• Пожаловаться

Aleksander Rudazow: Arcymag. Część I

Здесь есть возможность читать онлайн «Aleksander Rudazow: Arcymag. Część I» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. категория: Фэнтези / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Aleksander Rudazow Arcymag. Część I

Arcymag. Część I: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Arcymag. Część I»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Zmęczony dość uciążliwymi w przyswajaniu lekturami szkolnymi oraz nieco ambitniejszą fantastyką, jakiś czas temu poczułem silną potrzebę sięgnięcia po coś lekkiego i nie wymagającego zbytniego zaangażowania umysłowego, a do tego na tyle rozluźniającego, bym mógł z nowymi siłami wrócić do poważniejszej literatury. Fabryka Słów stanęła na wysokości zadania i wypuściła na rynek pierwszą część Arcymaga, który wyszedł spod pióra jeszcze nieznanego u nas rosyjskiego fantasty, Aleksandra Rudazowa. Ponieważ opis z tyłu okładki – zabawny i oryginalny – wydał mi się zachęcający, bez zbędnego wahania chwyciłem za wspomniane dzieło. Jak się wkrótce okazało, była to jedna z moich najtrafniejszych decyzji od przynajmniej kilku miesięcy, jeśli chodzi o dobór lektury. Fabuła okazuje się dość oryginalna. Aby uciec od swych przeciwników, sumeryjski arcymag Kreol decyduje się na wielce ryzykowny krok – wraz ze swym filigranowym dżinem-sługą ukrywa się w grobowcu i zapada tam na długi, bo trwający aż pięć tysięcy lat, sen. W ten sposób, a także dzięki wyprawie archeologicznej, która odkryła jego miejsce spoczynku, budzi się we współczesnym San Francisco. Jako że przeżycie w naszych realiach bez jakichkolwiek informacji jest niewątpliwie sporym wyczynem, nasz bohater ochoczo przyjmuje pomoc tutejszej młodej policjantki, napotkanej w dość niespodziewanych okolicznościach. Teraz Kreol ma szansę zadomowić się w nowych czasach, jednak szybko okazuje się, że jego wrogowie wcale nie zniknęli w mrokach dziejów. Powieść okazała się tak bardzo wciągająca, że na jej pochłonięcie wystarczyło mi jedno popołudnie. Co ciekawe, fabuła nie ma w tym pierwszorzędnej zasługi, albowiem ta jeszcze nie zdążyła się rozkręcić i jak na razie obyło się bez fajerwerków. Nic w tym dziwnego, skoro recenzowana przeze mnie pozycja to dopiero pierwsza z dwu części Arcymaga (a znając ostatnie tendencje Fabryki Słów do cięcia powieści na połówki, należy sądzić, iż w oryginale autor ograniczył się do jednej książki). Jednak w żadnym razie nie znaczy to, że było nudno. Zderzenia dwóch kultur czy dwóch światów zawsze dawało autorowi spore pole do popisu. Kreol – człowiek bardzo inteligentny, a do tego – dzięki profesji arcymaga – nawykły do wszelkich cudów czy pozornych niemożliwości, nie ma większych problemów ze zrozumieniem naszej rzeczywistości i przyjmuje ją bez skrajnych emocji, co stanowi miłą odmianę od wszelkiej maści "tryglodytów" z innych powieści fantastycznych, nieustannie dziwiących się każdej nowej rzeczy. Paradoksalnie ten powiew świeżości wcale nie pozbawił autora narzędzia do tworzenia śmiesznych scen, lecz jedynie uatrakcyjnił lekturę. Ogromną zaletą Arcymaga są bohaterowie. Duża część z nich to istoty z innych światów, jak chociażby wspomniany już wcześniej zabawny dżin Hubaksis, inni są ludźmi. Jednak każdy z nich jest znakomicie wykreowany, dzięki czemu od razu można go zapamiętać i polubić. To szczególnie oni, wraz z ich dążeniami, kłopotami oraz wadami i zaletami powodowali, że z taką przyjemnością pochłaniałem wzrokiem kolejne strony powieści. Innym walorem tej pozycji jest świat przedstawiony, wspaniale ożywiony magią. Mamy więc do czynienia z prawdziwym magiem, artefaktami, nawiedzonymi domami oraz istotami z innych wymiarów. Opis wydawcy z tyłu okładki obiecuje nam także podróże po innych rzeczywistościach. Nie jest to do końca prawdą, gdyż żadnych podróży międzywywiarowych na razie nie uświadczymy. Piszę "na razie", ponieważ biorąc pod uwagę moment, w jakim doszło do urwania akcji, wygląda na to, że jednak nas nie ominą. Za to cieszy przedstawienie przez autora własnej wizji dziejów starożytnego Bliskiego Wschodu. Nie jest to co prawda zbyt obszerne przedstawienie, ale i tak bardzo dobrze, że się pojawiło, zwłaszcza iż współgra z fabułą. Już to zasygnalizowałem we wstępie, ale nie zaszkodzi powtórzyć: Arcymag jest powieścią wybitnie rozrywkową i tylko jako taką można ją traktować; próżno doszukiwać się tutaj głębszych treści, moralizowania czy nawet naukowych ciekawostek, jakże chętnie dostarczanych w hurtowych ilościach przez wielu naszych rodzimych twórców. Ciężko mi jednoznacznie stwierdzić, co tak naprawdę stanowi humor w tej książce. Na pewno nie pojedyncze scenki lub gry słowne, bo tych jest znikoma ilość. Myślę, że nie było to coś konkretnego, lecz cała powieść jest nim wprost przesycona. To właśnie dzięki bohaterom, historii oraz lekkości opisywanych wydarzeń uśmiech nie schodził mi z ust przez całą lekturę i trwał jeszcze długo po jej zakończeniu. Odniosłem wrażenie, iż pisanie sympatycznej powieści mającej na celu wyłącznie rozluźnić czytelnika, jest dla Rudazowa czymś zupełnie naturalnym, dzięki czemu nie musi co i rusz chwytać się różnych zabiegów, mających na celu rozśmieszenie czytelnika. To wyraźnie odróżnia go od pewnego fantasty rozrywkowego z naszego podwórka, a mianowicie Andrzeja Pilipiuka. Ten ostatni, przy tworzeniu humoru nierzadko sięga po takie narzędzie jak erotyka, zgorszenie albo brutalność (jakkolwiek dziwnie by to nie brzmiało). Każdy, kto miał do czynienia chociażby z Wieszać każdy może, zapewne domyśla się, co miałem na myśli. Wszystkich, których zniechęciła ta cecha prozy Pilipiuka, mogę ze spokojnym sumieniem odesłać do Rudazowa – u niego próżno doszukiwać się podobnych rzeczy. Książka została napisana sprawnie i lekkim piórem. Styl współgra z treścią, toteż na tym polu nie stwierdziłem zgrzytów. Również korekta dobrze wywiązała się z powierzonego jej zadania, gdyż nie zauważyłem istotniejszych błędów językowych, choć trochę pomniejszych się prześlizgnęło. Jeśli chodzi o jakość wydania, to tu – jak to w każdej publikacji Fabryki Słów – widać dobrze wykonaną robotę. Co prawda grafika tytułowego arcymaga na okładce mogłaby być lepsza, ale to już czepianie się szczegółów. Podsumowując, Arcymag jest idealną propozycją dla osób spragnionych lekkiej, rozrywkowej fantastyki. Za rozsądną cenę dostajemy porządnie wydany produkt, który zapewni kilka godzin relaksującego odpoczynku od prozy życia. Gorąco polecam i z niecierpliwością wypatruję drugiej części, która zgodnie z zapowiedziami wydawcy już niedługo powinna trafić do sklepów.

Aleksander Rudazow: другие книги автора


Кто написал Arcymag. Część I? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Arcymag. Część I — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Arcymag. Część I», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Vanessa powoli zamrugała, przyswajając informacje, które eksplodowały z maga.

– Panie, gdy tak szybko mówisz, ja też nic nie rozumiem… – zauważył Hubaksis.

– Stop! – Dziewczyna powoli podniosła rękę. – Stop, stop, stop, stop… Chcesz powiedzieć, że to ty leżałeś w tej trumnie?

– W końcu dotarło! – fuknął mag.

– Czyli to był twój grób! Kim jesteś – Draculą czy kimś takim? – Vanessa cofnęła się mimo woli.

– Pierwsze słyszę. – Kreol wzruszył ramionami. – Co masz na myśli, kobieto?

– A w takim razie, kto to jest? – Vanessa histerycznie pokazała palcem Hubaksisa. – Wróżka Zębuszka? Czy Piaskowy Dziadek? Co za cuda tu się dzieją?

– To jest najzwyklejszy dżinn – posępnie odpowiedział mag. – Hubaksis. Ach, zapomniałem się przedstawić. Nazywam się Kreol.

– Bardzo mi miło, Vanessa Lee, można mówić po prostu Van. Dżinn… mówisz? Jak w arabskich „Baśniach z tysiąca i jednej nocy”?

– Jakich znowu nocy? – znowu nie zrozumiał mag. – Ar… baskich? Nie znam takiego słowa.

– No jak w bajce o Aladynie – wyjaśniła Vanessa, czując się przy tym strasznie głupio. – Tam było o magicznej lampie, w której mieszkał dżinn. Gdy się ją potarło, wychodził i spełniał życzenie… Kreskówka taka była, Disneya.

– Diss-nej? – upewnił się Kreol. – Znajome imię, gdzieś słyszałem… O jakiej znowu lampie mówisz? Co mają wspólnego dżinny z lampami?

– No jak to co…? – Vanessa zakręciła palcami, czując, że coraz bardziej traci wątek.

Kreol i Hubaksis z niedowierzaniem spoglądali na siebie. Do maga powoli zaczynało docierać, że pięć tysięcy lat to naprawdę długi okres i będzie potrzebował mnóstwa czasu, żeby zorientować się, o co chodzi w tym nowym świecie.

– Mogę włączyć światło? – spytała Vanessa, zmieniając temat. – Ciemnawo tu coś.

Kreol nie do końca rozumiał, o czym mówi ta kobieta – nie widział w pobliżu ani pochodni, ani świeczników, ani innych przedmiotów dających światło. A już zupełnie nie wiedział, jak można „włączyć” światło. Ale nie widział w tym żadnego zagrożenia dla swej osoby, więc zdawkowo kiwnął głową na znak zgody.

Należy wyjaśnić, że pokój wynajmowany przez profesora Greena znajdował się akurat naprzeciwko gigantycznego neonu, wiszącego na budynku po drugiej stronie ulicy, więc przedmioty można było rozróżnić nocą nawet przy wyłączonym świetle. Zresztą dlatego gospodarz wynajmował go za trzy czwarte normalnego czynszu – nie wszystkim podobało się, że nocą w oknie świeciłaby im taka łuna.

Vanessa pstryknęła kontaktem i dżinn zawył z zaskoczenia, oślepiony światłem zalewającym pokój. Kreol także podskoczył, jakby ktoś ukłuł go szydłem w tyłek, ale natychmiast się opanował.

– Magiczne oświetlenie, i tyle – uśmiechnął się, patrząc na żyrandol. – Chociaż magii nadal nie czuję, a to dziwne.

Rozdział 2

W końcu, niegłupiej przecież Vanessie, udało się wyjaśnić, o co chodzi. Historia, którą opowiedzieli jej Kreol i Hubaksis brzmiała nieprawdopodobnie, ale dowody były całkiem przekonywające. Demony, które widziała na własne oczy, najprawdziwsza magia, nieznany język opanowany w ciągu sekundy, wygląd Kreola i oczywiście dżinn. Wszystko to mogło przekonać nawet większego niedowiarka.

Kreol, początkowo traktujący Vanessę z pogardą, po pewnym czasie zainteresował się jej opowieścią… no, przynajmniej jej znaczną częścią. Za nic na świecie nie przyznałby się nawet przed samym sobą, ale w głębi duszy bał się wyjść na ulicę i znaleźć się tam, pośród tych zaczarowanych świateł, gigantycznych domów i okropnych ludzi władających takimi strasznymi miotającymi gromy amuletami. Dziewczyna ani trochę nie wyglądała jak magini, a to znaczyło, że takie przedmioty są w tym świecie czymś normalnym. Uciekając ze swoich czasów, nie przypuszczał, że świat zmieni się aż tak. Zaczął nawet zastanawiać się, czy aby nie popełnił pomyłki. W końcu z Eligorem można było się dogadać…

Natomiast Vanessa całkiem otrząsnęła się z lęku. Oczywiście, to wydawało się dziwne, lecz człowiek przyzwyczaja się do wszystkiego, a po bliższym poznaniu Kreol okazał się całkiem przyzwoitym gościem. Szczególnie gdy już się uspokoił i zaczął trzeźwo myśleć.

Do tego w Van obudził się duch handlowca. W głębi duszy często marzyła, że szybko się wzbogaci, a teraz nagle pojawiła się przed nią taka możliwość. Na razie nie wiedziała jeszcze, jak Kreol miałby jej w tym pomóc, ale przecież sam powiedział, że w poprzednim życiu żył w pałacu i posiadał mnóstwo niewolników, a to znaczy, że magowie dobrze zarabiają. A tutaj, gdzie praktycznie nie ma konkurencji, będzie jeszcze łatwiej. Co prawda od razu odrzuciła przestępczość. Oczywiście, magia Kreola umożliwiłaby bezkarne wypatroszenie paru banków, ale na samą myśl o naruszeniu prawa sumienie policjantki oraz wnuczki policjanta zaczynało się buntować.

Vanessa zastanowiła się chwilę i zdecydowała się pomyśleć o tym później. Najpierw trzeba pomóc nowemu znajomemu zadomowić się we współczesnym świecie, a dopiero potem można zabrać się za planowanie. W muzeum nic nie będą od niej chcieli do samego rana, więc o tym też można było nie myśleć. Van w zadumie pokiwała głową i zdecydowanie wzięła w swoje kobiece ręce los przybyszów z przeszłości.

– Na początek musimy się stąd wynieść – zarządziła. – Nie wiem, kiedy wróci profesor Green, ale lepiej na niego nie czekać.

– Kto wróci? – Kreol spojrzał na nią spod oka. – O czym mówisz, kobieto?

– Profesor Green – cierpliwie wyjaśniła Vanessa. – W waszym świecie byli profesorowie?

Jako że w sumeryjskim, który tak nieoczekiwanie opanowała, nie istniało takie słowo, można było się bez trudu domyślić, że pięć tysięcy lat temu profesorowie nie istnieli, ale Van wolała się upewnić.

– Nie wiem, jak ich nazywaliście – zbagatelizowała. – Mędrcy, filozofowie, myśliciele…

– O czym mówisz, kobieto? Co ma do tego jakiś filozof?!

– To człowiek, który tutaj mieszka! – wyjaśniła Vanessa z niecierpliwością. – Ten, który przyniósł tu trumnę i… ciebie.

– I mnie, panie, i mnie! – przypomniał o sobie Hubaksis.

– Tak, i ciebie – burknęła Vanessa.

– A, to tak! – zrozumiał w końcu Kreol. – A po co mamy gdzieś chodzić? Niech no tu tylko przyjdzie, tak go podsmażę…! Od razu załaduję laskę i choćby był nawet potrójnym magiem, przerobię go na pokarm dla robaków, na Tiamat i jej wodza Kingu!

– Nawet o tym nie myśl! – zdenerwowała się Vanessa. – Nie wolno zabijać ludzi!

– Dlaczego? – zdziwił się Kreol.

– No właśnie, dlaczego? – jeszcze bardziej zdziwił się Hubaksis. – Pan i ja zabiliśmy wielu różnych ludzi, dlaczego teraz nie wolno?

– Nie interesuje mnie, co się z wami działo w starożytnym Babilonie! – podniosła głos Vanessa. – Teraz jesteście w San Francisco, więc bądźcie uprzejmi przestrzegać prawa! Inaczej nie pomogę wam i róbcie sobie co chcecie!

Kreol zbaraniał. Za jego czasów, w Sumerze, kobieta zajmowała miejsce gdzieś między meblami a domowymi zwierzętami. Żadna z jego niewolnic nie śmiałaby nie tylko rozmawiać z nim, ale nawet spojrzeć mu prosto w oczy. A ta wrzeszczy na niego, jakby to było całkiem normalne. Początkowo Kreol chciał się rozzłościć, ale mag raczej nie lubił pochopnie podejmować decyzji. Zwłaszcza po tej pamiętnej. Pomyślawszy chwilę, przypomniał sobie, że w niektórych narodach kobiety były równe mężczyznom, a nawet chyba słyszał o takim, gdzie rządziły. Dlatego postanowił wybaczyć głupiej dzikusce i przez jakiś czas traktować wyrozumiale jej dziwactwa.

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Arcymag. Część I»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Arcymag. Część I» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Marek Huberath: Miasta Pod Skałą
Miasta Pod Skałą
Marek Huberath
Marek Huberath: Gniazdo Światów
Gniazdo Światów
Marek Huberath
Aleksander Rudazow: Arcymag. Część II
Arcymag. Część II
Aleksander Rudazow
Joe Hill: Rogi
Rogi
Joe Hill
Graham Masterton: Strach
Strach
Graham Masterton
Отзывы о книге «Arcymag. Część I»

Обсуждение, отзывы о книге «Arcymag. Część I» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.