Bruce Sterling - Święty płomień

Здесь есть возможность читать онлайн «Bruce Sterling - Święty płomień» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1997, ISBN: 1997, Издательство: MAG, Жанр: Киберпанк, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Święty płomień: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Święty płomień»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Zbliża się koniec XXI wieku. Rządzony przez gerontokratów świat pogrążył się w stagnacji — konserwatywni staruszkowie poświęcają więcej uwagi swemu zdrowiu, niż przyszłości gatunku ludzkiego. Medycyna jest najważniejszą gałęzią przemysłu, najlepszą lokatą kapitału, nadzieją na nieśmiertelność. Lekarze czynią cuda: tworzą mówiące psy, przedłużają życie, potrafią wyleczyć prawie każdą chorobę. Główna bohaterka, dziewięćdziesięcioczteroletnia kobieta, przechodzi eksperymentalną kurację odmładzającą, która na zawsze odmieni jej życie.

Święty płomień — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Święty płomień», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Brett przyglądała się jej z nie ukrywaną ciekawością.

— Niewiele miałaś ostatnio kontaktów z ludźmi, prawda, Mayu?

— Nie. Chyba rzeczywiście niewiele.

— Chcesz przyłączyć się do mnie na trochę? Może mogłabym ci pokazać kilka interesujących rzeczy. Pasuje ci?

Mia była zaskoczona, nawet wzruszona. Nie sama propozycja sprawiła jej przyjemność, ale to, że dziewczyna starała się być dla niej miła.

— Oczywiście, bardzo chętnie.

Na następnym przystanku wysiadły z autobusu. Poszły razem Filmore. Ulica ta była bardzo zadrzewiona. Żyrafa metodycznie przystrzygała drzewa. Mia nie wątpiła, że jest ona absolutnie niegroźna, niemniej jednak było to największe zwierzę jakie do tej pory widziała na wolności w San Francisco. Całkiem egzotyczne zwierzę. Ktoś w radzie miejskiej aż tryskał dobrymi pomysłami.

Brett przez pewien czas wlokła się po prostu obok niej, ale potem ruszyła bardziej zdecydowanym krokiem.

— Maszerujesz całkiem szybko — zauważyła. — Ile właściwie masz lat?

— Niedługo będzie setka.

— Nie wyglądasz na sto lat. Musisz być bardzo sprytna.

— Jestem po prostu rozsądna.

— A masz artretyzm, puszczają ci zwieracze, albo cierpisz jakieś inne dziwne skutki uboczne?

— Mam problemy z nerwem błędnym. W nocy czasami łapią mnie kurcze. I cierpię na astygmatyzm. — Mia uśmiechnęła się. Całkiem interesujący temat. Pamiętała czasy, gdy obcy sobie ludzie prowadzili grzeczne rozmowy o pogodzie.

— A masz mężczyznę?

— Nie.

— Dlaczego?

— Przez wiele lat byłam mężatką. Potem ten aspekt życia nie wydawał mi się już szczególnie ważny.

— A jaki aspekt życia wydaje ci się teraz szczególnie ważny?

— Odpowiedzialność.

— Mało fascynujący temat.

— Zgadza się, nie jest fascynujący, tylko że jeśli ktoś nie jest odpowiedzialny, to nie może troszczyć się o siebie we właściwy sposób. Człowiek choruje i ciało się rozpada. — Ten banał wydał się jej napuszony, bezsensowny, a nawet nieco obrzydliwy, zwłaszcza że wygłoszony został do osoby tak młodej. — Kiedy żyje się bardzo długo — mówiła dalej Mia, starannie dobierając słowa — wszystko ulega zmianie. Cała struktura świata, polityka, pieniądze, religia, kultura, wszystko, co uważało się za rzeczy ludzkie. W zamian człowiek staje się odpowiedzialny, bo te zmiany zaszły dla niego i przez niego. Trzeba ciężko pracować, żeby ugoda jakoś się utrzymała. Niełatwo być dobrym obywatelem. To ciężka praca.

— Jasne. — Brett roześmiała się. — O tym jakoś nie pomyślałam.

Poprowadziła ją do centrum handlowego — skupiska małych sklepików niedaleko Haight. Panował tu spory tłok; ludzie grzali ławki, oglądali wystawy, popijali nalewki w kawiarni. Dwaj policjanci w różowych kurtkach mundurowych, siedząc okrakiem na rowerach, obserwowali ulicę. Po raz pierwszy od wielu lat Mia ściągnęła na siebie podejrzliwe spojrzenie funkcjonariusza policji. Z powodu towarzystwa, w jakim się znalazła.

— Znasz tę część miasta? — spytała ją dziewczyna.

— Oczywiście. Widzisz ten sklep dla kolekcjonerów? Sprzedają w nim różne drobiazgi związane ze starymi środkami przekazu. Kupuję u nich czasami papierowe opakowania.

— Oo? — zdziwiła się Brett. — Zawsze się zastanawiałam, kto też zagląda do takiej niesamowitej starej dziury…

Zanurkowała do ciemnego, małego sklepiku, niemal dziury w ścianie wyposażonej w drewniane drzwi. Sprzedawano tu dywaniki, koce, tanią biżuterię. Mia nigdy w życiu nie była w tym sklepie. Pachniało w nim mocno rozpyloną w powietrzu wanilią, prawie można się było udusić. Ściany gęsto porastał ciemnozielony mech. Na kontuarze spało pasiaste kocisko, rozwalone niedbale na szkle. W zasięgu wzroku nie było żadnego człowieka. Brett skierowała się natychmiast ku upchniętym w kącie wieszakom z ubraniami.

— Chodź, zobacz! — zawołała. — Widzisz moje dzieło?

— To wszystko twoje rzeczy?

— Nie, skąd, nie wszystko na tym wieszaku — powiedziała Brett, zgrabnie przesuwając ubrania. — Ale to mój projekt, i to, i to, o tam! To znaczy, ja projektuję, a Griff urzeczywistnia. — Na gładkim czole dziewczyny pojawiła się zmarszczka. Mia domyśliła się, że Griff to ów nieposłuszny przyjaciel. — Taki starszy człowiek, pan Quiroga, jest właścicielem. Mamy z nim układ. Sprzedaje nasze rzeczy.

— Bardzo interesujące projekty — powiedziała Mia. Rzeczywiście, projekty były bardzo… szczególne.

— Naprawdę ci się podobają?

— Ależ oczywiście.

Mia zdjęła z wieszaka kurtkę, wykonaną z grubego czerwonego plastyku, w dotyku przypominającego coś pośredniego między skórą, płótnem i cukierkiem z żelatyny, takim do żucia. Kurtka była przede wszystkim czerwona, na łokciach, karku i ściągaczu widniały jednak duże, ciemnoniebieskie łaty. Wyposażona była w wielkie, obszerne kieszenie zapinane na guziki oraz w wodoszczelny czerwony kaptur, wciśnięty w gruby, rozpinany kołnierz.

— Widzisz, jak dobrze trzyma kształt? — chwaliła się Brett. — I niepotrzebne jej do tego żadne baterie. Najważniejszy jest krój i materiał. Oraz moduł Younga, do włókna.

— Z czego jest zrobiona?

— Elastomery i polimery. I trochę ceramiki w miejscach szczególnie podatnych na starcie. Widzisz, to praktyczny strój na ulicę, na każdą pogodę, idealny do podróży. Przymierz ją!

Mia wsunęła ręce w wypchane rękawy. Brett zajęła się układaniem kurtki na jej ramionach, po czym zapięła ją pod szyją.

— Pasuje jak ulał — stwierdziła, lecz kurtka z całą pewnością nie pasowała. Mia miała wrażenie, że wsadzono ją w gigantyczny tort owocowy.

Podeszła do wysokiego, wąskiego lustra wiszącego w innym kącie sklepu. Zobaczyła w nim osobę zupełnie sobie obcą, wciśniętą w nieprawdopodobnie krzykliwy strój. Maya — Dziewczyna z Reklamy. Włożyła okulary przeciwsłoneczne. W okularach i przy wystarczająco złym świetle sprawiała wrażenie niemal młodej, bardzo zmęczonej, tęgiej, chorej kobiety w śmiesznej kurtce dla dzieci. Oraz w nieprawdopodobnie dorosłych, konserwatywnych butach i spodniach.

Wsunęła palce we włosy, potrząsnęła głową i zburzyła fryzurę.

— Tak lepiej — powiedziała, patrząc w lustro. Zaskoczona Brett roześmiała się. — Jaka piękna kurtka. Co jeszcze byłoby mi potrzebne?

— Lepsze buty — stwierdziła z powagą dziewczyna. — Spódnica. Długie kolczyki. Zrezygnuj z torebki, plecak jest lepszy. I przydałaby się prawdziwa szminka, a nie to lecznicze coś-tam dla babuni. Lakier do paznokci. Spinki do włosów. Naszyjniki. Nie noś gorsetu ani biustonosza, jeśli możesz sobie na to pozwolić. A już na pewno nie wolno nosić zegarka. — Zastanawiała się przez chwilę. — I kołysz się bardziej, kiedy idziesz. Niech to będzie chód!

— Chyba jednak sporo mi brakuje.

Brett wzruszyła ramionami.

— Jak się chce wyglądać żywo, to ważne jest, czego się nie ma i czego się nie musi mieć.

— Kości policzkowe nie pozwalają mi już prowadzić takiego życia — wyjaśniła Mia. — Mówię za wolno. I gestykuluję mało energicznie. I nie chichoczę. Po każdej próbie tańca całe ciało mam obolałe przez tydzień.

— Nie musisz tańczyć. Mogę sprawić, że będziesz wyglądała bardzo żywo, jeśli tylko mi na to pozwolisz. Jestem w tym naprawdę dobra. Mam talent. Wszyscy mi to mówią.

— Nie wątpię, że dla ciebie to żaden problem, Brett. Tylko dlaczego właściwie miałabym tego chcieć?

Brett sprawiała wrażenie załamanej. Mia poczuła się winna temu, że ją rozczarowała — zupełnie tak, jakby z premedytacją uderzyła idące ulicą małe dziecko.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Święty płomień»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Święty płomień» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Bruce Sterling - Caos U.S.A.
Bruce Sterling
Bruce Sterling - Brennendes Land
Bruce Sterling
Bruce Sterling - La matrice spezzata
Bruce Sterling
libcat.ru: книга без обложки
Bruce Sterling
libcat.ru: книга без обложки
Bruce Sterling
libcat.ru: книга без обложки
Bruce Sterling
libcat.ru: книга без обложки
Bruce Sterling
libcat.ru: книга без обложки
Bruce Sterling
libcat.ru: книга без обложки
Bruce Sterling
libcat.ru: книга без обложки
Bruce Sterling
libcat.ru: книга без обложки
Bruce Sterling
libcat.ru: книга без обложки
Bruce Sterling
Отзывы о книге «Święty płomień»

Обсуждение, отзывы о книге «Święty płomień» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x