• Пожаловаться

Ursula Le Guin: Wydziedziczeni

Здесь есть возможность читать онлайн «Ursula Le Guin: Wydziedziczeni» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. Город: Gdańsk, год выпуска: 1993, ISBN: 83-7075-502-X, издательство: Phantom Press International, категория: Фантастика и фэнтези / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Ursula Le Guin Wydziedziczeni

Wydziedziczeni: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wydziedziczeni»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Mieszkaniec planety Anarres, fizyk imieniem Szevek, nigdy nie potrafi zrezygnować z prawa do odrębności, do osobistej wolności, dlatego czuł się nieszczęśliwy będąc członkiem społeczeństwa ludzi całkowicie równych. Idealnym wyjściem w tej sytuacji wydaje się emigracja na sąsiednią, wrogą planetę Urras. Szevek otrzymuje zaproszenie i opuszcza ojczyznę, lecz już na pokładzie statku kosmicznego zdobywa pewne niepokojące informacje o Urras. Statek niebawem wyląduje… Powieść otrzymała nagrodę Nebulę w 1974 i Hugo w 1975.

Ursula Le Guin: другие книги автора


Кто написал Wydziedziczeni? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Wydziedziczeni — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wydziedziczeni», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Wieże miasta — olbrzymie drabiny przyćmionego światła — ginęły w górze we mgle. Wysoko nad głowami przelatywały pociągi — świetliste, turkoczące wstęgi. Masywne ściany ze szkła i kamienia ujmowały w burty fasad ulice tętniące ruchem tramwajów i aut. Kamień, stal, szkło, światło elektryczne. Żadnych twarzy.

— To Nio Esseia, doktorze Szevek. Zdecydowaliśmy jednak, że lepiej oszczędzić panu na początek miejskich tłumów. Pojedziemy prosto do uniwersytetu.

W ciemnym, wyłożonym miękkim obiciem wnętrzu samochodu znajdowało się prócz Szeveka pięciu mężczyzn. Wskazywali mu co znamienitsze budowle, nie był jednak w stanie rozróżnić we mgle, który z olbrzymich, widmowych, przemykających w tył gmachów był Sądem Najwyższym, a który Muzeum Narodowym, który Dyrektoriatem, a który Senatem. Przecięli jakąś rzekę, a może ujście rzeki; z tyłu za nimi drżały na czarnej wodzie miliony rozmytych we mgle świateł Nio Esseii. Droga stała się ciemniejsza, mgła zgęstniała, kierowca zmniejszył prędkość. Reflektory oświetlały mgłę jak cofającą się przed pojazdem ścianę. Szevek pochylony z lekka do przodu, patrzył przez szybę. Jego wzrok — podobnie jak umysł — nie skupiał się na niczym; ponieważ w wy gładzie Szeveka przebijały rezerwa i powaga, pozostali mężczyźni ściszyli głosy, szanując jego milczenie.

Cóż to za gęsta ciemność, która przez cały czas biegnie wzdłuż drogi? Drzewa? Czy to możliwe, aby od wyjazdu z miasta jechali w szpalerze drzew? Przypomniał sobie ajońskie słowo „las”. Więc nie od razu wyjadą na pustynię. Drzewa ciągnęły się i ciągnęły, z jednego wzgórza wbiegały na następne i następne, rozciągały się bezkresnym obszarem w słodkim chłodzie mgły — las porastający cały świat, rojowisko żywych istot splecionych w nieustannej walce ciemny szelest liści wśród nocy. A gdy samochód wyjechał z zalegających w dolinie rzeki oparów mgły na czystszy przestwór, przed oczami zachwyconego Szeveka mignęła czyjaś twarz, spoglądająca nań z mroku przydrożnego listowia.

Długa jak jego ramię i widmowo biała, nie przypominała żadnej z ludzkich twarzy. Z otworów, będących zapewne nozdrzami, buchały kłęby pary, nie sposób też było wątpić, że to, co z niej wyzierało, było potwornym okiem. Wielkie, ciemne i smutne — a może cyniczne? — zalśniło w świetle reflektorów.

— Co to było?

— Chyba osioł.

— Zwierzę?

— Tak, zwierzę. Na Boga, prawda! Toż tam u was nie ma dużych zwierząt!

— Osioł to rodzaj konia — wyjaśnił drugi mężczyzna, zaś inny sprostował stanowczym, starczym głosem:

— To był koń, osły nie osiągają takich rozmiarów.

Radzi by nawiązać z nim rozmowę, ale on znowu pogrążył się w milczeniu. Myślał o Takver. Zastanawiał się, co dla niej znaczyłoby to wyglądające z mroku, aksamitnie czarne, pełne żałości spojrzenie. Zawsze wierzyła, że życie jest jedno, cieszyło ją pokrewieństwo z rybami w jej laboratoryjnych zbiornikach, ciekawa była doznań istnień nie należących do gatunku ludzkiego. Ona by wiedziała, jak odpowiedzieć na spojrzenie tego oka w ciemności.

— Przed nami Ieu Eun, doktorze Szevek. Spory tłum tam na pana oczekuje: marszałek, paru dyrektorów, naturalnie rektor, rozmaite tuzy. Lecz jeśli czuje się pan zmęczony, ograniczymy ceremoniał powitalny do niezbędnego minimum.

Ceremoniał powitalny ciągnął się kilka godzin. Szevek nie był w stanie przypomnieć sobie później jego przebiegu. Poprowadzono go z ciasnego, ciemnego pudła samochodu do przestronnego, rzęsiście oświetlonego pudła pełnego ludzi — setek osób zgromadzonych pod złocistym sufitem, u którego wisiały kryształowe żyrandole. Przedstawiono go każdemu z zebranych. Wszyscy byli od niego niżsi — i nieowłosieni. Głowy kilku kobiet były wręcz całkiem łyse; zrozumiał wreszcie, że Urrasyjczycy muszą golić włosy — ów delikatny, puszysty meszek porastający ciała przedstawicieli Jego rasy — a także golić głowy. Owłosienie zastępowały im cudowne stroje, fantastycznych kształtów i kolorów. Kobiety nosiły sięgające do podłogi suknie; piersi miały odsłonięte, ich talie, szyje i głowy zdobiły klejnoty, koronki i tiule. Mężczyźni ubrani byli w spodnie i płaszcze (czy może tuniki), czerwone, niebieskie, fioletowe, złociste i zielone, o rozciętych rękawach, spływające kaskadami koronek, bądź długie togi — karmazynowe, ciemnozielone i czarne — które rozchylały się na wysokości kolan, ukazując białe pończochy ze srebrnymi podwiązkami. Szevekowi przypomniało się inne ajońskie słowo (tego, co oznaczało, nigdy nie widział na oczy, podobało mu się jednak jego brzmienie): „splendor”. Tych ludzi otaczał splendor. Przystąpiono do wygłaszania mów. Marszałek senatu państwa A-Io, mężczyzna o zimnych, dziwnych oczach, wzniósł toast: „Za nową erę braterstwa między naszymi Bliźniaczymi Planetami i za ery tej zwiastuna — naszego znakomitego i najczcigodniejszego gościa, doktora Szeveka z Anarres!”

Rektor uniwersytetu odbył z Szevekiem uroczą rozmowę, pierwszy dyrektor państwa miał doń poważną przemowę, przedstawiono go ambasadorom, astronautom, fizykom, politykom oraz dziesiątkom innych osób, z których każda nosiła — zarówno przed, jak i po nazwisku — tasiemcowe tytuły i zaszczytne miana, każda też gawędziła z nim chwilę; nic z tego, co mówiły, nie zapisało mu się wszelako w pamięci, a już najmniej to, co im odpowiadał. Ocknął się późną nocą; padał ciepły deszcz, a on — w towarzystwie kilku mężczyzn — szedł przez jakiś wielki park, czy może skwer. Pod stopami czuł sprężystość żywej trawy; pamiętał owo doznanie ze spacerów po Trójkątnym Parku w Abbenay. To żywe wspomnienie i chłodny, szeroki powiew nocy otrzeźwiły go. Jego dusza wyszła ze skorupy.

Przewodnicy wprowadzili go do jakiegoś gmachu, a następnie do „jego” — jak to określili — pokoju.

Przestronny (mógł mieć z dziesięć metrów długości) był najwyraźniej świetlicą, nie dzieliły go bowiem przepierzenia i nie stały w nim łóżka; towarzyszący Szevekowi trzej mężczyźni musieli być zatem jego współlokatorami. Bardzo piękna to była świetlica, całą jedną ścianę wypełniał rząd okien, z których każde przedzielała smukła kolumienka, wznosząca się na kształt drzewa i podwójnym łukiem rozchylająca się u szczytu. Podłogę wyściełał karmazynowy dywan, na otwartym zaś kominku w dalekim końcu pokoju płonął ogień. Szevek przeszedł przez pokój i stanął przed kominkiem. Nigdy dotąd nie widział, by ktoś ogrzewał dom spalając drewno, nie był już jednak w stanie niczemu się dziwić. Wystawił ręce do przyjemnego ciepła, a potem usiadł przy kominku na ławie z polerowanego marmuru.

Najmłodszy z mężczyzn, którzy z nim przyszli, usiadł naprzeciw niego po drugiej stronie kominka. Pozostali dwaj pogrążeni wciąż byli w rozmowie — rozmawiali o fizyce, Szevek nie starał się jednak śledzić toku ich dyskusji. Młody mężczyzna rzekł cicho:

— Zastanawiam się, jak się pan musi teraz czuć, doktorze Szevek.

Szevek rozprostował nogi i pochylił się do przodu, żeby poczuć żar ognia na twarzy.

— Czuję się ociężały.

— Ociężały?

— Zapewne z powodu grawitacji. Albo zmęczenia. — Spojrzał na tamtego, w blasku kominka nie mógł jednak dojrzeć wyraźnie jego twarzy, dostrzegał jedynie połysk złotego łańcucha i soczystą jak krwisty klejnot czerwień togi. — Nie znam twojego imienia.

— Saio Pae.

— A, Pae. Czytałem twoje artykuły na temat paradoksu. — Mówił ciężko, ospale.

— Musi tu być jakiś barek, w pokojach starszych pracowników wydziału zawsze się znajdzie kredensik z trunkami. Może miałby pan ochotę napić się czegoś?

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Wydziedziczeni»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wydziedziczeni» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
libcat.ru: книга без обложки
Kim Robinson
libcat.ru: книга без обложки
libcat.ru: книга без обложки
Ursula Le Guin
Ursula Le Guin: Lewa ręka ciemności
Lewa ręka ciemności
Ursula Le Guin
Ursula Le Guin: Planet der Habenichtse
Planet der Habenichtse
Ursula Le Guin
Ursula Le Guin: Les dépossédés
Les dépossédés
Ursula Le Guin
Отзывы о книге «Wydziedziczeni»

Обсуждение, отзывы о книге «Wydziedziczeni» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.