Rozdział 3
Kiedy za Jefferym Maisonem zamknęły się drzwi, pomyślałam sobie, że pewnie moi strażnicy zaraz zaczną się ze mną kłócić. Dużo się nie pomyliłam.
– Daleko mi do kwestionowania twoich słów, księżniczko – powiedział Rhys – ale czy pomyślałaś, jak zareaguje król na wiadomość o tym, że złamałaś warunki wygnania Maeve Reed?
Wzdrygnęłam się, gdy wymówił jej imię i nazwisko na głos.
– Czy król ma możność słyszenia wszystkiego, co jest wypowiedziane przy świetle dnia, tak jak królowa, która słyszy wszystko po zmroku?
Rhys spojrzał na mnie zmieszany.
– Cóż… mówiąc szczerze, nie wiem.
– Więc może lepiej nie wymawiaj na głos imienia i nazwiska naszej klientki.
– Nigdy nie słyszałem, żeby Taranis posiadał taką umiejętność – powiedział Doyle.
Odwróciłam się, by na niego spojrzeć.
– Miejmy nadzieję, że nie. Tym bardziej, że właśnie wymówiłeś na głos jego imię.
– Spiskowałem przeciwko Królowi Światła i Iluzji przez tysiąclecia, księżniczko. Czyniłem to zwykle za dnia. Wielu z naszych sprzymierzeńców kategorycznie odmawiało spotkań z Unseelie po zmroku. Uważali, że bezpieczniej będzie się spotykać za dnia. Wyglądało na to, że Taranis nie wie, co robimy, ani za dnia, ani w nocy. Moim zdaniem nie posiada on daru naszej królowej. Andais może usłyszeć wszystkie słowa wypowiedziane po zmierzchu. Król jest równie głuchy jak każdy człowiek.
Każdego innego zapytałabym, czy jest pewien tego, co powiedział, ale Doyle nigdy nie mówił czegoś, jeśli nie miał pewności. Gdyby o czymś nie wiedział, przyznałby się do tego. Nie było w nim fałszywej dumy.
– A więc król nie słyszy nas, gdy rozmawiamy tysiące mil od niego – powiedział Rhys. – To dobrze. Proszę cię jeszcze tylko o jedno: przekonaj Merry, że to zły pomysł.
– Co jest złym pomysłem? – zapytał Doyle.
– Pomaganie Maeve… – Rhys spojrzał na mnie, i skończył: -…to znaczy… tej aktorce.
Doyle zmarszczył brwi.
– Nie pamiętam, żeby ktokolwiek o tym imieniu został kiedykolwiek wygnany z któregokolwiek dworu.
Popatrzyłam na niego. W świetle słońca nie mogłam zobaczyć wyrazu jego twarzy, ale mogłam się założyć, że wygląda na zaskoczonego.
Usłyszałam szelest jedwabnego płaszcza. To Rhys podszedł do nas. Spojrzałam na niego. Uniósł pytająco brwi. Oboje popatrzyliśmy na Doyle’a.
– Nie wiesz, kim ona jest, prawda? – spytałam.
– To imię, które wymówiłaś, Maeve Jakaśtam – powinienem je znać?
– Od ponad pięćdziesięciu lat nazywana jest królową Hollywood – powiedział Rhys.
– Chyba wiem, o czym mówicie. Ludzie z tego Hollywood zgłaszają się co jakiś czas do królowej, żeby uzyskać pozwolenie na zrobienie filmu o jej życiu.
– Czy ty w ogóle kiedykolwiek widziałeś jakiś film? – spytałam.
– Widziałem filmy w twoim mieszkaniu – odparł urażony.
Spojrzałam na Rhysa.
– Musimy ich wszystkich zabrać do kina.
Rhys przysiadł na moim biurku.
– Wszyscy moglibyśmy się rozerwać wieczorem.
Kitto pociągnął mnie za spódnicę. Zajrzałam pod biurko. Promień słońca spoczął mu na twarzy. Przez chwilę światło wypełniało jego oczy, sprawiając, że z szafirowoniebieskich stały się szare. Potem wtulił twarz w moje udo i powiedział, nie patrząc w górę:
– Nie chcę iśśść zzz wami. – Musiał być bardzo zdenerwowany, bo strasznie syczał. Kitto bardzo się starał mówić zrozumiale. Kiedy jednak ma się rozdwojony język, nie jest to wcale takie proste.
Dotknęłam jego głowy; jego czarne loki były miękkie jak włosy sidhe, nie były tak szorstkie jak włosy goblinów,
– W sali kinowej jest ciemno – powiedziałam, głaszcząc go po głowie. – Mógłbyś zwinąć się w kłębek przy mnie i wcale nie patrzeć na ekran.
Potarł głową o moje udo jak kot.
– Naprawdę? – zapytał.
– Naprawdę – potwierdziłam.
– Spodoba ci się – dodał Rhys. – Jest ciemno, a podłoga jest tak brudna, że przykleja się do stóp.
– Zzzabrudzę ssswój ssstrój – powiedział Kitto.
– Nie sądziłem, że goblin będzie się przejmował brudem.
– On jest tylko w połowie goblinem – zauważyłam.
– Ach tak, więc jego tatuś zgwałcił jedną z naszych kobiet.
– Jego matka pochodziła z Dworu Seelie, nie Unseelie – sprostowałam.
– A jaka to różnica? Jego ojciec zniewolił sidhe.
– A ilu naszych wojowników sidhe podczas wojen zniewalało goblinki? – spytał Doyle.
Na twarzy Rhysa pojawił się nieznaczny rumieniec. Popatrzył na Doyle’a.
– Nigdy nie tknąłbym kobiety, która nie odpowiedziałaby na moje zaloty.
– Oczywiście, że nie, jesteś członkiem straży królowej, jej Kruków, a wy nie możecie dotknąć żadnej kobiety poza królową, inaczej zginęlibyście w męczarniach. Ale co z wojownikami, którzy nie są członkami osobistej straży królowej?
Rhys odwrócił wzrok, jego rumieniec pociemniał.
– Jasne, odwracaj wzrok, tak jak my wszyscy przez stulecia – powiedział Doyle.
Rhys przeszył go gniewnym spojrzeniem. Miało się wrażenie, jakby wszystkie mięśnie nagle zastygły mu z gniewu. Tej nocy miał w ręku broń i nie wzbudzał strachu. Teraz, siedząc na brzegu mojego biurka, był przerażający.
Na pozór był spokojny; tylko napięcie ciała sugerowało, że jest o krok od zrobienia czegoś strasznego. A jednak nie uczynił nic. Jeszcze nie, jeszcze nie teraz.
Chciałam spojrzeć na Doyle’a, ale nie mogłam się odwrócić od Rhysa. Miałam wrażenie, jakby tylko moje spojrzenie trzymało go na wodzy. Wiedziałam, że to nieprawda, ale czułam, że jeśli się odwrócę, nawet na chwilę, stanie się coś bardzo złego.
Kitto wtulił się tak mocno w moje nogi, że czułam, jak się cały trzęsie. Moje dłonie nadal spoczywały na jego głowie, ale nie sądzę, by to był uspokajający dotyk.
Twarz Rhysa stała się mlecznobiała, jak gdyby coś białego i świecącego przesunęło się pod jego skórą – właśnie nie po twarzy, a pod skórą. Źrenica jego jedynego oka nagle zaczęła błyszczeć trzema odcieniami błękitu. Kolory nie wirowały, choć wiem, że mogłyby. Jego włosy były nadal białymi lokami; poświata nie przeniosła się na nie. Rhys przywołał swoją moc. Nie osiągnęła jednak ona jeszcze apogeum.
Chciałam odwrócić się i zobaczyć twarz Doyle’a, ale nie odważyłam się tego zrobić. Nie mogłam dopuścić do pojedynku, zwłaszcza z tak głupiego powodu.
– Rhys – powiedziałam łagodnie.
Nie patrzył na mnie. Jego jedyne oko było skupione na kapitanie mojej straży, jakby nikt inny nie istniał.
– Rhys! – powiedziałam ponownie głosem bardziej natarczywym.
Zamrugał, popatrzył na mnie. Mając cały ciężar jego gniewu skierowany na siebie, zaczęłam się odsuwać z krzesłem do tyłu. W momencie, kiedy zdałam sobie sprawę z tego, co robię, zatrzymałam się. Nie mogłam tego ruchu cofnąć, ale mogłam udać, że chcę zrobić coś innego. Wstałam i to był mój największy błąd. Wstając, wyciągnęłam spod biurka Kitta przytulonego do mojej nogi. W chwili, gdy mały goblin stał się widoczny, wściekłe spojrzenie Rhysa padło na niego.
Kitto wydawał się rażony tym spojrzeniem, ponieważ objął ramionami moje nogi tak mocno, że omal nie upadłam. By odzyskać równowagę, położyłam dłoń na blacie, a Rhys rzucił się przez biurko z rękami wyciągniętymi w kierunku goblina. Czułam Doyle’a za sobą, ale nie było czasu. Widziałam, jak Rhys zabija jednym dotknięciem. Chwyciłam go za płaszcz i wykorzystałam jego własny pęd, by ściągnąć go z biurka i uderzyć nim o ścianę obok Doyle’a. Ściana zadrżała od uderzenia i miałam chwilę na to, by pomyśleć, co by się stało, gdyby zamiast w nią, uderzył w okno. Kątem oka ujrzałam, że Doyle wyciąga pistolet.
Читать дальше