Bohdan Petecki - Ludzie z Gwiazdy Ferriego

Здесь есть возможность читать онлайн «Bohdan Petecki - Ludzie z Gwiazdy Ferriego» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Katowice, Год выпуска: 1974, Издательство: Śląsk, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Ludzie z Gwiazdy Ferriego: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ludzie z Gwiazdy Ferriego»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Na odległą planetę dociera misja ratunkowa, przybywająca by wyjaśnić losy ekspedycji naukowej, która wylądowała na niej dziesięć miesięcy temu. Nieoczekiwanie załoga przybywającego statku staje się stroną w długotrwałym konflikcie między dwoma zamieszkującymi planetę rozumnymi rasami — jedną rozwijającą się w oceanie, a drugą na lądzie.
Wkrótce odkrywają straszliwą prawdę — członkowie ekspedycji naukowej zostali pojmani przez oceaniczną rasę, po czym kopiowani po to, by walczyć przeciw ich lądowym sąsiadom. Członkowie misji ratunkowej odbijają naukowców, ale stają przed problemem — czy uratowani mogą powrócić na Ziemię?
Obca rasa zmienia bowiem psychikę kopii tak, by uwypuklić naszą wrodzoną agresywność, skierować ją na swego odwiecznego wroga rozwijającego się na lądzie. Gilly, jeden z członków misji ratunkowej, cybernetyk i zarazem narrator powieści, jest przeciwny temu, by kopie naukowców mogły powrócić, uważa że są skażone przez obcych, potencjalnie groźne dla całej ludzkiej cywilizacji. Jak odróżnić prawdziwych ludzi od tworów obcej bioinżynierii? Gilly'emu udaje się to, ale za realizację swego pomysłu płaci ogromną cenę…
Kontakt z obcymi cywilizacjami jest tu przedstawiony niezbyt optymistycznie: ziemska cywilizacja natknęła się już na kilka obcych ras, ale nie może się z nimi nawiązać dialogu; podobnie jest na trzeciej planecie gwiazdy Feriego. Obca cywilizacja jest tu widziana bardziej jak siła przyrody, którą można zbadać i która może przysporzyć cierpień nieuważnym badaczom, ale nie można z nią znaleźć płaszczyzny porozumienia.
Ludzie z gwiazdy Feriego mają już swoje lata i trudno by ją nazwać sensacyjną czy też rozrywkową w wymowie. Choć akcja toczy się szybko i nie brak w niej gwałtownych zwrotów, to wydarzenia opisywane są powoli, z punktu widzenia jednego z członków załogi, z jego obszernym komentarzem, wewnętrznymi przeżyciami. Bywają w powieści mniej jasne fragmenty, ale jednak taki sposób prowadzenia narracji wydaje się być bardzo autentyczny.
Są w niej statki kosmiczne szybsze niż światło, hibernatory na ich pokładzie pozwalające przeżyć tak szybki loty załodze, miotacze antymaterii, projektory holowizyjne tworzące złudzenie wirtualnej rzeczywistości, umiejętność transplantacji mózgu, kalkulatory o możliwościach przewyższających współczesne nam komputery…
Jak na powieść o podboju kosmosu i kontakcie z obcą cywilizacją przystało, wiele jest w niej techniki. Nie jest ona jednak otrzymaną właśnie zabawką w rękach człowieka, lecz jego narzędziem pracy; pomaga, ale i rodzi problemy — przez to wydaje się bardzo zwyczajna i dobrze wkomponowana w świat powieści.
Czy warto ją wziąć dziś do ręki? Z pewnością tak, choćby dlatego by przekonać się, że polska fantastyka jest starsza niż nam się może wydawać i już dziesiątki lat temu miała sporo do powiedzenia… a nie wszystko to ustami Lema.
Jarosław Zieliński

Ludzie z Gwiazdy Ferriego — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ludzie z Gwiazdy Ferriego», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Przyjąwszy to wyjaśnienie, które niczego nie wyjaśniało, ludzie z Animy, czy może już ludzie z trzeciej planety Feriego, pomyśleli o tym, po co jej gospodarze zadają sobie tyle trudu. Od odpowiedzi na to pytanie zależało wiele. Przede wszystkim mogła rzucić światło na nieobojętną sprawę, czym to się dla nich skończy.

Z pomocą przyszedł czas.

Pogodzili się z faktem, że liczba ich stale rośnie. Próbowali dojść z tym jakoś do ładu. Wymyślali imiona, w najgorszym razie obdarzali się numerami. Pewnego dnia stwierdzili brak kilku osób ze swego grona.

W niewyjaśniony sposób, nagle, ludzie znikali. Nie czuli ich braku, każdy przecież, biorąc za podstawę własne doznania sądził, że chodzi o „duplikaty”, kolejne kopie. Stwierdzali po prostu fakt. Zresztą, bieżąca „produkcja” uzupełniała luki w ich szeregach.

Pierwszym, który wrócił, był właśnie Reuss. Nie ten, który teraz siedzi w fotelu, opasany kablami i przekaźnikami aparatury diagnostycznej. Ale to nie ma znaczenia.

Na podstawie tego, co od niego usłyszeli, zdołali uzupełnić swoją poprzednią hipotezę. Razem było to coś więcej niż hipoteza.

Ludzi używano do walki z lądem. Niegłupi pomysł. Ich organizmy były przystosowane do funkcjonowania w atmosferze. Tak jak mieszkańców oceanu do środowiska podmorskiego. Los zesłał tym ostatnim modele idealnych maszyn, zdolnych do prowadzenia samodzielnych działań na powierzchni. Wykorzystali szansę. Podjęli produkcję, jeśli można się tak wyrazić, seryjną.

Z tego co jeden Reuss opowiedział drugiemu wynikało, że przed zamkniętym w przezroczystym kokonie człowiekiem, odsłaniała się nagle wolna przestrzeń. W głębi widoczny był ląd. Odruchowo człowiek zaczynał iść w stronę brzegu. Po kilku krokach ze zdumieniem odkrywał, że w jego dłoniach widnieje czarny przedmiot, z kształtu przypominający miotacz.

Następowało coś, czego Reuss, żaden z Reussów, nie umiał wytłumaczyć. W pewnym momencie dostrzegał na lądzie ruch, nic konkretnego, żadnej istoty — i wiedział, że ma przed sobą wroga. Postanawiał zrobić użytek z nie znanej sobie broni. Podnosił ją do oczu. Wtedy czarny przedmiot zaczynał żyć swoim własnym życiem.

Tamten, który wrócił, zrobił to w porę. Innym widać gorzej się powiodło. „Nasz” Reuss wyszedł wczoraj z oceanu po raz pierwszy.

To było wszystko, co usłyszeliśmy z ust pierwszego ocalonego członka załogi Animy.

Czy rzeczywiście?

Czy człowiek, którego mieliśmy przed sobą, przyleciał tutaj z Ziemi?

Cała reszta, to tylko gra towarzyska. Filozoficzno-prokuratorskie pogaduszki, które przeciągnęły się do czwartej rano. Dymna zasłona.

Za wszelką cenę, na siłę, usiłowali wydębić od niego, kim jest. To znaczy Sennison. Gus zachowywał się bardziej powściągliwie. Aprobował wysiłki tamtego. Nic więcej.

Było jasne, że ich trud jest daremny. Z jednego jedynego powodu. Reuss nie wie. Jakie to proste. Nie wie. Pamięta własne, ziemskie dzieciństwo, naukę, pracę, każdy drobiazg z tych, które kształtują osobowość człowieka. Przykrości i sympatie. Dziewczyny. Ale zdaje sobie sprawę, że każdy z jego sobowtórów, do ostatniego neuronu skopiowany na wzór i podobieństwo oryginału, niesie we własnej świadomości identyczny bagaż. Co miał powiedzieć? Że jest tym, którego pamiętamy z bazy? Na to był zbyt uczciwy. Nawet nie. Był po prostu badaczem. Człowiekiem nauki.

Niewiedza z kim ma do czynienia kazała Senowi w kółko powtarzać pytanie „jak właściwie jest z tobą?” Ta sama niewiedza sprawiała, że Reuss musiał odpowiadać: „wy ciągle nic nie rozumiecie…”

Nie wiem jak kto, ale ja rozumiałem dostatecznie dużo, żeby wreszcie pójść spać. Powiedziałem im to.

— Poczekaj — rzucił Sen tonem zapowiadającym, że nadchodzi wielka chwila. Stanął nad Reussem w pozycji szermierza, który właśnie wytrącił przeciwnikowi szpadę.

— Jeżeli wszczepiono ci uczucie wrogości do mieszkańców lądu, to dlaczego, u licha, skierowałeś broń w stronę, gdzie byli ludzie? To znaczy Gil i Gus. Tam, na tych wydmach?

Reuss uniósł głowę i spojrzał na Sena jak człowiek zbudzony ze snu.

— Ja? — spytał z bezbrzeżnym zdziwieniem. — Co ci przyszło do głowy? Celowałem we wzgórze, za którym byli oni…

— Nie widziałeś nas? — wtrącił Guskin.

Chwilę panowało milczenie. Wreszcie Reuss potarł dłonią czoło i spuścił wzrok.

— Widziałem… — mruknął.

— Człowieku! — wybuchnął Sennison.

Inwokacja wydała mi się przedwczesna. Czekałem co będzie dalej.

— Człowieku! — powtórzył Sen. — Mieszkańcy tej rozkosznej planety tłuką się ze sobą. Zgoda: Do szczebla istot technologicznych wspięła się tutaj nie jedna rasa, jak na Ziemi, lecz dwie. A może więcej? — rzucił mimochodem.

— Dwie — rzekł Reuss. Słuchał uważnie.

— Mniejsza z tym — Sen machnął ręką. — Sam nie wiem, czemu o to spytałem. No więc, do pewnego momentu każdy z tych dwóch gatunków rozwijał się we własnym środowisku, zagospodarowując je i przetwarzając w miarę postępu cywilizacji. Nie przeszkadzały sobie wzajemnie. Jest przecież duża naturalna różnica między środowiskiem lądowym a podmorskim. Sielanka trwała tak długo, aż jedna z tych ras lub obie równocześnie nie osiągnęły stopnia rozwoju, w którym każda cywilizacja zaczyna mieć do czynienia ze zjawiskiem ciśnienia biologicznego. Jest to równocześnie stopień umożliwiający istotom technologicznym ekspansję w obszarach całkowicie odmiennych od tego, w jakim się rozwijały. Naszym macierzystym środowiskiem nie jest na przykład Atlantyk czy planety Proksimy. A jednak człowiek czuje się tam całkiem znośnie. To sprawa techniki, biochemii, biomatematyki wreszcie… No dobrze. Powstała sytuacja, w której współistnienie ras, na warunkach wyłącznego prawa każdej z nich do jej naturalnego środowiska stało się niemożliwe. I jednym i drugim zrobiło się za ciasno. Rozumiem. Rozumiem, że w tych okolicznościach jedna rasa musi zniknąć z powierzchni planety. Umrzeć. Rozumiem też, dlaczego ci z oceanu tak skwapliwie skorzystali z zesłanej im z nieba, nawet dosłownie, szansy, w postaci istot przystosowanych do środowiska lądowego, które tylko brać i powielać z jedną maleńką „poprawką”, jednym dodatkowym uwarunkowaniem, nie sięgającym nawet w głąb struktury neuropsychicznej.

Przerwał na chwilę, pomyślał, omiótł spojrzeniem Gusa i mnie, po czym uniósł ręce i trwał tak kilka sekund, jakby pozował do portretu średniowiecznego kaznodziei. Irytował mnie coraz bardziej, chociaż trudno powiedzieć, dlaczego. To co mówił nie było głupie. Nie tym razem.

— Nie tylko ja, zresztą — wykrzyknął. — Każdy z nas wie o co chodzi. Jest jednak coś, czego nie rozumiem. I nikt inny tylko ty — utkwił wzrok w twarzy Reussa — musisz to wyjaśnić. Nie nam, jeśli nie możesz. Sobie. Pomyśl przez chwile. Tamci się tłuką. Zgoda. Ale, do diabła, co ciebie to obchodzi? Wszczepili ci wrogość do „lądowców”. No dobrze. Ale przecież jesteś Reussem, przyleciałeś tu z Ziemi, należysz do ekipy badawczej Proksimy, masz za sobą setki prac naukowych, masz przyjaciół na obu półkulach, zachowałeś pamięć o wszystkim, co uczyniło z ciebie człowiek a… Czekaj — rzucił, widząc niecierpliwy gest Guskina. — Lądujesz na obcym globie — zwrócił się ponownie do Reussa. — Idziesz na dno razem ze statkiem. Tkwisz tam miesiące… wiele miesięcy. Wychodzisz pewnego dnia na brzeg, spostrzegasz ludzi, którzy przylecieli cię ratować, ludzi, których straciłeś już nadzieję oglądać kiedykolwiek w życiu, podobnie jak słońce, niebo i świat w ogóle, zatrzymujesz się i co? Powiedz, co? Co robisz? Uśmiechasz się? Płaczesz? Biegniesz w ich stronę? Nie. Pamiętasz tylko o jednym. Że na wprost ciebie, na wzgórzu, jest wróg. Wróg, który jednak nie ma nic wspólnego z zagrożeniem twojej rasy. A może tak?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Ludzie z Gwiazdy Ferriego»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ludzie z Gwiazdy Ferriego» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Dymitr Bilenkin - Ludzie i gwiazdy
Dymitr Bilenkin
libcat.ru: книга без обложки
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Prosto w gwiazdy
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - W połowie drogi
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Tylko cisza
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Pierwszy Ziemianin
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Operacja Wieczność
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Królowa Kosmosu
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Strefy zerowe
Bohdan Petecki
Отзывы о книге «Ludzie z Gwiazdy Ferriego»

Обсуждение, отзывы о книге «Ludzie z Gwiazdy Ferriego» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x