» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Słoneczny nurek»

Обсуждение, отзывы о книге «Słoneczny nurek» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x