China Miéville - Blizna

Здесь есть возможность читать онлайн «China Miéville - Blizna» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Blizna: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Blizna»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Blizna, rozgrywająca się w tym samym świecie co Dworzec Perdido, to kreacjapełna rozmachu i młodzieńczej energii, widać w niej przy tym, że Mieville próbuje szukać oryginalności także w fabule. Kogo znużyły powtarzane w nieskończoność schematy fantasy tolkienowskiej i tęskni do światów naprawdę innych, niepodobnych do niczego, co zna, powinien odwiedzić uniwersum Chiny Mieville`a – tędy prowadzi droga do fantastyki XXI wieku.Grupa skazańców i niewolników o groteskowo przetworzonych ciałach jest transportowana drogą morską do młodej kolonii Nowego Crobuzon. W podróży tej towarzyszy im kilka innych osób, z których każda ma powód do ucieczki z miasta. Jest wśród nich Bellis Coldwine, zdolna lingwistka, która zatrudnia się jako tłumaczka, co pozwala jej opłacić przejazd i uniknąć straszliwej kary. Jest bowiem powiązana z Isaakiem Danem der Grimnebulinem, genialnym naukowcem-renegatem, który niegdyś niechcący sprowadził koszmar na Nowe Crobuzon. Bellis ma jasno określony plan: przemieszkać w kolonii do czasu, gdy będzie mogła bezpiecznie wrócić. Na Wezbranym Oceanie statek opanowują jednak piraci i mordują wszystkich oficerów. Pasażerowie i szeregowi członkowie załogi zostają przewiezieni na Armadę, do miasta zbudowanego z kadłubów zdobytych okrętów. Tym pływającym lasem masztów rządzi dziwna, dwuosobowa struktura zwana Kochankami. Na Armadzie wszyscy dostają pracę i nawet prze-tworzeni mają takie same prawa jak ludzie, ludzie-kaktusy i ludzie-raki. Nikomu nie wolno jednak opuścić miasta.Samotna i sfrustrowana Bellis wie, że zdradzenie się z chęcią ucieczki oznaczałoby dla niej wyrok śmierci. Zamiast tego Bellis ukradkowo szuka informacji na temat planów Armady. Odpowiedź tkwi w ciemnych, amorficznych kształtach zwisających w wodzie wiele kilometrów pod miastem – przerażających obiektach obarczonych niezwykłą, mrożącą krew w żyłach misją…

Blizna — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Blizna», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Bellis nigdy nie widziała w jednym miejscu tak wielu prze-tworzonych, tak wielu pozmienianych w fabrykach kary. Niektórych zmodyfikowano dla celów przemysłu, innych zdeformowano zaś tylko po to, aby wyglądali groteskowo, z odkształconymi ustami, oczami i bogowie raczą wiedzieć czym jeszcze.

Było kilku więźniów-kaktusów, jak również przedstawicieli innych ras: hotchi z połamanymi kręgosłupami, garstka khepri, których skarabeuszowe głowociała drgały i połyskiwały w wypłukanym słońcu. Oczywiście nie zobaczyła żadnych vodyanoi. Podczas takiej podróży słodka woda była zbyt cenna, aby ją marnować na utrzymywanie ich przy życiu.

Bellis usłyszała okrzyki strażników. Ludzie i kaktusy paradowali pośród prze-tworzonych z biczami w garści. Grupkami po dwóch, trzech i dziesięciu więźniowie zaczęli łazić w kółko po pokładzie.

Tych, którzy leżeli bez ruchu, spotykała kara.

Bellis odwróciła wzrok.

A więc to byli jej niewidoczni towarzysze podróży.

„Świeże powietrze jakoś nie dodało im wigoru” – pomyślała bez emocji. Gimnastyka chyba nie sprawiała im przyjemności.

***

Tanner Sack poruszał się dostatecznie szybko, aby nie dostać w skórę. Rytmicznie wodził oczami: w dół na trzy długie kroki, żeby nie ściągać na siebie uwagi, potem do góry na jeden krok, żeby zobaczyć niebo i wodę.

Statek wibrował z lekka od maszyny parowej na dole i żagle były naprężone. Skały Wyspy Tańczącego Ptaka szybko uciekały do tyłu. Tanner pomału przesunął się ku prawej burcie.

Otaczali go mężczyźni, z którymi był upchnięty w jednej ładowni. Kobiety stały w mniejszych grupkach, trochę z boku. Wszystkie miały brudne twarze i rzucały mu zimne spojrzenia. Nie zbliżał się do nich.

Nagle usłyszał gwizdek, ostry, dwutonowy dźwięk różny od krzyku mew. Podniósł wzrok. Szekel siedział na jakimś potężnym metalowym wysięgniku i szorował go do czysta. Kiedy ich spojrzenia się spotkały, puścił oko do Tannera i uśmiechnął się pospiesznie. Tanner odwzajemnił uśmiech, ale chłopiec nie patrzył już w jego stronę.

Oficer i marynarz z pięknymi epoletami dyskutowali na dziobie statku, nachyleni nad jakąś mosiężną machiną. Kiedy Tanner wyciągnął szyję, żeby sprawdzić, o co chodzi, dostał przez plecy kijem, niezbyt mocno, ale z zapowiedzią, iż następnym razem będzie dużo gorzej. Strażnik-kaktus wrzeszczał na niego, żeby się szybciej ruszał, dlatego jeszcze przyspieszył kroku. Obca tkanka przyszyta do klatki piersiowej Tannera pulsowała. Macki swędziały i zrzucały skórę jak po oparzeniu słonecznym. Z braku maści splunął na nie i wtarł ślinę.

Punktualnie o dziesiątej Bellis dopiła herbatę i wyszła na zewnątrz. Pokład został zamieciony i wyszorowany do czysta. Ani śladu po więźniach, którzy niedawno na nim stali.

– Dziwnie mi się robi, kiedy pomyślę – powiedziała Bellis trochę później, kiedy spoglądali z Johannesem na wodę – że w Nova Esperium być może będziemy przełożonymi mężczyzn i kobiet, którzy płynęli z nami tym statkiem, i nigdy się tego nie dowiemy.

– W pani wypadku to wykluczone. Odkąd to językoznawca potrzebuje skazanego na karne roboty asystenta?

– Przyrodnik też nie.

– Z gruntu się pani myli – odparł łagodnie. – Trzeba zanieść skrzynie do buszu, pozakładać pułapki, wlec zanarkotyzowane albo martwe ciała, pokonać niebezpieczne zwierzęta… Praca przyrodnika nie ogranicza się do malowania akwarelami. Pokażę pani kiedyś moje blizny.

– Mówi pan poważnie?

– Tak. – Zamyślił się. – Mam długie na trzydzieści centymetrów rozcięcie, będące pamiątką po rozwścieczonej sarduli… ugryzienie noworodka chalkydri…

– Sarduli? Naprawdę? Mogę zobaczyć? Johannes pokręcił głową.

– Dopadła mnie… blisko intymnego miejsca.

Nie patrzył na nią, ale nie sprawiał wrażenia szczególnie tym zawstydzonego.

Johannes dzielił kajutę z Gimgewrym, niespełnionym kupcem okaleczonym świadomością swojej nieudaczności, który patrzył na Bellis z rozdzierająco smutnym pożądaniem. Johannes nigdy nie był lubieżny. Zdawało się, że zawsze myśli o tych innych rzeczach, które nie pozwalają mu zauważyć powabów Bellis.

Nie oczekiwała, żeby się do niej zalecał, natychmiast dałaby mu kosza, gdyby spróbował. Przywykła jednak do tego, że mężczyźni usiłują z nią flirtować: zazwyczaj niezbyt długo, tylko do momentu uświadomienia sobie, że jej chłód nie jest pozą, do rezygnacji z której zdołają ją przekonać. Postawa Tearflya była szczerze aseksualna, co ją deprymowało. Zadała sobie pytanie, czy nie jest sodomitą, jak to nazywał jej ojciec, ale nie dostrzegła żadnych oznak tego, aby inni mężczyźni na pokładzie pociągali go bardziej niż ona. A potem skarciła się za swoją małoduszność.

Odniosła wrażenie, że zatrzepotał w nim strach, kiedy zawisła między nimi ta insynuacja. „Może nie interesuje się tymi sprawami” – pomyślała. „A może jest tchórzem”.

Szekel i Tanner wymieniali się opowieściami.

Szekel słyszał już wiele opowieści spośród Kronik Crawfoota, ale Tanner znał je wszystkie. A z tych słyszanych przez Szekla znał inne warianty, które też opowiadał. Z kolei Szekel mówił mu o oficerach i pasażerach. Miał wiele słów pogardy dla Gimgewry’ego, bo słyszał przez drzwi klozetu burzliwe odgłosy jego masturbowania się. Tearflya, którego zaliczał do kategorii roztargnionych, poczciwych wujaszków, uważał za bezdennie nudnego, a o kapitanie Myzovicu, który budził w nim strach, Szekel chojracko opowiadał, niezgodnie zresztą z prawdą, że widział go, jak chodził po pokładach pijany.

Pożądał panny Cardomium. Lubił Bellis Coldwine, z komentarzem: „Ale powiedzieć, że jest zimna, to nic nie powiedzieć”.

Tanner słuchał tych insynuacji i opisów, tam gdzie trzeba reagując śmiechem lub zdziwieniem. Szekel powtarzał mu plotki i bajki, którymi wymieniali się marynarze – o piasach i kobietach-korsarzach, Marichończykach i strupopiratach, stworzeniach żyjących pod wodą.

Za Tannerem ciągnęła się długa ciemność ładowni.

Stale myszkowano za jedzeniem i paliwem. Chodziło nie tylko o resztki mięsa i chleba: wielu więźniów to byli prze-tworzeni z metalowymi częściami i silnikami parowymi. Jeśli woda w kotłach im wystygła, byli unieruchomieni, dlatego chomikowali wszystkie potencjalnie palne materiały. W kącie ładowni naprzeciwko drzwi stał pewien staruszek, którego cynowy trójnóg, służący do chodzenia, od wielu dni ani drgnął. Palenisko było kompletnie zimne. Starzec jadał tylko wtedy, kiedy ktoś pofatygował się go nakarmić. Nikt się nie spodziewał, że przeżyje podróż.

Szekel był zafascynowany brutalnością tego małego królestwa. Obserwował tego starca z dużą uwagą. Widział siniaki więźniów. Wpadały mu w oko podwójne sylwetki spółkujących ze sobą mężczyzn, za obopólną zgodą albo w ramach gwałtu.

Przed wyjazdem z miasta był szefem gangu w Kruczych Wrotach i martwił się, czy poradzi sobie bez swoich podkomendnych. Podczas pierwszej jego kradzieży, popełnionej w wieku sześciu lat, do kieszeni wpadła mu moneta szeklowa i przydomek ten przylgnął do niego. Twierdził, że żadnego innego imienia nie pamięta. Najął się do pracy na statku, kiedy działalność jego gangu, obejmująca także okazjonalne włamania, zanadto zwróciła na siebie uwagę milicji.

– Jeszcze miesiąc, a siedziałbym razem z tobą, Tanner – powiedział. – Wiele do tego nie potrzeba.

Pod opieką okrętowych taumaturgów i marynarzy wyrmenów maszyna meteoromantyczna na dziobie „Terpsychorii” usuwała powietrze sprzed statku. Za żaglami tworzyło się podciśnienie i statek mknął po falach z dużą prędkością.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Blizna»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Blizna» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


China Miéville - Miasto i miasto
China Miéville
China Miéville - Żelazna rada
China Miéville
China Miéville - King Rat
China Miéville
China Miéville - Un Lun Dun
China Miéville
China Miéville - Iron Council
China Miéville
Pierre-Augustin Caron de Beaumarchais - Le Barbier de Séville
Pierre-Augustin Caron de Beaumarchais
Отзывы о книге «Blizna»

Обсуждение, отзывы о книге «Blizna» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x