Aleksander Kroger - Ekspedycja Mikro

Здесь есть возможность читать онлайн «Aleksander Kroger - Ekspedycja Mikro» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Ekspedycja Mikro: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ekspedycja Mikro»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Ekspedycja Mikro — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ekspedycja Mikro», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Hal uśmiechnął się mimo woli na wspomnienie “Oceanu II”. Karl mówił o nim zawsze jak o cudzie techniki, co sprawiło, że wszyscy zapragnęli go zobaczyć. Zresztą pojazd nie mógł leżeć tak bez końca na wybrzeżu. W związku z tym Gwen zobowiązał Hala do sprowadzenia go.

Hal poleciał samolotem dalekiego zasięgu. Z przodu u góry, jak teraz na mostku katamaranu,, umieszczona była mała skrzyneczka, w której znajdowali się Karl i Chris. Zainstalowano również transopter, a kurs wytyczał im promień wiodący, wysłany z “Oceanu II”.

No, a potem ujrzeli to cudo w małym zagłębieniu nadbrzeżnej skarpy.

Widok tej zabawki przypomniał Halowi czasy dziecięce, kiedy u babci natknął się ha model samochodu leżący w jakiejś szufladzie. Babcia nie chciała mu go dać; była to ulubiona pamiątka dziadka, kiedy jeszcze żył, gdyż stanowiła kopię samochodu, który kupił sobie z oszczędności. Hal uśmiechnął się ponownie, kiedy przypomniał sobie, jak to go wtedy zasmuciło. Zaraz, jak się nazywała ta seria modeli? Matchbox. Pewnie dlatego, że modele były rozmiarów pudełka od zapałek. Hal niejednokrotnie zastanawiał się, co to takiego “zapałki”.

Ten doskonały technicznie, dumny “Ocean II” przypomniał mu teraz tamten model samochodu. Co prawda pojazd miał długość niemal pięciu centymetrów, był więc kolosem, biorąc pod uwagę wielkość pasażerów. “Ocean II” miał kształt pontonu, z dwoma niezwykle giętkimi łańcuchami gąsienicowymi, przechodzącymi przez całą długość.

Na życzenie Hala wszyscy członkowie ekspedycji mieli znajdować się we wnętrzu statku, zamkniętego hermetycznie. Chris postanowił udać się na pokład, a Karl nie odstępował Hala.

Wreszcie Hal wyjął skrzyneczkę. Transopter musiał oczywiście zostać na swoim miejscu. Na Hala uderzyły siódme poty. Na szczęście utrzymywał z maluchami łączność radiową, w przeciwnym razie całe przedsięwzięcie zakończyłoby się fiaskiem.

Skrzyneczkę przesunął jak najbliżej “Oceanu II”. Żałował, że nie wzięli ze sobą helikoptera. Skrzyneczkę trzymał według wskazówek otrzymywanych drogą radiową.

– Co tak drżysz! – zawołał z żartobliwą ironią Karl. – W końcu to Chris ma przeskoczyć na pokład!

Hal starał się trzymać skrzyneczkę spokojnie i zachować możliwie jak najmniejszy, a zarazem stały odstąp od statku, nie mógł więc obserwować, co się dzieje dokoła. Nie widział też maluchów, krzątających się na pokładzie rufówki, ani tego, który przeskoczył. Zdziwił się, ale jednocześnie odetchnął z ulgą, kiedy Karl zauważył ironicznie:

– No, możesz się już odprężyć.

– Już wszystko załatwione? – zapytał z lekkim niedowierzaniem i właściwie zbytecznie Hal.

Czubkami palców ujął ostrożnie “Ocean II”, ale okazało się, że źle ocenił jego ciężar. Pojazd zachwiał się między kciukiem a palcem wskazującym. Aby ująć go obydwiema rękami, odstawił na piasek skrzyneczkę z Karlem, uczynił to jednak zbyt raptownie. Ciekawe, co oni sobie o mnie pomyślą, przemknęło mu przez głowę.

Natychmiast rozległ się w słuchawkach głos:

– Byliśmy już wtedy w niebezpieczeństwie, kiedy nie wiedząc nic o nas, nie uważaliście zbyt dobrze. Ale teraz zdaje mi się, że jest jeszcze gorzej! – Karl zachichotał przy ostatnich słowach, a Hal poczuł że krew uderza mu do głowy. Pomyślał o pasażerach “Oceanu II”, skazanych z jego winy na gwałtowne wstrząsy.

– Przepraszam – powiedział. Pragnąc się zrehabilitować, dodał: – Uważaj, włożę teraz statek do skrzyneczki.

Reszta czynności odbyła się już zgodnie z planem.

Hal przyłapał się na tym, że przekrzywiając głowę spoglądał ciągle w górę na mostek, gdzie stała skrzynka. Potem powoli przeszedł do przodu, na dziób.

Również na prawej burcie stali ludzie. Czerwona kontrolka sondy akustycznej świeciła się na znak, że urządzenie jest włączone.

Hal zajął miejsce za Djamilą, tuż obok nich stali Ewa i Gwen.

Mimo ograniczonej do minimum prędkości od czasu do czasu przelatywały przed nimi bryzgi. Morze kłębiło się, tworząc niezbyt wysokie fale. Dziób statku zakreślał jednak według wyrażenia Hala rozległe amplitudy, o których wiedział, że mimo pastylek, które zażył, nie wyjdą na dobre pracy jego układu trawiennego.

To jednak nie mogło już trwać długo. Kipiel zbliżyła się znacznie. Hal odniósł wrażenie, że pomiędzy kolejnymi plaśnięciami zanurzającego się dziobu, w powietrzu słychać jednostajny szum.

Wyspa odcinała się we mgle ciemną plamą od białego muru kipieli. Już teraz można było zauważyć, że jest bardzo mała. Z lewej i prawej strony rozciągał się graniczący z nią ocean. Na południu widniały wątłe, wysokie palmy, a teren wznosił się ku środkowi wyspy. Z pokładu nadeszło polecenie:

– Hal Reon, profesor Fontaine, Djamilą Buchay, proszę na pokład samolotu.

Hal nie ukrywał zaskoczenia.

– Wydawało mi się, że o locie nie ma mowy? – zapytał niepewnie.

– Na razie macie się tylko tam udać – odparła drwiącym tonem Ewa.

Hal spojrzał w górę. – Zobaczcie – trącił innych – jeden z techników majstruje – tam, coś wyciąga!

– W każdym razie coś się wreszcie dzieje – zawołał w ślad za nimi Gwen.

Machinalnie zwiększyli tempo, jakby się bali, że dojdą za późno. Musieli przedostać się jeszcze przez łącznik na prawej burcie.

Kiedy nieco zadyszani dobiegli do samolotu, stał tam już Fontaine. Samolot znajdował się na platformie startowej.

Po raz pierwszy Hal widział profesora wytrąconego z równowagi, można też było zauważyć, że Fontaine je coraz więcej ciastek. Jego ręka wędrowała stałe do kieszeni, a szczęka poruszała się nieprzerwanie.

– Lecimy – powiedział.

Uwagę, którą Hal niezbyt fortunnie zaczął od “Wydawało mi się”, zbył energicznym ruchem ręki.

Od strony łącznika zbliżał się do nich technik, który poprzednio majstrował przy skrzynce. Przed sobą dźwigał pojemnik, starając się łagodzić wstrząsy wywołane lekkim kołysaniem katamaranu. Wcisnął Halowi skrzynkę do ręki, ostrzegając go jednocześnie:

– Uważaj! Karl i Gela są na zewnątrz!

Hal zajrzał do pojemnika: obok “Oceanu II” stał minihelikopter.

Zanim jednak zdołał rozeznać się w sytuacji, profesor zniecierpliwił się:

– Szybko, szybko, daj mi tę skrzynkę! – Sam siedział już w fotelu drugiego pilota.

Hal podał mu machinalnie skrzynkę, którą profesor postawił na półce nad tablicą rozdzielczą.

Djamilą wsiadła do środka. Hal ruszył za nią, ale zanim podszedł do samolotu, technik podał mu coś o wyglądzie klipsów. – Oni chcą zachować łączność radiową – wyjaśnił.

Z mieszanymi uczuciami Hal opadł na fotel. Zazwyczaj nie czuł niechęci do lotów, wprost przeciwnie, zawsze upajał go ten cichy lot nad rozciągającym się w dole krajobrazem. Ale tu, teraz? Stawka była duża. Jeszcze raz zapytał:

– Ale dlaczego zmieniono plan?

– Startuj wreszcie! – nalegał profesor. Raptem Hal poczuł narastający w nim gniew. Po co ten pośpiech? Przecież godzina wcześniej czy później nie miała już znaczenia. Wszystkiemu winna jest zrozumiała wprawdzie, ale całkowicie niestosowna niecierpliwość profesora! W lusterku wstecznym Hal dojrzał jego szczęki poruszające się jak zwykle żującym ruchem. Hal wystartował posłusznie, po chwili jednak zatrzymał samolot nad katamaranem i spojrzał wyzywająco na profesora.

Tamten, nieco niechętnie, zdecydował się wreszcie na wyjaśnienie:

– Przeszukaliśmy cały brzeg, oczywiście za pomocą radaru i optycznie; nie ma tam żadnych urządzeń, które moglibyśmy zniszczyć, a więc możemy na niej wylądować! Nasi współpasażerowie ze zrozumiałych względów nie znają tak dobrze stosunków wielkości na wyspie. Kierujemy się do brzegu! Wskazówek udzielą nam Karl i Gela. W odpowiednim miejscu spuścimy na wodę ich statek.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Ekspedycja Mikro»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ekspedycja Mikro» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
Aleksander Filonow
Aleksander Świętochowski - Wesele satyra
Aleksander Świętochowski
Aleksander Świętochowski - Woły
Aleksander Świętochowski
Aleksander Świętochowski - Nad grobem
Aleksander Świętochowski
Aleksander Świętochowski - Na pogrzebie
Aleksander Świętochowski
Aleksander Świętochowski - Starzec i dziecię
Aleksander Świętochowski
Aleksander Świętochowski - Strachy Pentelikonu
Aleksander Świętochowski
Aleksander Świętochowski - Tragikomedya prawdy
Aleksander Świętochowski
Aleksander Świętochowski - Cholera w Neapolu
Aleksander Świętochowski
Aleksander Świętochowski - Dafne
Aleksander Świętochowski
Aleksander Świętochowski - Dwaj filozofowie
Aleksander Świętochowski
Отзывы о книге «Ekspedycja Mikro»

Обсуждение, отзывы о книге «Ekspedycja Mikro» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x