Tomasz Piątek - Ukochani poddani Cesarza – Tom 3 – Elfy i ludzie

Здесь есть возможность читать онлайн «Tomasz Piątek - Ukochani poddani Cesarza – Tom 3 – Elfy i ludzie» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Ukochani poddani Cesarza – Tom 3 – Elfy i ludzie: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ukochani poddani Cesarza – Tom 3 – Elfy i ludzie»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Po Żmijach i kretach. po Szczurach i rekinach. przychodzi czas na prawdziwe bestie. Elfy i ludzie. Ostatni tom sagi Ukochani Poddani Cesarza. I ostatnia szansa. aby dowiedzieć się. co się stało z rudowłosą złodziejką Jongą. z tchórzliwym generałem Tundu Embroja. z pięknym majorem Hengistem… i z samym Cesarzem. Czy opowieść. która dzieje się w świecie gorszym niż nasz. może skończyć się dobrze?Ukochani poddani Cesarza znajdują się w Rombie. gdzie torturowane są nawet rośliny. a cierpienia fizyczne i psychiczne są tak misternie kombinowane. aby połączyły się w doskonałą jedność. Tymczasem grupa gotowych na wszystko krasnoludów przekrada się do stolicy. aby zgładzić Cesarza. Ktoś musi ponieść karę za męczarnie wszystkich istot… Ale kto. jeśli to wszystkie istoty są winne?

Ukochani poddani Cesarza – Tom 3 – Elfy i ludzie — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ukochani poddani Cesarza – Tom 3 – Elfy i ludzie», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Widzisz mnie? – zapytał Ardżu.

– Widzę.

– To masz. Trzymaj linę. Leziesz?

– Lezę, lezę… Podaj mi rękę.

– Masz… Puszczaaaaj!!!

Łomot. Nogi Ardżu zniknęły w dziupli, podążając za całą resztą jego jestestwa.

– Ha, ha, ha, ha!!! – Mimo że z wnętrza drzewa, rechot Bimy było słychać zupełnie wyraźnie.

– Tu głupi chuju! – Odgłosy bójki też były wyraźne.

– Dosyć! – krzyknął Agni. – Koniec zabawy! Wszyscy wyłazicie z drzewa!

– Łatwo powiedzieć! – zawołał Yudi.

– Dobra – oświadczył Agni. – Włazimy wszyscy na górę. Naku i Saha, trzymacie linę i dodatkowo przywiązujecie ją do gałęzi. Ja siedzę na krawędzi dziupli i kontroluję sytuację. Bima wychodzi jako ostatni. I staje na dole. Yudi i Ardżu włażą mu najpierw na ramiona, tak, żeby ułatwić sobie wspinaczkę. I żeby utrudnić mu życie, za karę.

– Ty chuju złamany – zahuczał Bima.

– Sam zaraz będziesz złamany, jak na ciebie wlezę – odezwał się Ardżu.

– Akurat. Wejdźcie na mnie obaj naraz – powiedział Bima. – Jestem najsilniejszym krasnoludem w całym tak zwanym Cesarstwie.

Agni powoli wspinał się po gałęziach. Bladolist wydawał z siebie przyjemny, miodowy zapach. Dziupla zaczynała się gdzieś na wysokości sześciu łokci nad ziemią. Miała kształt ogromnego serca co najmniej czterołokciowej wysokości. Pień drzewa z bliska wyglądał na jeszcze większy. To było drzewo gigant. Agni zajrzał do środka dziupli. Za nim, na grubym konarze, siedzieli okrakiem Naku i Saha.

– Dobra – powiedział – przywiążcie mnie liną i trzymajcie ją mocno, nie puszczajcie, choćby nie wiem co się działo. Ja rzucam im drugą linę… Hej, a wy tam na dole, weźcie te liny, które pospadały, nie zostawiajmy ich… Włazicie?

– Włazimy! – stęknął Ardżu.

– Daj rękę!

Ku zdumieniu Agniego, z dziupli wynurzyły się dwie ręce. Jedna należała do Yudiego, a druga do Ardżu.

– I… co… – stękał Bima. – Mówiłem… że utrzymam was obu…

Obie ręce kurczowo złapały Agniego za ramiona.

– Hop! – zawołał nagle Bima.

Potężny ciężar pociągnął Agniego w jakąś spróchniałą ciemność. Z łomotem wylądował w kałuży. Po chwili spadło na niego coś twardego i ciężkiego.

– Piździec! – zawyło to coś. To był Naku oraz trzonek jego topora. Obok zleciało coś, co mogło być tylko Sahą.

– Przecież powiedziałeś nam, żeby nie puszczać liny, choćby nie wiem co… – usprawiedliwiło się w ciemności.

– Ale mieliście przywiązać ją do tej sterczącej gałęzi!

– Gałąź puściła.

– I nic dziwnego, grubasy – rechotał Bima.

– Zamknij się, chuju – grobowym głosem nakazał Ardżu. – Wiedziałem, że ten chuj odskoczy, jak na niego właziłem. Łudziłem się, że nie, ale… Ja go zajebię.

– Ja też – powiedział Agni. – Ale najpierw musimy się stąd wydostać.

– Frajerzy – zaczął Bima. – Przecież to proste jak chuj. Musimy się wyrąbać na zewnątrz. To jest bardzo proste. Nie wpadło wam to do głowy od razu? Wyrąbię was w pięć minut. Posuńcie się tylko, żebym którego nie trafił.

W ciemności zamigotało ostrze bojowego topora.

– Stępi się – mruknął Ardżu.

– To potem się naostrzy – odpowiedział Bima i zaczął walić.

Hałas był potworny. Wydrążony ogromny pień miał niezłą akustykę. Ale jakby tego brakowało, Bima zagrzewał się do pracy, powtarzając: „Jebut, jebut”. Już po kilku uderzeniach ostrze jego topora zaczęło przerąbywać się na zewnątrz.

– Jebut, jebut. Jebut, jebut. Jebut, jebut.

– Tatusiu, a co to! – przez hałas przedarł się nagle głos dziecka.

– O kurwa – powiedział Ardżu.

– Ktoś wpadł do dziupli – odpowiedział poważny, ewidentnie ludzki głos.

– I co teraz, tatusiu?

– On próbuje się wyrąbać. Ale my mu nie damy.

– A jak to nie damy?

– Normalnie, zaraz drzewko podpalimy.

– Hi, hi.

– On się upiecze w środku, a my będziemy mieć specjalny obiadek. Jeśli się nie zwęgli. A jak się zwęgli, no to przynajmniej będzie przyjemnie posłuchać, jak krzyczy.

Krasnoludy zamarły. W ciszy rozlegał się metaliczny ni to stuk, ni to chrobot. Ktoś krzesał ogień.

Bima zaczął pracować ze zdwojoną siłą. Inne krasnoludy też dobyły toporów i z rykiem rzuciły się na ściany swego drewnianego więzienia.

– O, już krzyczą – zauważył chłopczyk.

– Wiem. I walą w drzewo od środka. Dlatego musimy się pospieszyć. Podlejemy drzewko olejem skalnym.

Zapach dymu był już wyczuwalny wewnątrz drzewa. Krasnoludy zaczęły kaszleć.

– Jebut, jebut. Jebut, jebut. Jebut, jebut – powtarzał Bima, rąbiąc jak oszalały. Wokół miotały się w panice drzewne raki.

– Tato, a co to?

– Drzewne raki. Chcą uciec na zewnątrz, ale boją się dymu. Na przemian wbiegają do środka i wybiegają na zewnątrz ze strachu. Nic im nie pomoże. Uwędzą się na gałęziach i pospadają.

– I też je zjemy.

– Pewnie. Mięsko z wędzonymi rakami drzewnymi na dodatek… Delicja.

– Jebut… Jebut… Jebut… Jebut…

– To tak strasznie booooli!!!

– Musi boleć.

– Mamusiu, proooszę, nie, nie, tylko nie…

– Musi boleć.

– Dlaczego musi!!!?

– Poczekaj, zaraz ci powiem, tylko jeszcze może… wpuszczę ci mróweczek.

– Nie!!!

– Tak. Dobrze, teraz przez chwilę nie będzie bolało. Może być nawet przyjemnie. Ale potem to się dopiero zacznie. Albo nie, mam coś lepszego niż mróweczki. Widzisz?

– Nie chcę!!!

– Wiem, że nie chcesz. Jeszcze tego by tylko brakowało, żebyś chciała. Masz nie chcieć. Ale masz tak się bać, żeby mówić, że chcesz i prosisz o jeszcze. Tak że nigdy więcej nie pozwalaj sobie na żadne „nie chcę”. Ma być tylko „tak, tak, jeszcze, jeszcze”. Każde „nie” będzie wiązać się z kolejnym wzrostem bólu. A wierz mi, podczas Wspaniałej Cesarskiej Procedury Nieskończonego Uodporniania przesuwa się nie tylko granica śmierci – co ciebie nie interesuje, bo i tak jesteś nieśmiertelny, przechodzisz tę procedurę tylko po to, aby podzielić los ludzi – ale przesuwa się także granica bólu ostatecznego. Stajesz się zdolny do znoszenia coraz większego i większego bólu, który wcześniej był dla ciebie niewyobrażalny.

– Mamo…

– Poczekaj, miałam ci odpowiedzieć na pytanie: „Dlaczego musi boleć?”.

– Ale ja nie chcę, żebyś mi odpowiadała. Ja chcę, żeby nie bolało.

– Czyżby moje tłumaczenia ci nie wystarczały? Rzeczywiście, chyba nie wystarczają, skoro już tyle razy ci tłumaczyłem, a ty nadal pytasz: „Dlaczego musi boleć?”. No dobrze, tym razem spróbuję ci wytłumaczyć wszystko od początku, dogłębnie. Tyle że w ten sposób zwiększy się twój poziom rozumienia sensu własnej męki, a co za tym idzie, będziesz zobowiązana do większej akceptacji tej męki… A więc, stosownie do zwiększonego poziomu twojej akceptacji, zwiększymy także i sam poziom tej męki.

– Nie!!!

– Słucham?

– Taaaak!!!… To… Znaczy… Tak…

– Jakie grzeczne dziecko. Jak rozumiem, ty chcesz, żeby nie bolało. Nie chcesz cierpieć i uważasz, że w ogóle nie powinno być cierpienia. Jednym słowem, chcesz, żeby było dobrze. Otóż dobrze być nie może.

– Dlaczego?!!!

– Bo coś takiego jak „dobrze” jest niemożliwe. Pojęcie „dobra” jest bez sensu. Czekaj, rozluźnię ci te obręcze na skroniach, bo utrudniają dopływ krwi do mózgu, a więc myślenie. Bo to, co ci powiem, będzie dosyć skomplikowane, ale trudno, sama chciałaś.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Ukochani poddani Cesarza – Tom 3 – Elfy i ludzie»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ukochani poddani Cesarza – Tom 3 – Elfy i ludzie» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Ukochani poddani Cesarza – Tom 3 – Elfy i ludzie»

Обсуждение, отзывы о книге «Ukochani poddani Cesarza – Tom 3 – Elfy i ludzie» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x