Ben Bova - Powrót na Marsa

Здесь есть возможность читать онлайн «Ben Bova - Powrót na Marsa» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Olsztyn, Год выпуска: 2004, ISBN: 2004, Издательство: Solaris, Жанр: Космическая фантастика, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Powrót na Marsa: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Powrót na Marsa»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Akcja powieści rozgrywa się w sześć lat po „Marsie”. Politycy, zobligowani swoimi obietnicami i odkryciem przez pierwszą ekspedycję marsjańską prymitywnych form życia, wyrażają zgodę na kolejną misję. Tym razem koszt wyprawy ma się nie tylko zwrócić, ale i przynieść zyski. To determinuje harmonogram — wśród załogi szerzy się niezdrowe współzawodnictwo, chęć zarobku przesłania rzeczywisty cel — badanie czerwonej planety. Jamie Waterman, półkrwi Nawaho, zostaje dowódcą grupy badawczej i musi stawić czoła partykularnym interesom naukowców oraz spełnić wymagania mecanasów projektu i polityków. Ale najważniejsze dla Jamiego jest dotarcie do niesamowitych obioektów, które odkrył na ścianie marsjańskiego kanionu. Przez sześć lat męczy go pytanie: czy to był miraż, czy budowle skonstruowane przez inteligentnych budowniczych.

Powrót na Marsa — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Powrót na Marsa», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Zwłaszcza, że toalety nie działają — wtrąciła Dezhurova.

— Chcesz powiedzieć, że potem się zastanowisz nad przenosinami? — naciskał Trumball.

Czując znużenie całą aferą, Jamie skinął głową.

— Potem się zastanowię, w zależności od tego, co znajdziemy w kanionie i w innych miejscach.

Pełen nadziei uśmieszek Trumballa znikł.

— Jakby ojciec mówił dziecku „kiedyś zobaczymy”. To znaczy, że nie, ale nie chcesz się ze mną kłócić.

— Nie jestem twoim ojcem, Dex. Trumball parsknął.

— Jasne.

— Jako lekarz wyprawy — rzekła Vijay Shektar z szerokim uśmiechem na ciemnej twarzy — mam uprawnienia, żeby zaaplikować państwu pewną ilość świątecznego środka pobudzającego.

Jak wszyscy, miała na sobie ciemny kombinezon. Tylko że jej bujne kształty pod napiętym materiałem wyglądały bardzo kusząco.

— Spirytus do odkażania? — spytała Stacy Dezhurova, a jej poważna twarz rozjaśniła się.

— Nie, australijski szampan — odparła Shektar. — Przywiozłam dwie butelki.

— A ja ma doskonałą szkocką whisky — oznajmił z entuzjazmem Fuchida.

— Do diabła, a ja wziąłem tylko kwartę piwa „Redeye” — rzekł Craig.

Jamie oparł się na krześle. Vijay rozładowała kłótnię, uświadomił sobie. Jest doskonałym psychologiem. Przypomniał sobie pierwszy wieczór podczas pierwszej ekspedycji. Przepisy misji absolutnie zabraniały alkoholu i narkotyków, więc każdy przeszmuglował butelczynę albo dwie — z wyjątkiem Jamiego, którego dołączono do ekipy na tyle późno, że nawet nie miał czasu pomyśleć o alkoholu.

Tym razem też niczego ze sobą nie wziął. Powinienem był o czymś pomyśleć, skarci! się w duchu. Błąd.

Trumball oczywiście natychmiast zapytał z drugiej strony stołu:

— A cóż nasz wielebny przywódca przyniósł na imprezę? Jamie uśmiechnął się krzywo. Rozłożył ręce.

— Obawiam się, że nic.

— Nawet sześciopaka piwa? — spytał Craig.

— Nawet kawałeczka pejotlu? — dodał Trumball.

Jamie potrząsnął głową. Przypomniał sobie, że nawet mający obsesję na punkcie bezpieczeństwa Wosnesenski miał w pierwszy wieczór jakąś wódkę.

Jamie wstał i wszystkie drwiny ustały.

— Dobrze, robimy imprezę. Zasłużyliście. Ale tylko dziś. Od jutra żadnego alkoholu, aż wszyscy wrócimy bezpiecznie do domu.

— Dobrze! — rzuciła Dezhurova i wszyscy rzucili się do swoich sypialni i pakunków.

Jamie wypił z nimi odrobinę szampana, po czym wrócił do swojej sypialni. Zaczął pracować nad raportem dziennym i analizował plany wyprawy do Kanionu, gdzie pierwsza wyprawa zostawiła łazik, który zapadł się w kraterze wypełnionym ruchomymi piaskami.

Trudno jednak było skoncentrować się na pracy, kiedy reszta wyśpiewywała na cały głos:

Aj, jaj jaj jaj!
Kto lata w kosmos ten żyje!
Jak sprzedam rakietą, meteor, kometę,
To piwa się też napiję!

Ponad wszystkich wybijał się głos Stacy Dezhurovej, bogaty, czysty sopran. Mogłaby być gwiazdą opery, pomyślał Jamie. Madame Butterfly. Potężna, solidnie zbudowana Madame Butterfly.

Piosenki było coraz bardziej sprośne, wreszcie Trumball z dumą oznajmił, że teraz zaśpiewa coś, co napisał sam Isaac Asimov:

Pewna dziwka z Południowej Karoliny
Rozpięła struny w poprzek swej waginy
Wydawała więc dźwięki
Uroczej piosenki
Nic wszak się nie dzieje bez przyczyny.

Potem nad ogólny rozgardiasz wzniósł się głos Shektar, z niedającym się z niczym pomylić australijskim akcentem:

— A znacie „Wesołego druciarza”?

Cisza. Jamie prawie widział, jak potrząsają oszołomionymi głowami. Shektar zaczęła śpiewać mezzosopranem:

Wesoły druciarz drogą szedł
Zawiązał sobie buta
Miał plecak na ramieniu
A w dłoni trzymał fiuta.

Wszyscy ryknęli śmiechem. Piosenka miała ciąg dalszy, a każda zwrotka była coraz gorsza. Jamie zastanawiał się, w jakim stanie załoga będzie rano.

Zapis w dzienniku

Wreszcie się udało, pięć miesięcy zamknięcia w puszce sardynek. Jeszcze jeden dzień w metalowej trumnie i zacząłbym krzyczeć. Ta kopuła jest większa, bardziej obszerna. Ale jest jakaś dziwna. Nie pachnie jak powinna. Wiem, że coś tu nie gra. W kopule coś śmierdzi.

Soi 1: Noc

Jamie odczekał, aż wszyscy się uciszą, zdjął ubranie i włożył bokserki i koszulkę wyjęte z torby na ubrania.

Powinienem rozpakować rzeczy i rozwiesić je, pomyślał. Był jednak zbyt wyczerpany fizycznie i psychicznie, żeby zrobić cokolwiek poza rzuceniem się na pryczę. Jutro wcześnie wstanę i to zrobię.

Podłączył laptopa do zasilania kopuły i ustawił go obok pryczy tak, by mógł łatwo do niego sięgnąć. Wywołał wiadomości z Ziemi, zdając sobie sprawę z tego, że wszystko co ogląda i słucha, zostało ściągnięte z satelity pół godziny temu.

Większość sieci informacyjnych i rozrywkowych zgodziła się chętnie i bezpłatnie na transmisję ich programów z Marsa. Planiści ekspedycji z chęcią zapłacili za przekaźniki; więź z domem była bardzo ważna dla dobrego samopoczucia badaczy, nawet jeśli była wyłącznie elektroniczna.

Jamie zobaczył całą ósemkę stojącą w skafandrach na czerwonym piasku Marsa, wygłaszającą krótkie przemówienia. Potem obraz zmienił się i zaczął ukazywać dzieci oglądające ceremonię lądowania. Drugie lądowanie nie przyciągnęło już takich tłumów ludzi jak pierwsze.

Jamie wyciągnął się na pryczy i splótł palce za głową. Cóż, to chyba dość naturalne. Pierwszy raz jest dla publiki zawsze ekscytujący. Drugie lądowanie bardzo przypomina pierwsze. Na Ziemi nikt się nie będzie nami przejmował, chyba że wpakujemy się w jakieś autentyczne tarapaty.

Albo znajdziemy…

Ktoś zapukał do drzwi. Bliski rozdrażnienia, Jamie zawołał:

— Kto tam?

— Vijay.

Jamie opuścił nogi z pryczy i wstał.

— Momencik. — Złapał porzucony kombinezon i wciągnął go na siebie. Zaciągnął zamek, podszedł do drzwi i otworzył je.

— Coś się stało?

Przebrała się — zmieniła standardowy kombinezon na luźny, workowaty golf z gruzełkowatej wełny i luźne, bezkształtne spodnie.

Jasne, nie obnosi się ze swoimi kształtami, pomyślał. Ale przynajmniej lubi jasne kolory. Sweter był koralowo czerwony, spodnie jasnożółte.

— Nie, wszystko w porządku — rzekła, podając mu małą plastykową torebkę. — Twoja porcja witamin.

— Ach, tak — Jamie wziął od niej torebką.

— Cotygodniowa dostawa niezbędnych mikroelementów — powiedziała. Shektar osobiście wręczała suplementy witaminowe każdemu członkowi ekspedycji przez cały lot z Ziemi.

— Dzięki.

— Nic chcę, żebyś dostał szkorbutu — powiedziała, prawie figlarnie. Cały zespół naziemny pierwszej ekspedycji zachorował, kiedy doszło do skażenia zapasu witamin.

— Też nie — odparł. — Raz wystarczy.

— Masz ochotą na jednego przed snem czy idziesz już spać? Prawie warknął.

— Po tej imprezie, jaką urządziliście, masz jeszcze ochotę na jednego?

— Sok pomarańczowy, Jamie. Cukier we krwi.

— Wydawało mi się, że będzie ci potrzebna aspiryna.

— Nie martw się — odparła, ruszając w stronę mesy. — Nie wypiłam tyle, żeby mi zaszkodziło.

Kopuła była lekko oświetlona; ścianki działowe sypialni miały zaledwie osiem stóp wysokości, więc w nocy przygaszano światła.

— Gdzie nauczyłaś się takich piosenek? — spytał, idąc za nią po zacienionej podłodze.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Powrót na Marsa»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Powrót na Marsa» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Powrót na Marsa»

Обсуждение, отзывы о книге «Powrót na Marsa» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x