Nancy Kress - Żebracy na koniach

Здесь есть возможность читать онлайн «Nancy Kress - Żebracy na koniach» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1998, ISBN: 1998, Издательство: Prószyński i S-ka, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Żebracy na koniach: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Żebracy na koniach»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Nancy Kress, jedna z czołowych współczesnych pisarek science fiction, stworzyła jak dotąd cały szereg prowokujących i nagradzanych opowiadań oraz powieści. Na wyżyny sukcesu wspięła się dzięki trylogii
. Pierwsza jej część, nagrodzona Hugo i Nebulą to
. Ich kontynuacją jest książka
. Obie części przyjęto z entuzjazmem i obsypywano pochwałami.
pisał: „…radość czytania dzieła SF, które emanuje oryginalnością”. A także: „Znakomitym osiągnięciem Kress jest to, że postęp naukowy i ludzki idealizm, które są od zawsze siłą napędową najlepszych dzieł SF, pozostają w ścisłym związku z pełnym namiętności bałaganem, jakim jest życie…” Trylogię kończy powieść
. Autorka zajmuje się w niej problemami sił napędowych ewolucji, inżynierią genetyczną, konfliktami społecznymi i klasowymi oraz przedstawia nam problemy, z którymi ludzkość będzie borykać się w tym i w przyszłym stuleciu.

Żebracy na koniach — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Żebracy na koniach», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Natychmiast i bez zastanowienia, Lizzie przyciągnęła do ściany szarą płytę, przytrzymując ją od środka paznokciami. Serce waliło jej jak oszalałe, a ona sama trzęsła się ze strachu, skulona wysoko wewnątrz piankowej ściany.

INTERLUDIUM

DATA TRANSMISJI: 4 listopada, 2120

DO: Bazy księżycowej Selene

PRZEZ: Stację naziemną enklawy w Toledo, satelitę GEO C-1494 (USA), satelitę E-398 (Francja)

TYP PRZESŁANIA: Nie szyfrowane

KLASA PRZESŁANIA: Klasa D, dostęp publiczny, zgodnie z ustawą Kongresu 4892-18, z maja 2118

POCHODZENIE: „Plemię Roya L. Spatha” z Ohio

TREŚĆ PRZESŁANIA:

Matko Mirando! Błogosławieni ubodzy duchem, albowiem ich jest Królestwo Niebieskie! To my jesteśmy ci ubodzy i ciebie błagamy o łaskę! Dałaś nam dar Boży z tymi Twoimi strzykawkami Przemiany i za to cię czcimy! Błogosławionaś ty między niewiastami! Ty uwolniłaś nas od Jeźdźca Głodu i Zarazy, a więc prosimy cię: uwolnij nas od Śmierci! Daj nam dnia tego życie nieśmiertelne i ześlij strzykawki, które pozwolą nam żyć tak jak ty — zawsze i wiecznie, i bez końca, amen! Módl się za nami, abyśmy nie mieli godziny śmierci! Dziękujemy!

POTWIERDZENIE: Nie otrzymano

3

— POLE ZABEZPIECZAJĄCE W FABRYCE NIE DZIAŁA — rzuciła Cazie siedemdziesiąt kilometrów przed Willoughby.

Jackson zerknął na swoją eksżonę, wpatrzoną intensywnie w ekran przenośnego terminalu. Helikopter leciał na automacie, a on przysypiał w fotelu, w duchu zadowolony, że jest w stanie drzemać w jej obecności. Znaczy to, że jej władza nad nim słabnie — czyż nie? A może po prostu znaczy to, że nie przywykł do tego, że leci helikopterem o szóstej dwadzieścia dziewięć rano. Na wschodzie niebo już pojaśniało, a w tym perłowym świetle profil Cazie wyglądał tak jakoś czysto i świetliście. Theresa powiedziałaby, że Cazie wygląda teraz jak święta. Jackson aż parsknął cicho na tę myśl.

— Nie wierzysz mi? — obruszyła się. — To sam zobacz.

Jackson powstrzymał niewczesną wesołość.

— Ależ wierzę. Muszą być jakieś zakłócenia w programie. Nikt nie potrafi się włamać do fabryki zabezpieczonej polem Y.

— Boże, Jack, twoja wiara w nowoczesną technikę jest doprawdy wzruszająca. Zwłaszcza jak na naukowca. Nie ma żadnych zakłóceń w programie. Pole zostało opuszczone na trzydzieści sekund w czasie sekwencji testującej, wywołanej przez kogoś ręcznie. A to nie wszystko: zeszłej nocy także zostało opuszczone, tym razem przez system zewnętrzny, na sygnał z helikoptera właściciela. Zastanawiam się, po co w ogóle załamywali całe pole, skoro mogli otworzyć przejście dla pojazdów?

— Nikt nie może korzystać z sygnału właściciela z wyjątkiem mnie, ciebie i głównego technika. A on, jak mi mówiłaś, jest w tym tygodniu w naszym kompleksie w Meksyku.

— Bo jest. Ktoś musiał przeszperać nasz bank danych. Mój Boże, musi być w tym niezły. Może go zatrudnimy. Jest teraz w środku.

— Jest w środku?!

— Czujniki podczerwieni zarejestrowały obecność dwóch ludzi — odparła Cazie. Uśmiechała się, pewnie ciesząc się z góry na to dramatyczne spotkanie. W obliczu jej wyraźnej radości, Jackson wstydził się przyznać, że bynajmniej nie zachwyca go perspektywa spotkania z dwoma, prawdopodobnie uzbrojonymi intruzami. Którzy pewnie w dodatku są stuknięci. Po co ktoś włamuje się do fabryki stożków? Stożki są przecież tanie, TenTech rozprowadza je po całym północnym wschodzie (tak twierdzi Cazie). A już na pewno żaden Wół nie będzie czegoś takiego robił dla zabawy. No, może z wyjątkiem nastolatków. To pewnie jakieś gorącogłowe dzieciaki, zbierające punkty w szperaczym pojedynku.

— Co oni tam robią? — zapytał.

— Jackson, czujniki podczerwieni nie są na tyle dokładne, żeby mogły nam pokazać, co ludzie akurat robią. Wydawało mi się, że lekarze powinni się znać na tego typu maszynach.

— Znam się na maszynach, na których powinienem się znać. A traf chciał, że nie zaliczam do nich automatów fabrycznych.

— No cóż — rzuciła słodko Cazie — może czas poszerzyć horyzonty.

Jackson rozparł się z założonymi rękami i postanowił, że więcej się nie odezwie. Cazie zawsze umiała sprawić, że czuł się jak ostatni głupiec. No dobrze, to jej impreza, niech sama rządzi.

Otworzyła dla helikoptera przejście w powłoce pola. Wysoko na fasadzie budynku ich laserowy sygnał rozświetlił bioelektroniczny odbiornik. Helikopter wylądował na podwórzu tuż przed głównym wejściem.

— Zamknięte — oznajmiła z ulgą Cazie. — Mamy tu osobne urządzenie zabezpieczające poza systemem. Najwyraźniej nasi młodzi szperacze nie są aż tak dobrzy.

— Hmmm — mruknął nieobowiązująco Jackson.

Cazie sięgnęła za połę koszuli z niekonsumowalnego syntetyku i wyciągnęła dwa pistolety. Uśmiechnięta łobuzersko, wręczyła jeden z nich Jacksonowi, który wziął go z — jak miał nadzieję — obojętną wyższością. Nie lubił broni. Czy Cazie o tym pamięta? Jasne, że pamięta. Miała genomodyfikowany iloraz inteligencji. Rzadko o czymkolwiek zapominała.

— No dobra — rzuciła. — Chodźmy odzyskać swoje Alamo. — Jeśli kogoś postrzelisz, sam wniosę przeciwko tobie oskarżenie. Przysięgam, Cazie.

— Dobry, stary Jackson. Zawsze po stronie słabszych. Nawet jeśli ci słabsi to nader uprzywilejowane nastolatki, złapane z trakcie popełniania przestępstwa. Chodź, idziemy.

Otworzyła drzwi i ruszyła korytarzem. Jackson ze wszystkich sił starał się dotrzymać jej kroku, żeby nie wyglądało, że tchórzy gdzieś za jej plecami. W drzwiach hali produkcyjnej zatrzymał się gwałtownie. Hala zwariowała. Roboty wykonują jakieś idiotyzmy, na całej podłodze brud… Ile to już może trwać? Dlaczego główny technik tego nie wyłapał?

Cazie roześmiała się głośno.

— Jezu Chryste, tylko popatrz! Tylko na to popatrz!

— To nie jest…

— Śmieszne? Jasne, że jest. Czekaj… popatrz tam.

Biegł ku nim jakiś mężczyzna. Jackson zacisnął w ręku pistolet, ale zaraz dostrzegł, że mężczyzna nie ma broni. Potem zobaczył, że to wcale nie jest mężczyzna, tylko kobieta albo chłopiec ubrany w holostrój mężczyzny w brązowym garniturze biznesmena. Postać dostrzegła ich i stanęła jak wryta. Cazie uniosła pistolet.

— Chodź tu. Powoli, z rękami wysoko w górze. No już. Postać uniosła ręce nad głowę i zaczęła zbliżać się powoli.

— A teraz wyłącz holostrój — rozkazała Cazie. — Jedną ręką i powoli.

Guzik znajdował się w okolicach talii. Holostrój zniknął i Jackson zobaczył przed sobą nie nastolatka z college’u, jak się spodziewał, ale kobietę po trzydziestce, genomodyfikowaną, odzianą w kusą tunikę domowej roboty ze świeżo wyjedzonymi dziurami. Wysoka, fiołkowe oczy, nieduży nos… Jackson miał dobrą pamięć do twarzy.

— Ja panią znam! Kiedyś gdzieś się spotkaliśmy… na jakimś przyjęciu… Diana Jakaśtam.

— Już nie — rzuciła kwaśno kobieta. — Słuchaj, Jackson, to doprawdy przemiłe towarzyskie spotkanie, ale musisz mi wybaczyć, bo mam właśnie na głowie sytuację kryzysową.

Cazie wybuchnęła śmiechem. Ciemne oczy rozjarzyły się złośliwą radością.

— Z całą pewnością. Nielegalne wtargnięcie. Jak ci się to udało? Nie wyglądasz mi na szperacza.

— Bo nie jestem. Moja przyjaciółka jest, ale właśnie gdzieś mi tu zginęła… To jeszcze dzieciak.

— A więc jednak dzieciak — ucieszyła się Cazie. — No dobrze, poszukajmy jej. — Pomajstrowała przy swoim pilocie i cała fabryka zamarła w bezruchu. Ustał hałas, a w tej ciszy Cazie rozdarła się na całe gardło: — Halo, młoda przyjaciółko Diany! Wychodź, wychodź, gdziekolwiek jesteś! Pobite garnce!

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Żebracy na koniach»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Żebracy na koniach» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Żebracy na koniach»

Обсуждение, отзывы о книге «Żebracy na koniach» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x