Harry Harrison - Zima w Edenie

Здесь есть возможность читать онлайн «Harry Harrison - Zima w Edenie» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Gdańsk, Год выпуска: 1992, ISBN: 1992, Издательство: Phantom Press, Жанр: Альтернативная история, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Zima w Edenie: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Zima w Edenie»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Nadejście nowego lodowca zagraża istnieniu Ziemi i gatunkowi ludzkiemu. Stojąc w obliczu zagrożenia. dinozaury muszą wykorzystać swą znajomość biologii, aby zawładnąć terytorium ludzi i przetrwać.
Kerrick wraz ze swą żoną i synkiem wyrusza na pomoc ludzkości. Wśród jaszczurów żyje istota, której celem jest zniszczenie przeciwnej kultury. To właśnie knowania Vanite doprowadzają do nieustannych starć i tragedii. Kerrick zna jednak sposób na wymuszenie rozejmu.

Zima w Edenie — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Zima w Edenie», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Zostaw mnie — powiedziała i odwróciła się w stronę pustego morza.

Enge odwróciła się również, oddychając głęboko. Wstydziła się tego nieokiełznanego wybuchu. Nie w to wierzyła, nie tego nauczała inne. Z wielkim wysiłkiem uspokoiła ruchy swych kończyn, płonące barwy piersi i wnętrza dłoni. Dopiero gdy zastygła jak kamień, równie obojętna co Vaintè, pozwoliła sobie na słowa. W dole członkinie załogi kierowały uruketo przez morze; tuż poniżej stała ich dowódczym. Enge wychyliła się w głąb statku i odezwała się z przyzwaniem uwagi:

— Od idącej w ślad do prowadzącej, czy Erafnaiś ucieszy mnie przyjściem tutaj?

Erafnaiś wspięła się z wahaniem, widziała milczącą Vaintè, odwróconą plecami i wpatrującą się w morze. — Jestem tu, Enge — powiedziała.

— Moje podziękowania i wdzięczność mych towarzyszek za ocalenie nas przed zniszczeniem. Dokąd zmierzasz?

— Dokąd? — Erafnaiś powtórzyła pytanie i poczuła wstyd. Była dowódczynią, a dotąd nie pomyślała wcale o celu podróży. Zaskoczona, zabrała złe wrażenie z nieznacznymi ruchami przeprosin.

— Umknęłyśmy w morze przed ogniem, płyniemy jak zawsze na wschód, do Entoban*. Zrobiłyśmy to w panice ucieczki, a nie na mądry rozkaz.

— Porzuć wstyd, bo ocaliłaś nas wszystkie i czuję wyłącznie wdzięczność. Naszym celem musi być Entoban* Yilanè. Ale które miasto?

— Moje rodzime. Gdzie przebywa me efenburu, gdzie to uruketo po raz pierwszy wypłynęło na morze. Ikhalmenets otoczony-morzem.

Wpatrując się nadal w spienione fale, Vaintè jednym okiem spojrzała na rozmawiające. Poprosiła o uwagę, lecz tylko Erafnaiś patrzyła na nią.

— Ikhalmenets — wyspy nie leżą w Entoban*. Proszę pokornie o rejs do Mesekei.

Erafnaiś okazała zrozumienie prośby, ale też zdecydowanie, choć uprzejmie potwierdziła swój wybór. Vaintè zrozumiała, że nie da się zmienić tego celu i zamilkła. Dotrze tam w inny sposób — bo musi się tam znaleźć. Mesekei był wielkim miastem nad szeroką rzeką, bogatym, kwtinącym i leżącym daleko od chłodów północy. Co ważniejsze — bardziej niż inne miasta wsparł ją w wojnie z ustuzou. Przeszłość wydawała jej się zamglona i nieprzejrzysta, w zdrętwiałym umyśle nie znajdowała żadnego pomysłu na życie. Musi jednak nadejść dzień, gdy mgła się podniesie i znów będzie mogła myśleć o przyszłości. Lepiej wtedy być w mieście pełnym przyjaciół. W Ikhalmenets są i inne uruketo; znajdzie jakiś sposób.

Tam ma towarzyszki — tu tylko wrogów. Ciągle żyje Enge i jej Córy Śmierci, podczas gdy zginęły wszystkie inne Yilanè tak bardzo zasługujące na życie. Nie powinno tak być — i nie będzie. Tu, na morzu, nic nie da się zrobić. Była sama przeciwko wszystkim; nie mogła oczekiwać pomocy od Erafnaiś i członkiń jej załogi. Na brzegu wszystko to ulegnie zmianie. W jaki sposób tego dokona? Myśli jej zaczęły teraz krążyć żywiej, ukryła je pod sztywnością ciała.

Enge dała dowódczym z szacunkiem do zrozumienia, że odchodzi. Po osiągnięciu dna płetwy obejrzała się na nieruchomą postać Vaintè, przez moment wydało się jej, że widzi, jak pracuje umysł tamtej. Zły, mroczny i śmiertelnie groźny. Ambicja Vaintè nigdy się nie zmieni, nigdy. Myśli te tak głęboko przeniknęły Enge, iż zamarła, mimo że próbowała zapanować nad swym ciałem. Widoczne to było nawet w przytłumionym, fosforencyjnym blasku. Oderwała się od tych rozważań i ruszyła wolno przez półmrok. Minęła nieruchomą Akotolp i jej nieszczęsnego towarzysza, doszła do małej grupki tłoczącej się pod ścianą. Akel wstała i zwróciła się ku Enge — potem cofnęła się, gdy ta podeszła.

— Kierowana-do-kierującej, Enge, jakaż to troska wpływa na twoje ruchy, że aż przestraszyłam się śmiertelnie, gdyś podeszła bliżej?

Enge zatrzymała się i przeprosiła.

— Lojalna Akel, me uczucie nie jest skierowane przeciw tobie ani przeciw żadnej z was. — Spojrzała na cztery pozostałe Córy Życia i pozwoliła swemu ciału okazać, jaka jest rada z ich towarzystwa. — Kiedyś było nas wiele. Teraz zostało tylko parę, tak iż każda z was jest dla mnie droższa aniżeli tłum. Ponieważ przeżyłyśmy, choć zginęły wszystkie inne, uważam, iż nakłada to na nas misję — i daje siłę jej wypełnienia. Pomówimy o tym kiedy indziej. Najpierw musimy zrobić co innego. — Trzymając kciuki przy piersi przekazała gest słuchające-uszy, patrzące-oczy. — Rozpacz, z jaką tu przyszłam, nie jest moja. Teraz zastanowię się nad przyczyną tej rozpaczy.

Poszukała ciemnego kąta za pęcherzami z mięsem, gdzie trudno ją było dostrzec, potem położyła się twarzą ku żywej ścianie uruketo i zmusiła swe ciało do sztywengo bezruchu. Dopiero po dokonaniu tego pozwoliła swym myślom powrócić do Vaintè. Głęboko ukrytym myślom, które nie odbijały się w zewnętrznym zastygnięciu.

Vaintè. Ogromnie nienawidząca. Wyzwolona z uczuć do swej byłej efenselè, Enge mogła ją wreszcie ujrzeć taką, jaką była. Mroczna potęga zła. Gdy to zrozumiała, pojęła jasno, iż pierwsze jej działanie zostanie skierowane przeciw Enge i jej towarzyszkom. Żyły, podczas gdy wszystkie inne zmarły. Całe Ikhalmenets zacznie o tym mówić, co nie będzie korzystne dla Vaintè. Dlatego z równania zawierającego przyczynę i skutek wyniknie śmierć.

Nic nie może być od tego prostsze.

Znanej groźbie można zapobiec, przeciwstawić się niebezpieczeństwu. Musi ułożyć plany. Pierwszy jest najłatwiejszy. Przeżycie. Poruszyła się, wstała i poszła do innych. Akel i Efen powitały ją, lecz Omal i Satsat spały, pogrążały się stanie letargu, w jakim spędzą długi, ciemny rejs.

— Obudźcie się, proszę, musimy pomówić — powiedziała Enge i poczekała, aż tamte się rozruszają i zaczną słuchać. — Nie możemy się spierać, dlatego proszę o ustępliwość i posłuszeństwo. Czy zrobicie to, o co poproszę?

— Mówisz za nas wszystkie, Enge — oznajmiła prosto Omal, a pozostałe skinęły potwierdzająco.

— Powiem wam więc, co uczynimy. Gdy cztery będą spały, jedna musi zawsze czuwać — bo jesteśmy w wielkim niebezpieczeństwie. To musimy zrobić. Gdy jedna zaśnie, drugiej nie wolno pogrążyć się w śnie. Jedna będzie zawsze siedziała obok śpiących. Patrzyła, aż wszystkie przekazały zrozumienie i zgodę.

— No to wszystko w porządku. Teraz zaśnijcie, me siostry, pozostanę rozbudzona przy waszym boku.

Enge siedziała w nie zmienionej pozycji, gdy po jakimś czasie Vaintè zeszła z płetwy. Przez jej ciało przebiegła fala nienawiści, na widok czujnych oczu Enge. Ta nie odpowiedziała na to — ale też się nie odwróciła. Łagodność jej spojrzenia jeszcze mocniej rozgniewała Vaintè, tak iż aby się uspokoić, musiała położyć się daleko, odwrócona plecami.

Rejs przebiegł szybko i bez żadnych wydarzeń, wszystkie na pokładzie były tak wstrząśnięte śmiercią Alpèasaku, iż szukały w śnie ucieczki przed przerażającymi wspomnieniami. Budziły się jedynie na posiłki, zasypiając ponownie po zaspokojeniu głodu. Jednakże zawsze czuwała bacznie jedna z piątki.

W chwili gdy dostrzegły ląd, Enge spała, zostawiła jednak odpowiednie polecenia.

— Tam są zielone drzewa wybrzeża Entoban* — powiedziała Satsat, dotykając lekko Enge, by ją obudzić.

Enge wyraziła wdzięczność, a potem czekała w milczeniu, aż dowódczym pozostanie sama na szczycie płetwy. Wówczas podeszła do niej, razem spoglądały w milczącym podziwie na linię białego przyboju na tle zielonej dżungli.

— Pokorna prośba o wiedzę — zasygnalizowała Enge, a Erafnaiś okazała zgodę. — Patrzymy na brzeg ciepłego, wiecznego Entoban*, czy jednak wiadomo, jaką część jego wybrzeża widzimy?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Zima w Edenie»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Zima w Edenie» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Zima w Edenie»

Обсуждение, отзывы о книге «Zima w Edenie» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x