John Scalzi - Wojna starego człowieka

Здесь есть возможность читать онлайн «John Scalzi - Wojna starego człowieka» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2008, ISBN: 2008, Издательство: ISA, Жанр: Боевая фантастика, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Wojna starego człowieka: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wojna starego człowieka»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

W dniu swoich siedemdziesiątych piątych urodzin John Perry zrobił dwie rzeczy. Najpierw odwiedził grób swojej żony. A potem wstąpił do armii.
Ludzkość w końcu znalazła drogę do międzygwiezdnej przestrzeni — to dobra wiadomość. Zła wiadomość jest taka, że w kosmosie jest niewiele nadających się do zamieszkania planet – za to aż roi się tam od obcych, którzy chcą o nie walczyć. Wychodzi na to, że wszechświat jest dla człowieka wrogim miejscem.
A więc — walczymy. Żeby obronić Ziemię (która może stać się celem ataku dla naszych nowych wrogów, jeśli dopuścimy ich zbyt blisko); walczymy również o nasz planetarny stan posiadania. Z dala od Ziemi, ta wojna trwa już od dziesiątków lat: jest brutalna, krwawa i nieubłagana.
Sama Ziemia jest zaściankiem. Większa część zasobów ludzkości znajduje się w rękach Kolonialnych Sił Obrony, które chronią Ziemię przed zbyt dokładną wiedzą na ten temat. Ogólnie wiadomo tylko jedno — kiedy osiągnie się wiek emerytalny, można się zaciągnąć do KSO. Oni nie chcą młodych ludzi; chcą ludzi, którzy mają wiedzę i doświadczenia zebrane w ciągu długiego życia.
Zostaniesz zabrany z Ziemi, żeby już nigdy nie móc na nią powrócić. Będziesz musiał odsłużyć swoje na froncie. A jeśli uda ci się przeżyć, wspaniałomyślnie pozwoli ci się osiedlić na jednej z ciężko wywalczonych planet.
John Perry zgadza się na te warunki. Praktycznie nie ma pojęcia o tym, co go czeka. Prowadzona w odległości wielu lat świetlnych od domu wojna okazuje się o wiele cięższa, niż mógł sobie wyobrazić — i, jak się przekona, o wiele dziwniejsza.

Wojna starego człowieka — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wojna starego człowieka», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Złożyłem podpis. Zostało mi siedemdziesiąt dwie godziny, żeby żyć. A także, żeby mówić.

— Co się stanie, jeśli nie opuszczę planety w ciągu najbliższych siedemdziesięciu dwóch godzin? — zapytałem oddając urzędniczce papiery.

— Nic — odpowiedziała, przyjmując dokument. — Poza tym, że w świetle prawa będzie pan od tej pory martwy, cały pana majątek zostanie zgodnie z pańską wolą rozdany, pańskie archiwa zdrowotne zostaną zamknięte, zawartość wszystkich kont i lokat unieważniona bądź przekazana spadkobiercom, i nie będzie miał pan prawa do ochrony przed żadnym wymierzonym przeciwko panu aktem, poczynając od zniesławienia, a na morderstwie kończąc.

— Więc ktoś może po prostu podejść do mnie i mnie zabić, i nie będzie za to w ogóle pociągnięty do odpowiedzialności karnej?

— No cóż, niezupełnie — odpowiedziała. — Jeśli ktoś spróbowałby pana zabić, kiedy byłby pan w świetle prawa martwy, to zdaje się tutaj, w Ohio, mógłby zostać oskarżony o „zbezczeszczenie zwłok”.

— To fascynujące — powiedziałem.

— W każdym razie — kontynuowała, swoim jeszcze bardziej rozpaczliwym „wróćmy do rzeczy” tonem. — Zwykle nic takiego się nie przydarza. W każdej chwili z nadchodzących siedemdziesięciu dwóch godzin może pan po prostu zmienić zdanie na temat zaciągnięcia się. Wtedy wystarczy zadzwonić do mnie. Jeśli mnie nie będzie, automatyczna sekretarka zarejestruje pańskie dane. Kiedy tylko potwierdzimy, że rzeczywiście rezygnuje pan z zaciągnięcia się, zostanie pan zwolniony z dalszych zobowiązań. Proszę jednak pamiętać, że taka rezygnacja oznacza ostateczne skreślenie pana z listy. Nie będzie już następnej szansy.

— Rozumiem — powiedziałem. — Teraz musi mnie pani zaprzysiąc?

— Nie — odparła. — Muszę wprowadzić ten formularz i dać panu pański bilet.

Pochyliła się nad klawiaturą, pisała coś na niej przez parę minut a potem nacisnęła przycisk ENTER.

— Teraz komputer generuje pański bilet — powiedziała. — To zajmie najwyżej minutę.

— Okay — powiedziałem. — Mogę panią o coś spytać?

— Jestem zamężna — powiedziała.

— Nie o to chciałem zapytać — odpowiedziałem. — Czy ludzie naprawdę składają tu pani takie propozycje?

— Bardzo często — odparła. — To naprawdę irytujące.

— Przykro mi — powiedziałem. Pokiwała głową. — Chciałem panią spytać o to, czy spotkała pani kiedykolwiek kogoś z KSO.

— Chodzi panu o kogoś poza zaciągającymi się do wojska? — Pokiwałem głową. — Nie, nigdy. KSO ma tutaj korporację zajmującą się rekrutacją, ale żaden z nas nie służy w KSO. Wszystkie informacje i materiały dostajemy z ambasady Unii Kolonialnej, a nie bezpośrednio z KSO — zresztą sądzę, że pracownicy ambasady są także spoza KSO. Myślę, że oni sami w ogóle nie odwiedzają Ziemi.

— Czy nie przeszkadza pani to, że pracuje pani dla organizacji, której członka nigdy pani w życiu nie spotkała?

— Nie — odpowiedziała. — Praca jest niezła, a wynagrodzenie zadziwiająco wysokie; biorąc pod uwagę, jak nędzne grosze wydali na urządzenie i dekorację tego biura. A pan przecież sam wstępuje do organizacji, której członka nigdy pan w życiu nie spotkał. Nie przeszkadza to panu?

— Nie — przyznałem. — Jestem stary, moja żona nie żyje i nie mam żadnych szczególnych powodów, żeby tu dłużej zostawać. A pani? Zamierza się pani zaciągnąć, kiedy nadejdzie właściwy czas?

Wzruszyła ramionami.

— Nie mam nic przeciwko starzeniu się.

— Też nie miałem nic przeciwko starzeniu się, kiedy byłem młody — odpowiedziałem.

Drukarka jej komputera wydała z siebie jazgotliwe chrząknięcie i wysunął się z niej przypominający wizytówkę przedmiot. Wyjęła go i wręczyła mi.

— Oto pański bilet — powiedziała. — Jest pan na nim opisany jako John Perry, rekrut KSO. Proszę go nie zgubić. Odjeżdża pan spod tego biura na lotnisko w Dayton dokładnie za trzy dni. Odjazd o 8:30 rano; radziłabym przyjść wcześniej. Może pan mieć ze sobą tylko jedną torbę, więc proszę dokładnie wybrać rzeczy, które chce pan ze sobą wziąć.

— Z Dayton o jedenastej poleci pan do Chicago, stamtąd o czternastej do Nairobi. W Nairobi jest o mniej więcej dziewięć godzin później, więc przyleci pan na miejsce około północy czasu lokalnego. Spotka się pan tam z przedstawicielem KSO. Będzie pan miał do wyboru — albo dostać się na Stację Kolonialną za pomocą „pędu fasoli” już o drugiej w nocy, albo zażyć trochę odpoczynku i wyruszyć o dziewiątej rano. Od tego momentu będzie pan w rękach KSO.

Wziąłem bilet.

— Co mam zrobić, jeśli któryś z tych lotów będzie opóźniony albo przełożony?

— Żaden z tych lotów nie był ani trochę opóźniony w ciągu całych pięciu lat mojej pracy tutaj — odpowiedziała.

— Nieźle — powiedziałem. — Założę się, że pociągi KSO także chodzą jak szwajcarski zegarek.

Spojrzała na mnie bez wyrazu.

— Wie pani co — powiedziałem. — Starałem się być dowcipny odkąd tu wszedłem.

— Wiem — odpowiedziała. — Przykro mi. Poczucie humoru usunięto mi chirurgicznie, kiedy byłam dzieckiem.

— Aha… — odrzekłem.

— To był żart — powiedziała, wstając i wyciągając w moją stronę prawą dłoń.

— Aha… — wstałem i podałem jej swoją.

— Gratulacje, rekrucie — powiedziała. — Życzę panu powodzenia tam na górze, między gwiazdami, szczerze życzę wszystkiego najlepszego.

— Dziękuję — powiedziałem. — Naprawdę to doceniam.

Pokiwała głową, usiadła i z powrotem zwróciła spojrzenie na ekran komputera. Zostałem odprawiony.

Kiedy wychodziłem zobaczyłem starszą kobietę idącą przez park w stronę biura rekrutacyjnego. Podszedłem do niej.

— Cyntia Smith? — zwróciłem się do niej.

— Tak — odpowiedziała. — Skąd pan mnie zna?

— Chciałem po prostu życzyć pani wszystkiego najlepszego w dniu urodzin — powiedziałem i wskazałem palcem w niebo. — I powiedzieć, że być może spotkamy się tam — w górze.

Uśmiechnęła się, kiedy zrozumiała moje słowa. W końcu udało mi się tego dnia wywołać na czyjejś twarzy uśmiech. Rzeczy miały się ku lepszemu.

Drugi

Nairobi wystrzeliło spod naszych stóp i zaczęło się gwałtownie zmniejszać; podeszliśmy do ściany wyglądającej jak w szybkiej windzie (bo właśnie tym w istocie jest „pęd fasoli”) i patrzyliśmy na oddalającą się Ziemię.

— Z góry wyglądają jak mrówki! — zagdakał stojący obok mnie Leon Deak. — Jak czarne mrówki!

Odczułem silną pokusę otwarcia okna i wyrzucenia przez nie Leona. Niestety, nie było okna, które mógłbym otworzyć; „okna” pędu fasoli zbudowane były z tych samych zawierających diament kompozytów, co reszta przezroczystej platformy — przez jej ściany i sufit widać było również to, co zostawało w dole. Platforma była hermetyczna, co mogło się przydać za parę minut, kiedy znajdziemy się na takiej wysokości, że otwarcie okna spowodowałoby wybuchową dekompresję, czyli nagłe niedotlenienie tkanek i śmierć.

Tak więc Leonowi nie był pisany nagły i zupełnie nieoczekiwany powrót w objęcia Matki Ziemi. Tym gorzej. Leon przyczepił się do mnie w Chicago jak gruby, opity piwskiem i bachorami kleszcz; zdziwiło mnie, że ktoś, kogo krew w połowie składa się ze świńskiego tłuszczu, mógł dożyć wieku siedemdziesięciu pięciu lat. Połowę lotu do Nairobi spędziłem słuchając jego pierdnięć i mrocznych teorii na temat rasowej struktury kolonii. Pierdnięcia były najprzyjemniejszą częścią tego monologu; nigdy dotąd tak bardzo nie zależało mi na kupieniu uprzyjemniających lot słuchawek.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Wojna starego człowieka»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wojna starego człowieka» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Wojna starego człowieka»

Обсуждение, отзывы о книге «Wojna starego człowieka» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x