Aleksander Rudazow - Arcymag. Część II

Здесь есть возможность читать онлайн «Aleksander Rudazow - Arcymag. Część II» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Arcymag. Część II: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Arcymag. Część II»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Wraz z wieścią, że Fabryka Słów sięgnęła po wschodnią fantastykę, wstąpiła w moje serce nadzieja, że oto – po kompletnym wyjałowieniu niezbyt żyznego polskiego poletka – przyjdzie czas na import co bardziej łakomych kąsków zza granicy. Pierwsze importowane dzieła nie były może nazbyt udane, ale dopiero „Arcymag” rozwiewa wątpliwości. Porzućcie wszelką nadzieję – Fabryka sięgnęła po import nie po to, aby podnieść jakość produktów, ale po to, by produkować jeszcze więcej tego, czego i tak mamy aż nadto – prostej (prostackiej?) i nieskomplikowanej fantastyki rozrywkowej.
Rudazow debiutuje w fatalnym stylu. Opowiada historię potężnego sumeryjskiego maga, który trafia do współczesności, pod opiekę dzielnej pani policjant na urlopie. Naprzeciw siebie stają – arcymag Kreol (bezradny wobec tajemnic naszego pełnego wysokich technologii świata) i nasz świat (równie bezradny wobec władającego magią maga). Od tego momentu zaczyna się komedia pomyłek i pomniejszych katastrof, pełna niewyszukanego humoru. Kreol odkrywa dobrodziejstwa i szaleństwa współczesnego świata – tajemnicę ciepłej wody płynącej z kranów, fenomen telewizora i skutki emancypacji. Trudno oprzeć się wrażeniu, że wszystko to już kiedyś było, a cała powieść to zlepek kalkowanych obrazków i gagów, które od lat mieli telewizja i popkultura. Nie ma tu ani jednej postaci, w której byłby rys oryginalności, ani jednej frazy, która zabrzmiałaby zgrabnie, i ani jednej sceny, która mogłaby czymkolwiek zaskoczyć.
Fabuła „Acymaga” w zadziwiający sposób koresponduje z naszą rzeczywistością. Do książki, jak i głównego jej bohatera, pasują te same przymiotniki – niewydarzony, infantylny, głupkowaty, nudny. Mnożąc kiepskie dowcipy ponad miarę, autor zabija wszelką logikę – gubi fakty, plącze wątki, przekłamuje charaktery postaci. Kreol, który trząsł ponoć starożytnym Sumerem, raz zachowuje się jak dobrotliwy, poczciwy staruszek, a innym razem jak kompletny imbecyl – ale nigdy jak postać, która miałaby za sobą przeszłość, jaką dopisał jej autor. Najpierw Rudazow próbował rozbawiać wizją arcymaga piszącego księgę zaklęć w pospolitym zeszycie, a potem nagle okazuje się, że księga liczy sobie półtora tysiąca stron. Najpierw arcymag wykłada, że magia nie służy błahostkom, a chwilę później odświeża sobie oddech magiczną formułą. Stężenie naiwności, błędów i niespójności osiąga swoje apogeum w drugim tomie, który w znacznej mierze zbudowano na retrospekcjach i eksplikacji magicznej strony świata.
Nad „Arcymagiem”, jak mi się zdaje, przysypiał i autor, skutkiem czego logika pruje się tu i ówdzie, i grafik, który zamiast stworzyć okładki obydwu tomów poskładał je z tych samych rysunków, i nawet korektor, którego nie zdziwiły niefortunne sformułowania oraz potknięcia tłumacza. Nie sposób oprzeć się wrażeniu, iż wszyscy mieli świadomość, że powieść Rudazowa to nie arcydzieło i żadne starania tego nie zmienią. Biada czytelnikom, którzy natkną się na „Arcymaga”.

Arcymag. Część II — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Arcymag. Część II», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Na łono Tiamat! – zazgrzytał zębami Kreol. – Nie pomyślałem o tym…

– Bardzo cię proszę, nie wspominaj tutaj… o niej – skrzywił się Eligor z rozdrażnieniem. – Lepiej nie… Widzę, że Hubaksis wciąż jest z tobą.

Maleńki dżinn wydał z siebie jakieś nieartykułowane dźwięki, chowając się za ramieniem Kreola.

– Ale kobiety nie znam – zauważył Eligor, uważnie przyglądając się Vanessie. – Nowa nałożnica czy po prostu znajoma?

– Nie twoja sprawa – odgryzł się Kreol.

– Śmierć nie zmieniła twojego charakteru. Całej reszty też nie – jesteś tym samym nekromantą z odpychającym charakterem. Chociaż… Po co przefarbowałeś włosy? Oczywiście, to nie moja sprawa, ale w czarnym kolorze bardziej ci do twarzy…

– Możemy dać temu spokój? – Mag spojrzał na niego spode łba.

– Czemu? – Eligor zrobił zdziwioną minę.

– Daj spokój, Eligorze! Nasza umowa jest nieważna, nieprawdaż? Nie masz już żadnej władzy nade mną! Czy może chcesz, byśmy znowu się zmierzyli?

– Nie, dziękuję… – Eligor powoli pokręcił głową, uważnie patrząc w oczy maga. – Pewnie, że bym chciał, ale… Muszę się szczerze przyznać, Kreolu, że te pięć tysięcy lat wpłynęło na mnie znacznie bardziej niż na ciebie. To szmat czasu, nawet dla nieśmiertelnego…

– Na to liczyłem… – Kreol uśmiechnął się wrednie. – Jeszcze zobaczymy, który z nas jest indykiem… Rytuał Prezentacji nie zmienił się?

– Tylko kilka drobiazgów – wzruszył ramionami Eligor. – Sam się zorientujesz.

– O której wyznaczono czas dla mnie?

– Z tobą – podkreślił Eligor – Yog-Sothoth chce się spotkać jak najszybciej. Bardzo go zainteresowałeś, Kreolu. Dawno nie oszukano nas tak… bezczelnie.

Uśmiechając się cały czas, Eligor ukłonił się grzecznie całej trójce i ruszył z powrotem, stawiając kroki powoli jakby szedł po cienkim lodzie.

– Chodźmy – rzekł mag, rzucając w stronę oddalającego się demona podejrzliwe spojrzenie.

Vanessa milczała przez kilka minut, gdyż Kreol wyglądał na wściekłego. Ale w końcu ciekawość zwyciężyła.

– Kto to taki? – zapytała.

– Nazywa się Eligor – wymamrotał mag pod nosem z niechęcią.

– Tego sama się domyśliłam. Ale kim on jest? To twój znajomy?

– Eligor jest Emblematem. Mieliśmy… wspólne interesy – powiedział Kreol wymijająco. – Kontrakt. Wszystkie podległe mi demony są sługami Eligora. Kupiłem prawo do wywołania każdego z nich raz co jedenaście lat.

– A czym zapłaciłeś? – podejrzliwie zapytała Van.

– Standardową ceną jest dusza. Ale w moim przypadku wszystko było bardziej skomplikowane…

– Chciałem cię wtedy odwieść od tej decyzji, panie! – wtrącił się dżinn. – Mówiłem: nie wchodź w to.

– Milcz, niewolniku!

– To samo mówiłeś wtedy! – poskarżył się Hubaksis. – Gdybym nie był taki maleńki, bardziej by się ze mną liczono!

– Biedny… – powiedziała Vanessa ze współczuciem. – No więc co to była za umowa?

– Warunki były niezwykle proste. – Kreol uśmiechnął się. – Korzystam z demonów Eligora dowolną ilość razy, aż do śmierci. Przy czym nie mogę odwlec swej śmierci za pomocą magii więcej, niż o tysiąc lat. No, a po śmierci… po śmierci miałem zostać jego niewolnikiem. Na pięć tysięcy lat. Zazwyczaj w takich umowach pisze się „na wieczność”, ale na szczęście miałem tyle rozsądku, żeby upierać się przy określonym terminie.

– I… jak się wykręciłeś? – wyszeptała Van, wstrząśnięta.

– Van, jeszcze pytasz? – wmieszał się dżinn. – Czy nie rozumiesz, po co pan w ogóle rozpętał całą tą aferę ze zmartwychwstaniem?

– Sam nie wiem, jak mi się udało – wymamrotał mag. – Mała luka prawna, mała niejednoznaczność w interpretacji umowy… Podpowiedziała mi to pewna znajoma. Umarłem, ale dusza nadal przebywała w ciele. Bardzo mocno się go trzymała – tak mocno, że wszystkie demony Lengu nie mogły jej wydobyć! A nawet gdyby zdołały, nałożyłem na mogiłę takie zaklęcie, że żadna siła nie mogła jej odkryć… oprócz, jak się okazało, waszych ochre… jak ich nazwałaś?

– Archeologów. Ale po co w ogóle zawierałeś tę umowę?

– Jak zwykle w takich przypadkach… Chciałem być potężny, nie męcząc się zbytnio. Byłem młody, głupi, nie wiedziałem jeszcze co do czego…

– Ile miałeś wtedy lat?

– Pięćdziesiąt cztery – burknął Kreol. – Dla maga to młodość… Ale teraz to nieważne; pięć tysięcy lat minęło, i przez całe pięć tysięcy lat Eligor miał pełne prawo przechwycić moją duszę. Nie zrobił tego – to jego problem. Minęło pięć tysięcy lat, zachowałem duszę, więc teraz jestem wolny. I nie tylko wolny, ale co więcej, zachowałem prawo do Eligorowych demonów – umowa nic nie mówi o tym, że tracę to prawo po śmierci. Ha! Oto co znaczy umieć czytać między wierszami! Chociaż na szczyt muszę się wspinać od początku. To nic, wlezę… Eligor jeszcze pożałuje, że miał ze mną do czynienia.

Van umilkła, myśląc nad tym, co usłyszała. Wyglądało na to, że Kreol mógł się pochwalić burzliwą biografią, nie mniej ciekawą niż niejeden bohater legend. Co prawda, to i owo nadal było niezrozumiałe.

– Co to takiego Emblemat? – zapytała wprost.

– Nie wiesz, kobieto? Czego was uczą kapłani?!

– Wybacz! Czy mógłbyś po prostu odpowiedzieć?

– Emblemat to Odbicie Boga – wyjaśnił wciąż jeszcze zdziwiony mag. – Naprawdę potężny bóg może podzielić się na kilka niezależnych osobowości, przy czym jest ich tym więcej, im jest potężniejszy.

– A jaki bóg zrodził tego… Eligora? – zapytała Vanessa oszołomiona tym, co usłyszała.

– Oczywiście, Yog-Sothoth. Zrodził trzynaście Emblematów – tyle, ile służy mu legionów. Każdemu poruczył jeden. Co prawda, od tego czasu liczba legionów wzrosła wielokrotnie…

– Czyli Yog-Sothoth jest bogiem? – upewniła się Van.

– Ciemnym. – Kreol potwierdził kiwnięciem głową. – Ale Jaśni też czasem tak robią. Kiedy Wielki Marduk został bogiem, zrodził pięćdziesiąt Emblematów i poprowadził tę armię przeciwko pułkom Lengu. I ta wasza księga, pamiętasz? Biblia? Ten, którego nazywacie Jezusem Chrystusem, najprawdopodobniej też jest Emblematem waszego boga.

– Co ty, całkiem zwariowałeś?! – takie bluźnierstwo oburzyło Vanessę. – Chrystus jest Synem Bożym!

– Oczywiście. – Spokojnie pokiwał głową mag. – A nawet więcej. Emblemat to znacznie więcej niż dziecko, ale w skali ludzkiej „syn” jest najbliższym słowem. Sądząc po tym, co napisano w księdze, Jezus Chrystus był godną szacunku osobą… dlatego w żadnym wypadku nie mógł być Emblematem Jahwe! W wymiarze Raj włada Jasny bóg Sawaov i jest on rzeczywiście bardzo podobny do tego twojego Chrystusa… A władca Judejczyków, Jahwe, to Ciemny Bóg! Pożeracz dzieci, niszczyciel miast, oto, kim jest! To przez niego nasz świat o mało co nie przepadł w Wielkim Potopie! Zawsze chciał, żeby zginęli wszyscy oprócz Judejczyków!

– A więc to tak… – westchnęła Vanessa. Jej przekonania religijne szybko się zmieniały. Wiara nie zmniejszała się, ani nie zwiększała, a po prostu zmieniała formę.

– Nie jestem pewien! – szybko zastrzegł Kreol. – Być może Chrystus wcale nie był Emblematem, a na przykład… na przykład, nowym awatarem Ebela.

– Kim jest Ebel?

– Innym razem ci opowiem, za długo by to trwało. – Kreol zatrzymał się przed wielkimi drzwiami. – Muszę spotkać się z Yog-Sothothem… Rytuał Prezentacji to najbardziej nieprzyjemna część, więc lepiej mieć ją za sobą jak najszybciej.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Arcymag. Część II»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Arcymag. Część II» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
Aleksander Filonow
Aleksander Kroger - Ekspedycja Mikro
Aleksander Kroger
Aleksander Świętochowski - Wesele satyra
Aleksander Świętochowski
Aleksander Świętochowski - Woły
Aleksander Świętochowski
Aleksander Świętochowski - Nad grobem
Aleksander Świętochowski
Aleksander Świętochowski - Na pogrzebie
Aleksander Świętochowski
Aleksander Świętochowski - Starzec i dziecię
Aleksander Świętochowski
Aleksander Świętochowski - Strachy Pentelikonu
Aleksander Świętochowski
Aleksander Świętochowski - Tragikomedya prawdy
Aleksander Świętochowski
Aleksander Świętochowski - Cholera w Neapolu
Aleksander Świętochowski
Aleksander Świętochowski - Dafne
Aleksander Świętochowski
Отзывы о книге «Arcymag. Część II»

Обсуждение, отзывы о книге «Arcymag. Część II» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x