• Пожаловаться

Gene Wolfe: Piąta głowa Cerbera

Здесь есть возможность читать онлайн «Gene Wolfe: Piąta głowa Cerbera» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, год выпуска: 1999, ISBN: 83-7180-472-5, издательство: Prószyński i S-ka, категория: Фантастика и фэнтези / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Gene Wolfe Piąta głowa Cerbera

Piąta głowa Cerbera: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Piąta głowa Cerbera»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Powieść można porównać do tkaniny o skomplikowanym, fascynującym wzorze, misternie utkanej z wątków trzech, pozornie odrębnych, mikropowieści. Każda z nich stanowi pasjonującą lekturę, razem tworzą natomiast zupełnie nową jakość; dopiero przewróciwszy ostatnią kartkę czytelnik zaczyna sobie uświadamiać jak wielkie znaczenie miały pozornie mało istotne wzmianki rozrzucone w tekście i natychmiast zaczyna czytać książkę od nowa, by móc w pełni docenić mistrzostwo Gene Wolfe'a, jednego z najbardziej oryginalnych i fascynujących twórców współczesnej science fiction.

Gene Wolfe: другие книги автора


Кто написал Piąta głowa Cerbera? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Piąta głowa Cerbera — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Piąta głowa Cerbera», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Pokój był rzęsiście oświetlony, dzięki czemu zobaczyłem wyraźnie to, co podejrzewałem już od jakiegoś czasu: skraj czarnej sukni niezmiennie dzieliła od podłogi odległość dwóch cali, a między nim a posadzką było tylko powietrze. Kobieta wskazała mi nieduży taboret przykryty koronką.

— Siadaj — poleciła.

Kiedy to uczyniłem, podpłynęła do bujanego fotela o wysokim oparciu i zajęła w nim miejsce twarzą do mnie.

— Jak masz na imię? — zapytała po pewnym czasie. Powiedziałem jej, ona zaś uniosła brew i wprawiła fotel w ruch, odepchnąwszy się ręką od stojącej tuż obok lampy. — A jak on cię nazywa?

— On?

Przypuszczam, że moje otępienie wynikało z niewyspania.

— Mój brat — wycedziła przez zaciśnięte usta.

Uspokoiłem się nieco.

— A więc jest pani moją ciotką. Tak mi się wydawało, że jest pani do niego podobna. Ojciec nazywa mnie Numerem Piątym.

Przez jakiś czas przyglądała mi się w milczeniu z opuszczonymi kącikami ust. Taki sam grymas widywałem na twarzy ojca.

— Ten numer jest albo stanowczo za niski, albo zdecydowanie za wysoki — powiedziała wreszcie. — Jeśli brać pod uwagę tylko żywych, to jesteśmy on i ja, ale zapewne uwzględnił też symulator.

Czy masz siostrę. Numerze Piąty?

Pan Million zmusił nas do przeczytania „Dawida Copperfielda”; skojarzenie z ciotką Betsey Trotwood było tak silne i niespodziewane, że parsknąłem śmiechem.

— Nie widzę w tym nic zabawnego. Twój ojciec ma siostrę, więc czemu ty nie mógłbyś jej mieć? No więc, masz czy nie?

— Nie, proszę pani, ale mam brata. Nazywa się David.

— Mów do mnie „ciociu Jeannine”. Czy David jest do ciebie podobny. Numerze Piąty?

Pokręciłem głową.

— Włosy ma jasne i kręcone, nie takie jak ja. Może trochę mnie przypomina, ale nie za bardzo.

— Przypuszczalnie posłużył się którąś z moich dziewcząt… — wyszeptała tak cicho, że z trudem ją usłyszałem.

— Proszę?

— Czy wiesz, kim była matka Davida?

— Jesteśmy braćmi, więc zapewne była też moją matką, ale pan Million mówi, że wyjechała stąd dawno temu.

— Nie była twoją matką. Jeżeli chcesz, mogę pokazać ci zdjęcie twojej matki. — Zadzwoniła, chwilę potem nadbiegła służąca, dygnęła głęboko, wysłuchała wydanego szeptem polecenia i szybko wyszła. Ciotka ponownie spojrzała na mnie i zapytała: — Co właściwie robisz całymi dniami. Numerze Piąty, oprócz urządzania wycieczek na dach, gdzie nikt cię nie prosił? Uczysz się czegoś?

Opowiedziałem jej o moich eksperymentach (pobudzałem niezapłodnione żabie jaja do rozwoju, po czym za pomocą substancji chemicznych duplikowałem chromosomy, dzięki czemu powstawało kolejne bezpłciowe pokolenie) oraz o sekcjach, do których przeprowadzania zachęcał mnie pan Million. Mimochodem rzuciłem jakąś uwagę na temat, że warto byłoby zbadać w ten sposób jakiegoś aborygena z Sainte Anne, naturalnie gdyby choć jeden ocalał, ponieważ opisy pozostawione przez badaczy ogromnie różnią się między sobą, wśród pierwszych osadników zaś byli i tacy, którzy twierdzili, że tubylcy potrafią dowolnie zmieniać kształty.

— A więc wiesz o nich — powiedziała moja ciotka. — Pozwól, że sprawdzę twoją wiedzę, Numerze Piąty. Co to takiego hipoteza Veila?

Uczyliśmy się o niej już parę lat wcześniej, więc odpowiedziałem gładko:

— Zgodnie z hipotezą Veila, aborygeni posiedli zdolność doskonałego udawania ludzi. Veil przypuszczał, że tubylcy wymordowali wszystkich, którzy przybyli z Ziemi pierwszymi statkami, a następnie zajęli ich miejsce, z czego wynika, że to nie oni wyginęli, tylko my.

— Masz zapewne na myśli ludzi z Ziemi — wtrąciła ciotka. — Prawdziwych ludzi.

— Słucham?

— Jeżeli Veil miał rację, to ty i ja jesteśmy aborygenami z Sainte Anne, przynajmniej z pochodzenia. To chyba chciałeś powiedzieć. Myślisz, że jego teoria jest słuszna?

— Myślę, że to nie ma żadnego znaczenia. Według niego imitacja była doskonała, z czego wynika, że niczym się od nich nie różnimy.

Wydawało mi się, że jestem sprytny, lecz moja ciotka tylko się uśmiechnęła i zaczęła się bujać jeszcze energiczniej. W niedużym, jasno oświetlonym pokoju było bardzo ciepło.

— Numerze Piąty, jesteś jeszcze za młody na słowne igraszki, a poza tym obawiam się, że zmyliło cię użyte przez doktora Veila określenie „doskonała”. Jestem pewna, iż nie rozumiał go tak dosłownie jak ty, tym bardziej że gdyby imitacja istotnie miała być stuprocentowo wierna, tubylcy musieliby utracić swoją zdolność mimikry, bo przecież my, ludzie, jej nie posiadamy.

— Więc może ją utracili?

— Moje drogie dziecko, wszystkie umiejętności muszą mieć czas, żeby się rozwinąć, a kiedy to już nastąpi, muszą być wykorzystywane, w przeciwnym razie bowiem ulegają atrofii. Jeśli aborygeni posiedliby umiejętność mimikry w tak doskonałym stopniu, żeby ją potem utracić, oznaczałoby to ich koniec i z pewnością nastąpiłoby na długo przed przybyciem statków z kolonistami. Nie mamy jednak żadnych dowodów na to, że tak było. Po prostu wyginęli, zanim zdążyliśmy ich dokładniej poznać, Veil zaś, który zapragnął w dramatyczny sposób wyjaśnić otaczające go okrucieństwo i absurd, oparł swoją teorię na wyjątkowo kruchych podstawach.

Uznałem, że ostatnia uwaga (szczególnie w kontekście przyjaznego, jak do tej pory, nastawienia ciotki) stanowi doskonały pretekst do zapytania ją o niezwykły sposób, w jaki się porusza, zanim jednak zdołałem sformułować pytanie, przerwały nam równocześnie dwa wydarzenia: wróciła służąca z wielką księgą oprawioną w tłoczoną skórę i rozległo się pukanie do drzwi.

— Otwórz — powiedziała ciotka obojętnym tonem.

Ponieważ nie sprecyzowała, do kogo się zwraca, skwapliwie skorzystałem z okazji, by przynajmniej w ten sposób zaspokoić dręczącą mnie ciekawość, zerwałem się z taboretu i pobiegłem do drzwi.

W korytarzu stały dwie kurtyzany mego ojca, ubrane i umalowane tak, że wyglądały bardziej obco od wszystkich aborygenów razem wziętych, nieruchome jak lombardzkie topole i nieludzkie jak upiory, z zielonymi i żółtymi oczami sprawiającymi wrażenie, że są większe od jaj, i nadmuchanymi piersiami wypchniętymi w górę niemal na wysokość barków. Choć nie dały tego po sobie poznać, doskonale wiedziałem, że zaskoczył je mój widok, i było mi z tego powodu bardzo przyjemnie. Dałem znak, żeby weszły, ale kiedy służąca zamknęła za nimi drzwi, ciotka rzuciła od niechcenia:

— Chwileczkę, dziewczęta. Ten chłopiec zaraz sobie pójdzie, ale chcę mu jeszcze coś pokazać.

Tym czymś była fotografia wykonana — jak mi się zdawało — za pomocą jakiejś specjalnej techniki, która pozbawiała zdjęcie wszystkich kolorów z wyjątkiem spłowiałego, przesyconego żółcią brązu. Była nieduża i, sądząc z wyglądu, bardzo stara. Przedstawiała dziewczynę w wieku około dwudziestu pięciu lat, szczupłą i (o ile mogłem stwierdzić) dość wysoką, z dzieckiem na ręku, stojącą na wyłożonej kamiennymi płytami ścieżce obok krępego młodego mężczyzny. Ścieżka biegła wzdłuż niezwykłego domu — parterowego, bardzo długiego, zbudowanego z drewna, z mnóstwem werand i ganków rozmieszczonych w równych odstępach, tak że można było odnieść wrażenie, iż to nie jeden duży dom, lecz kilkanaście małych, stykających się bocznymi ścianami. Wspominam o tym szczególe, na który wówczas ledwo zwróciłem uwagę, ponieważ od chwili uwolnienia z więzienia poświęciłem mnóstwo czasu na poszukiwanie jakichkolwiek pozostałości tego budynku. Gdy po raz pierwszy pokazano mi fotografię, moją uwagę przykuły twarze dziewczyny i dziecka. Ta druga była prawie niewidoczna, ponieważ dziecko szczelnie owinięto w białe koce, dziewczyna natomiast miała wyraziste rysy i uśmiechała się szeroko z wdziękiem stanowiącym rzadko spotykane połączenie beztroski, marzycielstwa i przebiegłości. W pierwszej chwili pomyślałem, że to Cyganka, ale miała zbyt jasną cerę. Ponieważ wszyscy jesteśmy potomkami stosunkowo nielicznej grupki kolonistów, tworzymy dość jednolitą populację, mnie jednak udało się zdobyć nieco wiedzy na temat ras zamieszkujących Ziemię, więc po krótkim zastanowieniu nabrałem graniczącego z pewnością przekonania, że w żyłach dziewczyny płynie celtycka krew.

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Piąta głowa Cerbera»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Piąta głowa Cerbera» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Gene Wolfe: Miecz Liktora
Miecz Liktora
Gene Wolfe
Gene Wolfe: The Knight
The Knight
Gene Wolfe
Gene Wolfe: The Wizard
The Wizard
Gene Wolfe
Отзывы о книге «Piąta głowa Cerbera»

Обсуждение, отзывы о книге «Piąta głowa Cerbera» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.