Александр Конторович - Drapieżca

Здесь есть возможность читать онлайн «Александр Конторович - Drapieżca» — ознакомительный отрывок электронной книги совершенно бесплатно, а после прочтения отрывка купить полную версию. В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2018, ISBN: 2018, Жанр: Фантастика и фэнтези, Социально-психологическая фантастика, Детективная фантастика, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Drapieżca: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Drapieżca»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Kiedy ulice Tarkowa pokrywa ciemność, a zwykli ludzie, jeszcze wczoraj będący dobrymi sąsiadami, zaczynają zabijać się o puszkę konserw. Kiedy zwyczajny porządek w mig zmienia się w dzikie bezhołowie… typowy leming nagle staje się okrutnym i bezwzględnym drapieżnikiem. Klawiatura odrzucona precz, w rękach – ciężka strzelba. Powrotu do przeszłości już nie ma, pozostaje tylko jedno – stać się najstraszniejszą bestią w tej kamiennej dżungli.Witamy w…Содержит нецензурную брань.

Drapieżca — читать онлайн ознакомительный отрывок

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Drapieżca», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Po półgodzinnym czekaniu na autobus, olewam i wybieram numer taxi. A gdzież tam. „Abonent jest niedostępny”. Jeden to jeszcze, ale tu milczą telefony trzech różnych korporacji! Niech się chrzanią. Spacery, jak mówią, są korzystne dla zdrowia.

Nie wiem, jak tam na okoliczność zdrowia fizycznego – pewnie to prawda, ale psychiczne podczas przechadzki znacznie mi się pogorszyło. W mieście panował gorączkowy rozgardiasz. Ktoś gdzieś się spieszył,widać, że dopiero co biegł. Wypasiony jeep, po sam dach załadowany jakimś domowym dobytkiem, robił naprawdę dzikie wrażenie. I takich aut widziałem już kilka. Na moich oczach ludzie w pośpiechu ładowali do samochodów co popadnie. Fikusów i pralek, dzięki Bogu, nikt nie taszczył, bo można by pomyśleć, że nagle zaczęła się wojna i wszyscy się ewakuują. Kretynizm, gdzie teraz uciekniesz? Rakiety sięgają wszędzie.

Dobra, jest mój dom. Nowoczesny, ale niezbyt wysoki, zaledwie pięć pięter. Mówią o nim, że to zaawansowany projekt. No myślę… za coś w końcu co miesiąc wpłacam Tar-Bankowi niemałą kasę. Winda działała, więc na swoje trzecie piętro wjechałem bez problemu. Otworzyłem drzwi, rzuciłem się na kanapę i wrzasnąłem: „Choleba i igrzysk!” Jestem przecież programistą… to więc od razu podkręciłem domową elektronikę jak trzeba. Kliknęło w głośnikach, włączył się telewizor. No, co my tu mamy nowego? Mój sprzęt jest mądry, wypasiony, to teraz poda mi najważniejsze wiadomości! Podał.

Przez pewien czas siedziałem otępiały, śmiejąc się głupio nie wiadomo z czego. Chociaż powodów do śmiechu nie było w ogóle. Żadnych. Głowa uparcie nie chciała dodać dwa do dwóch, wprost przeciwnie całkowicie odmawiała trzeźwo spojrzeć na to, co właśnie zobaczyłem.

Okazuje się, że przez cały ten czas, kiedy robiliśmy inwentaryzację – w mieście rozgrywały się jakieś straszne wydarzenia. Z niepojętego powodu zbudzili się stróże porządku prawnego, wszelkiego rodzaju, i ostro wzięli się za kierownictwo wielu instytucji i firm. Nas, to znaczy nasz holding, nawiasem mówiąc, ta lawina zawsze zaczepiała. Bardzo wielu wyższych menedżerów różnych przedsiębiorstw nagle się ulotniło – dobrze, że obecnym granicom daleko do przysłowiowej „żelaznej kurtyny”. W ślad za nimi zmyli się w ogóle wszyscy, po kolei. Biała gorączka czy co?

Okej, topy [1] Topy – rosyjskie określenie top managerów. . Ci zawsze mają coś za uszami. Współczesny biznes… jest taki, no czasami bywa skomplikowany. Nie od razu odróżnisz od niektórych przestępstw. Zwłaszcza podatkowych. Tam totalnie wszystko jest złe. Ludzie nie bez powodu żartują, że zabić to mniejsze ryzyko, niż nie płacić podatków, bo fakt morderstwa trzeba jeszcze udowodnić, a urząd skarbowy bez żadnych dowodów cichcem zablokuje twoje konto, a ty idź się tłumacz! W sumie, rozumiem topów i ich niechęć do zmiany przytulnego mieszkania na pryczę w areszcie śledczym. Tak to się obecnie nazywa? Czy może to nie u nas?

Ale reszta – no tych to gdzie poniosło? Księgowy – dobra, po szefie pierwszy kandydat do odsiadki. A co ze zwykłym inżynierem albo programistą – na chuj on komu? Policjanci powściekają się przez tydzień i kogoś demonstracyjnie zamkną. Wielkie rzeczy. Wszystkich przecież nie posadzą?

Wygląda na to, że mój optymizm podzielali daleko nie wszyscy. Z tych samych wiadomości wynikało, że gdzieś doszło nawet do strzelaniny! Ogólnie lotnik, kryj się… nie sądziłem, że zjawisko znane jako „nierówno pod sufitem" jest aż tak zaraźliwe! Stąd pouciekali już nawet zwykli obywatele; strzelanina za oknem to kiepska muzyczka pod zdrowy sen. Ratowali się różnie: samochodami po autostradzie, statkami z portu, nawet jakimiś autobusami ewakuacyjnymi.

I tak wszystko to trwało do obecnej chwili. Władze, jak zawsze, wystąpiły z uspokajającymi apelami, lecz sądząc z tego, co dzieje się na mieście, nikt ich szczególnie nie słuchał.

Generalnie, kiepskie żarty! Knajpa zamknięta albo na odwrót, otwarta. Sądząc po szarogęszących się tam indywiduach, dochodzę do wniosku, że jej personel nie miał z tym nic wspólnego. W telewizji kiedyś informowali, że takie typy w trudnych czasach właśnie rabowały wszelkie kawiarnie i sklepy. Wszystko na to wygląda!

Moment. A jak tam u nas z jedzeniem? Rewizja szafek i lodówki nie dostarczyła szczególnych powodów do radości. Kilka zupek instant, kasze wszelkiego rodzaju o łącznej wadze około trzech kilo, konserwy, kilka butelek whisky. I to wszystko. Zwykle jedzenie zamawiałem sobie na wynos, a tu trzymałem wyłącznie na tak zwany wszelki wypadek. Kilka prób zamówienia posiłku skończyło się w sposób łatwy do przewidzenia: nikt nie odebrał połączenia. Coś u nas z łącznością całkiem do bani. Zabieram większą torbę i idę do sklepu.

No tak, tylko ja taki mądry… Pierwszy sklep powitał mnie zamkniętymi drzwiami i mocno zasłoniętymi oknami. Dobrze, nie ostatni przecież! Niespodzianka! – i drugi zamknięty. Zbliżając się do trzeciego, słyszę jakiś hałas, krzyki. Zawracam za róg.

Ba-bach! Oż, kurwa mać! Padam na ziemię (jak zawsze radzą w telewizji) i się rozglądam – co tam?

Nic dobrego. Z rozbitej witryny jacyś srodzy faceci w kamuflażu wytaskują czyjeś zimne ciało. Trup jak nic, aż krew na asfalt kapie! Ci goście to na pewno siłowiki [2] Siłowiki – funkcjonariusze rosyjskich resortów siłowych. ! Karabiny, jednakowe mundury, walkie-talkie. Zdaje się, trzeba dać stąd nogę.

– Stać!

A to ciekawe, jak wykonać takie polecenie, kiedy próbujesz się czołgać? Na wszelki wypadek po prostu zamieram. Kto ich tam wie, może mają skrzywione poczucie humoru.

Tupot nóg. Lekko kopią mnie w bok.

– Wstawaj i ręce na widoku!

Pokazuję otwarte dłonie (proszę, prawie się nie trzęsą!), starając się robić to spokojnie.

– Co w torbie?

– Pusto. Szedłem po jedzenie, na zakupy.

Zdzierają mi torbę z ramienia i wywracają na lewą stronę.

– Dokumenty!

– Mam ze sobą tylko przepustkę.

– Dawaj!

Wyjmuję z kieszeni obłożony w przezroczysty plastik kartonik.

– Tak… Karasew Denis Wiktorowicz?

– We własnej osobie.

– Na foto… podobny. Gdzie mieszkasz?

– Aleja Modrzewiowa pięć. Mieszkanie piętnaście. Trzecie piętro.

Siłowik zwraca się do swoich towarzyszy. Ci przestali już oglądać zwłoki i bez pośpiechu idą do nas.

– Hej, dowódco, to jakiś miejscowy, mieszka obok. Po chlebek się wyszło, co?

– A ten co, całkiem z rozpaczy skretyniał?

Okrążają mnie, jeszcze raz zaglądają do torby, obmacują kieszenie.

– Rzeczywiście czysty! Skąd takie dupki wyłażą?

– A co się stało? – interesuję się ostrożnie.

– Skąd ty się wziąłeś, naiwniaku?

– Zapieprz mieliśmy… prawie przez tydzień nie wychodziliśmy z pracy, nawet tam spaliśmy!

Jeden z tych, co podeszli, sądząc po stosunku otoczenia, dowódca, uśmiecha się.

– Ogółem, totalna rozpierducha.

– Wojna?

– Na razie jeszcze nie, ale to nie znaczy, że nie nastąpi. Ludność cywilna spieprzyła niemal w komplecie. Dzisiaj zamknęli możliwość wyjazdu.

– A… co robić? Przecież w takim wypadku powinni nas wywieźć!

– Komu władza winna – wszystkim darowała! Chodźcie, chłopaki, zostały nam jeszcze dwa punkty.

Przestali się mną interesować, oddają przepustkę i odwracają się plecami.

– Poczekajcie! A co ze sklepem? Gdzie mogę kupić jedzenie?

– Waś, daj coś temu męczennikowi.

Koło moich nóg ląduje parę konserw, a żołnierze, nie odwracając się znikają za rogiem.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Drapieżca»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Drapieżca» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Stefan Żeromski - Ludzie bezdomni
Stefan Żeromski
Stefan Żeromski
Eliza Orzeszkowa - Wielki
Eliza Orzeszkowa
Eliza Orzeszkowa
Morgan Rice - Naznaczona
Morgan Rice
Morgan Rice
Morgan Rice - Wskrzeszona
Morgan Rice
Morgan Rice
Отзывы о книге «Drapieżca»

Обсуждение, отзывы о книге «Drapieżca» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x