Gene Wolfe - Cytadela Autarchy

Здесь есть возможность читать онлайн «Gene Wolfe - Cytadela Autarchy» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Katowice, Год выпуска: 2007, ISBN: 2007, Издательство: Książnica, Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Cytadela Autarchy: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Cytadela Autarchy»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

— Aż do nadejścia Nowego Słońca musimy wybierać między różnymi rodzajami zła. Wszystkie już wypróbowaliśmy i wszystkie nas zawiodły: powszechna dostępność dóbr, władza ludu… Wszystko. My celowo utrzymujemy ludzkość w stagnacji, zwanej przez niektórych barbarzyństwem. Autarcha broni prosty lud przed arystokratami, oni zaś chronią go przed Autarchą. Religia daje wszystkim pociechę. Zamknęliśmy drogi, aby sparaliżować funkcjonowanie społeczeństwa…
Zamknął oczy, a ja położyłem rękę na jego piersi, starając się wyczuć choćby najsłabsze uderzenie serca.
— Aż do nadejścia Nowego Słońca…

Cytadela Autarchy — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Cytadela Autarchy», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Ten, który udał się na północ, po kilku dniach dotarł do rzeki o zbyt bystrym nurcie, aby można było przez nią przepłynąć, więc chcąc nie chcąc musiał jechać wzdłuż jej brzegu, słuchając śpiewu ptaków, aż wreszcie natrafił na bród. Zaraz potem ujrzał odzianego w brąz jeźdźca siedzącego na wierzchowcu kasztanowej maści. Twarz nieznajomego zasłaniał skrawek brązowego materiału, a na jego brązowym prawym bucie lśnił złoty pierścień.

— Kim jesteś? — zapytał młodzieniec.

Brązowa postać nie odezwała się ani słowem.

— Wśród tych, co zjawili się w domu szlachcica, był także pewien młody człowiek, który zniknął przedostatniego dnia — powiedział zalotnik. Myślę, że właśnie ty nim jesteś. W jakiś sposób dowiedziałeś się o moich poszukiwaniach i teraz pragniesz mi w nich przeszkodzić. Radzę ci, zejdź mi z drogi, bo w przeciwnym razie zginiesz.

Nie zwlekając dobył miecza i wjechał w płytką wodę. Przez długi czas walczyli tak, jak to robią mężczyźni w moich stronach, trzymając w jednej ręce miecz, a w drugiej długi nóż, ponieważ zalotnik był silny i odważny, a przyobleczony w brąz rycerz szybki i sprawny. Jednak wreszcie ten drugi runął z siodła, a jego krew zabarwiła wodę w rzece.

— Zostawię ci wierzchowca, gdyż jestem litościwym człowiekiem — rzekł młodzieniec starający się o rękę dziewczyny. — Jeśli masz jeszcze dość sił, zdołasz wspiąć się na jego grzbiet.

Powiedziawszy to, odjechał.

Ten, który udał się na wschód, po kilku dniach dotarł do jednego z mostów, jakie budują ludzie zamieszkujący górzyste tereny: była to raczej wąska kładka spleciona z lin i bambusa, przerzucona nad przepaścią jak pajęcza nić. Tylko głupiec odważyłby się wjechać na tak kruchą konstrukcję, wiec podróżny zsiadł z wierzchowca i wszedł na most prowadząc go za wodze.

Wydawało mu się, że most jest zupełnie pusty, ale zanim pokonał jedną czwarta długości, na samym środku zjawiła się jakaś postać. Na pierwszy rzut oka bardzo przypominała człowieka, tyle tylko, że była cała brązowa, z wyjątkiem jednej białej plamy, na plecach zaś miała coś w rodzaju skrzydeł. Kiedy drugi kandydat do ręki dziewczyny podszedł nieco bliżej, przekonał się, iż nieznajomy ma na prawej kostce zloty pierścień, rzekome skrzydła zaś to tylko poły brązowego płaszcza.

Uczyniwszy przed sobą w powietrzu znak, który miał go chronić przed duchami, co zapomniały o swoim stwórcy, zawołał:

— Kim jesteś? Powiedz, jak się nazywasz!

— Przecież mnie widzisz — odparła brązowa postać. — Nazwij mnie moim prawdziwym imieniem, a twoja wola stanie się moją wolą.

— Jesteś duchem skowronka, przysłanym tu przez córkę szlachcica. Co prawda potrafisz zmieniać kształt, ale zdradził cię złoty pierścień.

Na to odziana w brąz postać wyciągnęła miecz i podała go zalotnikowi rękojeścią naprzód.

— Rozpoznałeś mnie. Co mi teraz rozkażesz?

— Przenieś mnie z powrotem do domu szlachcica, abym mógł pokazać cię dziewczynie i w ten sposób zdobyć jej rękę.

— Chętnie to uczynię, skoro sobie tego życzysz. Ostrzegam cię jednak, że ona nie zobaczy mnie takim samym, jakim ty mnie teraz widzisz.

— Mimo to, wracaj ze mną — odparł zalotnik, gdyż nic innego nie przyszło mu do głowy.

Na lak wąskim moście człowiek może obrócić się bez większych problemów, ale czworonożne zwierzę nie ma na to żadnych szans, w związku z czym obaj musieli najpierw przejść na drugi brzeg przepaści, aby wędrowiec mógł zawrócić wierzchowca. Ileż z tym zachodu, myślał kandydat na męża dziewczyny. Czy jednak nie uda mi się wykorzystać tej sytuacji?

Milczał jeszcze przez chwilę, po czym zwrócił się do odzianego w brązowe szaty towarzysza:

— Ja muszę iść po tym moście najpierw w jedną, a potem w drugą stronę, ale dlaczego ty także to czynisz? Przecież możesz po prostu polecieć na brzeg i zaczekać tam na mnie.

Brązowa postać roześmiała się, a jej śmiech był jak perlisty dźwięk dzwoneczków.

— Czyżbyś nie zauważył, że mam opatrunek na skrzydle? Przeleciałem zbyt blisko jednego z twoich rywali, który dosięgnął mnie swoim mieczem.

— Więc nie możesz latać?

— Niestety nie. Kiedy nadjechałeś, odpoczywałem właśnie na jednej z lin mostu, i z trudem zdołałem z niej zeskoczyć.

— Rozumiem — odparł mężczyzna, po czym zamilkł, ale przez jego głowę przebiegały niespokojne myśli: „Gdybym zwalił most, skowronek musiałby ponownie przybrać postać ptaka, ale nie odleciałby daleko, dzięki czemu zdołałbym go zabić, a wtedy zabrałbym go ze sobą i pokazał dziewczynie…”

Kiedy dotarli na drugi brzeg, poklepał wierzchowca po karku i zmusił go do zawrócenia, myśląc, że co prawda zwierzę będzie musiało zginać, ale chyba nie jest to wygórowana cena za piękną dziewczynę i nieprzeliczone stada bydła.

— Idź za nami — zwrócił się do postaci w brązowej szacie, po czym wkroczył ponownie na most rozpięty nad bezdenną przepaścią. Zaraz za nim podążał wierzchowiec, pochód zamykał zaś ptak w ludzkiej postaci.

Kiedy most runie, zwierze stanie dęba, tak że skowronek nie będzie mógł przecisnąć się obok niego, w związku z czym będzie musiał znowu przybrać ptasią postać albo zginąć, rozmyślał zalotnik. Jak widzicie, jego plany opierały się na rozpowszechnionym w mojej ojczyźnie przekonaniu, według którego ci, co potrafią zmieniać swoje kształty, tracą tę umiejętność, kiedy dostaną się do niewoli.

Zeszli do najniższego punktu wygiętego w łuk mostu, a następnie zaczęli wspinać się ku brzegowi. Jak tylko wędrowiec postawił stopę na skale, dobył ostrego miecza i uderzył z całej siły, ale zamiast od razu przeciąć liny nośne, stracił kilka drogocennych chwil na odrąbywanie poręczy, dzięki czemu odziana na brązowo postać zdążyła wskoczyć na siodło i zmusić zwierzę, by ruszyło z kopyta. W ten sposób zalotnik zginął stratowany przez własnego wierzchowca.

Najmłodszy kandydat do ręki księżniczki po kilku dniach podróży dotarł nad brzeg morza. Na plaży, tuż poza zasięgiem wzburzonych fal, ujrzał jakiegoś człowieka w brązowym płaszczu, brązowym kapeluszu, z brązową zasłoną na twarzy i złotym pierścieniem na brązowym bucie.

— Widzisz, jak wyglądam — odezwała się tajemnicza postać. — Nazwij mnie moim prawdziwym imieniem, a twoja wola stanie się moją wolą.

— Jesteś aniołem przysłanym po to, by zaprowadzić mnie do skowronka, którego poszukuję — odparł młodzieniec.

Na to anioł dobył miecza i podał go zalotnikowi rękojeścią naprzód.

— Rozpoznałeś mnie. Co mi teraz rozkażesz?

— Nigdy nie ośmieliłbym się sprzeciwić woli Władcy Aniołów — powiedział młody mężczyzna. — Skoro przysłano cię, abyś zaprowadził mnie do skowronka, życzę sobie tylko tego, byś to uczynił.

— I tak się stanie — zapewnił go anioł. — Powiedz mi jednak, jaką drogą pragniesz do niego dotrzeć: najkrótszą czy najlepszą?

To z pewnością jakiś podstęp, pomyślał młodzieniec. Empirejskie potęgi zazwyczaj potępiają wrodzoną niecierpliwość ludzi, na co łatwo mogą sobie pozwolić, gdyż są nieśmiertelne. Należy się więc spodziewać, iż najkrótsza droga prowadzi przez jakieś podziemne jaskinie wypełnione różnymi okropieństwami albo coś podobnego.

— Najlepszą — powiedział aniołowi. — Gdybym wybrał inną, czy nie splamiłbym czci tej, którą pragnę wziąć za żonę?

— Może tak, a może nie — odparł anioł. — Teraz pozwól, że usiądę za tobą na grzbiecie wierzchowca. Niedaleko stąd znajduje się zaciszny port, gdzie niedawno sprzedałem dwa rumaki równie dobre jak twój albo i lepsze. Z twoim uczynimy to samo, podobnie jak ze złotym pierścieniem, który widzisz na mojej nodze.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Cytadela Autarchy»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Cytadela Autarchy» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Cytadela Autarchy»

Обсуждение, отзывы о книге «Cytadela Autarchy» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x