Andrzej Sapkowski - Wieża jaskółki

Здесь есть возможность читать онлайн «Andrzej Sapkowski - Wieża jaskółki» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1997, ISBN: 1997, Издательство: SuperNOWA, Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Wieża jaskółki: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wieża jaskółki»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Czwarty tom tak zwanej "Sagi o wiedźminie".
Ciri staje przed swoim przeznaczeniem.
Drakkar wiozący Yennefer trafia w oko czarodziejskiego cyklonu.
Czy wśród przyjaciół wiedźmina ukrywa się zdrajca?
Czwarta, przedostatnia odłona epopei o świecie wiedźmina i wojnach, jakie nim wstrząsają. W zagubionej wśród bagien chacie pustelnika ciężko ranna Ciri powraca do zdrowia. Jej tropem podążają bezlitośni zabójcy z Nilfgaardu. Tymczasem drużyna Geralta, unikając coraz to nowych niebezpieczeństw, dociera wreszcie do ukrywjących się druidów. Czy wiedźminowi uda się odnaleźć Ciri? Jaką rolę odegra osnuta legendą Wieża Jaskółki?

Wieża jaskółki — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wieża jaskółki», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Nie — odrzekła prawie natychmiast Filippa. - To również nie leży w interesie loży. Również dla twojego wiedźmina pozostaniesz zdrajczynią i sprzedajną czarownicą. Nie leży w interesie loży, by rozrabiał, szukając zemsty, a gdy będzie tobą pogardzał, nie będzie chciał mścić. Zresztą, on już chyba nie żyje. Albo umrze lada dzień.

— Informacje — rzekła głucho Yennefer — za jego życie. Ocal go, Filippa.

— Nie, Yennefer.

— Bo nie leży to w interesie loży — w oczach czarodziejki zapłonął fioletowy ogień. - Słyszałaś, Triss? Oto twoja loża. Oto jej prawdziwe oblicze, oto jej prawdziwe interesy. I co ty na to? Byłaś dla dziewczyny mentorką, prawie, sama tak mówiłaś, starszą siostrą. A Geralt…

— Nie bierz Triss pod romantyczny włos, Yennefer — Filippa zrewanżowała się ogniem w oczach. - Dziewczynę znajdziemy i uratujemy bez twojej pomocy. A jeśli tobie się powiedzie, to piękne i stokrotne dzięki, wyręczysz nas, zaoszczędzisz fatygi. Ty wyrwiesz dziewczynę z rąk Vilgefortza, my wyrwiemy ją z twoich. A Geralt? Kto to jest Geralt?

— Słyszałaś, Triss?

— Wybacz mi — powiedziała głucho Triss Merigold. - Wybacz, Yennefer.

— O, nie, Triss. Nigdy.

*****

Triss patrzyła w podłogę. Oczy Cracha an Craite były jak oczy jastrzębia.

— Nazajutrz po tej ostatniej tajemniczej komunikacji — powiedział wolno jarl Wysp Skellige — tej, o której ty, Triss Merigold, niczego nie wiesz, Yennefer odpłynęła ze Skellige, biorąc kurs na Głębię Sedny. Pytana, czemu płynie właśnie tam, spojrzała mi w oczy i odrzekła, że zamierza sprawdzić, czym katastrofy naturalne różnią się od nienaturalnych. Odpłynęła dwoma drakkarami, "Tamarą" i «Alkyone», z załogami złożonymi wyłącznie z ochotników. To było dwudziestego ósmego sierpnia, dwa tygodnie temu. Więcej jej już nie widziałem.

— Kiedy dowiedziałeś się…

— Pięć dni później — przerwał dość obcesowo. - Trzy dni po wrześniowym nowiu.

*****

Siedzący przed jarlem kapitan Asa Thjazi był niespokojny. Oblizywał wargi, wiercił się na ławie, wyłamywał palce tak, że aż strzelały knykcie.

Czerwone sionce, wyrwawszy się nareszcie z zalegających niebo chmur, powoli opuszczało się nad Spikeroog, — Gadaj, Asa — rozkazał Grach an Craite. Asa Thjazi odchrząknął mocno.

— Szliśmy ostro — podjął — wiatr sprzyjał, robiliśmy dobre dwanaście węzłów. Tedy już dwudziestego dziewiątego ujrzeliśmy nocą światło latarni z Peixe de Mar. Odbiliśmy nieco na zachód, by nie napatoczyć się na jakiego Nilfgaardczyka… A na dzień przed wrześniowym nowiem, o świcie, przypłynęliśmy w rejon Głębi Sedny. Wtenczas czarodziejka wezwała mnie i Guthlafa…

*****

— Potrzebuję ochotników — powiedziała Yennefer. - Tylko ochotników. Nie więcej, niż to konieczne, by przez krótki czas sterować drakkarem. Nie wiem, ilu do tego potrzeba ludzi, nie znam się na tym. Ale proszę, by nie zostawić na «Alkyone» nawet jednego człowieka ponad konieczną liczbę. I powtarzam — sami ochotnicy. To, co zamierzam zrobić… jest bardzo ryzykowne. Bardziej niż morska bitwa.

— Pojmuję — kiwnął głową stary seneszal. - I zgłaszam się pierwszy. Ja, Guthlaf, syn Svena, proszę o ten zaszczyt, pani.

Yennefer długo patrzyła mu w oczy.

— Dobrze — powiedziała. - A zaszczycona jestem ja.

— Też się zgłosiłem — powiedział Asa Thjazi. - Ale Guthlaf się nie zgodził. Ktoś, rzekł, musi komendę trzymać na «Tamarze». W rezultacie zgłosiło się piętnastu. W tym Hjahnar, jarlu.

Crach an Craite uniósł brwi.

*****

— Ilu potrzeba, Guthlaf? — powtórzyła czarodziejka. - ilu jest niezbędnych? Proszę, byś to precyzyjnie wyliczył. Seneszal milczał czas jakiś, kalkulował.

— W ośmiu damy radę — rzekł wreszcie. - Jeśli nie za długo… Ale przecie ci tutaj to sami ochotnicy, nie ma tedy musu…

— Wyznacz ośmiu spośród tych piętnastu — przerwała ostro. - Wyznacz sam. I każ wybranym przejść na «Alkyone». Reszta zostaje na «Tamarze». Aha, jednego, który zostaje, wyznaczę ja. Hjalmar!

— Nie, pani! Nie możesz mi tego uczynić! Zgłosiłem się i będę u twego boku! Chcę być…

— Milcz! Zostajesz na «Tamarze»! To rozkaz! Jeszcze słowo, a każę cię przywiązać do masztu!

*****

— Opowiadaj, Asa.

— Magiczka, Guthlaf a owa ósemka ochotników weszli na «Alkyone» i pożeglowali na Głębię. Myśmy, na «Tamarze», wedle rozkazu na uboczu się trzymali, ale tak, by zanadto nie odstać. Z pogodą zaś, która do tej pory nad podziw nam sprzyjała, jakieś diabelstwo zaczęło się nagle dziać. Tak, iście dobrze gadam, że diabelstwo, bo nieczysta to była siła, jarlu… Niech mnie pod stępką przeciągną, jeśli łżę…

— Opowiadaj.

— Tam, gdzie myśmy byli, «Tamara» znaczy, spokojnie było. Choć wicher trochę świszczał i nieboskłon pociemniał od chmur tak, że z dnia noc się niemal uczyniła, Ale tam, gdzie była «Alkyone», tam piekło się rozpętało znienacka. Piekło prawdziwe…

Żagiel «Alkyone» załopotał nagle tak gwałtownie, że słyszeli to łopotanie mimo dzielącej drakkary odległości. Niebo poczerniało, chmury skłębiły się. Morze, które wokół «Tamary» wydawało się zupełnie spokojne, wzburzyło się i zagotowało grzywaczami przy burtach «Alkyone». Ktoś krzyknął nagle, ktoś zawtórował, a po chwili krzyczeli wszyscy.

Pod godzącym w nią stożkiem czarnych chmur «Alkyone» tańczyła na fali jak korek, kręcąc się, wirując i podskakując, zapadając w fale już to dziobem, już to rufą. Momentami drakkar zupełnie niemal znikał im z oczu. Momentami widać było tylko pasiasty żagiel.

— To czary! — wywrzeszczał ktoś za plecami Asy. - To diabelska magia!

Wir kręcił «Alkyone» coraz szybciej i szybciej. Tarcze odrywane siłą odśrodkową od burt drakkara zafurczały w powietrzu jak dyski, frunęły na prawo i lewo potrzaskane wiosła.

— Refuj żagiel! — wrzasnął Asa Thjazi. - I do wioseł! Płyniem tam! Na ratunek trza!

Było już jednak za późno.

Niebo nad «Alkyone» zrobiło się czarne, czerń eksplodowała nagle zygzakami błyskawic, które oplotły drakkar niczym macki meduzy. Skłębione w fantastyczne kształty chmury skręciły się w potworny lej. Drakkar kręcił się w kółko z niesamowitą prędkością. Maszt trzasnął jak zapałka, zerwany żagiel pomknął nad grzywaczami niby ogromny albatros.

— Wiosłuj, wiara!

Przez własne wrzaski, poprzez zagłuszający wszystko huk żywiołów, usłyszeli jednak krzyk ludzi z «Alkyone». Krzyk tak niesamowity, że włosy stanęły im dęba. Im, starym wilkom morskim, krwawym berserkerom, żeglarzom, którzy widzieli i słyszeli niejedno.

Puścili wiosła, świadomi bezsiły. Osłupiali, przestali nawet krzyczeć.

"Alkyone", wciąż wirując, powoli wzniosła się nad fale. I wznosiła coraz wyżej i wyżej. Widzieli ociekający wodą, obrośnięty muszlami i glonami kil. Zobaczyli czarny kształt, spadającą w fale sylwetkę. Potem drugą. I trzecią.

— Oni skaczą! - ryknął Asa Thjazi. - Wiosłować, chłopy, nie ustawać! Co sił! Płyniemy na pomoc!

"Alkyone" była już dobre sto łokci nad bulgoczącą jak wrzątek powierzchnią morza. Nadal wirowała, ogromne, ociekające wodą wrzeciono, oplecione ognistą pajęczyną błyskawic, niewidzialną siłą wciągane w skłębione chmury.

Nagle powietrze rozdarła świdrująca uszy eksplozja. Choć pchana do przodu siłą piętnastu par wioseł, «Tamara» podskoczyła nagle i poleciała wstecz, jak staranowana. Thjaziemu pokład uciekł spod nóg. Upadł, uderzając skronią o burtę.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Wieża jaskółki»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wieża jaskółki» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Andrzej Sapkowski - La Dama del Lago
Andrzej Sapkowski
Andrzej Sapkowski - La torre de la golondrina
Andrzej Sapkowski
Andrzej Sapkowski - Żmija
Andrzej Sapkowski
Andrzej Sapkowski - Blood of Elves
Andrzej Sapkowski
Andrzej Sapkowski - Krew Elfów
Andrzej Sapkowski
Andrzej Sapkowski - Pani jeziora
Andrzej Sapkowski
Andrzej Sapkowski - Ostatnie życzenie
Andrzej Sapkowski
Andrzej Sapkowski - Miecz przeznaczenia
Andrzej Sapkowski
Andrzej Sapkowski - Czas pogardy
Andrzej Sapkowski
Andrzej Sapkowski - Chrzest ognia
Andrzej Sapkowski
Отзывы о книге «Wieża jaskółki»

Обсуждение, отзывы о книге «Wieża jaskółki» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x